Forum ~ Staraszafa ~ Strona Główna ~ Staraszafa ~
Forum narnijskie
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 Chrystus-Aslan-zbawienie Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
koriat
Łachonog



Dołączył: 02 Kwi 2006
Posty: 151 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 21:02, 31 Sty 2009 Powrót do góry

ja sam w temacie "inspiracje, pierwowzory napisał:
trudno mieć, przynajmniej mnie, wątpliwości, że najpierw powstał sztywny szkielet alternatywnej historii zbawienia, a dopiero później został wypełniony szczegółami.


Wydaje mi się, że jeszcze o tym nie rozmawialiśmy.
Otóż, w powyższej wypowiedzi użyłem słwa "zbawienie"- a potem przyszło mi do głowy, że w w naszym, to jest narnijskim przypadku jest ono chyba nieadekwatne.
W chrześcijaństwie główną konsekwecnją (czy ja to nazwać) męczeństwa Chrystusa jest zbawienie ludzkości, przez odkupienie jej grzechów, zapoczątkownych grzechem pierworodnym, zostaje ono zaraz po owym grzechu przepowiedziane. (Narni, jeśli cos plączę, oświeć mnie, aktualnie nieszczególnie mi idzie ogarnianie doktryny chrześcijańskiej Surprised)
W każdym razie, śmierć Chrystusa buduje relację Bóg- człowiek, bo człowiek zostaje ocalony od skutków własnych grzechów.

No właśnie, własnych. Natomiast w Narnii- "Lwie, czarownicy i starej szafie" oraz "Siostrzeńcu czarodzieja" jest przecież inaczej. Zło jest obecne w Narnii od jej stworzenia, ale przybywa tam z zewnątrz (w gruncie rzeczy rzeczy to wizja przerażająca- zło najpierw opanowuje i niszczy jeden świat, potem infekuje inny, nowy) ale, co ważniejsze, rdzennie narnijskie istoty nie popełniają przecież grzechu pierworodnego. A w ogordzie kuszony przez Jadis jest nie jakiś Narnijczyk, ale młody Kirke, który też przybywa z zewnątrz, i który w krótce opuszcza ten świat.
W "Lwie..." Aslan, będąc figurą Chrystusa poświeca się dla człowieka- ale właśnie, Edmund też nie jest jeszcze po prostu mieszkańcem Narnii, trafia do niej tylko na kilkanascie lat. I, last but not least, Aslan nie zostaje zabity przez Narnijczyków, nie przez naród wybrany- tylko przez Jadis, ten obcy element zła z poza Narnii. To przecież tak, jakby Chrystusa do krzyża przybił osobiście Lucyfer czy inny Samael, wychynąwszy uprzednio z piekielnej otchłani. Sama istota zła też jest inna- Czarownica przebywa w Narnii osobiście, trzymając ją zbrojną ręką, jest kompletnym przeciwieństwem niewidocznego demona- kusiciela.

Dzieje się więc tak, że mamy w Narnii odbicia zdarzeń biblijnych, które maja tam miejsce, tyle że dużo słabiej dotyczą samej Narnii i jej mieszkańców niż "oryginały" ludzi.

W sumie nie mam pomysłu na dobra konkluzję tego przydługiego posta- ale rzecz nie daje mi spokoju. Dlaczego Lewis zdecydował się na takie rozwiązanie?


Ostatnio zmieniony przez koriat dnia Sob 21:03, 31 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
martencja
Biały Jeleń



Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 620 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Sob 21:24, 31 Sty 2009 Powrót do góry

Bardzo ciekawe spostrzeżenia! Tak na szybko odpowiem refleksją, która jako pierwsza przychodzi mi do głowy: skojarzyło mi się z naszymi rozważaniami, chyba w wątku o "Księciu Kaspianie", o tym, że tylko człowiek z naszego świata może być królem Narni, co można interpretować jako swego rodzaju podporządkowanie Narni naszemu światu. Tutaj, w tym, co opisałeś, widzę coś podobnego...

M.
Zobacz profil autora
A_g_a_
Faun



Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 150 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Sob 22:23, 31 Sty 2009 Powrót do góry

Pierwszą myśl mam taką samą, jak martencja. Troszkę mi się to kojarzy z tym, że tak, jak Biblia nie ma być (tylko) książką historyczną, ale zapisem słów dla nas (o nas), tak Narnia nie jest po prostu jedną z krain z całym swoim bogactwem różnorodnych stworzeń i wydarzeń, ale jest właśnie dla ludzi.

Dorzucę jeszcze jeden kontrast: Aslan zginął tylko za Edmunda (chyba, że coś mi się zapomniało), Chrystus za wszystkich ludzi. Da się to jakoś "pogodzić"? To, co mnie przychodzi do głowy - czasami zapomina się, że Chrystus nie tylko za całą ludzkość zginął (co brzmi dość hmm... odlegle i ogólnikowo), ale za każdego z osobna - może stawianie się w roli Edmunda pomaga to troszkę lepiej zrozumieć i zapamiętać?
Zobacz profil autora
Olle
Centaur



Dołączył: 07 Kwi 2006
Posty: 581 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz/Poznań

PostWysłany: Sob 23:47, 31 Sty 2009 Powrót do góry

A_g_a_ napisał:

Dorzucę jeszcze jeden kontrast: Aslan zginął tylko za Edmunda (chyba, że coś mi się zapomniało), Chrystus za wszystkich ludzi. Da się to jakoś "pogodzić"? To, co mnie przychodzi do głowy - czasami zapomina się, że Chrystus nie tylko za całą ludzkość zginął (co brzmi dość hmm... odlegle i ogólnikowo), ale za każdego z osobna - może stawianie się w roli Edmunda pomaga to troszkę lepiej zrozumieć i zapamiętać?


Chrystus zginął właściwie też przez/za jedną osobę, Judasza. Tylko że on się powiesił. Zauważyłam, że dla kontrastu podaje się czasem Apostoła Piotra - on zaparł się znajomości Jezusa, popełnił grzech wobec Niego, ale w odróżnieniu zaufał Jego miłosierdziu. Tak jakby w Edmundzie spotkało sie tych dwóch Apostołów. Zresztą trochę ze św. Pawła też jest w Edmundzie, nie tylko w Eustachym, ale już skończę dywagacje bo po prostu już zaczynam wszystko we wszystkim widzieć.

A jeśli chodzi o to, dlaczego sedno historii dotyczy ludzi z zewnątrz, a nie rdzennych Narnijczyków... Hmm, rzeczywiście:) Z tego co zrozumiałam, Koriacie, razi Cię trochę, że świat zostaje zbawiony przez postaci nieprzynależne do niego i w ten sposób historia nie jest całością? Przypomniał mi się temat, w którym się już z Tobą spierałam w dość podobnej kwestii ("Kraina czy świat"), i gdzie już przedstawiłam swoje stanowisko co do dogłębnego analizowania kwestii spójności koncepcji Lewisa. Wesprę się też fragmentem wypowiedzi Patysia:

Olle napisał:
patysio napisał:
bo w zasadzie mozna traktować Narnię jako urywek świata, tylko tyle, ile potzrebowął pisarz, żeby przekazać to, co chciał przekazac.
(...)
Lewis dzięki Bogu darował sobie uszczegóławianie i skupił się na opowieści, operując bardziej symbolami niż detalami świata stworzonego. Ważna jest tu treść i przekaz, a nie forma.


W sumie to się zgadzam, ważniejsza jest w tym przypadku przygoda. Czyta się i tak z zaciekawieniem i kumuluje się uwagę na samych zdarzeniach, samych postaciach i relacjach pomiędzy nimi. po co dodawać i opisywać przestrzenie, na których i tak się nic waznego nie wydarzy? Historie narnijskie są proste, bierze w nich udział niewielka ilość postaci (w porównaniu z tolkienowską epopeją oczywiście). Wyjaśnienie statusu Narni chyba niczego nowego by nie wniosło do ogólnie pojętego tak zwanego morału...


Właśnie chodzi o Wydarzenia, a nie do końca o strukturę tego świata (czyli o kwestie do kogo ten świat należy i czy zbawiony powinien być rdzennym Narnijczykiem). Chyba, ze to jakoś wpływa na morał. Jeśli tak - to jak? Muszę się zastanowić, bo to ciekawe.

Z drugiej strony - a co tam, spróbuję sobie to po swojemu wytłumaczyćSmile A jeśli potraktować samą strukturę Narni jako rodzaj potwierdzenia, że historie, które budujemy, dotyczą również nas-czytelników, i że przeżywamy je jako bohaterowie? Z tego też wynika jasne przesłanie, szczególnie dotyczy to dzieci, które jeszcze nie rozumieją, jak działa baśń. Autor pokazuje, że gdziekolwiek pójdą w wyobraźni, wszystko dotyczy właśnie ich, a nie pobocznych postaci. To się dzieje oczywiście w zupełnie inny sposób niż u Tolkiena, gdzie nie "przechodzi się przez ramy obrazu" do środka jak Alicja przez lustro, tylko obraz światów się po prostu nakłada. Czyli właściwie też skłaniam się ku temu, co napisała Martencja:

martencja napisał:
tylko człowiek z naszego świata może być królem Narni, co można interpretować jako swego rodzaju podporządkowanie Narni naszemu światu.


Może też granica między prawdą a fikcją przebiega w inny sposób niż w Śródziemiu (czy ja nigdy nie skończę łączyć i porównywać tych dwóch pisarzy;) ). Np. tu w poprzek, a tam wzdłużWink

Ha! Dawno takiego słowotoku nie miałam:D Proszę o wyrozumiałość.
Zobacz profil autora
koriat
Łachonog



Dołączył: 02 Kwi 2006
Posty: 151 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 21:52, 01 Lut 2009 Powrót do góry

Olle napisał:
A jeśli potraktować samą strukturę Narni jako rodzaj potwierdzenia, że historie, które budujemy, dotyczą również nas-czytelników, i że przeżywamy je jako bohaterowie? Z tego też wynika jasne przesłanie, szczególnie dotyczy to dzieci, które jeszcze nie rozumieją, jak działa baśń.


W tym miejscu wykonuję klasyczny gest proskynezy [1]
Narnia jako próba rekonstrukcji archetypu baśni i taka niemal postmodernistyczna gra z czytelnikiem? Nigdy nie myślałem w tym kierunku, ale może rzeczywiście Lewis sam wziął te historie w cudzysłów, tworząc fantazję o fantazji... Hm.
W sumie można by też całą Narnię wziąć za metaforę dojrzewania, takie cos na kształt klasycznego Bildungsroman- wyprawa do świata fantazji kształtuje dziecięce umysły i charaktery, pozwala sprostać prawdziwemu światu- a po zakończeniu tego procesu nie można do niej wrócić, bo niegdysiejsze dzieci dorosły i zakorzeniły się w prawdziwym życiu, żadne fantazje nie są im potrzebne, żeby mu sprostać.
Ble.
Strasznie nie lubię takich interpretacji, w rodzaju, że Rosemary miała lęki ciążowe, a Jack Torrance to po prostu wziął i oszalał. Ale w sumie mogą być ciekawe- bo zazwyczaj patrzyliśmy na Narnię od środka, z perspektywy narnijskiej. Tymczasem można faktycznie uznać, że głównym celem jej istnienia jest wywołanie takich to a takich przemian w odwiedzających ją ludziach. Słowem, meta-światowe sanatorium Rolling Eyes

Ale z drugiej strony, czy podporządkowanie, o ktorym pisze Martencja rzeczywiście ma miejsce? Przecież początkowo Aslan chyba nie planował, że pojawią się tam ludzie, tak jak nie planował, że w Narnii pojawi się zło w osobie Jadis.
No a z perspektywy Lasu wszystkie światy sa po prostu takimi samymi kałuzami Very Happy



Olle napisał:
(czy ja nigdy nie skończę łączyć i porównywać tych dwóch pisarzy;)


Wydaje mi się, że łączenie i porównywanie akurat tych dwóch pisarzy jest jak najbardziej na miesjcu Smile
Też daltego, że tutaj wybrali całkowicie odmienne drogi. Bo w przypadku Tolkiena myślę, że nie mozna mówić o żadnym "nakładaniu obrazów" czy "granicy prawdy i fikcji"- bo o ile Narnę (jako świat, nie książkę) na upartego można interpretować tak, jak ja w poprzednim akapicie, to Śródziemie jest tutaj całkowicie niepodległe, dla nas jest zamkniętą opowieścią, a dla niego z kolei nasz świat razem ze wszystkimi ludźmi mógłby nie istnieć, nic by to w historii Śródziemia nie zmieniło, natomiast dzieje Narnii wyglądałyby w takim wypadku kompletnie inaczej. Tak samo mieszkańcy Narnii mają przynajmniej mglistą wiedzę o istnieniu innych światów, mieszkancy Śródziemia nie wiedzą o tym nic i nic ich z tymi światami nie łączy.

A_g_a_ napisał:
Aslan zginął tylko za Edmunda (...), Chrystus za wszystkich ludzi. Da się to jakoś "pogodzić"? To, co mnie przychodzi do głowy - czasami zapomina się, że Chrystus nie tylko za całą ludzkość zginął


Oczywiście, to da się tak pogodzić. Tyle że Narnia dalej jawi się jako jakieś dziwadło- niby pełnoprawny świat ze swoim sttworzeniem, mieszkancami, historią i apokalipsą, ale w jakiś sposób kaleki, służebny wobec innego.

[1]W przedegzaminacyjnej panice przedzieram się przez książki o Bizancjum i mi to szkodzi na głowę Cool


Ostatnio zmieniony przez koriat dnia Nie 21:52, 01 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Olle
Centaur



Dołączył: 07 Kwi 2006
Posty: 581 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz/Poznań

PostWysłany: Wto 0:58, 03 Lut 2009 Powrót do góry

koriat napisał:

W tym miejscu wykonuję klasyczny gest proskynezy [1]


Shocked Aż sobie musiałam przypomnieć co to jest w nadziei, że nic obraźliwego! Wink

koriat napisał:
Narnia jako próba rekonstrukcji archetypu baśni i taka niemal postmodernistyczna gra z czytelnikiem? Nigdy nie myślałem w tym kierunku, ale może rzeczywiście Lewis sam wziął te historie w cudzysłów, tworząc fantazję o fantazji... Hm.


Ja wciąż powtarzam, że Narnia jest dla mnie bardzo postmodernistyczna.

koriat napisał:
W sumie można by też całą Narnię wziąć za metaforę dojrzewania, takie cos na kształt klasycznego Bildungsroman- wyprawa do świata fantazji kształtuje dziecięce umysły i charaktery, pozwala sprostać prawdziwemu światu- a po zakończeniu tego procesu nie można do niej wrócić, bo niegdysiejsze dzieci dorosły i zakorzeniły się w prawdziwym życiu, żadne fantazje nie są im potrzebne, żeby mu sprostać.
Ble.
Strasznie nie lubię takich interpretacji, w rodzaju, że Rosemary miała lęki ciążowe, a Jack Torrance to po prostu wziął i oszalał.


Fakt, nie ma co za dużo doszukiwać jednoznacznych sensów i podsensów tudzież grzebać w domniemanych zamysłach autora. Jednak nikt nie powiedział, że to musi być "jedyna słuszna interpretacja".

koriat napisał:
Ale w sumie mogą być ciekawe- bo zazwyczaj patrzyliśmy na Narnię od środka, z perspektywy narnijskiej. Tymczasem można faktycznie uznać, że głównym celem jej istnienia jest wywołanie takich to a takich przemian w odwiedzających ją ludziach. Słowem, meta-światowe sanatorium Rolling Eyes


Taki sposób odczytania nie wydaje mi się nieuzasadniony, zwłaszcza w pierwszym tomie.

koriat napisał:
Ale z drugiej strony, czy podporządkowanie, o ktorym pisze Martencja rzeczywiście ma miejsce? Przecież początkowo Aslan chyba nie planował, że pojawią się tam ludzie, tak jak nie planował, że w Narnii pojawi się zło w osobie Jadis.


Czy na pewno nie planował? Co do zła - jako wynik wolnej woli to zjawisko bardziej nieprzewidywalne. Ale co do ludzi... myślisz, ze Aslan zapomniał o różnych przejściach między światami, a potem kiedy już przedostali się do Narni ludzie stwierdził - ech, na dobrą sprawę też możecie odegrać tutaj kluczową rolę? Bywają przypadki owocne w wielkie skutki, ale trudno mi sobie wyobrazić taka sytuację... Z drugiej strony to wszystko rzeczywiście stało sie przez wuja Andrzeja Shocked . Ciekawe.

koriat napisał:
No a z perspektywy Lasu wszystkie światy sa po prostu takimi samymi kałuzami Very Happy


To już przemawia na korzyść wersji, że Narnia nie gra roli służebnej:)

koriat napisał:
Olle napisał:
(czy ja nigdy nie skończę łączyć i porównywać tych dwóch pisarzy;)


Wydaje mi się, że łączenie i porównywanie akurat tych dwóch pisarzy jest jak najbardziej na miesjcu Smile
Też daltego, że tutaj wybrali całkowicie odmienne drogi. Bo w przypadku Tolkiena myślę, że nie mozna mówić o żadnym "nakładaniu obrazów" czy "granicy prawdy i fikcji"- bo o ile Narnę (jako świat, nie książkę) na upartego można interpretować tak, jak ja w poprzednim akapicie, to Śródziemie jest tutaj całkowicie niepodległe, dla nas jest zamkniętą opowieścią, a dla niego z kolei nasz świat razem ze wszystkimi ludźmi mógłby nie istnieć, nic by to w historii Śródziemia nie zmieniło, natomiast dzieje Narnii wyglądałyby w takim wypadku kompletnie inaczej. Tak samo mieszkańcy Narnii mają przynajmniej mglistą wiedzę o istnieniu innych światów, mieszkancy Śródziemia nie wiedzą o tym nic i nic ich z tymi światami nie łączy.


Dlatego jeśli chodzi o te granice - one przebiegają w obydwóch przypadkach, ale u Tolkiena jest nieprzekraczalna. Myślę, że u niego jednak światy się nakładają, ale na zasadzie symbolu, czyli w sposób nie do sprecyzowania. Linie historii się nie przetną (matematyczne skojarzenie z funkcją itp. jak najbardziej na miejscu Wink ), a u Lewisa to jeden wielki zagadkowy supeł, który przekracza granicę w różnych nieprzewidzianych miejscach. Mam wrażenia, że już gdzieś o tym pisałam Confused Się chyba powtarzam.

koriat napisał:
A_g_a_ napisał:
Aslan zginął tylko za Edmunda (...), Chrystus za wszystkich ludzi. Da się to jakoś "pogodzić"? To, co mnie przychodzi do głowy - czasami zapomina się, że Chrystus nie tylko za całą ludzkość zginął


Oczywiście, to da się tak pogodzić. Tyle że Narnia dalej jawi się jako jakieś dziwadło- niby pełnoprawny świat ze swoim sttworzeniem, mieszkancami, historią i apokalipsą, ale w jakiś sposób kaleki, służebny wobec innego.


To wszystko racja, ale chyba użyłabym określenia "swobodny"... I kto wie, może bardziej nowoczesny, niż tego najprawdopodobniej chciał sam Lewis jako naukowiec niechętny ogólnie pojętej sztuce współczesnej? Wink Tym akcentem wracam do postmodernizmu (który się najprawdopodobniej przedostał do świata forum ze świata mailowej grupy dyskusyjnej - tam też wciąż wraca i wraca Shocked ).
Zobacz profil autora
martencja
Biały Jeleń



Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 620 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Sob 21:18, 14 Lut 2009 Powrót do góry

koriat napisał:
Narnia jako próba rekonstrukcji archetypu baśni i taka niemal postmodernistyczna gra z czytelnikiem? Nigdy nie myślałem w tym kierunku, ale może rzeczywiście Lewis sam wziął te historie w cudzysłów, tworząc fantazję o fantazji... Hm.


Wydaje mi się, że narrator "Narni" cały czas się bawi z czytelnikiem, a przynajmniej cały czas się do niego, jego doświadczeń i wiedzy, odwołuje. Rzadko kiedy powieść ma tak wiele bezpośrednich zwrotów do czytelnika.

koriat napisał:
W sumie można by też całą Narnię wziąć za metaforę dojrzewania, takie cos na kształt klasycznego Bildungsroman- wyprawa do świata fantazji kształtuje dziecięce umysły i charaktery, pozwala sprostać prawdziwemu światu- a po zakończeniu tego procesu nie można do niej wrócić, bo niegdysiejsze dzieci dorosły i zakorzeniły się w prawdziwym życiu, żadne fantazje nie są im potrzebne, żeby mu sprostać.
Ble.
Strasznie nie lubię takich interpretacji, w rodzaju, że Rosemary miała lęki ciążowe, a Jack Torrance to po prostu wziął i oszalał.


Przypomina mi się powieść Astrid Lindgren "Mio, mój Mio", w której na końcu okazuje się, że wszystkie przygody i bohaterskie czyny głównego bohatera były tylko jego wymysłem, sposobem ucieczki od ponurej rzeczywistości, w której był sierotą wychowywaną przez niekochająca ciotkę (chyba, nie pamiętam dokładnie). Stwierdziłam wtedy, że to strasznie smutne zakończenie, ale moja Mama skomentowała, że wcale nie: że dobrze, że taki dzieciak umie swoje ponure życie osłodzić sobie tego typu historiami. A to z kolei skojarzyło mi się z czymś, co przeczytałam kiedyś o "Harry'ym Potterze", jeszcze długo przedtem, zanim było wiadomo, jak to wszystko się skończy: ktoś napisał, że wcale by się nie zdziwił, gdyby się na końcu okazało, że wszystkie przygody w Hogwarcie to tylko bogata fantazja biednego sieroty...

Och jej, znów mi wyszła ogromniasta dygresja... Jestem niepoprawna;]

Olle napisał:
koriat napisał:
Ale w sumie mogą być ciekawe- bo zazwyczaj patrzyliśmy na Narnię od środka, z perspektywy narnijskiej. Tymczasem można faktycznie uznać, że głównym celem jej istnienia jest wywołanie takich to a takich przemian w odwiedzających ją ludziach. Słowem, meta-światowe sanatorium :roll:


Taki sposób odczytania nie wydaje mi się nieuzasadniony, zwłaszcza w pierwszym tomie.


A w "Podróży 'Wędrowca do Świtu'"? ->

Cytat:
- Jestem - rzekł Aslan. - Ale tam noszę inne imię. Musicie mnie rozpoznać pod tym imieniem. Właśnie dlatego zaprowadzono was do Narnii. Przez to, że poznaliście mnie trochę tutaj, będziecie mogli poznać mnie lepiej tam.


koriat napisał:
Ale z drugiej strony, czy podporządkowanie, o ktorym pisze Martencja rzeczywiście ma miejsce? Przecież początkowo Aslan chyba nie planował, że pojawią się tam ludzie, tak jak nie planował, że w Narnii pojawi się zło w osobie Jadis.


Jednak zauważcie, że motorem chyba wszystkich ważnych wydarzeń w historii Narni są istoty z innych światów: ludzie (czy to dzieci-bohaterowie, czy Telmarowie; Karolmeńczycy też chyba zresztą mieli korzenie w naszym świecie) lub Jadis i spółka (tutaj pozostaje oczywiście otwarta kwestia Jadis-Biała Czarownica-Pani w Zielonej Sukni - ta sama osoba czy dwie albo trzy różne?). "Autochtoni" grają role drugoplanowe lub wręcz epizodycznie. Poprawcie mnie, jeśli się mylę.

Olle napisał:
koriat napisał:
No a z perspektywy Lasu wszystkie światy sa po prostu takimi samymi kałuzami :D


To już przemawia na korzyść wersji, że Narnia nie gra roli służebnej:)


Muszę przyznać, że jestem już co nieco zakręcona;]

koriat napisał:
Bo w przypadku Tolkiena myślę, że nie mozna mówić o żadnym "nakładaniu obrazów" czy "granicy prawdy i fikcji"- bo o ile Narnę (jako świat, nie książkę) na upartego można interpretować tak, jak ja w poprzednim akapicie, to Śródziemie jest tutaj całkowicie niepodległe, dla nas jest zamkniętą opowieścią, a dla niego z kolei nasz świat razem ze wszystkimi ludźmi mógłby nie istnieć, nic by to w historii Śródziemia nie zmieniło, natomiast dzieje Narnii wyglądałyby w takim wypadku kompletnie inaczej. Tak samo mieszkańcy Narnii mają przynajmniej mglistą wiedzę o istnieniu innych światów, mieszkancy Śródziemia nie wiedzą o tym nic i nic ich z tymi światami nie łączy.


Zawsze odbierałam Śródziemie za swego rodzaju historię/mitologię w stosunku do naszego świata, a konkretnie Tolkienowskiego zakątka świata, czyli Wysp Brytyjskich, choć oczywiście historię alternatywną (wyczytałam gdzieś kiedyś, że Tolkien ubolewał nad tym, że w jego ojczystej kulturze nie ma tak bogatej mitologii jaką dysponują różne inne ludy). Wówczas granica między światami byłaby nieprzekraczalna po prostu dlatego, bo tamten świat, świat Śródziemia, już przeminął i nie wróci: Numenor (Atlantyda) zatonął, elfy odeszły na Zachód, ustępując miejsca ludziom, a Valarowie zagięli przestrzeń tak, że nie da się już dopłynąć do Valinoru.

Olle napisał:
Tym akcentem wracam do postmodernizmu (który się najprawdopodobniej przedostał do świata forum ze świata mailowej grupy dyskusyjnej - tam też wciąż wraca i wraca :shock: ).


On jest wszędzie!:)

M.
Zobacz profil autora
narnijka
Opiekunka Narnii



Dołączył: 28 Mar 2006
Posty: 584 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań

PostWysłany: Nie 12:39, 15 Lut 2009 Powrót do góry

martencja napisał:

koriat napisał:
W sumie można by też całą Narnię wziąć za metaforę dojrzewania, takie cos na kształt klasycznego Bildungsroman- wyprawa do świata fantazji kształtuje dziecięce umysły i charaktery, pozwala sprostać prawdziwemu światu- a po zakończeniu tego procesu nie można do niej wrócić, bo niegdysiejsze dzieci dorosły i zakorzeniły się w prawdziwym życiu, żadne fantazje nie są im potrzebne, żeby mu sprostać.
Ble.
Strasznie nie lubię takich interpretacji, w rodzaju, że Rosemary miała lęki ciążowe, a Jack Torrance to po prostu wziął i oszalał.


Przypomina mi się powieść Astrid Lindgren "Mio, mój Mio", w której na końcu okazuje się, że wszystkie przygody i bohaterskie czyny głównego bohatera były tylko jego wymysłem, sposobem ucieczki od ponurej rzeczywistości, w której był sierotą wychowywaną przez niekochająca ciotkę (chyba, nie pamiętam dokładnie). Stwierdziłam wtedy, że to strasznie smutne zakończenie, ale moja Mama skomentowała, że wcale nie: że dobrze, że taki dzieciak umie swoje ponure życie osłodzić sobie tego typu historiami. A to z kolei skojarzyło mi się z czymś, co przeczytałam kiedyś o "Harry'ym Potterze", jeszcze długo przedtem, zanim było wiadomo, jak to wszystko się skończy: ktoś napisał, że wcale by się nie zdziwił, gdyby się na końcu okazało, że wszystkie przygody w Hogwarcie to tylko bogata fantazja biednego sieroty...

Och jej, znów mi wyszła ogromniasta dygresja... Jestem niepoprawna;]



Nie pamiętam już czy pisalam o tym na tym forum, może jeszcze na tamtym starym. Jeśli się powtarzam, wybaczcie, bo tutaj nawet powtórzenie wydaje mi się uzasadnionym.
Pewnie nie mnie, jako pierwszej przyszło do głowy też takie rozwiązanie - Narnia może być tylko zabawą dzieci, które pojechały do wielkiego, pięknego domu na wsi w którym w zakamarkach, tajemnych przejściach kryło się całe mnóstwo tajemnic. Że nie wspomnę o terenach zielonych otaczajacych dom w których mieszkały zwierzęta. Przypomnijcie sobie jak dzieci cieszą się w pierszym tomie, że czeka ich tyle zabaw.

Oczywiście nie znaczy to, że przekreślam teraz czy choćby poddaję w wątpliwość wszystkie opisane wydarzenia, wprost przeciwnie - bohaterowie i czytelnicy mogą wrócić spokojnie bogatsi o to co p r z e ż y l i do swojego świata, by tam szukać Aslana.


Ostatnio zmieniony przez narnijka dnia Nie 12:41, 15 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
koriat
Łachonog



Dołączył: 02 Kwi 2006
Posty: 151 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 21:40, 17 Lut 2009 Powrót do góry

martencja napisał:
Jednak zauważcie, że motorem chyba wszystkich ważnych wydarzeń w historii Narni są istoty z innych światów: ludzie (czy to dzieci-bohaterowie, czy Telmarowie; Karolmeńczycy też chyba zresztą mieli korzenie w naszym świecie) lub Jadis i spółka (tutaj pozostaje oczywiście otwarta kwestia Jadis-Biała Czarownica-Pani w Zielonej Sukni - ta sama osoba czy dwie albo trzy różne?). "Autochtoni" grają role drugoplanowe lub wręcz epizodycznie. Poprawcie mnie, jeśli się mylę.


A poprawię Razz Krętacz był Narnijczykiem.
Z drugiej wszak strony Temarów czy Kalormenów trudno rozpatrywac w kategoriach intruzów o tyle, ze przezyli w Narnii tysące lat i bardzo mocno ją przekształcili.
Zobacz profil autora
martencja
Biały Jeleń



Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 620 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Czw 10:21, 19 Lut 2009 Powrót do góry

koriat napisał:
A poprawię :P Krętacz był Narnijczykiem.


No racja.

koriat napisał:
Z drugiej wszak strony Temarów czy Kalormenów trudno rozpatrywac w kategoriach intruzów o tyle, ze przezyli w Narnii tysące lat i bardzo mocno ją przekształcili.


O, a tu już kolega, proszę kolegi, otwiera ogroooooomny temat do dyskusji;) Czy Telmarów i Kalormenów można, "przez zasiedlenie", uznać za rdzennych Narnijczyków ("Narnijczyków" w szerokim rozumieniu, rzecz jasna, jako mieszkańców tamtego świata, a nie kraju o nazwie Narnia będącego tylko jego częścią)? Bo jeżeli tak, to czy miałby sens cały wywód Aslana pod koniec "Księcia Kaspiana", że Telmarowie mają prawo do narnijskiej korony przez to, że są ludźmi i pochodzą z naszego świata?

M.
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)