Autor |
Wiadomość |
martencja
Biały Jeleń
Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 620
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia
|
Wysłany:
Pią 12:09, 18 Mar 2011 |
|
Olle napisał: |
...podejrzewam, że mogłam np. włożyć czyjąś wypowiedź w inne usta albo odwrotnie. |
:D
Olle napisał: |
Izmy dotyczą ludzi, a nie Lwa. |
Oraz lam. Przed wszystkim lam;)
Olle napisał: |
Co do podziału uzbrojenia, muszę powiedzieć, że trochę słabo Julię zabezpieczono. Ani łuku nie miała, ani miecza - tylko hercerski nóż. Przynajmniej się próbowała kłócić o swoje. Dzięki patysiowym translacjom widzę, że w oryginale L. przynajmniej wytłumaczył, dlaczego własnie E. dostał miecz - bo po prostu umiał się nim posługiwać, w przeciwieństwie do Julii. Niby powinniśmy to wiedzieć, no ale zawsze warto wspomnieć... |
No ale właśnie, skoro nie umiała się posługiwać ani łukiem, ani mieczem, to gdyby ją w takowe wyposażono, to nie dość, że miałaby więcej do dźwigania, to jeszcze w razie czego mogłaby chyba większą zrobić krzywdę sobie niż wrogowi. To już chyba lepszy harcerski nóż. (Ale czy to znaczy, że w Narni byli harcerze...?:P)
Olle napisał: |
martencja napisał: |
Hmmm, ale wiesz oczywiście, jakie się w takim przypadku pojawia pytanie;> |
Pytanie, które wywołuje rumieniec na twarzy młodych panien, jak by to ujęła jedna z dickensowskich postaci. |
Jak to dobrze, że jestem już starą panną! Przynajmniej w kategoriach czasów dickensowskich;)
Olle napisał: |
Patysiowe porównanie Eustachego z Legolasem -> :D:D
A czy Eustachy miałby takie szałowe ciuchy jak Legolasek? Kaptur nasunięty na oko i warkoczyk tu i ówdzie? To ja chyba jestem na tak!;D |
I włosy - czy miałby również takie piękne włosy...? Zawsze w idealnym stanie, mimo trudów i niewygód wędrówki (które przecież odbijały się negatywnie na wyglądzie towarzyszących mu ludzi czy hobbitów - ale najwyraźniej elfie są na takie przyziemne sprawy uodpornione!).
M.
|
|
|
|
|
|
|
A_g_a_
Faun
Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 150
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź
|
Wysłany:
Nie 17:07, 20 Mar 2011 |
|
Olle napisał: |
A_g_a_ napisał: |
Dowiadujemy się, że trucizny są zielone, skoro wąż był "zielony, jak trucizna". |
Koniecznie to wrzuć do rzeczy, których nauczyliśmy się w Narni!
|
Olle, widać, że Cię dawno nie było To już tam jest
Dobrze, że przerwałaś absencję
Co do harcerzy - nie wiem, czy pytanie jest serio. Julia chyba miała ten nóż przy sobie, kiedy się przeniosła do Narnii.
|
|
|
|
|
patysio
Centaur
Dołączył: 28 Cze 2007
Posty: 568
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: patysiowo
|
Wysłany:
Nie 21:27, 20 Mar 2011 |
|
A_g_a_ napisał: |
Julia chyba miała ten nóż przy sobie, kiedy się przeniosła do Narnii. |
Tak, chyba na pewno miała.
No, nareszcie zebrałam się do kupy i pozwolę sobie zacząć siódmy rozdział.
Rozdział VII
WZGÓRZE DZIWNEGO LABIRYNTU
Jest to rozdział, można by rzec, przełomowy w historii. Dla bohaterów jest to "najgorszy dzień ich wędrówki" - skulminowały się w nim i zmęczenie fizyczne wielodniową wędrówką, i straszne warunki atmosferyczne, i kres wytrzymałości psychicznej (aczkolwiek Błotosmętek, przyzwyczajony do katastrof życiowych, wydaje się być wyjątkowo odporny )
Lewis (tj. narrator) tłumaczy tutaj bohaterów, zapowiadając jednocześnie przyszłe wydarzenia
Cytat: |
Aby zrozumieć, co stało się później, musicie pamiętać, że prawie nic nie widzieli. Kiedy zbliżali się do niskiego wzgórza oddzielającego ich od miejsca, w którym poprzedniego wieczora pojawiły się oświetlone okna, nie byli w stanie ogarnąć go spojrzeniem. Prawdę mówiąc, nie widzieli przed sobą nic prócz śniegu, a w dodatku musieli mrużyć oczy przed zamiecią. Nie trzeba chyba dodawać, że nic do siebie nie mówili. |
Też jestem w stanie zrozumieć naszych bohaterów, bo miałam kiedyś wątpliwą przyjemność iść pasmem górskim (dzięki Bogu były to 'tylko' w Bieszczadach) w ulewnym deszczu, lejącym nieprzerwanie przez 1,5 godziny. Z powodu mgły i strug deszczu zacinających w twarz nie widziałam nic na dalszą odległość, chwilami musiałam przystawać i odwracać się tyłem do deszczu (bo nie szło wytrzymać tych biczów wodnych); w rezultacie po drodze zgubiłam znajomych i po godzinie marszu na otwartej przestrzeni w deszczu i kilku upadkach w błoto miałam ochotę położyć się na środku szlaku i czekać na GOPR A dodam, że celem mej podróży nie był zamek Olbrzymów, tylko schronisko, więc miałam łatwiej.
Cytat: |
— A co jest za zakrętem? — spytał Eustachy. |
Coś być musi, coś być musi, do cholery, za zakrętem!
Przyznaję, że Błotosmętek - aczkolwiek ma, oczywiście, rację - jest w tym rozdziale dość drażniący. Zwłaszcza przy takiej pogodzie.
Cytat: |
— Ach, więc to ma być następny Znak? Jesteś pewna? — dopytywał się Błotosmętek. — Zastana-wiam się, czy masz rację. Chyba je pomyliłaś, i wcale bym się nie dziwił. Coś mi się wydaje, że to wzgórze, to płaskie miejsce, na którym jesteśmy, warte jest tego, by mu się dobrze przyjrzeć. Czy nie zauważyliście, że... |
Nikt B. nie nauczył, że do ludzi przemęczonych i nie myślących trzeźwo kierować należy krótkie, najlepiej rozkazujące zdania - no i proszę, jak to się skończyło.
Mamy też oczywiście co nieco nt. jedzenia.
Cytat: |
(...)i wielkie okna, pozwalające marzyć o przestronnych salach z trzaskającym wesoło ogniem na kominku i o gorącej zupie lub dymiących polędwicach na stole.. |
Trochę mnie dziwi ów wybór marzeń kulinarnych. Zupa, owszem, bo rozgrzeje - ale ludzie (i błotowij) po ciężkim wysiłku fizycznym nie powinni marzyć też o jakichś węglowodanach?
Tradycyjnie czepię się tłumaczenia.
1)
Cytat: |
Nagle przewróciła się, poślizgnęła do przodu i zaczęła zjeżdżać w ciemną, wąską czeluść. W chwilę później zatrzymała się. Wyglądało na to, że wpadła do jakiegoś wąskiego okopu lub sztolni. |
Cytat: |
Suddenly she skidded, slid about five feet, and found herself to her horror sliding down into a dark, narrow chasm which seemed that moment to have appeared in front of her. Half a second later she had reached the bottom. She appeared to be in a kind of trench or groove, only about three feet wide. |
Po pierwsze primo - Polkowski z ewidentną premedytacją pomija w tłumaczeniu angielskie jednostki miary długości. Widocznie nie chciało mu się stóp na metry przeliczać
A po drugie - skąd ta sztolnia? Słownik tłumaczy groove jako po prosty rów. Z tego co [link widoczny dla zalogowanych], sztolnia to pojęcie górnicze. I że niby skąd mu się ta sztolnia wzięła? Zielona Sukienka z Ziemistymi kopali sobie coś w tym miejscu, hę?
2)
Cytat: |
Takie korytarze mogą prowadzić do jaskini smoka. W krainie olbrzymów mogą też żyć olbrzymie ziemne glisty lub wielkie robaki. |
Cytat: |
And in a giant country, there might be giant earth-worms or giant beetles. |
Earth-worm to bardziej dżdżownica (glista to raczej tylko jako pasożyt organizmów żywych występuje), a beetle to wszak żuk.
Później podobnie tłumaczy:
Cytat: |
Robaczki mają upodobanie w drugich robaczkach, jak to mówią |
jako
Cytat: |
Beetles fancy other beetles, they do say |
W sumie 'robaczki' brzmi tu nieźle, ale równie dobrze mogłoby być: żuczki mają upodobanie w drugich żuczkach No ale, czepiam się.
3)
Cytat: |
Miał rudą, szczeciniastą brodę, skórzany kaftan nabijany metalowymi płytkami, tworzącymi coś w rodzaju kolczugi, gołe nogi (bardzo owłosione) i jakieś owijacze na stopach. |
Cytat: |
He had bristly red hair, a leather jerkin with metal plates fastened all over it so as to make a kind of mail shirt, bare knees (very hairy indeed) and things like puttees on his legs. |
Owłosione kolana to dość charakterystyczna cecha postaci - natomiast owłosione nogi to dość powszechne. No i te 'owijacze' (hehe) miał na nogach - natomiast Polkowski mu je umieszcza na stopach.
Cytat: |
He stooped down and goggled at Puddleglum. |
Hehe, jak to dzisiaj brzmi
Dodam jeszcze, że rysunek Pauline z Olbrzymem niosącym Błotosmętka jest nieco nietrafiony. Skoro butelka olbrzymów była 20x większa niż butelka Błotosmętka, czy taka skala jak zachowana na rysunku jest w ogóle prawdopodobna?
4) Scrubb został w tym rozdziale lost in translations!
Cytat: |
Julia wykonała okropną karykaturę ukłonu (w Eksperymentalnej Szkole nie uczono dziewcząt dworskich manier). |
Cytat: |
Scrubb and Jill made an awkward attempt at a bow (girls are not taught how to curtsey at Experiment House) |
|
Ostatnio zmieniony przez patysio dnia Nie 21:29, 20 Mar 2011, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
martencja
Biały Jeleń
Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 620
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia
|
Wysłany:
Pią 21:41, 01 Kwi 2011 |
|
patysio napisał: |
A_g_a_ napisał: |
Julia chyba miała ten nóż przy sobie, kiedy się przeniosła do Narnii. |
Tak, chyba na pewno miała. |
Okazuje się, że Szkoła Eksperymentalna była jeszcze bardziej eksperymentalna, niż się spodziewałam:) A tak poza tym w oryginale nóż jest nazwany "guide's knife".
Wydarzenia z siódmego rozdziału - koszmar! Bardzo sugestywnie opisany koszmar:) Wcale się nie dziwię dzieciakom, że nie obchodziło ich nic, oprócz ciepłej kąpieli i obiadu, bo jak ja zmarznę to też przestaje mnie cokolwiek obchodzić:)
patysio napisał: |
Przyznaję, że Błotosmętek - aczkolwiek ma, oczywiście, rację - jest w tym rozdziale dość drażniący. Zwłaszcza przy takiej pogodzie.
Cytat: |
— Ach, więc to ma być następny Znak? Jesteś pewna? — dopytywał się Błotosmętek. — Zastana-wiam się, czy masz rację. Chyba je pomyliłaś, i wcale bym się nie dziwił. Coś mi się wydaje, że to wzgórze, to płaskie miejsce, na którym jesteśmy, warte jest tego, by mu się dobrze przyjrzeć. Czy nie zauważyliście, że... |
Nikt B. nie nauczył, że do ludzi przemęczonych i nie myślących trzeźwo kierować należy krótkie, najlepiej rozkazujące zdania - no i proszę, jak to się skończyło. |
Może to po prostu wynik tego, że i on był rozdrażniony tą pogodą, a okazywał to, będąc jeszcze bardziej niż zwykle drażniący dla otoczenia:)
patysio napisał: |
Po pierwsze primo - Polkowski z ewidentną premedytacją pomija w tłumaczeniu angielskie jednostki miary długości. Widocznie nie chciało mu się stóp na metry przeliczać ;-) |
Mi tam to nie przeszkadza. Z moim wybitnym antytalentem do wszelkich liczb i miar, ani metry, ani stopy nic mi nie mówą;]
patysio napisał: |
A po drugie - skąd ta sztolnia? Słownik tłumaczy groove jako po prosty rów. Z tego co [link widoczny dla zalogowanych], sztolnia to pojęcie górnicze. I że niby skąd mu się ta sztolnia wzięła? Zielona Sukienka z Ziemistymi kopali sobie coś w tym miejscu, hę? |
Myślę, że na zasadzie wywoływania skojarzeń. Moje skojarzenie jest takie, że jak sztolnia, to jakieś głęboko wykopane, wąskie i ogólnie klaustrofobiczne miejsce. Czyli wywołuje odpowiednią atmosferę.
patysio napisał: |
No i te 'owijacze' (hehe) miał na nogach - natomiast Polkowski mu je umieszcza na stopach. |
Z tego, co wiem, to owijacze nosi się na łydkach, a nie na stopach. Ech, widać, że Lewis w okopach służył, a Polkowski nie, pacyfista jeden:P
patysio napisał: |
Dodam jeszcze, że rysunek Pauline z Olbrzymem niosącym Błotosmętka jest nieco nietrafiony. Skoro butelka olbrzymów była 20x większa niż butelka Błotosmętka, czy taka skala jak zachowana na rysunku jest w ogóle prawdopodobna? |
Jak dla mnie to w tych skalach w ogóle jest coś nie tak. Lewis twierdzi, że olbrzym był rather taller than an apple tree but nothing so tall as a telegraph pole - jak dla mnie to jednak dość nisko, chyba nie dość, żeby taki olbrzym był w stanie błotowija wziąć wpół i podnieść...
M.
|
|
|
|
|
Olle
Centaur
Dołączył: 07 Kwi 2006
Posty: 581
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz/Poznań
|
Wysłany:
Nie 22:11, 03 Kwi 2011 |
|
Ładny ten kleksowy fragment, Patysio... dawno go nie widziałam. I bardzo narnijski w klimacie!
A_g_a_ napisał: |
Olle, widać, że Cię dawno nie było To już tam jest
Dobrze, że przerwałaś absencję |
Ło nieee:/ Pardon. Jeszcze się nie mogę pozbierać po nieobecności. Dość mocno wypadłam z obiegu.
martencja napisał: |
Olle napisał: |
Patysiowe porównanie Eustachego z Legolasem ->
A czy Eustachy miałby takie szałowe ciuchy jak Legolasek? Kaptur nasunięty na oko i warkoczyk tu i ówdzie? To ja chyba jestem na tak!;D |
I włosy - czy miałby również takie piękne włosy...? Zawsze w idealnym stanie, mimo trudów i niewygód wędrówki (które przecież odbijały się negatywnie na wyglądzie towarzyszących mu ludzi czy hobbitów - ale najwyraźniej elfie są na takie przyziemne sprawy uodpornione!). |
Oczywiście, że tak! To dobre miejsce na product placement w naszej ekranizacji, już widzę sponsora w postaci producenta szamponu.
martencja napisał: |
patysio napisał: |
A_g_a_ napisał: |
Julia chyba miała ten nóż przy sobie, kiedy się przeniosła do Narnii. |
Tak, chyba na pewno miała. |
Okazuje się, że Szkoła Eksperymentalna była jeszcze bardziej eksperymentalna, niż się spodziewałam:) |
Bo przecież wiadomo, że to zarazem szkoła patologiczna. Nic nowego!
martencja napisał: |
Wydarzenia z siódmego rozdziału - koszmar! Bardzo sugestywnie opisany koszmar:) Wcale się nie dziwię dzieciakom, że nie obchodziło ich nic, oprócz ciepłej kąpieli i obiadu, bo jak ja zmarznę to też przestaje mnie cokolwiek obchodzić |
UHM! Jestem podobnego zdania. To musiało być naprawdę straszne. Lewis tak opisuję podróż, że aż czuje się zimno, ból i zmęczenie wędrowców. Smaganie wiatru przypominało obdzieranie ze skóry, brrrr... Autor też ich rozumie, co podkreśla nieraz. Może nie że drażni mnie Błotosmętek, ale na pewno dziwią jego przypomnienia o znakach... Może błotowije mają większą odporność na zimno? Choć biorąc pod uwagę pewien rodzaj spokrewnienia z płazami, powinien być senny i się zakopać pod ziemię Ojjjjj, kiedy wspomniałam o "spokrewnieniu z płazami", skojarzyło mi się jakoś tak lovecraftowsko; i oczywiście już przyszedł mi do głowy pomysł do ekranizacji! Ale wróćmy do meritum! Domyślam się, że fragment mówi czytelnikom: bywają niezwykle trudne chwile w życiu, kiedy człowiek umiera ze zmęczenia, ale nawet wtedy nie należy zapominać o obranej ścieżce.
Cytat: |
To właśnie ten wstyd, w połączeniu z całym utrapieniem przemęczenia i zziębnięcia, kazał jej powiedzieć: „Do licha ze Znakami!”. Prawdopodobnie wcale tak nie myślała. |
Czyli nie tylko zziębnięcie i przemęczenie się składają na zboczenie z drogi, ale i lenistwo, którego dopusciła się wczesniej: gdyby znała na pamięć znaki, to kto wie, może szybciej by trafili pod ziemię, czyli w nieco cieplejsze miejsce... Wykute w głowie zasady pozwoliły by przetrwać nawet najgorsze chwile, kiedy nie ma się siły myśleć. Tak czy inaczej L. znowu stara się nie być nazbyt surowy: "prawdopodobnie wcale tak nie myślała". Bo "Do licha ze znakami" to dość poważne sformułowania, przekładając je na "nasze realia". To trochę tak, jakby przeklęła modlitwę.
martencja napisał: |
patysio napisał: |
A po drugie - skąd ta sztolnia? Słownik tłumaczy groove jako po prosty rów. Z tego co [link widoczny dla zalogowanych], sztolnia to pojęcie górnicze. I że niby skąd mu się ta sztolnia wzięła? Zielona Sukienka z Ziemistymi kopali sobie coś w tym miejscu, hę? |
Myślę, że na zasadzie wywoływania skojarzeń. Moje skojarzenie jest takie, że jak sztolnia, to jakieś głęboko wykopane, wąskie i ogólnie klaustrofobiczne miejsce. Czyli wywołuje odpowiednią atmosferę. |
A mi nic nie mówi słowo sztolnia, więc pozostaję zupełnie neutralna.
martencja napisał: |
patysio napisał: |
No i te 'owijacze' (hehe) miał na nogach - natomiast Polkowski mu je umieszcza na stopach. |
Z tego, co wiem, to owijacze nosi się na łydkach, a nie na stopach. Ech, widać, że Lewis w okopach służył, a Polkowski nie, pacyfista jeden:P |
No chyba że chodzi o onuce, które też są pojęciem związanym z wojną, a nosi się je na stopach. Może Polkowski tak zrozumiał nie za konkretne sformułowanie Lewisa - nogi wszak są określeniem dość ogólnym i dającym duże pole do popisu dla tłumacza. Skąd wiem, co to onuce, niech pozostanie zagadką! Z drugiej strony, moze chodzić rzeczywiście o łydki. [link widoczny dla zalogowanych].
martencja napisał: |
patysio napisał: |
Dodam jeszcze, że rysunek Pauline z Olbrzymem niosącym Błotosmętka jest nieco nietrafiony. Skoro butelka olbrzymów była 20x większa niż butelka Błotosmętka, czy taka skala jak zachowana na rysunku jest w ogóle prawdopodobna? |
Jak dla mnie to w tych skalach w ogóle jest coś nie tak. Lewis twierdzi, że olbrzym był rather taller than an apple tree but nothing so tall as a telegraph pole - jak dla mnie to jednak dość nisko, chyba nie dość, żeby taki olbrzym był w stanie błotowija wziąć wpół i podnieść...
|
Ale i tak, jeśli chodzi o miary, Lewis dość konkretnie opisał wysokość olbrzyma. Bo w średniowieczu, jak już mniej więcej wiemy, nie lubiono określać takich rzeczy jak wysokość kogokolwiek. Olbrzymy były po prostu wielkie i już. A tu: można sobie nawet mniej więcej obliczyć i wyobrazić! Tudzież zweryfikować ilustrację! Jeśli oczywiście zna się standardową wysokość angielskiego słupa telegraficznego tamtych czasów bądź domyślić się, jak wysoka jest "spora jabłonka":/
Cytat: |
I wyciągnął czarną butlę, bardzo podobną do tej, jaką miał Błotosmętek, tyle że dwadzieścia razy większą. |
Jak widać, obiekt - że tak to ujmę - znany w wielu światach i pośród wielu ras. Różni się jeno wielkością.
Cytat: |
Błotosmętek, trzymany przez olbrzyma w dłoni i wymachujący rękami i nogami, rzeczywiście bardzo przypominał żabę. |
Hehe, wyobraziłam sobie ten "niezbyt godny" widok i parsknęłam śmiechem:]
Nowy rozdział jutro - przepraszam za opóźnienie:/ Chyba że Patysio już go przeczytała i spisała przemyślenia, to niech da znać. Dzięki Patysio wielkie za ostatnie utrzymywanie ciągłości w omawianiu, co ja robić powinnam byłam, ale nie robiłam!
|
|
|
|
|
Olle
Centaur
Dołączył: 07 Kwi 2006
Posty: 581
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz/Poznań
|
Wysłany:
Pon 22:50, 04 Kwi 2011 |
|
Rozdział VIII
HARFANG
Groza, groza narasta. Niektórzy mali czytelnicy się pewnie powoli domyślają, co królowa rozumie poprzez "DOBRE dzieci", ale nie są do końca pewni. Kolejne wzmianki: Nie płacz, malutka, nie płacz, bo będziesz do niczego, kiedy nadejdzie święto sprawiają, że możemy mniemać, o co chodzi, gdy czytamy po raz pierwszy. Ale nadal żadnych konkretów. Suknie, w które przebrano Julię, były szyte na normalną kobietę, postawiono przed nią także stół i zastawę dostosowane do jej wzrostu - co mogłoby świadczyć o prostym fakcie: bywali tu ludzie. Też niby normalna sprawa, ale jeśli się zna "fukcję" owych ludzi w Harfangu, cóż, można dostać dreszczy. I tak dalej. Naprawdę, kiedy się czyta po raz pierwszy, jest dzieckiem nieświadomym niegodziwości olbrzymów tego świata, wstrząs murowany. Naprawdę przeraża mnie fakt, że olbrzymi są tacy mili dla istot, które zaraz zjedzą i z nimi nawet kulturalnie rozmawiają.
Kolejne "wcielenie" Alsana - koń na biegunach. Ach, te sny. Ponadto Aslan bierze w paszczę Julię (musiał być ogromny)! Piękna, oniryczna scena, idealnie można ją spaprać w ekranizacji.
Miasto olbrzymów przypomina trochę Charn. Kolejna piękna i zarazem straszna rzecz w tym rozdziale.
Eustachy to po prostu Eustachy - nie wytrzyma, jeśli przynajmniej trochę na kogoś nie ponarzeka. Do Julii mówi wprost: ale ty jesteś głupia! Na szczęście potem rozdziela winę na wszystkich: ale z nas durnie! I przyznaje zgodnie z prawdą, że Aslan zrobił wszystko, by znaleźli właściwą drogę. Mieli przecież wszelkie potrzebne znaki... wystarczyło połączyć fakty (drogi Watsonie:P).
Cytat: |
Instrukcje Aslana zawsze działają, nie ma tu wyjątków. |
Błotosmętek, jak widać, świetnie zna zarys historyczny "instrukcji Aslana". Jego pewność Znaków i ewentualnej pomocy od Lwa w nagłych przypadkach jest naprawdę godna podziwu jak na takiego pesymistę.
Cytat: |
Zauważyłem, że wy, młodzi, nie zawsze jesteście w dobrym nastroju. Musicie mnie obserwować i zachowywać się tak jak ja. Będę wesoły i beztroski. O tak - i zrobił upiorną minę. - I swawolny - tu dał beznadziejnie ponurego susa. - Prędko się wprawicie, jeśli tylko będziecie mnie uważnie obserwować. Oni już i tak mają mnie za wesołka. |
Czy ja już gdzieś pisałam, że Błotosmętek jest moim alter ego?;D
|
|
|
|
|
martencja
Biały Jeleń
Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 620
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia
|
Wysłany:
Pon 15:15, 25 Kwi 2011 |
|
Olle napisał: |
Może nie że drażni mnie Błotosmętek, ale na pewno dziwią jego przypomnienia o znakach... Może błotowije mają większą odporność na zimno? |
Może po prostu stara się zachowywać nieco bardziej odpowiedzialnie? W końcu jest on dyżurnym dorosłym w tej drużynie. Tylko że mimo wszystko i dorośli nie są odporni na zimno i zmęczenie oraz sugestie czarownic w zielonych sukniach, o czym wspomina się też w kolejnym rozdziale:
Cytat: |
"I'm worse," said Puddleglum. "I did see, or nearly. I thought it looked uncommonly like a ruined city."
"You're the only one who isn't to blame," said Scrubb. "You did try to make us stop."
"Didn't try hard enough, though," said the Marshwiggle. "And I'd no call to be trying. I ought to have done it. As if I couldn't have stopped you two with one hand each!" |
Olle napisał: |
Groza, groza narasta. Niektórzy mali czytelnicy się pewnie powoli domyślają, co królowa rozumie poprzez "DOBRE dzieci", ale nie są do końca pewni. Kolejne wzmianki: Nie płacz, malutka, nie płacz, bo będziesz do niczego, kiedy nadejdzie święto sprawiają, że możemy mniemać, o co chodzi, gdy czytamy po raz pierwszy. |
Właściwie od początku pobytu dzieci w Harfangu są takie drobne sygnały, że należy się bać: dwór i jego mieszkańcy są opisywani jako w zasadzie sympatyczni, ale od czasu do czasu są wtrącone jakieś zgrzyty:
Cytat: |
And though it was rather terrible to hear such a big door clang shut behind them, they forgot about it as soon as they saw the thing they had been longing for ever since supper time last night - a fire. |
(jeszcze w poprzednim rozdziale)
Cytat: |
Then the King put out his tongue and licked his lips. Anyone might do that: but his tongue was so very large and red, and came out so unexpectedly, that it gave Jill quite a shock. |
Cytat: |
He stretched down his great right hand - very clean and with any number of rings on the fingers, but also with terrible pointed nails. |
Jak w ekspozycji jakiegoś horroru:)
Olle napisał: |
Naprawdę przeraża mnie fakt, że olbrzymi są tacy mili dla istot, które zaraz zjedzą i z nimi nawet kulturalnie rozmawiają. |
Skojarzył mi się "Stardust" Gaimana: czyhające na serce gwiazdy czarownice dbały tam o to, żeby - zanim owo serce z jej piersi wytną - wprowadzić gwiazdę w jak najlepszy, błogi nastrój, bo wówczas miało ono mieć największą moc. Może z ludzkim mięsem według olbrzymów jest podobnie, że najsmaczniejsze ze zrelaksowanego człowieka:P?
Zgadzam się z Olle, co do snu - że piękna scena, i że pięknie można ją zepsuć. Zresztą chyba najbardziej podoba mi się wprowadzenie do niej:
Cytat: |
And then came the deadest hour of the night and nothing stirred but mice in the house of the giants. At that hour there came to Jill a dream. |
A w sumie to zastanawia mnie, jak duże szanse mieli nasi podróżnicy, żeby odczytać napis będąc na miejscu: przecież do odczytania takich wielgachnych liter trzeba raczej stanąć w pewnej odległości, na przykład właśnie w Harfangu. Gdyby nawet zostali w zrujnowanym mieście, to (szczególnie przy tej pogodzie) mogłoby trwać całe dnie, zanim by wpadli, że te dziwne sztolnie i labirynty to litery, a następnie je poskładać w jakąś całość. Czyli jak na moje oko, to udanie się do Harfangu nawet pomogło im w odczytaniu Znaków.
Olle napisał: |
Eustachy to po prostu Eustachy - nie wytrzyma, jeśli przynajmniej trochę na kogoś nie ponarzeka. |
A mi nawet się podoba, że mimo głębokiej duchowej przemiany i wszystkich przeżyć, Eustachy zawsze pozostaje Eustachym:)
M.
|
|
|
|
|
patysio
Centaur
Dołączył: 28 Cze 2007
Posty: 568
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: patysiowo
|
Wysłany:
Nie 13:42, 01 Maj 2011 |
|
Olle napisał: |
Kolejne "wcielenie" Alsana - koń na biegunach. Ach, te sny. Ponadto Aslan bierze w paszczę Julię (musiał być ogromny)! Piękna, oniryczna scena, idealnie można ją spaprać w ekranizacji. |
Jak dla mnie to raczej psychodeliczna (scena) - widzę tego konia z takim przerażającym, jokerowskim uśmiechem - coś jak tutaj w HP.
W tej scenie znów wraz z Lwem słodki zapach wypełnił pokój. Ten zapach pozwala przypuszczać, że Julii wcale się to nie śniło - ponoć tylko niewidomym ludziom śnią się zapachy; pozostałym zazwyczaj śnią się tylko obrazy.
Kolejna garstka rzeczy, które warto wiedzieć.
(skąd, na Boga, Lewis wiedział takie rzeczy? uciekał kiedyś w środku dnia przed pocałunkiem olbrzymki?)
Królowa Olbrzymów mówi:
Cytat: |
Dajcie im coś do zjedzenia i picia, przygotujcie kąpiel. Pocieszcie tę małą dziewczynkę. Dajcie jej lizaka, dajcie jej lalki i zabawki, dajcie jej lekarstwa, dajcie jej wszystko, co można wymyślić, grzanego mleka z winem i korzeniami, kandyzowanych owoców, herbatki z kminku. |
Jakim sposobem herbatka z kminku może poprawić nastrój?
No i różne tłumaczeniowe smaczki
problemy ze słówkiem 'coarse'
Cytat: |
And giant towels, though a bit rough and coarse |
Cytat: |
Wspaniałe też są ręczniki olbrzymów (choć nieco szorstkie i pospolite) |
ach, te nieokrzesane, pospolite ręczniki!
balia vs miednica
Cytat: |
She filled a giant foot-bath with hot water and helped Jill into it. If you can swim (as Jill could) a giant bath is a lovely thing |
Cytat: |
Napełniła balię gorącą wodą i pomogła Julii do niej wejść. Jeśli się potrafi pływać (a Julia potrafiła), kąpiel w balii olbrzymów jest cudowną sprawą. |
Niby niewielka różnica - ale miednica do moczenia stóp w charakterze basenu dla Julii (u Polkowskiego - zwyczajna balia) robi wrażenie i pokazuje, jak ogromne wszystko w tym zamku było.
|
Ostatnio zmieniony przez patysio dnia Nie 13:43, 01 Maj 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
A_g_a_
Faun
Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 150
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź
|
Wysłany:
Nie 19:04, 01 Maj 2011 |
|
Olle napisał: |
Miasto olbrzymów przypomina trochę Charn. Kolejna piękna i zarazem straszna rzecz w tym rozdziale. |
O właśnie! Dobre porównanie!
Olle napisał: |
Cytat: |
Instrukcje Aslana zawsze działają, nie ma tu wyjątków. |
Błotosmętek, jak widać, świetnie zna zarys historyczny "instrukcji Aslana". Jego pewność Znaków i ewentualnej pomocy od Lwa w nagłych przypadkach jest naprawdę godna podziwu jak na takiego pesymistę. |
Może właśnie dlatego ktoś go do tej misji wybrał Nawet nie chodzi mi w tym momencie o wybór przez Aslana, ale o sowy (i puchacze )
Olle napisał: |
Naprawdę przeraża mnie fakt, że olbrzymi są tacy mili dla istot, które zaraz zjedzą i z nimi nawet kulturalnie rozmawiają. |
Trochę makabrycznie zapytam, ale... chyba tyle olbrzymów nie najadłoby się dwójką dzieci i "Zacnobijem"? (to samo zresztą nasuwa mi się czytając o mówiącym jeleniu podanym podczas posiłku) Może to miało być coś w rodzaju specjalnego dania dla szczególnie zasłużonych na dworze, a niekoniecznie dla niań i wzruszających się olbrzymek.
Zauważyliście, że nawet wśród olbrzymów Królowa jest przedstawiona w gorszym świetle niż Król? Ech, te męskie i damskie postacie u Lewisa...
martencja napisał: |
Zgadzam się z Olle, co do snu - że piękna scena, i że pięknie można ją zepsuć. |
Po co psuć, jak można wyciąć zupełnie? W zasadzie to po co sen - wyjrzą nazajutrz przez okna i się skapną co i jak
martencja napisał: |
A w sumie to zastanawia mnie, jak duże szanse mieli nasi podróżnicy, żeby odczytać napis będąc na miejscu: przecież do odczytania takich wielgachnych liter trzeba raczej stanąć w pewnej odległości, na przykład właśnie w Harfangu. Gdyby nawet zostali w zrujnowanym mieście, to (szczególnie przy tej pogodzie) mogłoby trwać całe dnie, zanim by wpadli, że te dziwne sztolnie i labirynty to litery, a następnie je poskładać w jakąś całość. Czyli jak na moje oko, to udanie się do Harfangu nawet pomogło im w odczytaniu Znaków. |
To samo skojarzenie miałam. A że jesteśmy w okresie Wielkiej Nocy to od razu skojarzyło mi się z "błogosławioną wina Adama, którą przyszedł zmazać tak wielki Odkupiciel". Tak to już Najwyższy wymyślił, że często nasze błędy przemienia w coś, co okazuje się jeszcze wspanialsze... (pewnie znaleźliby jakoś to wejście, ale pewnie zdobycie doświadczeń na zamku było bezcenne w tym momencie)
patysio napisał: |
Jakim sposobem herbatka z kminku może poprawić nastrój? |
Hmm, nie próbowałam, ale to podobno na trawienie pomaga - więc myślę, że w niektórych sytuacjach i na nastrój może mieć wpływ
|
Ostatnio zmieniony przez A_g_a_ dnia Pon 14:01, 02 Maj 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Olle
Centaur
Dołączył: 07 Kwi 2006
Posty: 581
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz/Poznań
|
Wysłany:
Wto 0:31, 03 Maj 2011 |
|
martencja napisał: |
Cytat: |
Then the King put out his tongue and licked his lips. Anyone might do that: but his tongue was so very large and red, and came out so unexpectedly, that it gave Jill quite a shock. |
Cytat: |
He stretched down his great right hand - very clean and with any number of rings on the fingers, but also with terrible pointed nails. |
Jak w ekspozycji jakiegoś horroru:) |
Noooo:)) Od razu widzę tą scenę z perspektywy od doły, jak przez szerokokątny obiektyw - takie rybie oko, w którym się nos powiększa człowiekowi, kiedy zbliży do niego twarz. Albo inna dowolna część ciała się powiększa, gdy się ją zbliży do tegoż obiektywu.
martencja napisał: |
Olle napisał: |
Naprawdę przeraża mnie fakt, że olbrzymi są tacy mili dla istot, które zaraz zjedzą i z nimi nawet kulturalnie rozmawiają. |
Skojarzył mi się "Stardust" Gaimana: czyhające na serce gwiazdy czarownice dbały tam o to, żeby - zanim owo serce z jej piersi wytną - wprowadzić gwiazdę w jak najlepszy, błogi nastrój, bo wówczas miało ono mieć największą moc. Może z ludzkim mięsem według olbrzymów jest podobnie, że najsmaczniejsze ze zrelaksowanego człowieka:P? |
heh, a tak, było coś takiego:) Mam też inne skojarzenie, ale już dotyczące zalet błyskawicznego zabijania wołu... może nie będę rozwijać.
martencja napisał: |
Zgadzam się z Olle, co do snu - że piękna scena, i że pięknie można ją zepsuć. Zresztą chyba najbardziej podoba mi się wprowadzenie do niej:
Cytat: |
And then came the deadest hour of the night and nothing stirred but mice in the house of the giants. At that hour there came to Jill a dream. |
|
Jak w baśni: wszystko jest "najbardziej" albo "najmniej"; myszy i olbrzymy... czyli bardzo intensywne. Ale oczywiście żadnych konkretów, absolutny brak matematyki!
martencja napisał: |
A w sumie to zastanawia mnie, jak duże szanse mieli nasi podróżnicy, żeby odczytać napis będąc na miejscu: przecież do odczytania takich wielgachnych liter trzeba raczej stanąć w pewnej odległości, na przykład właśnie w Harfangu. Gdyby nawet zostali w zrujnowanym mieście, to (szczególnie przy tej pogodzie) mogłoby trwać całe dnie, zanim by wpadli, że te dziwne sztolnie i labirynty to litery, a następnie je poskładać w jakąś całość. Czyli jak na moje oko, to udanie się do Harfangu nawet pomogło im w odczytaniu Znaków. |
Masz rację! Zanim by odczytali znaki, zdążyliby się zakatarzyć, dostać kaszlu, zapalenia płuc i nawet umrzeć. Bądź zamarznąć. Co też nie pomaga w myśleniu i odczytywaniu czegokolwiek, w tym Znaków. Chyba że w baśniach się to nie zdarza.
patysio napisał: |
Olle napisał: |
Kolejne "wcielenie" Alsana - koń na biegunach. Ach, te sny. Ponadto Aslan bierze w paszczę Julię (musiał być ogromny)! Piękna, oniryczna scena, idealnie można ją spaprać w ekranizacji. |
Jak dla mnie to raczej psychodeliczna (scena) - widzę tego konia z takim przerażającym, jokerowskim uśmiechem - coś jak tutaj w HP. |
Jokerowski uśmiech u Aslana:D
gulp -.- Faktycznie, nie przypominam sobie, żeby H. Carpenter o tym wspominał;] Może lepiej nie wnikajmy;D
patysio napisał: |
balia vs miednica
Cytat: |
She filled a giant foot-bath with hot water and helped Jill into it. If you can swim (as Jill could) a giant bath is a lovely thing |
Cytat: |
Napełniła balię gorącą wodą i pomogła Julii do niej wejść. Jeśli się potrafi pływać (a Julia potrafiła), kąpiel w balii olbrzymów jest cudowną sprawą. |
Niby niewielka różnica - ale miednica do moczenia stóp w charakterze basenu dla Julii (u Polkowskiego - zwyczajna balia) robi wrażenie i pokazuje, jak ogromne wszystko w tym zamku było. |
Chyba mam problem z proporcjami, bo mimo wszystko miednica jest raczej stosunkowo mała, więc miednica olbrzymów byłaby w sam raz na wannę dla człowieka, to i owszem, ale żeby już mógł w niej pływać... no nie wiem. Ale to już marginalia, zresztą jak mówię - mam problem z proporcjami. I pewnie się mylę.
A_g_a_ napisał: |
Olle napisał: |
Cytat: |
Instrukcje Aslana zawsze działają, nie ma tu wyjątków. |
Błotosmętek, jak widać, świetnie zna zarys historyczny "instrukcji Aslana". Jego pewność Znaków i ewentualnej pomocy od Lwa w nagłych przypadkach jest naprawdę godna podziwu jak na takiego pesymistę. |
Może właśnie dlatego ktoś go do tej misji wybrał Nawet nie chodzi mi w tym momencie o wybór przez Aslana, ale o sowy (i puchacze ) |
Racja. Widocznie Bło miał w Narni ogólnie jak najlepszą opinię, i dlatego stał się agentem do specjalnych poruczeń...
A_g_a_ napisał: |
Trochę makabrycznie zapytam, ale... chyba tyle olbrzymów nie najadłoby się dwójką dzieci i "Zacnobijem"? (to samo zresztą nasuwa mi się czytając o mówiącym jeleniu podanym podczas posiłku) Może to miało być coś w rodzaju specjalnego dania dla szczególnie zasłużonych na dworze, a niekoniecznie dla niań i wzruszających się olbrzymek. |
heh:) rzeczywiście, też mi to latało po głowie kiedyś, kiedy byłam dużo młodsza - dwoje ludzi na cały dwór olbrzymów... Masz rację, może wręcz było to danie dla króla i królowej?
A_g_a_ napisał: |
Zauważyliście, że nawet wśród olbrzymów Królowa jest przedstawiona w gorszym świetle niż Król? Ech, te męskie i damskie postacie u Lewisa... |
No wiadomo, że Lewis to szowinista!!
A_g_a_ napisał: |
martencja napisał: |
A w sumie to zastanawia mnie, jak duże szanse mieli nasi podróżnicy, żeby odczytać napis będąc na miejscu: przecież do odczytania takich wielgachnych liter trzeba raczej stanąć w pewnej odległości, na przykład właśnie w Harfangu. Gdyby nawet zostali w zrujnowanym mieście, to (szczególnie przy tej pogodzie) mogłoby trwać całe dnie, zanim by wpadli, że te dziwne sztolnie i labirynty to litery, a następnie je poskładać w jakąś całość. Czyli jak na moje oko, to udanie się do Harfangu nawet pomogło im w odczytaniu Znaków. |
To samo skojarzenie miałam. A że jesteśmy w okresie Wielkiej Nocy to od razu skojarzyło mi się z "błogosławioną wina Adama, którą przyszedł zmazać tak wielki Odkupiciel". Tak to już Najwyższy wymyślił, że często nasze błędy przemienia w coś, co okazuje się jeszcze wspanialsze... (pewnie znaleźliby jakoś to wejście, ale pewnie zdobycie doświadczeń na zamku było bezcenne w tym momencie) |
Też prawda, gdyby się poszwędali po terenie, może by w końcu trafili. Tylko że oni nawet nie wiedzieli, że powinni się szwędać akurat w tym miejscu. Potrzebowali mimo wszystko "obiektywnego spojrzenia".
Że pozwolę sobie powtórzyć:
A_g_a_ napisał: |
Tak to już Najwyższy wymyślił, że często nasze błędy przemienia w coś, co okazuje się jeszcze wspanialsze... |
Bardzo piękne sformułowanie, w pewnym sensie streszczające przekaz tego tomu... Choć i paru innych narnijskich tomów podobnie, bo wiele błędów popełniają narnijskie dzieci, ale Aslan je zawsze ratuje. Niezupełnie jak w niektórych baśniach, gdzie bohaterowie iwany-wiejskie głupki i inne sierotki-marysie wrzucają rybki z powrotem do jeziora albo wyplątują kruki z sieci, co im się potem obraca na ich wiejskogłupkową korzyść, bo zwierzęta im w zamian wyławiają pierścionki albo przynoszą inne artefakty z niedostępnych miejsc (nauka taka: czyń dobro, by móc się spodziewać rekompensaty;) no wiem, może trochę upraszczam). Dzieci narnijskie są zazwyczaj nieco bardziej... sophisticated:P od iwanów i maryś. Za dużo myślą, ogólnie mówiąc. Myślenie zawsze powoduje problemy.
Ale wywód palnęłam. Stop it, Olle, nowy rozdział czas zacząć. Zapuściłam sobie sontrak LOTRa w tle i muszę powiedzieć, że dobrze się tak czyta.
Rozdział IX
JAK ODKRYLI COŚ, O CZYM WARTO BYŁO WIEDZIEĆ
Już sam tytuł wywołuje u mnie uśmiech. Ta zgryliwa wyobraźnia Autora!...
Cytat: |
Eustachy i Błotosmętek też robili, co mogli, ale w takich sprawach dziewczynki zawsze są lepsze od chłopców. Jednak nawet chłopcy robią to lepiej niż błotowije. |
Julia okazuje się być naprawdę świetną aktorką - wiadomo, kobiety tak potrafią udawać, dodatkowo są stworzone do podbijania serc szczebiotem i uroczym śmiechem:P Okej, może przesadziłam. Jestem dziś widocznie w feministycznym nastroju. W każdym razie skoro nawet serca olbrzymów odczuwały litość, niech to będzie miarą umiejętności Julii. Niemal ludzkie uczucia u tych bestii - a jednak to możliwe.
A o umiejętnościach błotowijów w tym temacie wiemy już z poprzednich rozdziałów
Następna rzecz, której się można dowiedzieć, jest dość złowroga - otóż że mięso mówiącego zwierzęcia jest smaczne, a przynajmniej, że smakuje Julii.
Zaczęło mnie zastanawiać, dlaczego Błotosmętek nawet odrobinę się nie domyślał, że może Olbrzymy mogą chcieć zjeść swoich gości... Przecież był Narnijczykiem od urodzenia, coś mu się mogło obić o uszy.
Pierwsze chwile, kiedy idą z zamku, są wystawieni na widok z pięćdziesięciu okien, i nerwowo nasłuchują psów - zawsze były dla mnie jednym z najbardziej trzymających w napięciu fragmentów... tam musiało być potwornie cicho, a oni się potwornie trzęśli ze strachu, idąc tak wolno. Więc kiedy usłyszeli myśliwski róg, to prawie zawału można dostać. M.in. za to kocham Opowieści z Narni!
Cytat: |
Jego długie nogi znikające między kamieniami wyglądały zupełnie jak nogi pająka. |
Pierwszorzędne porównanie, jedno z cyklu tych charakterystycznych dla L. Momentalnie sobie ten widok wyobraziłam.
To chyba już ktoś zauważył, ale przypomnę w takim razie;] że bardzo wiele, chyba najwięcej informacji o wrażeniach, jakich się można nabawić podczas tej wędrówki, pochodzi od Julii. Wiemy, co jak jej smakuje, że dziura w ziemii jest nieprzyjemna, że włosy jej wpadają do ust i suknie hamuje ruch przy ucieczce... Pewnie dlatego, że jest w Narni nowa i wszystkie jej wrażenia są nowe, toteż najciekawsze.
Zjechać milę pod ziemię... o rety! Chyba bym umarła z klaustrofobii... Co będzie dalej? Ach co będzie dalej?
|
Ostatnio zmieniony przez Olle dnia Wto 18:13, 03 Maj 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
patysio
Centaur
Dołączył: 28 Cze 2007
Posty: 568
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: patysiowo
|
Wysłany:
Wto 20:04, 03 Maj 2011 |
|
Olle napisał: |
martencja napisał: |
Cytat: |
Then the King put out his tongue and licked his lips. Anyone might do that: but his tongue was so very large and red, and came out so unexpectedly, that it gave Jill quite a shock. |
Cytat: |
He stretched down his great right hand - very clean and with any number of rings on the fingers, but also with terrible pointed nails. |
Jak w ekspozycji jakiegoś horroru:) |
Noooo:)) Od razu widzę tą scenę z perspektywy od doły, jak przez szerokokątny obiektyw - takie rybie oko, w którym się nos powiększa człowiekowi, kiedy zbliży do niego twarz. Albo inna dowolna część ciała się powiększa, gdy się ją zbliży do tegoż obiektywu. |
Nooo, taka praca kamery jak w filmach Terry Gilliama Lubię to!
martencja napisał: |
Skojarzył mi się "Stardust" Gaimana: czyhające na serce gwiazdy czarownice dbały tam o to, żeby - zanim owo serce z jej piersi wytną - wprowadzić gwiazdę w jak najlepszy, błogi nastrój, bo wówczas miało ono mieć największą moc. Może z ludzkim mięsem według olbrzymów jest podobnie, że najsmaczniejsze ze zrelaksowanego człowieka:P? |
Było było. No ale wiadomo, że Gaiman zżynał z Lewisa, więc kto go tam wie, co go inspirowało
martencja napisał: |
A w sumie to zastanawia mnie, jak duże szanse mieli nasi podróżnicy, żeby odczytać napis będąc na miejscu: przecież do odczytania takich wielgachnych liter trzeba raczej stanąć w pewnej odległości, na przykład właśnie w Harfangu. |
Wiadomo, że najciemniej jest pod latarnią
Olle napisał: |
Chyba mam problem z proporcjami, bo mimo wszystko miednica jest raczej stosunkowo mała, więc miednica olbrzymów byłaby w sam raz na wannę dla człowieka, to i owszem, ale żeby już mógł w niej pływać... no nie wiem. Ale to już marginalia, zresztą jak mówię - mam problem z proporcjami. I pewnie się mylę. |
Oj tam, oj tam. To mogła być duża balia do moczenia stóp. A co do proporcji - myślę, że sam Lewis ich nie pilnował, bo np. o twarzy olbrzyma pisał, że jest 10 razy większa, natomiast butelka - 20 razy większa. No ale też Lewis widocznie nie spodziewał się hiszpańskiej inkwizycji czytelniczej, jaką czasami bywamy
Olle napisał: |
Widocznie Bło miał w Narni ogólnie jak najlepszą opinię, i dlatego stał się agentem do specjalnych poruczeń... |
Błotosmętek jest jak komnata tajemnic!
A_g_a_ napisał: |
Trochę makabrycznie zapytam, ale... chyba tyle olbrzymów nie najadłoby się dwójką dzieci i "Zacnobijem"? (to samo zresztą nasuwa mi się czytając o mówiącym jeleniu podanym podczas posiłku) Może to miało być coś w rodzaju specjalnego dania dla szczególnie zasłużonych na dworze, a niekoniecznie dla niań i wzruszających się olbrzymek. |
Może to coś jak święcone jajo u nas na wielkanoc
Olle napisał: |
Rozdział IX
JAK ODKRYLI COŚ, O CZYM WARTO BYŁO WIEDZIEĆ
(...)Julia okazuje się być naprawdę świetną aktorką - wiadomo, kobiety tak potrafią udawać, dodatkowo są stworzone do podbijania serc szczebiotem i uroczym śmiechem:P |
Hihihihihi Oh, I don't know anything about the Gold Standard, I'm afraid, but I DO love little kittens!
W sumie zgadzam się z Olle - oni musieli mieć stalowe nerwy!
Cytat: |
— No, moje kochaneczki — powiedziała do nich (...) Bądźcie tak dobre, moje laleczki, zajrzyjcie do zmywalni i powiedzcie mi, czy tylne drzwi są otwarte.
— Tak, są otwarte — potwierdził Eustachy.
— To dobrze, to dobrze. Zawsze je zostawiam otwarte, żeby kotek, biedaczysko, mógł wejść i wyjść, kiedy ma ochotę. |
Ciekawa jestem, jakich rozmiarów był ten kotek. Skoro psy były normalnych rozmiarów i konie też. Swoją drogą, to ciekawe jest, skąd takie olbrzymy się wzięły - chyba z kosmosu! Zupełnie nieprzystosowane do życia w środowisku, gdzie wszystko jest mniejsze. Przecież to generowało potworne problemy logistyczne i zaopatrzeniowe.
Dowiadujemy się kolejnej ciekawostki, a mianowicie, że zmywalnie olbrzymów okropnie śmierdzą.
Tradycyjnie więcej do powiedzenia mam nt. tłumaczenia.
tłumaczenie: Eustachy i Błotosmętek przyznawali później, że Julia była tego dnia wspaniała.
oryginał: The others admitted afterwards that Jill had been wonderful that day.
Eustachy i Błotosmętek jako INNI
tłumaczenie: Ale Błotosmętkowi, który był urodzonym Narnijczykiem, zrobiło się po prostu niedobrze; przeżył taki wstrząs, jakby wam powiedziano, że jecie małe dziecko.
oryginał: But Puddleglum, who was Narnian born, was sick and faint, and felt as you would feel if you found you had eaten a baby.
O tak, na pewno Błotosmętek odczułby wstrząs, gdybyście to wy jedli małe dziecko.
tłumaczenie: Tuż przed nią stał czysty, szeroki stół, a na nim dwie puste dzieże do ciasta i otwarta książka.
oryginał: Just in front of her was a clean wide table with two clean pie-dishes on it, and an open book.
Ja pierniczę! Te [link widoczny dla zalogowanych] to już lekka przesada! Rozumiem, że foremki lub blaszki do ciasta byłyby zbyt pospolite (i nieokrzesane).
tłumaczenie: CZERNINA
oryginał: MALLARD. This delicious bird can be cooked in a variety of ways.
Tak gwoli ciekawostki, że w oryginale była kaczka.
tłumaczenie: Znajdowali się, dzięki Bogu, po właściwej stronie: widać było Zrujnowane Miasto.
oryginał: And, thank heavens, on the right side of the castle; the City Ruinous was in sight.
Hm, czy tu nie chodziło jednak o prawą stronę zamku?
tłumaczenie: — Za nimi! Za nimi, bo nie będziemy mieli jutro pasztetu!
oryginał: "After them, after them, or we'll have no man-pies tomorrow."
No, tutaj oddaję honory Panu P. - ten uciekający pasztet zawsze niepomiernie mnie śmieszy Bardziej niż jakieśtam man-pies.
tłumaczenie: Była to najstraszniejsza chwila w jej dotychczasowym życiu.
oryginał: And that was the very worst moment Jill had ever known in her life.
Czy to znaczy że Julia miała jakieś wcześniejsze życie?
|
|
|
|
|
martencja
Biały Jeleń
Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 620
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia
|
Wysłany:
Wto 20:32, 03 Maj 2011 |
|
patysio napisał: |
martencja napisał: |
A w sumie to zastanawia mnie, jak duże szanse mieli nasi podróżnicy, żeby odczytać napis będąc na miejscu: przecież do odczytania takich wielgachnych liter trzeba raczej stanąć w pewnej odległości, na przykład właśnie w Harfangu. |
Wiadomo, że najciemniej jest pod latarnią ;-) |
Jeszcze skojarzyły mi się gigantyczne rysunki naskalne gdzieś w Ameryce Południowej, które to według niektórych musiały powstać z udziałem jakiejś pozaziemskiej inteligencji... A może to po prostu były najzwyczajniejsze w świecie olbrzymy;)?
Olle napisał: |
gulp -.- Faktycznie, nie przypominam sobie, żeby H. Carpenter o tym wspominał;] Może lepiej nie wnikajmy;D |
Jakiś powtarzający się koszmar? Który potem stał się dla Lewisa inspiracją do pisania takich słów jak: Możesz sobie mówić, co chcesz, Ryczypisku, ale są pewne rzeczy, którym żaden człowiek nie stawi czoła? :P
Olle napisał: |
patysio napisał: |
balia vs miednica (...) |
Chyba mam problem z proporcjami, bo mimo wszystko miednica jest raczej stosunkowo mała, więc miednica olbrzymów byłaby w sam raz na wannę dla człowieka, to i owszem, ale żeby już mógł w niej pływać... no nie wiem. Ale to już marginalia, zresztą jak mówię - mam problem z proporcjami. I pewnie się mylę. |
No właśnie, ja z tymi proporcjami też mam ciągle problemy. Nie zgadza mi się.
Olle napisał: |
A_g_a_ napisał: |
Może właśnie dlatego ktoś go do tej misji wybrał :) Nawet nie chodzi mi w tym momencie o wybór przez Aslana, ale o sowy (i puchacze :wink: ) |
Racja. Widocznie Bło miał w Narni ogólnie jak najlepszą opinię, i dlatego stał się agentem do specjalnych poruczeń...:) |
Hehe, Błotosmętek - agent specjalny, hehe;)
Olle napisał: |
A_g_a_ napisał: |
Trochę makabrycznie zapytam, ale... chyba tyle olbrzymów nie najadłoby się dwójką dzieci i "Zacnobijem"? (to samo zresztą nasuwa mi się czytając o mówiącym jeleniu podanym podczas posiłku) Może to miało być coś w rodzaju specjalnego dania dla szczególnie zasłużonych na dworze, a niekoniecznie dla niań i wzruszających się olbrzymek. |
heh:) rzeczywiście, też mi to latało po głowie kiedyś, kiedy byłam dużo młodsza - dwoje ludzi na cały dwór olbrzymów... Masz rację, może wręcz było to danie dla króla i królowej? |
W końcu człowiek, według książki kucharskiej, był valued as a delicacy, więc chyba to nie takie danie dla pierwszego lepszego olbrzyma. Domyślam się, że nawet nie na każde Święto Jesieni im się jakiś zdarzał, bo gdyby tak, to chyba jednak świadomość na temat zwyczajów kulinarnych olbrzymów byłaby wśród Narnijczyków nieco większa...
Olle napisał: |
Ale wywód palnęłam. Stop it, Olle, nowy rozdział czas zacząć. Zapuściłam sobie sontrak LOTRa w tle i muszę powiedzieć, że dobrze się tak czyta. |
Ja tam dużo bardziej wolę piosenki z londyńskiego musicalu LOTR...
Olle napisał: |
Rozdział IX
JAK ODKRYLI COŚ, O CZYM WARTO BYŁO WIEDZIEĆ
Już sam tytuł wywołuje u mnie uśmiech. Ta zgryliwa wyobraźnia Autora!... |
:D
patysio napisał: |
Olle napisał: |
Cytat: |
Eustachy i Błotosmętek też robili, co mogli, ale w takich sprawach dziewczynki zawsze są lepsze od chłopców. Jednak nawet chłopcy robią to lepiej niż błotowije. |
Julia okazuje się być naprawdę świetną aktorką - wiadomo, kobiety tak potrafią udawać, dodatkowo są stworzone do podbijania serc szczebiotem i uroczym śmiechem:P Okej, może przesadziłam. Jestem dziś widocznie w feministycznym nastroju. W każdym razie skoro nawet serca olbrzymów odczuwały litość, niech to będzie miarą umiejętności Julii. Niemal ludzkie uczucia u tych bestii - a jednak to możliwe. |
Hihihihihi :D Oh, I don't know anything about the Gold Standard, I'm afraid, but I DO love little kittens! |
:D
A ja bym, na przykład, bardzo chciała się dowiedzieć, jak to konkretnie Eustachy starał się być słodkim i czarującym chłopcem! Nawet jeżeli nie wychodziło mu to tak dobrze, jak Julii. Takie ciekawe rzeczy, a Lewis sobie je w najlepsze pomija!
Olle napisał: |
Następna rzecz, której się można dowiedzieć, jest dość złowroga - otóż że mięso mówiącego zwierzęcia jest smaczne, a przynajmniej, że smakuje Julii. |
Jako że nadal czytam po angielsku, a po angielsku sarnina to venison, przypomniał mi się pewien bardzo oryginalny przewodnik, z którym zwiedzałam Tower, który, opisując życie na zamku, zwrócił się do dzieci w wycieczce w te słowy: You know what venison is? Bambi!! Jego satysfakcja i szaleństwo w oczach były niezapomniane!
Olle napisał: |
Zaczęło mnie zastanawiać, dlaczego Błotosmętek nawet odrobinę się nie domyślał, że może Olbrzymy mogą chcieć zjeść swoich gości... Przecież był Narnijczykiem od urodzenia, coś mu się mogło obić o uszy. |
Trafna uwaga! Chyba rzeczywiście olbrzymy nie za często musiały raczyć się tym przysmakiem, skoro wiedza o tym nie była w Narni powszechna...?
Olle napisał: |
Zjechać milę pod ziemię... o rety! Chyba bym umarła z klaustrofobii... Co będzie dalej? Ach co będzie dalej?;) |
Nie da się ukryć, że rozdział kończy się świetnym cliffhangerem, z tym głosem odzywającym się znienacka! No i jak tu odłożyć lekturę...? A co do wcześniejszych wydarzeń: ta wędrówka w absolutnej ciemności musiała być koszmarna! I zjeżdżanie, jak się nie wiedziało, czy nagle na przykład nie wpadnie się do jakiejś wielkiej przepaści, albo co! A co do jeszcze wcześniejszych wydarzeń;) Jak to dobrze, że natrafili akurat na szczelinę w ziemi, w którą mogli wskoczyć, uchodząc pościgowi!
patysio napisał: |
Cytat: |
— No, moje kochaneczki — powiedziała do nich (...) Bądźcie tak dobre, moje laleczki, zajrzyjcie do zmywalni i powiedzcie mi, czy tylne drzwi są otwarte.
— Tak, są otwarte — potwierdził Eustachy.
— To dobrze, to dobrze. Zawsze je zostawiam otwarte, żeby kotek, biedaczysko, mógł wejść i wyjść, kiedy ma ochotę. |
Ciekawa jestem, jakich rozmiarów był ten kotek. Skoro psy były normalnych rozmiarów i konie też. Swoją drogą, to ciekawe jest, skąd takie olbrzymy się wzięły - chyba z kosmosu! |
Ha! A co pisałam przed chwilą? A propos południowoamerykańskich rysunków naskalnych;)? No ale fakt faktem - nie przypominam sobie, żeby olbrzymy były wymienione w "Siostrzeńcu czarodzieja", przy okazji stwarzania przez Aslana narnijskiej populacji. Choć z drugiej strony, to, że ich tam nie wymieniono, nie znaczy, że ich nie było. Z trzeciej strony, Jadis miała być, według niektórych plotek (pani Bobrowa) po części olbrzymką, może to jej jakieś eksperymenty...?
patysio napisał: |
tłumaczenie: CZERNINA
oryginał: MALLARD. This delicious bird can be cooked in a variety of ways.
Tak gwoli ciekawostki, że w oryginale była kaczka. |
To chyba chodzi o to, żeby było alfabetycznie, tzn. żeby potem mógł nastąpić wpis pt. człowiek.
patysio napisał: |
tłumaczenie: Znajdowali się, dzięki Bogu, po właściwej stronie: widać było Zrujnowane Miasto.
oryginał: And, thank heavens, on the right side of the castle; the City Ruinous was in sight.
Hm, czy tu nie chodziło jednak o prawą stronę zamku? |
Według mnie tak, ale z drugiej strony, jak się okazuje, była ona również stroną właściwą:)
M.
|
|
|
|
|
patysio
Centaur
Dołączył: 28 Cze 2007
Posty: 568
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: patysiowo
|
Wysłany:
Wto 21:14, 03 Maj 2011 |
|
martencja napisał: |
patysio napisał: |
tłumaczenie: CZERNINA
oryginał: MALLARD. This delicious bird can be cooked in a variety of ways.
Tak gwoli ciekawostki, że w oryginale była kaczka. |
To chyba chodzi o to, żeby było alfabetycznie, tzn. żeby potem mógł nastąpić wpis pt. człowiek. |
No tak, to się - że tak powiem - wie. W oryginale trzy następujące po sobie przepisy to Mallard, Man i Marsh-wiggle. Z tym Błotowijem i tak Polkowski wybrnął dość zręcznie - przerzucił go po prostu nieco wcześniej (Błotosmętek wskazał w milczeniu na jedno z poprzednich haseł na tej samej stronie). Przy okazji nasuwa mi się tutaj zasadnicze pytanie, czy Polkowski sugerował się książką kucharską przy znajdywaniu tłumaczenia dla Marsh-wiggle'a - w sensie czy usilnie szukał czegoś na literę C, względnie B. No bo jakby przełożył to na jakieś Moczarocośtam, ciężko by było -
musiałby dopisać, ze dzieci wertowały książkę kucharską!
|
|
|
|
|
A_g_a_
Faun
Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 150
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź
|
Wysłany:
Nie 15:15, 08 Maj 2011 |
|
Olle napisał: |
Zaczęło mnie zastanawiać, dlaczego Błotosmętek nawet odrobinę się nie domyślał, że może Olbrzymy mogą chcieć zjeść swoich gości... Przecież był Narnijczykiem od urodzenia, coś mu się mogło obić o uszy. |
Może to tak jak z Podziemiem - "wielu trafia do zamku Olbrzymów, ale niewielu wychodzi z niego żywymi", kto miał opowiedzieć, że został zjedzonym ? Albo narazić się na utratę honoru, że było się świadkiem takiego bezprawia!
Olle napisał: |
To chyba już ktoś zauważył, ale przypomnę w takim razie;] że bardzo wiele, chyba najwięcej informacji o wrażeniach, jakich się można nabawić podczas tej wędrówki, pochodzi od Julii. Wiemy, co jak jej smakuje, że dziura w ziemi jest nieprzyjemna, że włosy jej wpadają do ust i suknie hamuje ruch przy ucieczce... Pewnie dlatego, że jest w Narni nowa i wszystkie jej wrażenia są nowe, toteż najciekawsze. |
Pewnie tak. Choć osobiście dodałabym też - "bo jest...kobietą" No wiecie - nastawienie na uczucia etc.
patysio napisał: |
Ja pierniczę! Te dzieże to już lekka przesada! Rozumiem, że foremki lub blaszki do ciasta byłyby zbyt pospolite (i nieokrzesane). |
O, a właśnie przypomniało mi się, że miałam sprawdzić to dziwne słowo w słowniku Zdecydowanie wolę standardowe blaszki i foremki
patysio napisał: |
Hm, czy tu nie chodziło jednak o prawą stronę zamku? |
Może jednak o właściwą stronę zamku... (a może faktycznie po prostu prawa strona była tą właściwą ). Zresztą, gdzie zamek miałby prawą stronę? To trudne do zidentyfikowania - co innego strona wschodnia, zachodnia, północna, południowa...
patysio napisał: |
Czy to znaczy że Julia miała jakieś wcześniejsze życie? |
Szkoła Eksperymentalna. To chyba wystarczy.
martencja napisał: |
A ja bym, na przykład, bardzo chciała się dowiedzieć, jak to konkretnie Eustachy starał się być słodkim i czarującym chłopcem! Nawet jeżeli nie wychodziło mu to tak dobrze, jak Julii. Takie ciekawe rzeczy, a Lewis sobie je w najlepsze pomija! |
Eustachy - Eustachym, ale ciekawe konkretnie, co z Błotosmętkiem!
Olle napisał: |
Rozdział IX
JAK ODKRYLI COŚ, O CZYM WARTO BYŁO WIEDZIEĆ
Już sam tytuł wywołuje u mnie uśmiech. Ta zgryliwa wyobraźnia Autora!... |
Akcja jest tak wciągająca, że nie wytrzymałam i MUSIAŁAM przeczytać kolejny rozdział I tylko silna wola powstrzymała mnie od przebrnięcia przez kolejny - jestem z siebie dumna pod tym względem
W każdym razie - pamiętam, że jak czytałam pierwszy raz ten tom (i chyba za drugim razem podobnie) miałam wrażenie, że dopiero tu naprawde akcja się rozkręca. Tempo jest dość duże... Ach, jak ja lubię "Opowieści"!
|
|
|
|
|
Olle
Centaur
Dołączył: 07 Kwi 2006
Posty: 581
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz/Poznań
|
Wysłany:
Pon 21:11, 16 Maj 2011 |
|
patysio napisał: |
Cytat: |
— No, moje kochaneczki — powiedziała do nich (...) Bądźcie tak dobre, moje laleczki, zajrzyjcie do zmywalni i powiedzcie mi, czy tylne drzwi są otwarte.
— Tak, są otwarte — potwierdził Eustachy.
— To dobrze, to dobrze. Zawsze je zostawiam otwarte, żeby kotek, biedaczysko, mógł wejść i wyjść, kiedy ma ochotę. |
Ciekawa jestem, jakich rozmiarów był ten kotek. Skoro psy były normalnych rozmiarów i konie też. Swoją drogą, to ciekawe jest, skąd takie olbrzymy się wzięły - chyba z kosmosu! Zupełnie nieprzystosowane do życia w środowisku, gdzie wszystko jest mniejsze. Przecież to generowało potworne problemy logistyczne i zaopatrzeniowe. |
Heh... fakt, musieli hodować nieprawdopodobną ilość zwierząt, żeby nakarmić swoją społeczność. Swoją drogą "Olrzymy z kosmosu" to niezły tytuł do filmu. Można zrobić potem spin off "Olbrzymy z kosmosu kontra mechagodzilla"
martencja napisał: |
Z trzeciej strony, Jadis miała być, według niektórych plotek (pani Bobrowa) po części olbrzymką, może to jej jakieś eksperymenty...? |
hjehje nie dość że Godzira, to również olbrzymy jako np. X-meni stworzeni na skutek eksperymentów szalonej pani naukowiec Jadis:P Po-mo jak nic.
martencja napisał: |
Olle napisał: |
gulp -.- Faktycznie, nie przypominam sobie, żeby H. Carpenter o tym wspominał;] Może lepiej nie wnikajmy;D |
Jakiś powtarzający się koszmar? Który potem stał się dla Lewisa inspiracją do pisania takich słów jak: Możesz sobie mówić, co chcesz, Ryczypisku, ale są pewne rzeczy, którym żaden człowiek nie stawi czoła? |
martencja napisał: |
patysio napisał: |
Olle napisał: |
Julia okazuje się być naprawdę świetną aktorką - wiadomo, kobiety tak potrafią udawać, dodatkowo są stworzone do podbijania serc szczebiotem i uroczym śmiechem:P Okej, może przesadziłam. Jestem dziś widocznie w feministycznym nastroju. W każdym razie skoro nawet serca olbrzymów odczuwały litość, niech to będzie miarą umiejętności Julii. Niemal ludzkie uczucia u tych bestii - a jednak to możliwe. |
Hihihihihi Oh, I don't know anything about the Gold Standard, I'm afraid, but I DO love little kittens! |
A ja bym, na przykład, bardzo chciała się dowiedzieć, jak to konkretnie Eustachy starał się być słodkim i czarującym chłopcem! Nawet jeżeli nie wychodziło mu to tak dobrze, jak Julii. Takie ciekawe rzeczy, a Lewis sobie je w najlepsze pomija! |
muahaha może to było zbyt żałosne?...
A_g_a_ napisał: |
Olle napisał: |
To chyba już ktoś zauważył, ale przypomnę w takim razie;] że bardzo wiele, chyba najwięcej informacji o wrażeniach, jakich się można nabawić podczas tej wędrówki, pochodzi od Julii. Wiemy, co jak jej smakuje, że dziura w ziemi jest nieprzyjemna, że włosy jej wpadają do ust i suknie hamuje ruch przy ucieczce... Pewnie dlatego, że jest w Narni nowa i wszystkie jej wrażenia są nowe, toteż najciekawsze. |
Pewnie tak. Choć osobiście dodałabym też - "bo jest...kobietą" No wiecie - nastawienie na uczucia etc. |
No jasne, a wręcz na zmysły. Bo kobiety są jak zwierzęta;]
Ale postaram się tym razem nie być aż tak okrutną wobec Lewisa, bo jednak nie tylko chodzi o wrażenia zmyslowe - są to też refleksje. Czyli że kobiety też jednak czasem myślą. I nie zawsze o ślicznych kotkach!
A_g_a_ napisał: |
W każdym razie - pamiętam, że jak czytałam pierwszy raz ten tom (i chyba za drugim razem podobnie) miałam wrażenie, że dopiero tu naprawde akcja się rozkręca. Tempo jest dość duże... Ach, jak ja lubię "Opowieści"! |
Bo przy każdej kolejnej przygodzie poprzednia przygoda to pestka;)
Rozdział X
PODRÓŻ BEZ SŁOŃCA
Ostatnio siedzę ciągle w jaskiniach. Otwieram SK - tunele i ziemiści. "Hobbit" - pieczary, gobliny, Gollum. Trochę współczuję Julii, która ma chyba klausrofobię... Przypomniała mi się moja pradawna licealna wycieczka do Wieliczki, gdzie próbowałam sobie wyobrażać, że jestem właśnie w jaskini wydrążonej przez ziemistych albo krasnoludów. I woda pod ziemią - coś pięknego! Jak cudownie sobie wmawiać, że pod jej powierzchnią kryją się dziwne stwory albo ukryte skarby, albo przejścia - kto wie - do Bizmu?... Ale wnętrza kopalni soli w Wieliczce jednak były ogromne, a przynajmniej nie wchodziłam w miejsca, gdzie trzeba by się schylać, żeby przejść. Myślę, że też bym nie zniosła ciasnych korytarzy. Zwłaszcza przeraża mnie ten fragment:
Cytat: |
Trzeba było się czołgać w ciemności z nosem przy ziemi, a wydawało się, że trwa to z pól godziny, choć w rzeczywistości mogło trwać pięć minut. Było gorąco. Julia czuła, że się dusi. |
Błotosmętek chyba po raz pierwszy pociesza sensownie:
Cytat: |
Te wielkie typy nie właziłyby tam, gdyby w środku nie było szerzej i wyżej. |
Urocze. Ale oczywiście musi dodać coś w swoim guście!
Cytat: |
No i jest jedna dobra rzecz w całym tym podziemnym interesie: nie będzie nigdy padało. |
Błotosmętek pod ziemią staje się mniej komiczny, wyraża się w sposób opanowany i mądry. Jak możemy się zresztą dowiedzieć wprost:
Cytat: |
Tam, na powierzchni ziemi, [dzieci] uważały go za czarnowidza i jęczyduszę, lecz tutaj okazał się jedyną ostoją i pociechą. |
Bardzo mi się podoba, że nie jest to postać jednowymiarowa, błazen służący jedynie naszej rozrywce i rozładowywaniu napięcia (jak się dzieje z postaciami w wielu książkach, a częściej filmach).
A Eustachy MUSI być Eustachym, czyli wypomnieć Julii jej występek.
Cytat: |
- Pomyśl, jak JA czułem się tam, na skraju urwiska - powiedział Eustachy. - Idź pierwszy, Błotosmętku, ja włażę na końcu. |
Mimo to stara się jakoś złagodzić jej strach, proponując obstawę: z jednej strony on, z drugiej błotowij. Ładnie z jego strony. Cały Eustachy. Za to go pewnie lubimy - jest ludzki.
Kiedy podróżni weszli z korytarza do ogromnego pomieszczenia z "drzewami", przypomniało mi się miejsce z "Nasicai z Doliny Wiatru", do którego główna bohaterka zapadła się przez piasek. [link widoczny dla zalogowanych]. Ach, i te zwierzęta przypominające smoki lub nietoperze - aż chciałoby się je zobaczyć. Są zarazem przerażające i ciekawe. Swoją drogą też jakby z Nausicai;)
Dziwne, jak łatwo argument przytoczony przez Riliana na temat napisu zbił z tropu dzieci. Co za właściwie różnica, czy to był fragment wcześniejszego napisu, czy nie... trudniej byłoby raczej uwierzyć, że ktoś stworzył taki oto gigantyczny napis PODE MNĄ - po co on komu, a zwłaszcza olbrzymom? W każdym razie nauka brzmi: nie ma przypadku, mimo że ktoś będzie nam tłumaczyć, że to, w co wierzymy, jest przypadkowym odpryskiem czegoś przedpotopowego.
|
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001, 2002 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|