Autor |
Wiadomość |
Olle
Centaur
Dołączył: 07 Kwi 2006
Posty: 581
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz/Poznań
|
Wysłany:
Pon 0:08, 27 Wrz 2010 |
|
Myślę, że Wyspa zasługuje na osobny wątek. Piszmy tu, jak bardzo się zawsze baliśmy tego dwunastego rozdziału i że przechodziły nam ciarki. Albo na przykład, że lubimy tą wspaniałą ilustrację p.Baynes.
Możesz sobie mówić, co chcesz, Ryczypisku, ale są pewne rzeczy, którym żaden człowiek nie stawi czoła.
Tak odrzekł Kaspian Ryczypiskowi, gdy ten nalegał, by wpłynąć w mhok i odwiedzić Ciemną Wyspę.
***
Dobra, to moja osobista wypowiedź teraz.
Dopiero przy ostatnim czytaniu zauważyłam, że po raz pierwszy od początku przygód załogi Wędrowca odwaga Ryczypiska nie przekonała nikogo do stawienia czoła przygodzie (czy jest jeszcze gdzieś w Opowieściach moment, gdy teza "przygody są fajne" ulega wątpliwości?). Bardzo mnie to zdziwiło, bo jak dotąd Ryczypisk był nie tylko odważny, ale i mądry, i wszyscy stosowali go jako rodzaj moralnego kompasu. A teraz nikt nie rozumiał nawet po co on się tam pchał. Prawdopodobnie ktoś (autor;) chce nam powiedzieć: są rzeczy, których nie powinniście zgłębiać tylko dlatego, że jesteście odważni i chcecie to udowodnić. Pragnienie przygody może doprowadzić do zguby.
Poza tym - sobie uświadomiłam, że przecież tam, głębiej, było jeszcze straszniej. Wędrowiec wpłynął tylko na wody dookoła Wyspy, a dalej była sama Wyspa. Co więcej Rup mówi: nie zostawiajcie mnie w tym strasznym kraju. Jakim kraju?? To przecież okropnie straszne i dreszcz mnie przenika. Ciekawe, czy się na ląd wychodziło czy co... (bo baron Rup to na przykład chyba cały czas pływał w wodzie, bez łodzi )
Czy mi się tylko zdaje, czy w oryginale w odniesieniu do "snów" i "marzeń" użyto tego samego określenia: "dreams"? Przyszło mi do głowy, że może winę za wprowadzenie barona Rupa w błąd ponosi niewystarczająca ilość określeń w języku angielskim? Gdyby od razu usłyszał, że to sny się spełniają, a nie marzenia, to może by się za bardzo w Ciemność nie zagłębiał?
|
|
|
|
|
|
|
patysio
Centaur
Dołączył: 28 Cze 2007
Posty: 568
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: patysiowo
|
Wysłany:
Pon 21:33, 27 Wrz 2010 |
|
Olle napisał: |
Czy mi się tylko zdaje, czy w oryginale w odniesieniu do "snów" i "marzeń" użyto tego samego określenia: "dreams"? Przyszło mi do głowy, że może winę za wprowadzenie barona Rupa w błąd ponosi niewystarczająca ilość określeń w języku angielskim? |
W oryginale jest: dreams (sny) i daydreams (marzenia senne). Więc bardzo podobnie.
Ten rozdział jest wg mnie jednym z najlepszych w całych kronikach (jak już wspomniałam w temacie o topowych scenach). To jedna z tych scen, w których Lewis dobitnie pokazuje, że bohaterowie bez pomocy Aslana są skazani na zgubę. Ciekawe, że Lewis opisuje kluczowe momentu tego rozdziału oczami Łucji * - dzięki temu dowiadujemy się, co Łucja przeżywa: jak odczuwa strach, jak traci odwagę, jak wreszcie prosi Aslana o pomoc (co dodaje jej otuchy) i ją otrzymuje. To niesamowite, jak Lewis (podstarzały facet) oddał bez nuty fałszu uczucia małej dziewczynki. Być może opisał lęki, które siedzą w nas niezależnie od wieku - w każdym bądź razie utożsamiałam się z odczuciami Łucji jako dziewczynka i utożsamiam się nadal. No bo:
Cytat: |
Łucja słyszała to wszystko z góry. W jednej chwili ten sen, o którym zawsze najbardziej chciała zapomnieć, powrócił do niej tak żywo, jakby się z niego przed chwilą obudziła. (...) Przez moment miała wielką ochotę zejść szybko po drabince na pokład, aby być blisko Edmunda i Kaspiana. Co by to jednak dało? Gdyby sny stały się rzeczywistością, Edmund i Kaspian mogliby zamienić się w coś okropnego, zaledwie by przed nimi stanęła. |
Nie wiem jak Wy, ale ja miałam bardzo często taki właśnie sen, jeden z najstraszniejszych i stale powtarzający się w różnych wariacjach - że strasznie się boję, uciekam do kogoś mi bliskiego i kochanego (najczęściej do mamy), kładę głowę na jej kolanach, a gdy otwieram oczy, widzę, że mama zmieniła się w potwora zombie (za dużo 'Thrillera' Michaela Jacksona ) Skąd Lewis wiedział takie rzeczy?
Scena modlitwy Łucji (no bo tym właściwie było jej wołanie o pomoc Aslana) i to co nastąpiło po niej, jest cudownym momentem powieści (zastanawiam się, czy albatros przyleciałby, gdy nie prośba Łucji?). Poza tym dowiadujemy się, że oddech Aslana jest pachnący:
Cytat: |
Z wyjątkiem Łucji nikt jednak nie wiedział, że okrążając maszt, albatros szepnął do niej: „Odwagi, kochane serduszko!” A głos — była tego pewna — był głosem Aslana, a wraz z głosem cudowny zapach owionął jej twarz. |
Czy w średniowieczu niebo nie było kojarzone z jakimś słodkim zapachem? Bo mam jakieś dziwne skojarzenia... I coś mi świta o jakimś świętym, którego rany słodko pachniały (i nie chodzi tu o słodkawy zapach gangreny )
I teraz - uwaga - wstrząsająca różnica w wydaniach UK vs US.
Czcionka czarna oznacza tekst, który występuje w obu wydaniach. Na niebiesko - tylko w wydaniu US (oraz polskim tłumaczeniu). Na czerwono - tylko wydanie UK.
Cytat: |
Po kilku minutach Ciemność przed nimi zamieniła się w szarość, a potem, zanim jeszcze ośmielili się uwierzyć w ratunek, okręt wystrzelił w pełny blask słońca. Byli znowu w ciepłym, błękitnym świecie. Są takie chwile, kiedy leży się po prostu w łóżku i widzi światło wczesnego poranka wlewające się przez okno, i słyszy wesoły głos listonosza lub mleczarza dobiegający z ulicy, i człowiek już wie, że TO BYŁ TYLKO SEN, ŻE TO NIE BYŁO PRAWDZIWE. I wtedy wszystko jest tak niebiańsko cudowne, że człowiek gotów jest prawie polubić te nocne zjawy tylko dlatego, że po nich następuje owa radość przebudzenia. Tak też czuli się wszyscy na pokładzie „Wędrowca do Świtu”, kiedy okręt wynurzył się z Ciemności.
And all at once everybody realized that there was nothing to be afraid of and never had been. They blinked their eyes and looked about them.
Jasność okrętu zdumiała ich: wydawało im się, że Ciemność powinna przylgnąć do bieli, zieleni i złota jak jakiś plugawy brud lub piana.
And then first one, and then another, began laughing.
“I reckon we’ve made pretty good fools of ourselves,” said Rynelf.
(...)
Baron Rup upadł na kolana i ucałował rękę swego króla.
— Panie mój — powiedział — nikogo na całym świecie tak bardzo nie pragnąłem zobaczyć jak ciebie. Wyświadcz mi laskę.
— O jaką łaskę ci chodzi? — zapytał Kaspian.
— Nigdy nie pytaj mnie i nie pozwól nikomu pytać o to, co widziałem podczas lat spędzonych na Ciemnej Wyspie.
— Nie jest to prośba trudna do spełnienia, baronie — odpowiedział Kaspian, a po chwili dodał, wzdrygając się — PYTAĆ cię! Nawet by mi to do głowy nie przyszło! Oddałbym cały mój skarbiec, aby tego nie posłyszeć.
“Never to bring me back there,” he said. He pointed astern. They all looked. But they saw only bright blue sea and bright blue sky. The Dark Island and the darkness had vanished for ever.
“Why!” cried Lord Rhoop. “You have destroyed it!”
“I don’t think it was us,” said Lucy.
— Panie — rzekł Drinian — mamy dobry wiatr ku południowemu wschodowi. Czy mam poderwać naszą biedną załogę i postawić żagiel? A potem — każdy, kto nie ma wachty — do hamaku!
— Tak jest — powiedział Kaspian. — I niech podadzą wszystkim grogu. Hej-ho! Czuję, że mógł-bym spać całą dobę.
I tak przez całą resztę dnia żeglowali na południowy wschód przy dobrym wietrze, a ponury garb Ciemności za rufą stawał się coraz mniejszy i mniejszy, aż znikł zupełnie. Nikt jednak nie zauważył, kiedy zniknął albatros. |
Zmiana bardzo znacząca - i osobiście pochwalam wersję poprawioną, gdzie niebezpieczeństwo w postaci Ciemnej Wyspy nie znika na zawsze, ale zostaje. Ku przestrodze.
* Zauważyliście, że bardzo często to właśnie przez Łucję poprowadzona jest historia? Tak jakby Lewis uczynił ją przewodniczką czytelników, od momentu gdy weszła do Narnii przez szafę. To ona jest tak jakby narratorką w wielu bardzo ważnych scenach Opowieści - w KK w scenie budzenia drzew, w PWdŚ: na wyspie Patałachów (scena na ścieżce i w pokoju z księgą czarów), na Ciemnej Wyspie i podczas ostatecznej podróży na wschód.
|
|
|
|
|
A_g_a_
Faun
Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 150
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź
|
Wysłany:
Wto 14:25, 28 Wrz 2010 |
|
Patysio, dzięki za zamieszczenie tego uzupełnienia z tłumaczenia, nawet miałam prosić, by ktoś je zamieścił, jeśli zna, bo mnie zaintrygował przypis w moim wydaniu, że istnieją różnice
Sama nie wiem, czy dobrze, że Ciemna Wyspa miałaby zniknąć na zawsze. Z jednej strony jest to faktycznie bardzo symbolicznie, że po koszmarach okazuje się, że one się rozpływają, że są tylko snem. Z drugiej - masz rację o przestrodze.
Myślę, że Łucja jest faktycznie przewodniczką dlatego, iż Lewis pisał Kroniki z myślą o dzieciach właśnie w jej wieku. Chyba jako dziecko nie chciałabym (albo raczej - nie do końca rozumiała) odkrywać Narnii z perspektywy kogoś dorosłego, albo nawet tylko trochę starszej Zuzanny (do której teraz mam coraz większą sympatię, pomimo jej kontrowersyjnej postawy na końcu). Czyż LCiSS nie była dedykowana chrześnicy Jacka - Lucy? Więc nic dziwnego, że to Łucja Pevensie odgrywa tu tak ważną rolę i pozwala się z sobą identyfikować. A skoro taki zabieg był w pierwszym napisanym tomie, to i w tych kilku kolejnych mamy kontynuację. Tak mi się przynajmniej wydaje.
patysio napisał: |
Scena modlitwy Łucji (no bo tym właściwie było jej wołanie o pomoc Aslana) i to co nastąpiło po niej, jest cudownym momentem powieści (zastanawiam się, czy albatros przyleciałby, gdy nie prośba Łucji?). Poza tym dowiadujemy się, że oddech Aslana jest pachnący:
Cytat: |
Z wyjątkiem Łucji nikt jednak nie wiedział, że okrążając maszt, albatros szepnął do niej: „Odwagi, kochane serduszko!” A głos — była tego pewna — był głosem Aslana, a wraz z głosem cudowny zapach owionął jej twarz.
|
Czy w średniowieczu niebo nie było kojarzone z jakimś słodkim zapachem? Bo mam jakieś dziwne skojarzenia... I coś mi świta o jakimś świętym, którego rany słodko pachniały (i nie chodzi tu o słodkawy zapach gangreny ) |
Odwieczny dylemat sensu modlitwy Czy ona ma jakiś skutek sprawczy, itd. Co by się stało, gdyby... Zaraz, zaraz ktoś mądry powiedział do Łucji na kilkanaście stron wcześniej przed Ciemną Wyspą, że "nikt nigdy nie może powiedzieć, CO BY BYŁO GDYBY"
Zjawisko słodkiego zapachu też mi się kojarzy z takim samym zjawiskiem w przypadku skojarzeń z niebem i z "zapachem świętości". Ma to swoją fachową nazwę - osmogeneza. Obserwowane było m.in. u św.o.Pio, u św.Jana Vianneya i wielu innych świętych.
Co do barona - zawsze mi się wydawało, że on miał jakiś mały dystans do pokonania i po prostu przepłynął z lądu do Wędrowca - może nie jest to logiczne z marynarskiego punktu widzenia, ale jakoś zawsze tak to sobie wyobrażałam. A co do kraju (państwa?) - może po prostu on, jako baron miał koszmary związane z polityką i dlatego dla niego to był kraj (a nie tylko wysepka)?
Zaczęłam się zastanawiać, czy aby wyspa, na której spełniałyby się marzenia, nie byłaby równie przeklętym miejscem, jak Ciemna Wyspa. Czy naprawdę spełnianie wszystkich marzeń byłoby dobre? Co, jeśliby wiele osób miało takie same marzenia? (ot, choćby jeden z naszych podróżników marynarzy marzy o żeniaczce z Anulką - a jeśli nie on jeden? a jeśli Anulka marzy o kimś innym?) Przypomina mi się "Bruce Wszechmogący"... Myślę tu o takich powierzchownym marzeniach, które czasami mogą ulec zmianie (ileż marzeń się zmienia w czasie? ile dzieci chciało być np. strażakami, a zostało bankowcami i jest im z tym dobrze?). Są oczywiście marzenia niezmienne (ostatnio zaczytowywałam się w ciekawym wywiadzie z pewnym kapłanem, który mówił o pragnieniach serca, tych najgłębszych, które są niczym innym, jak głosem Boga w nas) - chcemy być po prostu szczęśliwi, chcemy szczęścia dla naszych bliskich, chcemy kochać i być kochanymi itd. I są marzenia, do których warto dążyć swoimi siłami oczywiście. Ale nie znam osoby, która po chwili zastanowienia dalej utrzymywałaby, że chciałaby spełnienia absolutnie wszystkich marzeń, bo wtedy na pewno byłaby szczęśliwa (marzeń tych mniej głębokich, które zazwyczaj są tylko namiastką tych głębszych).
|
|
|
|
|
martencja
Biały Jeleń
Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 620
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia
|
Wysłany:
Śro 18:51, 29 Wrz 2010 |
|
Oczywiście dołączam się do opinii, że to świetnie napisany rozdział: jest klimat, jest groza, jest potem ulga. Nawet chociaż uczucia opisane są mi nieznane (nie miewam koszmarów), to i tak - świetnie się czyta i człowiek aż sam zaczyna się bać!
Patysio, rzeczywiście te zmiany są bardzo znaczące! I zgadzam się, że wersja poprawiona (tzn. ta, która jest w polskim tłumaczeniu), jest dużo lepsza. Niezniknięcie Wyspy - to nie tylko przestroga, ale też takie bardziej uniwersalne przesłanie, że ciemność - taka metafizyczna, czy to w człowieku, czy na świecie ogółem - wciąż istnieje. W tym kontekście widzę też odpowiedź Kaspiana Ryczypiskowi, że są rzeczy, którym nie można stawić czoła: nie tylko, jak napisała Olle, przestroga dla młodego czytelnika, że czasem należy się powstrzymać od przygód, ale bardziej ogólnoludzka refleksja o ciemnych stronach ludzkiej duszy (ach, jak to patetycznie zabrzmiało;])
Swoją drogą, czy to znaczy, że Ryczypisk nie miewa snów?
Poza tym też dużo bardziej mi się podoba wersja, w której baron Rup prosi o to, żeby nigdy go nie pytać o Wyspę - o ile bardziej jest to przerażające niż po prostu, że nie chce nigdy tam wracać. I jeszcze wydaje mi się, że jakiś ląd musiał tam być... A swoją drogą, co Rup tam jadł i pił przez ten cały czas...?
patysio napisał: |
Olle napisał: |
Czy mi się tylko zdaje, czy w oryginale w odniesieniu do "snów" i "marzeń" użyto tego samego określenia: "dreams"? Przyszło mi do głowy, że może winę za wprowadzenie barona Rupa w błąd ponosi niewystarczająca ilość określeń w języku angielskim? |
W oryginale jest: dreams (sny) i daydreams (marzenia senne). Więc bardzo podobnie. |
No, to nie całkiem tak: daydreams to są marzenia, które sobie snujemy na jawie, a dreams to sny (czyli to, co nam się śni, ale używa się tego słowa również w znaczeniu marzeń). Czyli tak, jak Olle piszesz - ta dwuznaczność słowa musiała wprowadzić barona Rupa w błąd. Swoją drogą, ciekawe, kto go wprowadził? Ktoś tam jeszcze mieszkał w tych okolicach, oprócz Patałachów?
M.
|
|
|
|
|
Olle
Centaur
Dołączył: 07 Kwi 2006
Posty: 581
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz/Poznań
|
Wysłany:
Śro 20:26, 29 Wrz 2010 |
|
Wow, Patysio, dzięki za to czytelne zaznaczenie! Zmiany są rzeczywiście dość znaczne, ale osobiście widzę wady angielskiej wersji nie zawsze tam, gdzie Wy. Np.:
gdyby Ciemna Wyspa zniknęła, to równie dobrze mogłaby się pojawić zupełnie gdzie indziej, znienacka; to równie przerażające;
nie wiem, czy lepiej brzmi prośba Rupa: "Nigdy nie pytaj mnie i nie pozwól nikomu pytać..." czy "Nie pozwól, bym tam wrócił" - każda ma w sobie coś korzystnego. Pierwsza - jest bardziej konkretna, pokazuje, ze samo wspomnienie CW jest potworne; druga też wyraża siłę desperacji Rupa, tak jakby uważał, że Wyspa ma zamiar spowrotem wciągnąć go w siebie;
w wydaniu UK, jak już mówiłam gdzieś na począku tematu o PWdŚ, nie ma fragmentu o listonoszu lub mleczarzu i świetle wczesnego poranka:( Jak tak można.
I ogólnie dzięki za wyjaśnienie kwestii z "dreams" i "daydreams".
A_g_a_ napisał: |
Zjawisko słodkiego zapachu też mi się kojarzy z takim samym zjawiskiem w przypadku skojarzeń z niebem i z "zapachem świętości". Ma to swoją fachową nazwę - osmogeneza. Obserwowane było m.in. u św.o.Pio, u św.Jana Vianneya i wielu innych świętych. |
Również sobie przypominam motyw pięknego zapachu, chyba fiołków w przypadku o. Pio. Ponoć niektórzy to czuli. Też mi się tak skojarzyło - z zapachem świętości.
A_g_a_ napisał: |
Zaczęłam się zastanawiać, czy aby wyspa, na której spełniałyby się marzenia, nie byłaby równie przeklętym miejscem, jak Ciemna Wyspa. Czy naprawdę spełnianie wszystkich marzeń byłoby dobre? |
Heh, masz racje Ago!... Nie przyszło mi to wczesniej do głowy. To mogłaby być równie straszna wyspa przecież.
martencja napisał: |
bardziej ogólnoludzka refleksja o ciemnych stronach ludzkiej duszy |
O to to. Ale i tu można powiedzieć: są w człowieku takie rejony, w które lepiej się nie zapuszczać, nawet mimo to, że się wygląda wtedy atrakcyjnie i odważnie. Podobnie się "zapadł" Rilian. Jego podróż pod ziemię też mogła odzwierciedlać stan duszy po śmierci matki, pogłębiany przez chęć zemsty. To są podróże w sensie geograficznym i zarazem podróże duchowe, tak myślę. W obydwóch przypadkach trzeba wezwać imię Aslana (na swoje nieszczęście Rup nie znał Aslana... chyba).
martencja napisał: |
A swoją drogą, co Rup tam jadł i pił przez ten cały czas...? |
Pewnie to, co mu sie przyśniło :/ Blah.
martencja napisał: |
Swoją drogą, czy to znaczy, że Ryczypisk nie miewa snów? |
Tak można wywnioskować na podstawie tego rozdziału? Może miał, ale się ich nie bał?
martencja napisał: |
Swoją drogą, ciekawe, kto go wprowadził? Ktoś tam jeszcze mieszkał w tych okolicach, oprócz Patałachów? |
Właśnie też się zastanawiam... musiałby mieć chyba swoją własną łódź, może odłączył się od reszty baronów? Bo raczej nie płynęli pojedynczo?...
|
|
|
|
|
A_g_a_
Faun
Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 150
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź
|
Wysłany:
Śro 21:27, 29 Wrz 2010 |
|
Olle napisał: |
(na swoje nieszczęście Rup nie znał Aslana... chyba). |
A może tak jak w koszmarach - wiedział, że zna takie Imię, ale nie był w stanie go wypowiedzieć? Jak w horrorach - ucieczka przez długi korytarz, który jest coraz dłuższy i dłuższy i dłuższy...
Ja w sumie rzadko koszmary miewam (na szczęście!), w ogóle rzadko pamiętam swoje sny, też te dobre. Poza kilkoma koszmarami, które wbiły mi się w pamięć, ale może lepiej ich nie opowiadać (wezmę przykład z Rupa) - w zasadzie kilkukrotnie powtarza mi się, że mam gdzieś wyjść, na jakieś ważne spotkanie, egzamin (oczywiście zazwyczaj śni mi się to noc przed realnym) i nie mogę zdążyć i to absolutnie nie z mojej winy. I choć wiem, co mam robić to i tak tego robić nie mogę. Sen zazwyczaj się urywa i nie znam konsekwencji mego spóźnienia
Może baron też był taki bezsilny? I musiał go ktoś tak jakby obudzić?
Olle napisał: |
martencja napisał: |
Swoją drogą, czy to znaczy, że Ryczypisk nie miewa snów? |
Tak można wywnioskować na podstawie tego rozdziału? Może miał, ale się ich nie bał? |
Albo, że jest jak martencja i nie miewa koszmarów
Z ciekawości poszperałam w internecie, jak to jest z gryzoniami. Tzn. nie szukałam jakoś wnikliwie, więc jeśli ktoś ma większą wiedzę z zoologii, to niech się wypowie - na jakiejś dziwnej [link widoczny dla zalogowanych] (brr... ale tam znalazłam pierwszą konkretną odpowiedź) napisali, że owszem, Pan Mysz mógł śnić (zakładam podobieństwo do szczurów):
Cytat: |
(...) Istnieje bowiem wiele dowodów świadczących o tym, że także zwierzęta śnią. I że ich sny odzwierciedlają to, co robiły przed zaśnięciem.
Udowadnia to doświadczenie przeprowadzone w Massachusetts Institute of Technology. Badacze zarejestrowali aktywność mózgu czterech szczurów nagradzanych w trakcie biegu w kołowrotku. Okazało się, że później, gdy gryzonie pogrążyły się we śnie, ich mózg wykazywał taką samą aktywność, a gałki oczne poruszały się w podobny sposób. Podczas kolejnych faz snu mózg szczurów funkcjonował tak, jak gdyby nadal trenowały w kołowrotku: naukowcy byli nawet w stanie określić, w jakim punkcie zabawki szczur znajduje się w danej chwili snu. |
Zrozumiałam z dalszych zdań na stronie, że i koszmary ssaki mogą też mieć. Może Ryczypisk każdy dzień miał sielankowy i dlatego same dobre rzeczy mu się śniły? Ale raczej chyba nie, bo np. utrata ogona na pewno była traumatyczna... Już sobie wyobrażam, co mogło mu się śnić podczas koszmarów
Przy okazji jakbyście byli zainteresowani samym śnieniem (ile snu jest w śnie itd.) to jakaś inna stronka o tejże tematyce: [link widoczny dla zalogowanych]
|
|
|
|
|
martencja
Biały Jeleń
Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 620
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia
|
Wysłany:
Pon 19:39, 04 Paź 2010 |
|
Nono, Ago, podziwiam dogłębne zbadanie tematu:)!
A_g_a_ napisał: |
Olle napisał: |
(na swoje nieszczęście Rup nie znał Aslana... chyba). |
A może tak jak w koszmarach - wiedział, że zna takie Imię, ale nie był w stanie go wypowiedzieć? Jak w horrorach - ucieczka przez długi korytarz, który jest coraz dłuższy i dłuższy i dłuższy... |
Myślę, że możemy spokojnie założyć, że jest mało prawdopodobne, żeby Rup znał Aslana - przecież wypłynął z Narni w czasach, gdy o takich rzeczach opowiadały jedynie książęce nianie:)
A_g_a_ napisał: |
Olle napisał: |
martencja napisał: |
Swoją drogą, czy to znaczy, że Ryczypisk nie miewa snów? |
Tak można wywnioskować na podstawie tego rozdziału? Może miał, ale się ich nie bał? |
Albo, że jest jak martencja i nie miewa koszmarów ;) |
No nie wiem, dla mnie ta jego pewność siebie zabrzmiała, jakby w ogóle go ta sprawa nie dotyczyła. Nie poczuł się nawet trochę nieswojo. Ale może nadinterpretuję.
Olle napisał: |
I ogólnie dzięki za wyjaśnienie kwestii z "dreams" i "daydreams". |
Ja przepraszam, że znów niepoważnie, ale skojarzyło mi się;)
M.
|
|
|
|
|
narnijka
Opiekunka Narnii
Dołączył: 28 Mar 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
|
Wysłany:
Sob 13:03, 09 Paź 2010 |
|
I znowu z "Letters to Children" Lewis pyta się niejakiej Phyllidy:
"Do you think the Dark Island is too frightening for small children? Did it give your brother to horrors? I was nervous about that, but I left in because I thought one can never e sure what will or will not frighten people".
Ciekawe, czy ktoś mu "wytknął" straszenie dzieci?
|
|
|
|
|
Wiki
Patałach
Dołączył: 12 Sty 2011
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Pią 18:21, 14 Sty 2011 |
|
Bardzo ciekawe rozważania. Ciemna Wyspa jest jednym ze straszniejszych momentów, które opisywał Lewis. Wyobrażam sobie jak się czuli, gdy tam przebywali. Brrr... ten opis, gdy Łucja wyobrażała sobie, że Kaspian i Edmund zamienią się w coś strasznego. A właśnie! Taka mała dygresja: Czy Łucja śniła o Kaspianie w naszym świecie? Idąc dalej: Czy śniła w ogóle o Narnii, będąc w naszym świecie. Jak myślicie? Ja myślę, że tak. I na pewno wtedy przypominała sobie obietnicę Aslana, że tam wrócą...
martencja napisał: |
Nono, Ago, podziwiam dogłębne zbadanie tematu:)!
A_g_a_ napisał: |
Olle napisał: |
(na swoje nieszczęście Rup nie znał Aslana... chyba). |
A może tak jak w koszmarach - wiedział, że zna takie Imię, ale nie był w stanie go wypowiedzieć? Jak w horrorach - ucieczka przez długi korytarz, który jest coraz dłuższy i dłuższy i dłuższy... |
Myślę, że możemy spokojnie założyć, że jest mało prawdopodobne, żeby Rup znał Aslana - przecież wypłynął z Narni w czasach, gdy o takich rzeczach opowiadały jedynie książęce nianie:)
|
Właśnie, dokładnie to samo sobie pomyślałam. Baron Rup był w końcu Telmarem. Dobrym, szlachetnym, ale Telmarem. Więc raczej nie znał Aslana, a jeśli znał to chyba w niego nie wierzył...
Olle napisał: |
Dopiero przy ostatnim czytaniu zauważyłam, że po raz pierwszy od początku przygód załogi Wędrowca odwaga Ryczypiska nie przekonała nikogo do stawienia czoła przygodzie (czy jest jeszcze gdzieś w Opowieściach moment, gdy teza "przygody są fajne" ulega wątpliwości?). Bardzo mnie to zdziwiło, bo jak dotąd Ryczypisk był nie tylko odważny, ale i mądry, i wszyscy stosowali go jako rodzaj moralnego kompasu. |
Na samym początku, zdanie Ryczypiska, jednak podziałało na Kaspiana, bo kazał nadal płynąć w ciemność, chyba, że Łucja jest innego zdania. . Łucja odpowiedziała, że się nie boi. Właśnie - wszyscy chcieli jakby udowodnić swoją odwagę, a Lewis mówi nieco inaczej - odwaga jest bardzo dobra, ale są sytuacje, w których zmienia się w niepotrzebną brawurę. Chociaż, gdyby się cofnęli? Nie osiągnęliby celu swej podróży - nie znaleźli barona Rupa. Więc w sumie tak miało może być? To był może także rodzaj próby, dla członków załogi Wędrowca?
Wspaniały jest fragment, gdy albatros ukazuje się podróżnikom i ich prowadzi. To taka cudowna alegoria - nawet jeśli sytuacja jest beznadziejna, trzeba zawierzyć Bogu. Bo Łucja zawierzyła Aslanowi wzywając go, by im pomógł. Sami w końcu by się nie wydostali z Ciemnej Wyspy.
A, podobno Lewis opisywał, że Aslana otacza cudowny zapach, ponieważ miał w pamięci legendę, że św. Graal właśnie jakby wydzielał taki słodki, cudowny zapach.
narnijka napisał: |
Ciekawe, czy ktoś mu "wytknął" straszenie dzieci? |
Hmm... wydawało mi się, że kiedyś czytałam, że żona przyjaciela Lewisa martwiła się, że jakieś dziecko może się przestraszyć tym opisem. Chociaż, czy nie pomyliłam tego z tym, że martwiła się, żeby jakieś dziecko nie zatrzasnęło się w szafie? Hmm... muszę to sprawdzić .
|
Ostatnio zmieniony przez Wiki dnia Pią 18:22, 14 Sty 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
patysio
Centaur
Dołączył: 28 Cze 2007
Posty: 568
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: patysiowo
|
Wysłany:
Pią 22:48, 14 Sty 2011 |
|
Wiki napisał: |
A, podobno Lewis opisywał, że Aslana otacza cudowny zapach, ponieważ miał w pamięci legendę, że św. Graal właśnie jakby wydzielał taki słodki, cudowny zapach. |
No, to jest dość prawdopodobne - nie sądzę, żeby Jack zaczytywał się w żywotach świętych W legendach arturiańskich to już bardziej.
|
|
|
|
|
martencja
Biały Jeleń
Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 620
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia
|
Wysłany:
Nie 22:01, 23 Sty 2011 |
|
Wiki napisał: |
Taka mała dygresja: Czy Łucja śniła o Kaspianie w naszym świecie? Idąc dalej: Czy śniła w ogóle o Narnii, będąc w naszym świecie. Jak myślicie? Ja myślę, że tak. I na pewno wtedy przypominała sobie obietnicę Aslana, że tam wrócą... |
Myślę, że jest wysoce prawdopodobne, że dopóki pamiętała o Narni, pewnie też o niej śniła.
Wiki napisał: |
Baron Rup był w końcu Telmarem. Dobrym, szlachetnym, ale Telmarem. |
Hmm, skąd to założenie? O ile sobie przypominam, nigdzie nie dostajemy żadnej informacji na temat moralności barona Rupa (poprawcie mnie, jeżeli się mylę).
M.
|
|
|
|
|
A_g_a_
Faun
Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 150
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź
|
Wysłany:
Wto 20:44, 25 Sty 2011 |
|
martencja napisał: |
Wiki napisał: |
Baron Rup był w końcu Telmarem. Dobrym, szlachetnym, ale Telmarem. |
Hmm, skąd to założenie? O ile sobie przypominam, nigdzie nie dostajemy żadnej informacji na temat moralności barona Rupa (poprawcie mnie, jeżeli się mylę). |
Cytat: |
(...) W końcu namówił siedmiu szlachetnych baronów, którzy nie bali się morza, aby pożeglowali przez Wschodni Ocean w poszukiwaniu nowych lądów. |
Rup zatem też był szlachetny Wg mnie, określenie, że "nie bali się morza" też jest tego synonimem - bo to oznacza, że nie bali się Aslana przychodzącego zza morza, morze jest niejako symbolem sumienia wśród Telmarów.
|
|
|
|
|
martencja
Biały Jeleń
Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 620
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia
|
Wysłany:
Wto 21:29, 25 Sty 2011 |
|
A_g_a_ napisał: |
Cytat: |
(...) W końcu namówił siedmiu szlachetnych baronów, którzy nie bali się morza, aby pożeglowali przez Wschodni Ocean w poszukiwaniu nowych lądów. |
|
Próbuję znaleźć ten cytat w oryginalnym tekście - czy to jest rozdział II? Bo jeżeli tak, to brzmi on tak:
Cytat: |
Perhaps you remember that when I was a child my usurping uncle Miraz got rid of seven friends of my father's (who might have taken my part) by sending them off to explore the unknown, Eastern Seas beyond the Lone Islands. |
...czyli nie ma tu niestety nic o szlachetności, to wymysł pana P.
A_g_a_ napisał: |
Wg mnie, określenie, że "nie bali się morza" też jest tego synonimem - bo to oznacza, że nie bali się Aslana przychodzącego zza morza, morze jest niejako symbolem sumienia wśród Telmarów. |
O, to ciekawa interpretacja. W sumie nie przyszła mi do głowy za bardzo, może dlatego, że za bardzo mnie zaślepił fakt, że OzN napisał Brytyjczyk i dlatego dla niego morze=dobro:) Ale można się też zastanawiać, czy to, że jakiś Telmar nie bał się morza nie można rozumieć tak, że tak dalece nie wierzył w istnienie Aslana, że zupełnie się nie przejmował związanymi z nim przesądami rozpowszechnionymi wśród innych Telmarów. Choć pewnie nadinterpretuję...
M.
|
|
|
|
|
A_g_a_
Faun
Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 150
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź
|
Wysłany:
Śro 18:18, 26 Sty 2011 |
|
Mój cytat był z 5 rozdziału. Moment, kiedy Kornelius dziwi się, że Kaspian nigdy nie pytał, czemu to nie on jest królem i doktor musi mu wyjaśnić co i jak.
Z tym morzem, to oczywiście nie wiem, czy i ja nie nadinterpretuję, ale to taka moja prywatna wizja
W sumie to naprawdę dziwne - w czasach, w których większość mieszkańców Narnii nie wierzy w Aslana, bać się morza właśnie ze względu na Niego...
Ale chyba odchodzimy od tematu
|
|
|
|
|
martencja
Biały Jeleń
Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 620
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia
|
Wysłany:
Pią 20:37, 28 Sty 2011 |
|
A_g_a_ napisał: |
Mój cytat był z 5 rozdziału. Moment, kiedy Kornelius dziwi się, że Kaspian nigdy nie pytał, czemu to nie on jest królem i doktor musi mu wyjaśnić co i jak. |
Ach! No rzeczywiście, jakoś mi nie przyszło do głowy szukać tych baronów w "Księciu Kaspianie", szukałam w "Wędrowcu". Tam się zgadza i P. nie konfabuluje:) Oczywiście, można się zastanawiać, na ile doktor Kornelius jest w swojej ocenie obiektywny, ale to chyba rzeczywiście dyskusja nie na ten temat... (a poza tym ze mnie znów zwykły cynizm wyłazi i skłonność do nadmiernej analizy;])
M.
|
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001, 2002 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|