Autor |
Wiadomość |
martencja
Biały Jeleń
Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 620
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia
|
Wysłany:
Pon 21:02, 10 Sty 2011 |
|
patysio napisał: |
martencja napisał: |
wydaje się, jakby celem było tu przede wszystkim "przetestowanie" dzieci |
Jak to było? You're all about to be tested! :P |
Bo jeszcze nam wyjdzie, że dialogi w tym filmie jednak miały jakiś sens...;)
Patysio, ciekawe są Twoje translatoryczne spostrzeżenia:)
patysio napisał: |
Zastanawia mnie też - jakie drewno było palone w Ker-Paravelu? No bo chyba nie z narnijskich, mówiących drzew? |
Tak samo trzeba by zapytać np. jakiego drewna używano jako budulca. Może nie wszystkie drzewa były mówiące, tak jak nie wszystkie zwierzęta...? (normalnie za każdym razem jak myślę o mówiących drzewach, przypomina mi się Pocahontas;)).
patysio napisał: |
W ogóle SK jest świetną przygodówką - już zapomniałam, jak wciąga. W tym tomie kryje się największy potencjał dla potencjalnego filmu (jeśli w ogóle powstanie i nie wydziwią w scenariuszu jak w PWdŚ...). |
No więc mi się zawsze wydawało, że PWdŚ powinno być łatwe do sfilmowania, a tu nagle wyczytuję, że jest uncinematographic i w związku z tym konieczne były liczne zmiany. Tak więc ja już niczego nie jestem pewna.
A_g_a_ napisał: |
Taaaa, faktycznie Eustachy znów uważa się za wielkiego przyjaciela króla. Choć w tym miejscu akurat to popieram. Jakby naprawdę okazało się, że to jakiś spisek, to pewnie warto nawet zablefować, ale walczyć o honor |
Ale w tym akurat momencie nie odbieram tego jako przekonywanie o jakiejś zażyłości: gdy Eustachy mówi I'm the King's man może mieć na myśli po prostu, że jest po stronie króla/lojalny królowi i nie będzie brał udziału w niczym, co mogłoby być przeciwko niemu skierowane. Coś takiego mógłby równie dobrze powiedzieć wierny sługa, poddany, oddany żołnierz...
A_g_a_ napisał: |
Jak można królową zostawiać bez ochrony?? Ciekawe, co chciała przekazać synowi... |
No wiadomo - procedury w Narni! A przekazać pewnie chciała ostrzeżenie przed czarownicą.
A_g_a_ napisał: |
Dowiadujemy się, że trucizny są zielone, skoro wąż był "zielony, jak trucizna". |
Albo zielona mgła... Chodzą ploty, że kolor niesławnej mgły ma się jakoś łączyć ze "Srebrnym krzesłem". Już się boję!
A_g_a_ napisał: |
Przyjaźń Kaspiana z Drinianem jest wspaniałym wątkiem |
Fakt, gdy Kaspian chwyta za topór, by za chwilę go odrzucić i wspólnie z Drinianem oddają się żałobie, jest to nawet wzruszające.
Przepraszam Was bardzo, ale jakoś nie stać mnie na bardziej wnikliwe analizy...
M.
|
|
|
|
|
|
|
narnijka
Opiekunka Narnii
Dołączył: 28 Mar 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
|
Wysłany:
Wto 19:34, 11 Sty 2011 |
|
To ja jeszcze wrócę do poprzedniego rozdziału (mam zaległości i to jakie )
- Król ma na głowie diadem - czy ktoś obeznany w królewskich nakryciach głowy mógłby mi to wyjaśnić? Zawsze bowiem myślałam, że diadem to dla kobiet, a tu taki klops.
- zawsze zdumiewa mnie na nowo wysokość mówiących mysz - metrowa mysz - przepraszam, ale chyba umarłabym ze strachu, albo obrzydzenia
A teraz rozdział czwarty:
- nie wiem, czemu wcześniej na to nie zwróciłam uwagi - wyskoczyć z okna w nocy na grzbiecie ogromnej sowy - już wiem, dlaczego tylko dzieci były wzywane do Narnii
- Patysiowe spostrzeżenia angielsko - polskie są bardzo pomocne - dziękuję
- jeśli chodzi o podkreślanie eustachowej znajomości chłopca z królem, to tez jestem zdania, że to podkreślenie lojalności, a nie ważności i że to raczej wyraz odwagi chłopca
|
|
|
|
|
patysio
Centaur
Dołączył: 28 Cze 2007
Posty: 568
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: patysiowo
|
Wysłany:
Nie 23:07, 16 Sty 2011 |
|
martencja napisał: |
A_g_a_ napisał: |
Taaaa, faktycznie Eustachy znów uważa się za wielkiego przyjaciela króla. Choć w tym miejscu akurat to popieram. Jakby naprawdę okazało się, że to jakiś spisek, to pewnie warto nawet zablefować, ale walczyć o honor |
Ale w tym akurat momencie nie odbieram tego jako przekonywanie o jakiejś zażyłości: gdy Eustachy mówi I'm the King's man może mieć na myśli po prostu, że jest po stronie króla/lojalny królowi i nie będzie brał udziału w niczym, co mogłoby być przeciwko niemu skierowane. Coś takiego mógłby równie dobrze powiedzieć wierny sługa, poddany, oddany żołnierz... |
W tym momencie akurat to nie brzmi jak przechwałka. Ale, wziąwszy pod uwagę, że Eustachy podkreśla znajomość z Kaspiankiem w nieomal każdym rozdziale SK, można się już poczuć uprzedzonym do takich tekstów. Naprawdę, podziwiam Julię za jej cierpliwość - wcale bym się nie zdziwiła, widząc w późniejszych rozdziałach taki dialog:
Eustachy: W czasach, gdy pływałem z Kapianem...
Julia: Zamilcz, Scrubb, bo walnę cię hubką i krzesiwem!
Błotosmętek: A ten znowu swoje... (wcale bym się nie zdziwił).
Mam nadzieję, że E. nie nawijał o tym przez całą drogę do Harfangu Swoją drogą, w naszej post-mod ekranizacji SK widzę podróż przez Ettinsmoor jak wędrówkę Aragorna (syna Aratorna), Legolasa i Gimlego w "Dwóch wieżach". Oni szli, szli i szli, tylko krajobrazy w tle się zmieniały, a Legolas co jakiś czas przystawał i wygłaszał jakąś niesamowicie ciekawą uwagę. Tak samo nasi bohaterowie by szli i szli, i szli, i za każdą zmianą krajobrazu Eustachy mówiłby: A opowiadałem wam, jak pływałem z Kaspianem...?
A w końcowej scenie Eustachy swoim gadaniem zanudziłby Czarownicę na śmierć
Ok, poniosło mnie trochę...
martencja napisał: |
A_g_a_ napisał: |
Jak można królową zostawiać bez ochrony?? Ciekawe, co chciała przekazać synowi... |
No wiadomo - procedury w Narni! |
No właśnie! To samo mi przyszło na myśl! Czego oni uczą w tych szkołach!
narnijka napisał: |
- Król ma na głowie diadem - czy ktoś obeznany w królewskich nakryciach głowy mógłby mi to wyjaśnić? Zawsze bowiem myślałam, że diadem to dla kobiet, a tu taki klops. |
A król Frank vel Dorożkarz nie nosił przypadkiem diademu podczas koronacji?
Wydaje mi się, że korona to bardziej taki atrybut władzy, koronacyjny, w którym trzeba się pokazać na audiencji etc. A diademik to tak na co dzień
Rozdział V
BŁOTOSMĘTEK
Z tym rozdziale poznajemy jedną z najulubieńszych (dla większości czytelników) postaci w całym cyklu narnijskim - Błotosmętka. Gdyby OzN kręcili w Polsce, z powodzeniem mógłby go grać Andrzej Poniedzielski.
Lewis świetnie napisał tę postać - każda wypowiedź B. osiąga szczyty cynizmu i autoparodii
Bardzo ciekawa jestem, co za historię chciał B. opowiedzieć tutaj:
Cytat: |
— No cóż — powiedział Błotosmętek, pociągając z cybucha — te węgorze będą się gotowały aż do śmierci i każde z nas może zasłabnąć z głodu, zanim się ugotują. Znałem jedną małą dziewczynkę... ale chyba lepiej nie będę wam opowiadał tej historii. |
Rozdział 5. jest w sumie przełomowym - zapowiada przygodę, jaka czeka naszych bohaterów. Bardzo podoba mi się narracja Lewisa - ma się wrażenie, że razem z E. i J. spało się w wigwamie, jadło gulasz z węgorzy, myło w kanale i razem z nimi wyruszy się do Ettinsmoor następnego dnia.
A teraz się znów trochę powyżywam na Panu P.:
znów do dialogów wprowadza imiona bohaterów
Cytat: |
— Zamknij się i nie bądź osłem, Eustachy Scrubbie — powiedziała ze złością Julia, bojąc się, że błotowij weźmie to na serio.
(...)
Był pewien, że błotowij się pogniewa, ale ten tylko powiedział:
— Oto prawdziwy duch w człowieku. Eustachy, tak właśnie należy mówić.
|
(Błotosmętek też nazywa dzieci po nazwisku - bo chyba nawet nie wie, jak mają na imię).
ciekawi mnie, skąd Shribble stała się Suchą wodą; z tego, co znalazłam w internecie - "to shribble" oznacza chyba "skurczyć się"? czy ktoś coś więcej na ten temat jest w stanie powiedzieć?
I jeszcze kilka mniejszych niedokładności w tłumaczeniach:
Rozumiem, ale jacy ONI są?
zamiast
Yes, but what are they?
Błotosmętek zaciągnął się fajką tak, że zamiast policzków miał teraz dwie podłużne, głębokie dziury.
zamiast
The Marsh-wiggle sucked in his cheeks till they were hollower than you would have thought possible.
Eustachy miał nieść płaszcze, gdy nie będą ich potrzebowali, otrzymał też drugi, nieco gorszy, łuk Błotosmętka.
zamiast
Scrubb (who had learned some shooting when he sailed to the East under Caspian) had Puddleglum's secondbest bow
przedziwny twór językowy, niezrozumiały dla mnie, a co dopiero dla dziecka:
(...) dzieci zauważyły, że dym z fajki Błotosmętka prawie w ogóle nie unosił się do góry, lecz spełzał ciężko po brzuścu ku ziemi jak gęsta mgła.
zamiast
(...)and the children noticed the smoke from Puddleglum's pipe hardly rose in the air at all. It trickled out of the bowl and downwards and drifted along the ground like a mist.
No tak. Dzieci na pewno wiedzą, co to jest brzusiec fajki
Wiem dobrze, że te wszystkie wyprawy zwykle KOŃCZĄ się właśnie w ten sposób: jedni drugich WYKAŃCZAJĄ, zanim osiągną cel.
zamiast
I know these expeditions usually end that way: knifing one another, I shouldn't wonder, before all's done.
(fajka tak, ale zasztyletowanie to już nie dla dzieci, o nie!)
|
Ostatnio zmieniony przez patysio dnia Nie 23:13, 16 Sty 2011, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
A_g_a_
Faun
Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 150
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź
|
Wysłany:
Pon 16:33, 17 Sty 2011 |
|
patysio napisał: |
martencja napisał: |
A_g_a_ napisał: |
Taaaa, faktycznie Eustachy znów uważa się za wielkiego przyjaciela króla. Choć w tym miejscu akurat to popieram. Jakby naprawdę okazało się, że to jakiś spisek, to pewnie warto nawet zablefować, ale walczyć o honor |
Ale w tym akurat momencie nie odbieram tego jako przekonywanie o jakiejś zażyłości: gdy Eustachy mówi I'm the King's man może mieć na myśli po prostu, że jest po stronie króla/lojalny królowi i nie będzie brał udziału w niczym, co mogłoby być przeciwko niemu skierowane. Coś takiego mógłby równie dobrze powiedzieć wierny sługa, poddany, oddany żołnierz... |
W tym momencie akurat to nie brzmi jak przechwałka. Ale, wziąwszy pod uwagę, że Eustachy podkreśla znajomość z Kaspiankiem w nieomal każdym rozdziale SK, można się już poczuć uprzedzonym do takich tekstów. |
Dobra, niech Wam będzie. Pewnie faktycznie nieco poniosła mnie wyobraźnia, która prowadziła mniej więcej ku takim dialogom, jakiego przykład zapodałaś
patysio napisał: |
Naprawdę, podziwiam Julię za jej cierpliwość |
Julia jest spoko
patysio napisał: |
narnijka napisał: |
- Król ma na głowie diadem - czy ktoś obeznany w królewskich nakryciach głowy mógłby mi to wyjaśnić? Zawsze bowiem myślałam, że diadem to dla kobiet, a tu taki klops. |
A król Frank vel Dorożkarz nie nosił przypadkiem diademu podczas koronacji? |
Też mi się tak kojarzy.
patysio napisał: |
Lewis świetnie napisał tę postać - każda wypowiedź B. osiąga szczyty cynizmu i autoparodii |
Oj tak, aż brak mi słów
patysio napisał: |
Bardzo ciekawa jestem, co za historię chciał B. opowiedzieć tutaj:
Cytat: |
— No cóż — powiedział Błotosmętek, pociągając z cybucha — te węgorze będą się gotowały aż do śmierci i każde z nas może zasłabnąć z głodu, zanim się ugotują. Znałem jedną małą dziewczynkę... ale chyba lepiej nie będę wam opowiadał tej historii. |
|
Już wiem! Może przypomniał sobie, że jednak ta historia kończyła się dobrze
Bardzo mnie ciekawi, jak takie codzienne życie błotowijów wyglądało. Jak wyglądały ich rozmowy. Jakie były panie błotowijowe Itd.
patysio napisał: |
Eustachy miał nieść płaszcze, gdy nie będą ich potrzebowali, otrzymał też drugi, nieco gorszy, łuk Błotosmętka.
zamiast
Scrubb (who had learned some shooting when he sailed to the East under Caspian) had Puddleglum's secondbest bow |
Hmmm... Ciekawe, skąd Błotosmętek dowiedział się, komu pożycza swój łuk... Eustachy: "O, masz dwa łuki. Słuchaj, to ja muszę wziąć ten drugi, bo widzisz, umiem strzelać. Nauczył mnie tego mój kumpel Kaspian, jak wybraliśmy się razem w przyjacielską podróż na Kraniec Świata. Opowiadałem już Wam o tym?"
patysio napisał: |
Wiem dobrze, że te wszystkie wyprawy zwykle KOŃCZĄ się właśnie w ten sposób: jedni drugich WYKAŃCZAJĄ, zanim osiągną cel.
zamiast
I know these expeditions usually end that way: knifing one another, I shouldn't wonder, before all's done.
(fajka tak, ale zasztyletowanie to już nie dla dzieci, o nie!) |
Może Polkowski miał jeszcze w pamięci Nóż z poprzedniego tomu i nie chciał, żeby i dzieciom się skojarzyło?
|
|
|
|
|
patysio
Centaur
Dołączył: 28 Cze 2007
Posty: 568
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: patysiowo
|
Wysłany:
Pon 20:28, 17 Sty 2011 |
|
A_g_a_ napisał: |
patysio napisał: |
Bardzo ciekawa jestem, co za historię chciał B. opowiedzieć tutaj:
Cytat: |
— No cóż — powiedział Błotosmętek, pociągając z cybucha — te węgorze będą się gotowały aż do śmierci i każde z nas może zasłabnąć z głodu, zanim się ugotują. Znałem jedną małą dziewczynkę... ale chyba lepiej nie będę wam opowiadał tej historii. |
|
Już wiem! Może przypomniał sobie, że jednak ta historia kończyła się dobrze |
Hm, może ogłośmy plebiscyt na najlepsze zakończenie tego zdania?
A_g_a_ napisał: |
Jakie były panie błotowijowe |
A były? Jakoś nie potrafię sobie wyobrazić... Te całe moczary wydają mi się bardzo męską krainą - krainą wiecznych łowów (wędkarskich ).
A_g_a_ napisał: |
Eustachy: "O, masz dwa łuki. Słuchaj, to ja muszę wziąć ten drugi, bo widzisz, umiem strzelać. Nauczył mnie tego mój kumpel Kaspian, jak wybraliśmy się razem w przyjacielską podróż na Kraniec Świata. Opowiadałem już Wam o tym?" |
Oj, my niedobre!
A_g_a_ napisał: |
patysio napisał: |
I know these expeditions usually end that way: knifing one another, I shouldn't wonder, before all's done.
(fajka tak, ale zasztyletowanie to już nie dla dzieci, o nie!) |
Może Polkowski miał jeszcze w pamięci Nóż z poprzedniego tomu i nie chciał, żeby i dzieciom się skojarzyło? |
Albo może do noża przypisany jest trademark!
W niniejszej umowie, podpisanej między: Andrzej Polkowski, tłumacz (zwany dalej Tłumaczem) a Podmiotem uprawnionym do rozporządzania jak właściciel Prawem do Znaku Handlowego przedmiotu Kamienny Nóż™ (zwanego dalej Nożem™), Tłumacz zobowiązuje się do przetłumaczenia oryginalnego tekstu angielskiego na język polski w taki sposób, że nie użyje w tłumaczeniu słowa "nóż" (lub pokrewnego) w znaczeniu innym niż Nóż™
(no i znów mnie poniosło...)
|
|
|
|
|
A_g_a_
Faun
Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 150
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź
|
Wysłany:
Pon 23:31, 17 Sty 2011 |
|
Oj, chyba faktycznie nas poniosło I tworzymy tu drugi temat, który znów podchwycą filmowcy :/ I co to będzie! Co drugie zdanie w ekranizacji będzie należało do Eustachego!
Z Nożem, to kto wie
Właśnie sobie też zupełnie sobie nie wyobrażam błotowijów płci pięknej (?!), więc czekam na pomysły
|
|
|
|
|
koriat
Łachonog
Dołączył: 02 Kwi 2006
Posty: 151
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Wto 22:52, 18 Sty 2011 |
|
narnijka napisał: |
To ja jeszcze wrócę do poprzedniego rozdziału (mam zaległości i to jakie )
- Król ma na głowie diadem - czy ktoś obeznany w królewskich nakryciach głowy mógłby mi to wyjaśnić? Zawsze bowiem myślałam, że diadem to dla kobiet, a tu taki klops.
|
E, wcale nie. To znaczy dziś oczywiście diadem funkcjonuje jako element kobiecej biżuterii, ale genetycznie jest to oznaka władzy; po pierwsze bardzo stara, po drugie unisex. Diadem jako insygnium władzy królewskiej był używany w państwach hellenistycznych, potem jeszcze wyżej, jako symbol władzy cesarskiej - i na zachodzie, i potem na wschodzie, i nawet w rzymskim cesarstwie niemieckim - i dopiero gdzieś wtedy, we wczesnym średniowieczu zamienił się w rasową koronę. Oczywiście to było wszystko bardzo skomplikowane, np w Bizancjum używano i diademów, i kilku rodzajów koron, ale nie znam się. U nas z kolei diadem przyjął się jako regalium książęce, więc niższe rangą od królewskiej korony.
W Narnii skądinąd wiadomo, że używano też koron. Może więc diadem był regalium codziennym, a koronę król nosił tylko od wielkiego dzwonu?
|
|
|
|
|
martencja
Biały Jeleń
Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 620
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia
|
Wysłany:
Pią 22:19, 21 Sty 2011 |
|
Oj dziewczyny, dziewczyny! Wredneście, i tyle:)! Pewnie zazdrościcie Eustachemu, że on pływał z Kaspianem na koniec świata, a Wy nie:P W tym rozdziale to przecież głównie narrator wspomina o tej wyprawie, Eustachy tylko raz i to w kontekście, w którym, mam wrażenie, jest to najzupełniej uzasadnione. Przy okazji okazuje się, że walki z olbrzymami na północy zdają się być jakimś powtarzającym się motywem w narnijskiej historii: walczył Piotr, walczył Kaspian, aż dziw, że olbrzymy nie włączyły się też w kalormeńską inwazję w "Ostatniej bitwie"...
Cytat: |
"I was just thinking how nice it was not to have to dress," said Eustace. |
Czyżby zarzucił już zwyczaj noszenia higienicznej bielizny? Zapewne było to częścią jego ogólnej przemiany i poprawy charakteru:P
Błotosmętek rzeczywiście opisany jest po mistrzowsku - prawie każda jego kwestia to perełka!
A_g_a_ napisał: |
Bardzo mnie ciekawi, jak takie codzienne życie błotowijów wyglądało. Jak wyglądały ich rozmowy. |
Mnie natomiast szczególnie zastanawia, jak wyglądali i zachowywali się inni błotowijowie, skoro Błotosmętek uważany jest za lekkoducha!
patysio napisał: |
A_g_a_ napisał: |
Jakie były panie błotowijowe Itd. |
A były? Jakoś nie potrafię sobie wyobrazić... Te całe moczary wydają mi się bardzo męską krainą - krainą wiecznych łowów (wędkarskich). |
Hmmm, ale wiesz oczywiście, jakie się w takim przypadku pojawia pytanie;>
patysio napisał: |
Wiem dobrze, że te wszystkie wyprawy zwykle KOŃCZĄ się właśnie w ten sposób: jedni drugich WYKAŃCZAJĄ, zanim osiągną cel.
zamiast
I know these expeditions usually end that way: knifing one another, I shouldn't wonder, before all's done. |
Podejrzewam, że pan P. stwierdził po prostu, że to będzie fajna gra słów: kończą - wykańczają, ale zabawne, haha...;] Co do brzuśca - no ale co miał poradzić, jeżeli ta część fajki tak się po polsku nazywa...? (nie wiem, czy rzeczywiście się tak nazywa, bo się na fajkach nie znam) A tłumaczenia słówka "shribble" się nie podejmuję...
patysio napisał: |
A_g_a_ napisał: |
patysio napisał: |
Bardzo ciekawa jestem, co za historię chciał B. opowiedzieć tutaj:
Cytat: |
— No cóż — powiedział Błotosmętek, pociągając z cybucha — te węgorze będą się gotowały aż do śmierci i każde z nas może zasłabnąć z głodu, zanim się ugotują. Znałem jedną małą dziewczynkę... ale chyba lepiej nie będę wam opowiadał tej historii. |
|
Już wiem! Może przypomniał sobie, że jednak ta historia kończyła się dobrze |
Hm, może ogłośmy plebiscyt na najlepsze zakończenie tego zdania? |
Czyżby szykował się nowy wątek? Zabawa w dokańczanie zdań:)?
Cytat: |
[Puddlegum]instantly went off into such a loud, continuous snore that, when Jill at last got to sleep, she dreamed all night about road-drills and waterfalls and being in express trains in tunnels. |
Hehehe:)
Co do koron/diademów, sięgnęłam po odpowiedni fragment "Siostrzeńca czarodzieja" i wyczytałam tam co następuje:
Cytat: |
Under the clever fingers of the little smiths two crowns took shape - not ugly, heavy things like modern European crowns, but light, delicate, beautifully shaped circles that you could really wear and look nicer by wearing. The King's was set with rubies and the Queen's with emeralds. |
Co pan P. tłumaczy raz jako koronę, raz jako diadem. Ja się nie znam za bardzo na insygniach, ale czy czasem nie można aby przyjąć, że diadem to rodzaj korony...?
M.
|
|
|
|
|
patysio
Centaur
Dołączył: 28 Cze 2007
Posty: 568
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: patysiowo
|
Wysłany:
Sob 10:38, 22 Sty 2011 |
|
martencja napisał: |
Oj dziewczyny, dziewczyny! Wredneście, i tyle:)! Pewnie zazdrościcie Eustachemu, że on pływał z Kaspianem na koniec świata, a Wy nie:P W tym rozdziale to przecież głównie narrator wspomina o tej wyprawie, Eustachy tylko raz i to w kontekście, w którym, mam wrażenie, jest to najzupełniej uzasadnione. |
Well.. możliwe
martencja napisał: |
Cytat: |
"I was just thinking how nice it was not to have to dress," said Eustace. |
Czyżby zarzucił już zwyczaj noszenia higienicznej bielizny? Zapewne było to częścią jego ogólnej przemiany i poprawy charakteru:P |
Bardzo trafna uwaga! Od razu mi się przypomina Lewis i jego zrzucanie popiołu na dywan
Zetknęłam się kiedyś z opinią, że ponoć tylko nudne kobiety mają porządnie wysprzątane w domu. Nie powiem, że nie kojarzy mi się to z dziwnymi poglądami Lewisa nt. higieny.
martencja napisał: |
patysio napisał: |
Wiem dobrze, że te wszystkie wyprawy zwykle KOŃCZĄ się właśnie w ten sposób: jedni drugich WYKAŃCZAJĄ, zanim osiągną cel.
zamiast
I know these expeditions usually end that way: knifing one another, I shouldn't wonder, before all's done. |
Podejrzewam, że pan P. stwierdził po prostu, że to będzie fajna gra słów: kończą - wykańczają, ale zabawne, haha...;] |
Chyba mój cynizm przeszkadza mi w pełni cieszyć się lekturą ;P
|
Ostatnio zmieniony przez patysio dnia Sob 10:41, 22 Sty 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
A_g_a_
Faun
Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 150
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź
|
Wysłany:
Sob 12:34, 22 Sty 2011 |
|
martencja napisał: |
Oj dziewczyny, dziewczyny! Wredneście, i tyle:)! Pewnie zazdrościcie Eustachemu, że on pływał z Kaspianem na koniec świata, a Wy nie:P W tym rozdziale to przecież głównie narrator wspomina o tej wyprawie, Eustachy tylko raz i to w kontekście, w którym, mam wrażenie, jest to najzupełniej uzasadnione. |
Nie potwierdzam, nie zaprzeczam Hmmm... W LCiSS mieliśmy Edmunda z podłym charakterkiem, w KK Zuzanna czasami potrafiła zdenerwować, w PWdŚ był Eustachy, SCz miał wuja Andrzeja... Może w SK brakuje nam na początku jakiegoś bohatera, na którego można byłoby się powkurzać?
martencja napisał: |
Przy okazji okazuje się, że walki z olbrzymami na północy zdają się być jakimś powtarzającym się motywem w narnijskiej historii: walczył Piotr, walczył Kaspian, aż dziw, że olbrzymy nie włączyły się też w kalormeńską inwazję w "Ostatniej bitwie"... |
Może... wyginęły? Kalormeńczycy je wykończyli? Pamiętajmy tylko, że istniały olbrzymy po "naszej" stronie - coby nie było, że teraz tworzymy negatywny stereotyp tych stworzeń!
|
|
|
|
|
patysio
Centaur
Dołączył: 28 Cze 2007
Posty: 568
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: patysiowo
|
Wysłany:
Nie 16:19, 30 Sty 2011 |
|
Rozdział VI
DZIKIE PUSTKOWIA PÓŁNOCY
Po angielsku tytuł tego rozdziału brzmi daleko bardziej dramatycznie (THE WILD WASTE LANDS OF THE NORTH)
Myślę, że nasz kochany Błotosmętek skrywa w sekrecie awanturniczą młodość - skąd na przykład zna tak dobrze zwyczaje olbrzymów?
Cytat: |
— Olbrzymy mieszkają głównie nad brzegami tego wąwozu. Można powiedzieć, że wąwóz jest dla nich czymś w rodzaju ulicy.
(...)
— Celują w nas? — wyjąkał Eustachy.
— Nie — odrzekł Błotosmętek. — Bylibyśmy o wiele bardziej bezpieczni, gdyby w nas celowali. Próbują trafić w TO: ten kopiec, tam, nieco w prawo. Nigdy w NIEGO nie trafią. KOPIEC jest bezpieczny, mają bardzo liche oko. Bawią się w rzucanie do celu w większość pogodnych poranków. To chyba jedyna gra, której zasady są w stanie pojąć. |
Swoją drogą, zastanawia mnie też, czy oni nie mogli iść trochę dalej od tego wąwozu, żeby uniknąć olbrzymów?
W tym rozdziale trafiamy na kolejną podróżniczo-obozową poradę odautorską dotyczącą jedynie prawidłowego wykorzystania kocy.
Cytat: |
(...)Błotosmętek pokazał dzieciom, jak najlepiej wykorzystać koce, śpiąc do siebie plecami. (Śpiący grzeją się nawzajem, a jednocześnie można się przykryć dwoma kocami naraz.) |
Podróżni napotykają na swojej drodze ZZ i Rycerza - i, co mnie coraz bardziej dziwi, nikt, oprócz Błotosmętka, nie ma podejrzeń co do ZZ. Nawet Julia, która przecież już kilkakrotnie wcześniej wykazała się bystrością umysłu (Założę się, że ten wąż i ta kobieta to jedna osoba). Bo oto poszukują królewicza, którego uprowadziła czarownica w jadowicie zielonej sukni - i nagle, hello!, na swej drodze spotykają laskę w zielonej sukience i tajemniczego rycerza. Zero podejrzeń. Dziwne mi się to wydaje...
A wracając jeszcze do ZZ - pozwolę sobie przypomnieć jej charakterystykę z innego tematu, zaserwowaną przez Olle:
Olle napisał: |
Niestety w książce wyszukałam na razie tylko krótkie urywki dotyczące ubioru zielonej czarownicy:
- "Ale sama pani, siedząca w damskim siodle i ubrana w obszerny, powiewający na wietrze strój oślepiająco zielonego koloru, była jeszcze bardziej urocza"*
*tzn. bardziej od konia (i stroju dokładnie nie opisze, i urodę konia by chętniej wysławiał niż urodę damy - stąd widać, że autorem jest mężczyzna;) ) |
Błotosmętek w cudowny sposób usiłuje sprowadzić konwersację z ZZ na inne tory:
Cytat: |
Nie sądzisz, że zanosi się na mały deszczyk? |
Generalnie stwierdzam, że Eustachy - mimo licznych umiejętności, jakie nabył podczas podróży z Kaspianem (Julia trochę zazdrościła Eustachemu umiejętności strzelania z łuku, którą nabył podczas podróży z królem Kaspianem), najwyraźniej myślenie nie było jedną z nich. Mam wrażenie, że Julia jest siłą napędową tej wyprawy; Eustachy w zasadzie nie robi NIC oprócz dąsania się i docinania Błotosmętkowi.
I jeszcze co nieco nt. tłumaczenia.
Cytat: |
— Och, na miłość boską, przestań być takim czarnowidzem i jęczyduszą! — rozzłościł się Scrubb. |
Cytat: |
"Oh, for goodness' sake, don't be such a wet blanket," said Scrubb. |
W sumie podaję jako ciekawostkę, bo nie jest to tłumaczenie dosłowne.
I jeszcze w opisie olbrzymów:
Cytat: |
Nie ulegało wątpliwości, że stoją na dnie wąwozu i rozglądają się po wrzosowisku z łokciami opartymi na jego krawędzi, jak ludzie oparci o niski murek — jak leniwi parobcy w jakiś piękny poranek po śniadaniu. |
Cytat: |
obviously standing with their feet on the bottom of the gorge and their elbows resting on the edge of the gorge, just as men might stand leaning on a wall - lazy men, on a fine morning after breakfast |
Okej... niech będą parobcy
|
|
|
|
|
A_g_a_
Faun
Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 150
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź
|
Wysłany:
Pią 13:55, 18 Lut 2011 |
|
patysio napisał: |
Po angielsku tytuł tego rozdziału brzmi daleko bardziej dramatycznie (THE WILD WASTE LANDS OF THE NORTH) |
Faktycznie!
patysio napisał: |
Myślę, że nasz kochany Błotosmętek skrywa w sekrecie awanturniczą młodość - skąd na przykład zna tak dobrze zwyczaje olbrzymów? |
Heh! Może dlatego mówi się, iż przydałoby mu się ustatkować...
patysio napisał: |
Swoją drogą, zastanawia mnie też, czy oni nie mogli iść trochę dalej od tego wąwozu, żeby uniknąć olbrzymów? |
Jeżeli wąwóz jest dla olbrzymów niczym ulica... to one musiały być naprawdę olbrzymie... Kiedy patrzę na mapkę "Dzikich Krajów Północy" to wygląda, że żadnych innych terenów nie znano. Nieopodal wąwozu jest pustka...
patysio napisał: |
Podróżni napotykają na swojej drodze ZZ i Rycerza - i, co mnie coraz bardziej dziwi, nikt, oprócz Błotosmętka, nie ma podejrzeń co do ZZ. Nawet Julia, która przecież już kilkakrotnie wcześniej wykazała się bystrością umysłu (Założę się, że ten wąż i ta kobieta to jedna osoba). Bo oto poszukują królewicza, którego uprowadziła czarownica w jadowicie zielonej sukni - i nagle, hello!, na swej drodze spotykają laskę w zielonej sukience i tajemniczego rycerza. Zero podejrzeń. Dziwne mi się to wydaje... |
Dokładnie.
Ale z drugiej strony... wydaje mi się to bardzo realne. Kto z nas nie "nadział" się nigdy na to, że nie rozpoznał zła? Zazwyczaj wydaje się, że zło może się zdarzyć każdemu, ale nie mnie... Często podaje się tu przykład narkomanów, którzy na początku uważają, że akurat ONI się nie uzależnią - ale myślę, że jest też sporo sytuacji z dnia codziennego, kiedy tracimy czujność.
Akurat przeżywamy we wspólnocie formację dotyczącą rozeznawania duchowego. Niesamowicie Lewis to streszcza. Jak to działa małymi krokami. Od jednej rozmowy zaczyna się stopniowe zapominanie o znakach (choćby na początku pod pozorem zwykłego zmęczenia), fascynacja czymś, co nie jest prawdziwym celem podróży, droga też zaczyna się robić trudniejsza, choć może nie zawsze się to zauważa.
patysio napisał: |
A wracając jeszcze do ZZ - pozwolę sobie przypomnieć jej charakterystykę z innego tematu, zaserwowaną przez Olle:
Olle napisał: |
Niestety w książce wyszukałam na razie tylko krótkie urywki dotyczące ubioru zielonej czarownicy:
- "Ale sama pani, siedząca w damskim siodle i ubrana w obszerny, powiewający na wietrze strój oślepiająco zielonego koloru, była jeszcze bardziej urocza"*
*tzn. bardziej od konia (i stroju dokładnie nie opisze, i urodę konia by chętniej wysławiał niż urodę damy - stąd widać, że autorem jest mężczyzna;) ) |
|
Ech :/
patysio napisał: |
Błotosmętek w cudowny sposób usiłuje sprowadzić konwersację z ZZ na inne tory:
Cytat: |
Nie sądzisz, że zanosi się na mały deszczyk? |
|
Gdy nie wiesz, o czym mówić - mów o pogodzie. Okazuje się to całkiem mądre...
patysio napisał: |
Generalnie stwierdzam, że Eustachy - mimo licznych umiejętności, jakie nabył podczas podróży z Kaspianem (Julia trochę zazdrościła Eustachemu umiejętności strzelania z łuku, którą nabył podczas podróży z królem Kaspianem), najwyraźniej myślenie nie było jedną z nich. Mam wrażenie, że Julia jest siłą napędową tej wyprawy; Eustachy w zasadzie nie robi NIC oprócz dąsania się i docinania Błotosmętkowi. |
Na razie to w ogóle akcji nie ma zbyt wiele. Co do Julii - w sumie tylko ona dostała wyraźne instrukcje od Aslana. Chyba już z samego tego faktu wynika, iż powinna tą siłą napędową być. I chyba Aslan wiedział, co robi, wyznaczając ją do tej roli
patysio napisał: |
I jeszcze co nieco nt. tłumaczenia.
(...)
Okej... niech będą parobcy |
Może Polkowski miał doświadczenia z jakimiś leniwymi parobkami
|
|
|
|
|
martencja
Biały Jeleń
Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 620
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia
|
Wysłany:
Sob 23:41, 26 Lut 2011 |
|
Kurka wodna, właśnie przypadkowo skasowałam sobie cały wpis!:( A taki był wnikliwy, błyskotliwy i inteligentny:P Niestety, ponieważ zginął bezpowrotnie, potomność będzie się musiała zadowolić tym:
@ burzliwa przeszłość Błotosmętka:
Może mieszkanie tak blisko terytoriów olbrzymów wymusza na błotowijach chociaż minimalną znajomość ich zwyczajów, po prostu żeby w razie czego przeżyć spotkanie z nimi? Poza tym zgadzam się z Agą, że może to mieć coś wspólnego z poglądami innych błotowijów na temat tego, że Błotosmętek powinien się ustatkować:)
patysio napisał: |
W tym rozdziale trafiamy na kolejną podróżniczo-obozową poradę odautorską dotyczącą jedynie prawidłowego wykorzystania kocy.
Cytat: |
(...)Błotosmętek pokazał dzieciom, jak najlepiej wykorzystać koce, śpiąc do siebie plecami. (Śpiący grzeją się nawzajem, a jednocześnie można się przykryć dwoma kocami naraz.) |
|
Ciekawe, jak można spać plecami do siebie we trójkę...:P
@ nierozpoznanie ZZ i Riliana:
Racja, to trochę dziwne. Z drugiej strony, zastanawiam się, czy czasem nie działała tu już trochę magia ZZ? Takie zaklęcie byłoby w jej stylu, tzn. psychologiczno-słodko-urokowym (w odróżnieniu od bardziej bezpośredniego i siłowego stylu Jadis). Podobnie wydaje mi się, że późniejsza obsesja dzieci na temat gorących kąpieli i posiłków była chociaż częściowo wynikiem uroku ZZ, poza tym, że zmęczenia i zziębnięcia.
Morał z tego taki, że, po pierwsze, tego rodzaju magia może być nawet bardziej niebezpieczna od tej Jadisowej, bo nawet się sobie nie zdaje sprawy z tego, że jest się pod wpływem uroku, a po drugie - taki urok wymaga częściowego przyzwolenia osoby pod urokiem. Po prostu wygodniej jest się poddać. Oczywiście nauka, którą Lewis chce nam tu przekazać, dotyczy pokusy grzechu i zejścia z "właściwej" ścieżki, jak napisała Aga. Jak świetnie Lewis to opisuje! Na pewno lepiej niż ja w tym akapicie, w którym, mam wrażenie, strasznie namieszałam, ale jestem zbyt zmęczona, żeby wymyślić coś klarowniejszego;]
Przy okazji naszła mnie refleksja, a propos tego, co twórcy nieszczęsnego dzieua uzurpującego sobie prawo do bycia ekranizacją PWdŚ powtarzali na temat fabuły - że głównym tematem "Wędrowca" jest pokusa - wydaje mi się, że już prędzej o "Srebrnym krześle" można by to powiedzieć, właśnie ze względu na postać Pani w Zielonej Sukni, której to jest główna metoda działania.
Swoją drogą, to jest dopiero konsekwencja w image'u: że nawet przybiera się imię (pseudonim artystyczny...?) od ulubionego elementu garderoby;)!
patysio napisał: |
Błotosmętek w cudowny sposób usiłuje sprowadzić konwersację z ZZ na inne tory:
Cytat: |
Nie sądzisz, że zanosi się na mały deszczyk? |
|
Błotosmętek - mistrz uprzejmej konwersacji, innymi słowy: dżentelmen w każdym calu:)
patysio napisał: |
I jeszcze co nieco nt. tłumaczenia.
Cytat: |
— Och, na miłość boską, przestań być takim czarnowidzem i jęczyduszą! — rozzłościł się Scrubb. |
Cytat: |
"Oh, for goodness' sake, don't be such a wet blanket," said Scrubb. |
W sumie podaję jako ciekawostkę, bo nie jest to tłumaczenie dosłowne. |
Hmmm, no bo to idiom, których z założenia nie tłumaczy się dosłownie. Po polsku nie mówimy w końcu o mokrych kocach (a przynajmniej - nie w tym znaczeniu;)), a po angielsku - owszem.
M.
P.S. O nie! Zostałam olbrzymem! I to akurat przy okazji omawiania tego rozdziału...! Już wolałam być Driadą.
|
Ostatnio zmieniony przez martencja dnia Nie 12:04, 27 Lut 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Olle
Centaur
Dołączył: 07 Kwi 2006
Posty: 581
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz/Poznań
|
Wysłany:
Czw 1:55, 17 Mar 2011 |
|
Na początku przepraszam za moją ostatnią absencję na forum i za to, że mój poniższy post jest dość chaotyczny i ogólny. To przez tą długa przerwę. Bardzo się starałam wypowiedzieć w miarę składnie, ale podejrzewam, że mogłam np. włożyć czyjąś wypowiedź w inne usta albo odwrotnie. Jeśli czegoś nie dopatrzyłam, przepraszam:/
Co do dyskusji o połykaniu przez Aslana: w sumie to nigdy mi się to nie kojarzyło z żadnym fanatyzmem, radykalizmem i innym izmem Oo Izmy dotyczą ludzi, a nie Lwa. To mi raczej dawało poczucie wielkości Aslana: może połknąć, jeśli zechce. Ale tego nie zrobi, bo akurat nie. Cokolwiek to połknięcie oznacza - bo Aslan wypowiedział się jako ten Sfinks, co mi się zresztą bardzo podoba. Fajne spostrzeżenie z tym "połknięciem duchowym".
Rozdz. IV
Masz rację Patysio, to jest naprawdę świetna przygodówka, nawet pomijając inne zalety! Mimo wszystko dziwię się Julii, która ochoczo się przebrała na myśl o przygodach i wsiadła na grzbiet sowy. Mi by się tam nie chciało wstawać sprzed kominka.
Moment, kiedy Julia patrzy przez okno i nagle coś zaczyna trzepotać tuż przed nią - ach, taki zgrany motyw horrorowy;) Już bym chyba nie podeszła do szyby przez całą noc na miejscu Julii.
patysio napisał: |
Bardzo lubię opowieść o Rillianie - tzn. formę, w jakiej jest opowiedziana; przywodzi na myśl legendę. |
Też lubię. Cała historia zrozpaczonego królewicza jest bardzo piękna i jakby wyjęta z żywcem z jakiejś rymowanej baśni, które tak lubił czytać Lewis. Zresztą i sama Zielona Pani zwodzi Riliana jak elf, pojawia się, oszałamia, znika, a potem porywa i wszyscy aż boją się myśleć, do czego go i gdzie wykorzystuje, bo jest to zapewne straszne, ale nikt nie ma żadnych konkretnych teorii.
A_g_a_ napisał: |
Dowiadujemy się, że trucizny są zielone, skoro wąż był "zielony, jak trucizna". |
Koniecznie to wrzuć do rzeczy, których nauczyliśmy się w Narni!
Rozdz. V
Cytat: |
(...) i od razu się wiedziało, że to istota, która życie traktuje poważnie. |
nic dodać, nic ująć - to Błotosmętek:D Wydaje mi się, że jego charakter mógł ukształtować ten rodzaj szlamu, jaki palił i który się dymił ciężkim dymem:P Kto wie, co to było za zielsko. Chyba że właśnie go rozweselało i sprawiło, że był uważany wśród "swoich" za lekkoducha. Już nawet nie pytam, co popijał z płaskiej, czarnej butelki! Co do Poniedzielskiego - ooo tak! Też kiedys marzyłam, by zobaczyć takiego Błotosmętka w filmie:D
Błotosmętek używa sformułowania "wigwam" - pewnie naczytał sie książek o Indianach.
patysio napisał: |
Hm, może ogłośmy plebiscyt na najlepsze zakończenie tego zdania? |
A to by było ciekawe Założysz temat?
patysio napisał: |
Albo może do noża przypisany jest trademark! W niniejszej umowie, podpisanej między: Andrzej Polkowski, tłumacz (zwany dalej Tłumaczem) a Podmiotem uprawnionym do rozporządzania jak właściciel Prawem do Znaku Handlowego przedmiotu Kamienny Nóż™ (zwanego dalej Nożem™), Tłumacz zobowiązuje się do przetłumaczenia oryginalnego tekstu angielskiego na język polski w taki sposób, że nie użyje w tłumaczeniu słowa "nóż" (lub pokrewnego) w znaczeniu innym niż Nóż™ |
To zabawne, ale i nieźle zaobserwowane, że Julia wciąż patrzy na inne dziecko (czyli Eustachego) i się porównuje. On boi się mniej ode mnie - to źle, ja też powinnam się nie bać. Też się przestraszył - jestem usprawiedliwiona.
Co do podziału uzbrojenia, muszę powiedzieć, że trochę słabo Julię zabezpieczono. Ani łuku nie miała, ani miecza - tylko hercerski nóż. Przynajmniej się próbowała kłócić o swoje. Dzięki patysiowym translacjom widzę, że w oryginale L. przynajmniej wytłumaczył, dlaczego własnie E. dostał miecz - bo po prostu umiał się nim posługiwać, w przeciwieństwie do Julii. Niby powinniśmy to wiedzieć, no ale zawsze warto wspomnieć...
Jeszcze raz Patysio OGROMNE DZIĘKI za znajdowanie polsko-angielskich niuansów. To naprwdę potwornie ciekawe.
martencja napisał: |
patysio napisał: |
A_g_a_ napisał: |
Jakie były panie błotowijowe Itd. |
A były? Jakoś nie potrafię sobie wyobrazić... Te całe moczary wydają mi się bardzo męską krainą - krainą wiecznych łowów (wędkarskich). |
Hmmm, ale wiesz oczywiście, jakie się w takim przypadku pojawia pytanie;> |
Pytanie, które wywołuje rumieniec na twarzy młodych panien, jak by to ujęła jedna z dickensowskich postaci.
Rozdz. VI
Mi się też wydaje bardzo dziwne, że nikt prócz Bło nie miał podejrzeń. Przychylam się do zdania Martencji, że widocznie jakiś czar zadziałał.
Co do konwersacji naszego ulubieńca:
Cytat: |
- Dzień dobr-r-ry, mili wędr-r-rowcy - powiedziała głosem tak słodkim jak najsłodszy ptasi trel, cudownie przedłużając wszystkie „r”. - Widzę, że niektórzy z was są bar-r-rdzo młodzi, a mimo to wędr-r-ują po tak dzikich pustkowiach...
- Tak się jakoś złożyło - odpowiedział sucho Błotosmętek, nie tracąc czujności. |
Hehe, kobita się stara być dworska, a Błotosmętek ją zbywa takim suchym tekstem! Aj, Błotosmętku, to nie jest dobry tekst na podryw!
Patysiowe porównanie Eustachego z Legolasem ->
A czy Eustachy miałby takie szałowe ciuchy jak Legolasek? Kaptur nasunięty na oko i warkoczyk tu i ówdzie? To ja chyba jestem na tak!;D
A_g_a_ napisał: |
Może Polkowski miał doświadczenia z jakimiś leniwymi parobkami |
:O Ekhm, na to wygląda.
martencja napisał: |
Ciekawe, jak można spać plecami do siebie we trójkę... |
muahaha
martencja napisał: |
P.S. O nie! Zostałam olbrzymem! I to akurat przy okazji omawiania tego rozdziału...! Już wolałam być Driadą. |
Gratulacje! A ja niedługo przestanę nim być, i ciekawe jaki jest następny stopień wtajemniczenie iksde iksde!!
|
|
|
|
|
patysio
Centaur
Dołączył: 28 Cze 2007
Posty: 568
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: patysiowo
|
Wysłany:
Czw 19:57, 17 Mar 2011 |
|
Olle napisał: |
Mimo wszystko dziwię się Julii, która ochoczo się przebrała na myśl o przygodach i wsiadła na grzbiet sowy. Mi by się tam nie chciało wstawać sprzed kominka. |
Mi też - ale w porównaniu do Julii to jestem stara i zgrzybiała
Olle napisał: |
patysio napisał: |
Bardzo lubię opowieść o Rillianie - tzn. formę, w jakiej jest opowiedziana; przywodzi na myśl legendę. |
Też lubię. Cała historia zrozpaczonego królewicza jest bardzo piękna i jakby wyjęta z żywcem z jakiejś rymowanej baśni, które tak lubił czytać Lewis. |
Teraz dopiero mi się skojarzyła ta opowieść o Rilianie (bo to taka opowieść w opowieści - kompozycja szkatułkowa się kłania) z opowieścią Szpaka Mateusza w Akademii Pana Kleksa
Olle napisał: |
Błotosmętek używa sformułowania "wigwam" - pewnie naczytał sie książek o Indianach. |
Hm... właśnie sprawdzałam, jak to jest w oryginale. I tam też jest 'wigwam' Jaki ten angielski podobny do polskiego!
Olle napisał: |
patysio napisał: |
Hm, może ogłośmy plebiscyt na najlepsze zakończenie tego zdania? |
A to by było ciekawe Założysz temat? |
Olle - agent provocateur
Olle napisał: |
Jeszcze raz Patysio OGROMNE DZIĘKI za znajdowanie polsko-angielskich niuansów. To naprwdę potwornie ciekawe. |
My pleasure
Olle napisał: |
Pytanie, które wywołuje rumieniec na twarzy młodych panien, jak by to ujęła jedna z dickensowskich postaci. |
Na szczęście nie jesteśmy już młode ]
|
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001, 2002 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|