Autor |
Wiadomość |
narnijka
Opiekunka Narnii
Dołączył: 28 Mar 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
|
Wysłany:
Śro 22:59, 14 Cze 2006 |
|
Zbiór esejów o chrześcijaństwie i kulturze, nigdy nie przygotowanych przez Lewisa do druku, a charakteryzujących się nieprzeciętną pasją i erudycją Pisarza.
Jakie są Wasze wrażenia po przeczytaniu tej książki?
|
|
|
|
|
|
|
Olle
Centaur
Dołączył: 07 Kwi 2006
Posty: 581
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz/Poznań
|
Wysłany:
Śro 0:14, 22 Sie 2007 |
|
Udało mi sie dotychczas przeczytać tylko pierwszy esej. Więcej przeczytam, kiedy znowu odwiedzę Gdańsk - miejsce dla mnie narnijsko-lewisowe, z pojemną biblioteczką pewnej Cioci
U Lewisa tak bywa, że on na początku pisze, że właściwie nie wie, co miałby napisać i że tu nie ma nic do pisania, a potem daje elaborat... do tego sensowny
Pierwszy esej dotyczy różnicy pomiędzy literatura chrześcijańską a literaturą "jako taką". Zastanawiałam się na początku (tak jak w eseju stoi) czy powyższy podział ma sens. I o dziwo miał! przynajmniej Lewisowi udało sie mnie przekonać. Pisarze chrześcijańscy ponoć nie dążą do samego dążenia, czyli do tego, żeby np. stworzyć nastrój na siłę, żeby uatrakcyjnić treść (przy założeniu że ona w ogóle istnieje), bądź stworzyć jakąś swoją rozpoznawalną osobowość, ale dążą do czegoś więcej. To daje im dystans, jakiego często brakuje w powieści współczesnej. Wydaje sie to paradoksem, bo właśnie dystansu ogólnie pojętym pisarzom chrześcijańskim łatwiej odmówić.
Tak mniej więcej ten esej zrozumiałam.
Nie posiadam wystarczającej wiedzy, żeby rzetelnie stwierdzić czy to się ma jakoś do rzeczywistości, ale jedno wiem - sprawdza się w przypadku Narni. Wydaje mi się, że nie odczułabym tak bardzo mroku Ciemnej Wyspy, gdyby ktoś bujnym ilością językiem, nadużywając różnych typowych a coraz bardziej nużących pojęć i chwytów, jednocześnie poważnie do przesady, próbował mi pokazać jak tam mrocznie. Nie wystarczy doprawić opowieści wątkiem o przyjjaźni i o tym, że ktoś się w kimś zakochuje, a potem następują określone perypetie ("wątek miłośny z przeszkodami" Dla mnie to często i tak bezsensowna abrakadabra (że nie wymienię jednego tytułu ) i bardziej niewybaczalna straszna nuda. Nie lubię jak mnie ktoś nachalnie nagabuje i coś mi wciska.
Dla odmiany - Ciemna Wyspa Lewisowa opisana jest lekko, prosto, krótko. Ma sens i ma przesłanie, wyczuwa się je, nawet jeśli nie jesteśmy w stanie go sprecyzować. To wystarczy. Dalej działa wyobraźnia czytelnika.
Ogólnie wydaje mi się, że to co wychodzi przypadkiem, przy okazji w akcie stwarzanie czegoś większego - to właśnie bardziej działa.
|
|
|
|
|
A_g_a_
Faun
Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 150
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź
|
Wysłany:
Czw 20:27, 15 Sty 2009 |
|
Kilka lat temu pewna biblioteka się zamykała i odsprzedawali większość książek po złotówce. W tym "Rozważania...". 1 zł a tyle traści Postanowiłam sobie teraz odświeżyć tę lekturę (bo jakoś z pierwszego czytania niewiele pamiętam ).
A że korki u nas są duże, to w tramwaju przeczytałam dziś esej "Religia: rzeczywistość czy namiastka" - o tym, że w życiu często mamy namiastki czegoś, że czasem zdajemy sobie z tego sprawę, czasem nie.
Że czasami zdarza się nawet tak, że uważamy za namiastkę rzeczy A jakąś rzecz B, a tymczasem to B jest namiastką A. To mnie troszkę do przemyśleń nad moim postrzeganiem namiastek i rzeczywistości zmobilizowało.
Lewis zastanawia się w tym eseju, jak to jest z religią - czy jest to coś, co nam zastępuje (jako namiastka, złudzenie) pewne braki w życiu doczesnym, czy też właśnie nie jest namiastką, a rzeczywistością. Chciałabym Wam zacytować fragment, który jak dla mnie jest streszczeniem tych rozważań i najbardziej do mnie przemawia
Cytat: |
Autorytet, rozum, doświadczenie - na tych trzech czynnikach połączonych w zmiennych proporcjach opiera się nasza wiedza.
Autorytet wielu mądrych ludzi w wielu różnych epokach i miejscach nie pozwala mi na to, by traktowac świat duchowy jako złudzenie.
Mój rozum, dowodząc, że hipoteza świata duchowego w porównaniu ze światem materialnym ogarnia o wiele więcej faktów z o wiele mniejszą ilością założeń, znowu mi na to nie pozwala.
Moje doświadczenie, wynikające z tych słabych usiłowiań, jakie czyniłem, by żyć światem duchowym, nie doprowadziło do rezultatów, do jakich prowadzi zwykle poszukiwanie złudzenia, i również mi na to nie pozwala.
Nie twierdzę teraz, że czyjś rozum i czyjeś doświadczenia nie prowadzą do odmiennych rezultatów (...) |
Pogrubiony tekst jest ode mnie.
Ten urywek o rezultatach w poszukiwaniu złudzeń skojarzył mi się z tym, jak Profesor tłumaczył Piotrowi i Zuzannie, że jeśli Łucja kłamałaby w sprawie Szafy, to siedziałaby w niej dłużej, itd. - żeby jej opowieść wydała się bardziej realna. A tymczasem w ustach Profesora stało się to właśnie kontrargumentem
I jeszcze kilka pytań od Lewisa na koniec (bo i z końca eseju pochodzących)
Cytat: |
Nie jestem bowiem całkiem pewny, mimo wszystko, czy jedną z przyczyn naszej słabej wiary nie jest tajemnicze pragnienie, żeby nasza wiara nie była zbyt mocna. Czy istnieje jakiś margines w naszym umyśle? Jakiś lęk przed tym, co by się stało, gdyby nasza religia stała się zupełnie realna? Mam nadzieję, że nie. Panie Boże dopomóż nam i przebacz |
Kursywa tym razem nie ode mnie
|
|
|
|
|
A_g_a_
Faun
Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 150
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź
|
Wysłany:
Pią 19:40, 30 Sty 2009 |
|
Przebrnęłam przez kolejny esej "Modlitwa błagalne - problem bez odpowiedzi".
Lewis porusza tu problem, jak pogodzić dwa typy modlitw błagalnych, jakie możemy odnaleźć w Biblii. Z jednej strony mamy prosić z wiarą - a otrzymamy wszystko to, o co prosimy. Z drugiej - otrzymamy to, jeśli taka jest wola Boga.
Choć w pierwszej chwili może to nie brzmieć, jak wykluczające się typy, to jednak po dłuższym zastanowieniu niełatwo o odpowiedź. Skoro Bóg jest Miłością, to dobrze, że nie zawsze spełnia nasze prośby (jak rodzic, który nie pozwoli dziecku wbiec na ulicę, chociaż ono chce; na pewno każdy zna sytuację, w której dziękuje Bogu, że nie został kiedyś wysłuchany).
Jednocześnie, jeśli jest napisane, że da nam wszystko... to trudno jest dodawać od razu klauzulę "wszystko, ale wtedy i tylko wtedy, gdy jest zgodne z wolą Bożą" - to tak, jakby pierwszy fragment był fałszywy, a Bóg zmieniał "reguły gry" w czasie jej trwania. I to jeszcze w taki sposób, że nie wszyscy je znają (bo np. przeczytali tylko fragment, że wszystko otrzymają, a są osobami dopiero początkującymi na drodze wiary).
Zdaje się, że to miały być nasze wrażenia, a nie streszczenie, ale nie mogłam się powstrzymać Przyznaję, że esej zrobił na mnie duże wrażenie ilością argumentów, przytaczanych fragmentów z Pisma, jakimś hmm... autentyzmem - autor dzieli się swoimi wątpliwościami. Rzeczywiście esej poruszył to, co może nie łatwo jest czasem wyrazić, nazwać - a z czym się na co dzień mocujemy (przynajmniej ja). Niestety nie ma łatwo - i również Lewis zostawia nas z pytaniem bez odpowiedzi Za to - jak zawsze - pobudza do refleksji
|
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001, 2002 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|