Autor |
Wiadomość |
martencja
Biały Jeleń
Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 620
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia
|
Wysłany:
Wto 20:24, 02 Cze 2009 |
|
Olle napisał: |
A ja ani niedoróbę, ani sci-fi... po prostu baśń, gdzie nie ma co za dużo rozumieć i obliczać;> |
Nie odbierzesz mi, takimi argumentami, mojego prawa do czepiania się!:P Tym bardziej, że jeżeli chodzi o światy fantastyczne mam tendencje Tolkienowskie, to znaczy do uściślania wszystkiego do ostatniego szczegółu;)
Olle napisał: |
Np. nad szkolnictwem znęca się najbardziej w "Srebrnym krześle", o ile sobie dobrze przypominam. |
Owszem. Gdzieś wyczytałam, że dla Lewisa szkoła była najgorszym życiowym doświadczeniem, gorszym nawet niż służenie w armii w czasie I wojny światowej.
Olle napisał: |
E tam, co to za monarchia! Ta rodzina istnieje tylko na pokaz i dla wzmożenia w Brytyjczykach poczucia, że są tradycyjni, wyjątkowi, lepsi i w ogóle oldskólowi;) |
Sori, ale patrzę na brytyjską monarchię przez pryzmat szwedzkiej, a w takim porównaniu ta pierwsza wychodzi na baaardzo staroświecką i królewską;)
Olle napisał: |
Lewisowi chodziło raczej o REALNĄ władzę monarchy, i wydaje mi się, że niestety bardziej niż mniej absolutną. (...) |
Rzeczywiście, pamiętam cytat o królu Arturze (a także to, że jak byłam młodsza, zupełnie nie mogłam zrozumieć, o co mu, u licha, z tym Arturem chodzi...). No i rzeczywiście, świadczy to o pewnej Lewisowskiej naiwności. Bo chyba żeśmy, jako społeczeństwo (społeczeństwa, właściwie, bo trudno jednak całą cywilizację zachodnią wrzucać do jednego worka), z monarchii po prostu wyrośli.
Olle napisał: |
Ha! I już mam pomysł na kolejną ekranizację pt. "Siostrzeniec czarodzieja 2 - Obalić tyranów", gdzie Digory i Pola próbują powstrzymać Marię Skłodowską-Curie przed badaniem promieniotwórczości. Albo coś bardziej spektakularnego ze strzelaniem i wybuchami. Jak widać sesja mi się kończy i robię się nadkreatywna;) |
Ja bym raczej stawiała na zamach na Hitlera i/lub Stalina. Wartka akcja i mnóstwo wybuchów. Tom Cruise i jego Walkirie mogą się schować!
M.
|
|
|
|
|
|
|
narnijka
Opiekunka Narnii
Dołączył: 28 Mar 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
|
Wysłany:
Sob 19:20, 06 Cze 2009 |
|
Daw tygodnie bez dostępu do neta, nauka i praca sprawiły, że choć czytałam książkę i Wasze wypowiedzi, to nie uczestniczyłam w Waszych rozmowach.
Mam nadzieję, że przy czytaniu kolejnego tomu sie to zmieni:)
Jestem za Olą w roli przewodniczącej:)
Moje tylko dwa małe komentarze odnośnie 14 rozdziału - Digory, który świadomy jest, że nastanie cała historia Narnii. Ciekawe czy miał jakikolwiek kontakt z Narnią aż do czasu wydarzeń opisanych w "Lwie, Czarownicy i starej szafie"?
I wuj Andrzej, który, jak tłumaczy Aslan, sam uczynił się niezdolnym usłyszeć Jego głos - czy i Wam kojarzy się to z karłami?
|
|
|
|
|
patysio
Centaur
Dołączył: 28 Cze 2007
Posty: 568
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: patysiowo
|
Wysłany:
Sob 22:05, 22 Maj 2010 |
|
Kurcze, to już czytaliśmy ten tom? Oooj, a ja go tak lubię, i przegapiłam wspólne czytanie
Nie wiem, czy ktoś już wspominał o tym, ale zarzucę ciekawostką wyczytaną w czytanej właśnie książce o Lewisie (Alan Jacobs 'The Narnian'). Autor zarzuca bardzo trafnym spostrzeżeniem, którego nie mogliśmy poczynić my, czytający SC w tłumaczeniu - albowiem w tłumaczeniu pan Polkowski pominął ten niby nieistotny szczegół.
Chodzi o to, że w scenie, w której Digory opowiada Poli o swojej matce i ojcu, słowo ojciec jest napisane z małej litery, natomiast matka - z dużej.
Cytat: |
"London isn't a Hole," said Polly indignantly. But the boy was too wound up to take any notice of her, and he went on "And if your father was away in India - and you had to come and live with an Aunt and an Uncle who's mad (who would like that?) - and if the reason was that they were looking after your Mother - and if your Mother was ill and was going to - going to - die." Then his face went the wrong sort of shape as it does if you're trying to keep back your tears. |
I cytat z książki Jacobsa:
Cytat: |
Perhaps one should not read too much into typography, but I can't help noticing that in Digory's speech "father" appears in lower case and "Mother" in upper case - as though "father" is just a description but "Mother" a proper name. |
Autor jednak już nie wspomina o tym, że Wuj i Ciotka też napisani są z dużej litery (a Polkowski, oczywiście, to też olał).
Hm, może powinnismy zebrać wszystkie takie niezgodności w tłumaczeniu i wystosować list do pana Polkowskiego albo do wydawnictwa? ;P
|
|
|
|
|
martencja
Biały Jeleń
Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 620
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia
|
Wysłany:
Sob 22:29, 22 Maj 2010 |
|
patysio napisał: |
Kurcze, to już czytaliśmy ten tom? :shock: Oooj, a ja go tak lubię, i przegapiłam wspólne czytanie :( |
Hmm, to na długo musiałaś zaniedbać forum, skoro przeoczyłaś cały tom;)
Sprawdziłam w moim tekście - wprawdzie jest to spiracony pdf, w którym ortografia i interpunkcja pozostawiają nieco do życzenia (porządne wydania, zarówno polska, jak i angielska wersja, niestety zostały w Polsce), ale rzeczywiście, w tym cytacie jest matka, wuj i ciotka z wielkiej, natomiast ojciec z małej. Ale myślę, że pan Jacobs nieco nadinterpretuje, tym bardziej, że pod koniec tego samego tomu ojciec też jest z wielkiej. Według mnie to raczej jest zaniedbanie/przeoczenie ze strony redakcji.
patysio napisał: |
Hm, może powinnismy zebrać wszystkie takie niezgodności w tłumaczeniu i wystosować list do pana Polkowskiego albo do wydawnictwa? ;P |
Akurat tego bym nie uznała jednak za niezgodność. To jednak trochę inaczej funkcjonuje po polsku i angielsku, mam wrażenie. Różnego rodzaju tytuły i funkcje, jeżeli mowa o konkretnych osobach, często się po angielsku pisze z wielkiej litery: analogicznie King, Prince, President itd. Po polsku by to w najlepszym razie wyglądało nienaturalnie, w najgorszym było błędne. Tym bardziej wydaje mi się, że pan Jacobs się czepia.
M.
|
|
|
|
|
patysio
Centaur
Dołączył: 28 Cze 2007
Posty: 568
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: patysiowo
|
Wysłany:
Wto 23:06, 17 Sie 2010 |
|
A_g_a_ napisał: |
W tym rozdziale przede wszystkim uderza mnie mądrość Digory'ego. Świetnie udaje mu się wyczuć, co tak naprawdę chodzi po głowie wujowi, przejrzeć jego słabe punkty (choćby tchórzostwo). (...) Jest tu przeciwieństwem Poli - nie daje się zmanipulować kilkoma miłymi (bądź poważnymi, podniosłymi) słówkami. |
Tyle że, po pierwsze, D. znał dobrze wuja - a Pola nie. No i zauważcie, że Pola nie poznała się na wuju A., ale z kolei Digory dał się omamić Jadis - w stosunku do której Pola była bardzo krytyczna. Myślę, że może to wynikać z faktu, że ludzie są zazwyczaj bardziej krytyczni wobec osobników tej samej płci.
A_g_a_ napisał: |
Skąd jego matka chrzestna wiedziała ile jest czarodziejek? W ogóle co to za matka chrzestna parająca się magią... Wyobraźcie sobie scenę chrztu malutkiego wuja Andrzeja... |
Ciekawe jak dostała papierek od proboszcza, dopuszczający do bycia chrzestną
Olle napisał: |
Trochę mnie zaskoczyło porównanie:
Cytat: |
„Było to bardzo BOGATE miejsce, tak bogate, jak świąteczne ciasto ze śliwkami”. |
Cóż... Doprawdy, to porównanie sprawiło, że Las Między Światami kojarzy mi się jeszcze dziwniej. |
Cóż, myślę że takie gastronomiczne nie powinny dziwić nikogo, kto zna Lewisa
Olle napisał: |
Cała historia pierścionków jest szalenie ciekawa... |
Mnie natomiast strasznie ciekawi, JAK Andrzej zrobił te pierścienie. Po pierwsze - jak oddzielił jeden pył od drugiego (ręcznie odsiewał, w rękawiczkach?). I po drugie - jak uformował z pyłu pierścienie? Jakoś wuj A. nie wygląda mi na majsterkowicza
martencja napisał: |
A_g_a_ napisał: |
Ok, to wiem. Zapytałam nie o to, o co chciałam Skąd jego matka chrzestna wiedziała ile jest czarodziejek? |
Nie wiem, wydaje mi się, że przy takiej małej i specyficznej społeczności, wszyscy by mieli na siebie nawzajem oko |
Dzisiaj założyłyby grupę na fb
A_g_a_ napisał: |
martencja napisał: |
Czy gdziekolwiek w "Opowieściach..." jest napisane, z czego właściwie był sławny? |
Może z tego, że miał dom, który przychodziło zwiedzać dużo ludzi? Chociaż mało to naukowe |
Jest wspomniane na samym końcu SC:
Cytat: |
Kiedy Digory był już dojrzałym mężczyzną (a stał się w tym czasie słynnym uczonym, profesorem i wielkim podróżnikiem), |
... i miał program podróżniczy w BBC
martencja napisał: |
I zastanawia mnie to ostrzeżenie o szaleństwie na wypadek nieuderzenia w dzwonek: czy to rzeczywiście jakieś zaklęcie, czy zwykła psychologia? Jednocześnie pojawia się echo Aslanowego zalecenia, żeby nie zajmować się tym, co MOGŁOBY się wydarzyć. "What does it matter what would have happened!", mówi Pola. |
To prawie jak ten numer z niemyśleniem o białym niedźwiedziu.
martencja napisał: |
O tak, i znów tu to widać: co by było, gdyby Truskawek nie pociągnął bohaterów do tej akurat sadzawki? Gdyby przybyli do Narni w innym momencie? Nie mówiąc już o tym: gdyby wcześniej nie trafili do Charnu? Znów to "niedozwolone" gdybanie;) Nie wiadomo, jak to jest z innymi światami, ale Narnia i nasz świat wydają się bardzo ze sobą związane. |
No właśnie, a może źle to rozpatrujemy? Może tak po prostu miało być i już? Nic się nie dzieje przypadkowo.
martencja napisał: |
Olle napisał: |
Taaa... prosty lud, uczciwa codzienność wypełniona pracą. Angielska wieś. Więź z przyrodą. Zdaje mi się, że wykształconych Anglików (takich jak Lewis czy Tolkien) fascynowały niekiedy podobne motywy, jak i Polaków na przełomie wieków - wystarczy sobie przypomnieć Wyspiańskiego. Sfery nie skażone Wiedzą, Konwenansem - oto ratunek! |
Ale to chyba nie jest urojenie właściwe tylko Anglikom, wszak na przykład taki Rousseau coś w ten deseń długo wcześniej propagował. Też mnie zawsze nieco śmieszyły tego typu idee. Ale cóż, może po prostu cyniczna jestem i jeżeli chodzi o poglądy na "prostego człowieka" bliżej mi do Pratchetta niż do Lewisa i Tolkiena, jeśli się już przy angielskich pisarzach fantasy mamy trzymać |
Tu chodzi chyba bardziej o to, że Dorożkarz jest 'ubogi duchem' i że wiara i czucie silniej mówią do niego niż mędrca szkiełko i oko. Jest postacią bardzo podobną do Łucji - prostolinijną, o otwartym sercu. Kiedyś pisałam za Oziewiczem, że to czucie sercem było najcenniejszym przymiotem w oczach Aslana (Narnio, Narnio, Narnio, przebudź się! Kochaj. Myśl. Mów.)
Olle napisał: |
martencja napisał: |
Olle napisał: |
Przepiękny rozdział, dopiero teraz trafiają do mnie niektóre z lewisowskich prób unaocznienia czytelnikowi swoich wizji. Np. porównanie do gotującej się owsianki w garnku - kapitalne, jak pięknie musiało to wyglądać, choć porównanie pozornie mało romantyczne! |
Hmm, w oryginale jest "bubbling like water in a pot," a więc owsianka musi być chyba wymysłem Polkowskiego. Chociaż nie bardzo rozumiem, dlaczego nie mógł zostawić tam tej wody... Ale poza tym - rzeczywiście, opis fantastyczny, znów: niezwykle plastyczny. |
W takim razie też uważam, że lepiej byłoby, gdyby przetłumaczył bardziej dosłownie:/ |
Tam był ukryty podprogowy przekaz skierowany do polskich dzieci - Jedz owsiankę! Będziesz wielki!
Olle napisał: |
Truskawek nie pamięta tego, co było przed otrzymaniem daru mowy - rozmowa z dorożkarzem o jego niejasnych wspomnieniach jest całkiem zabawna. |
Zwierzęta mówią, że zostały 'obudzone' przez Aslana - obudzone do nowego życia jako Mówiące Zwierzęta przez dotknięcie noskiem Widzę tu pewną analogię do chrztu świętego - tak, jakby życie przed chrztem, bez wiary nie było prawdziwym życiem, a tylko snem. Albo jakby Aslan ofiarował tym dotknięciem noskiem/chrztem zwierzętom życie, tj. życie wieczne. Para z każdej rasy została wybrana - czyli dosłownie Mówiące Zwierzęta = Naród Wybrany. Kurde, i jak to piszę, to nagle sobie uzmysłowiłam, że przez naród wybrany rozumieć się powinno WSZYSTKICH ludzi wierzących (a nie tylko Izraelitów jako naród w znaczeniu dosłownym).
martencja napisał: |
(...) zło jest czymś, co przychodzi z zewnątrz? Czy gdyby w Narni nie pojawiła się Jadis i ludzie z naszego świata, pozostałaby na zawsze dobra? Narnijczycy nie "wynaleźliby" zła na własną rękę? |
Może z dobrem jest jak z domniemaniem niewinności w prawie karnym Może zło to jest coś, czego się uczymy - a dobro jest w nas wrodzone?
martencja napisał: |
I jeszcze pojawia się tu kwestia, którą rozważaliśmy kiedyś na tym forum, mianowicie ludzi jako władców Narni. Te dwa cytaty:
Cytat: |
And as Adam's race has done the harm, Adam's race shall help to heal it. |
Cytat: |
You shall rule and name [uwaga na marginesie: zapewne nawiązanie do Księgi Rodzaju, ale brzmi to trochę dziwnie zważywszy, że tu zwierzęta i inne stworzenia już wcześniej były ponazywane] all these creatures, and do justice among them, and protect them from their enemies when enemies arise. And enemies will arise, for there is an evil Witch in this world. |
...sugerują, przynajmniej mi;], że Aslan dlatego ustanowił to "zwierzchnictwo" ludzkiej rasy nad rodowitymi Narnijczykami, bo to ona była odpowiedzialna za sprowadzenie do Narni zła i teraz jej zadaniem było ten świat przed złem chronić. |
No właśnie. Panowanie/zwierzchnictwo u Lewisa to nie przywilej, tylko obowiązek - wielokrotnie w opowieściach powtarzane jest, że król jest pierwszy w ataku i ostatni w odwrocie. Kaspianowi w PWdŚ zostaje wytknięte, że nie jest osobą publiczną i nie może sobie robić tego, co mu się żywnie podoba.
I jeszcze kilka uwag ode mnie:
grzech pierworodny wprowadza do Narnii Digory -> grzech ciekawości pochodzący od człowieka (Adam i Ewa zjedli jabłko, aby poznać -> D. uderzył w dzwon)
A propos wezwania do Narnii żony Dorożkarza przez Aslana - wezwał ją w środku przepierki, co wywołało u mnie myśl, że dobrze, że nie byłam akurat w ubikacji Wniosek z tego taki - nigdy nie wiesz, kiedy Aslan wezwie Cię, więc you better watch out! (nie znacie dnia ani godziny)
bibilijne proście, a będzie wam dane
Cytat: |
— Jestem pewien, że Aslan by to zrobił, gdyby go ktoś poprosił — zauważył Pegaz.
— Czyżby sam o tym nie wiedział? — zapytała Pola.
— Nie wątpię, że wiedział — rzekł koń, wciąż z pełnym pyskiem. — Ale tak mi się coś widzi, że on lubi, jak go się prosi o to, czego potrzebujemy |
niedźwiedź ofiarowując wujowi A. plaster miodu wyświadczył mu niedźwiedzią przysługę Ciekawam, czy w Angli też mają takie powiedzenie?
|
|
|
|
|
martencja
Biały Jeleń
Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 620
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia
|
Wysłany:
Pią 19:37, 20 Sie 2010 |
|
patysio napisał: |
Olle napisał: |
Cała historia pierścionków jest szalenie ciekawa... |
Mnie natomiast strasznie ciekawi, JAK Andrzej zrobił te pierścienie. Po pierwsze - jak oddzielił jeden pył od drugiego (ręcznie odsiewał, w rękawiczkach?). I po drugie - jak uformował z pyłu pierścienie? Jakoś wuj A. nie wygląda mi na majsterkowicza ;-) |
To jest dobre pytanie (pytania, właściwie):)! Może siedział i oddzielał, jak Kopciuszek groch od popiołu;)? A może dwa rodzaje pyłu miały różne właściwości, pozwalające na ich łatwe rozdzielenie - nie wiem, jeden dał się przyciągnąć magnesem, a drugi nie, jeden pływał po powierzchni wody, drugi opadał na dno etc. Ale zarówno to, jak i sama technologia wyrobu, musiały chyba od wuja Andrzeja wymagać dużo eksperymentowania, ciekawe ile pyłu na to zmarnował;)? A może po prostu dysponował jakimiś tajemnymi księgami z zaklęciami itp.?
patysio napisał: |
A_g_a_ napisał: |
martencja napisał: |
Czy gdziekolwiek w "Opowieściach..." jest napisane, z czego właściwie był sławny? |
Może z tego, że miał dom, który przychodziło zwiedzać dużo ludzi? :wink: Chociaż mało to naukowe 8) |
Jest wspomniane na samym końcu SC:
Cytat: |
Kiedy Digory był już dojrzałym mężczyzną (a stał się w tym czasie słynnym uczonym, profesorem i wielkim podróżnikiem), |
... i miał program podróżniczy w BBC ;-) |
I od razu mi się skojarzył Michael Palin...:)
patysio napisał: |
martencja napisał: |
I zastanawia mnie to ostrzeżenie o szaleństwie na wypadek nieuderzenia w dzwonek: czy to rzeczywiście jakieś zaklęcie, czy zwykła psychologia? Jednocześnie pojawia się echo Aslanowego zalecenia, żeby nie zajmować się tym, co MOGŁOBY się wydarzyć. "What does it matter what would have happened!", mówi Pola. |
To prawie jak ten numer z niemyśleniem o białym niedźwiedziu. |
Hmmm, ja to znam w wersji do not think of an elephant, ale rzeczywiście, to coś w tym stylu.
patysio napisał: |
martencja napisał: |
O tak, i znów tu to widać: co by było, gdyby Truskawek nie pociągnął bohaterów do tej akurat sadzawki? Gdyby przybyli do Narni w innym momencie? Nie mówiąc już o tym: gdyby wcześniej nie trafili do Charnu? Znów to "niedozwolone" gdybanie;) Nie wiadomo, jak to jest z innymi światami, ale Narnia i nasz świat wydają się bardzo ze sobą związane. |
No właśnie, a może źle to rozpatrujemy? Może tak po prostu miało być i już? Nic się nie dzieje przypadkowo. |
Na tej samej zasadzie co, wg Pustelnika z KiJC, nie ma czegoś takiego jak szczęście.
patysio napisał: |
martencja napisał: |
Olle napisał: |
Taaa... prosty lud, uczciwa codzienność wypełniona pracą. Angielska wieś. Więź z przyrodą. Zdaje mi się, że wykształconych Anglików (takich jak Lewis czy Tolkien) fascynowały niekiedy podobne motywy, jak i Polaków na przełomie wieków - wystarczy sobie przypomnieć Wyspiańskiego. Sfery nie skażone Wiedzą, Konwenansem - oto ratunek! |
Ale to chyba nie jest urojenie właściwe tylko Anglikom, wszak na przykład taki Rousseau coś w ten deseń długo wcześniej propagował. Też mnie zawsze nieco śmieszyły tego typu idee. Ale cóż, może po prostu cyniczna jestem i jeżeli chodzi o poglądy na "prostego człowieka" bliżej mi do Pratchetta niż do Lewisa i Tolkiena, jeśli się już przy angielskich pisarzach fantasy mamy trzymać;) |
Tu chodzi chyba bardziej o to, że Dorożkarz jest 'ubogi duchem' i że wiara i czucie silniej mówią do niego niż mędrca szkiełko i oko. Jest postacią bardzo podobną do Łucji - prostolinijną, o otwartym sercu. Kiedyś pisałam za Oziewiczem, że to czucie sercem było najcenniejszym przymiotem w oczach Aslana (Narnio, Narnio, Narnio, przebudź się! Kochaj. Myśl. Mów.) |
No ale to chyba jest właśnie to, o co Olle i mnie chodzi - o prostotę ducha wynikającą z nieskażenia cywilizacją i z przeświadczenia, że bez zgubnego wpływu tej cywilizacji człowiek może pozostać prosty, wrażliwy i w zasadzie dobry. Swoją drogą, zawsze mnie zastanawiało określenie "ubogi duchem", wydaje mi się, że to trochę niefortunne tłumaczenie (albo zmieniło nieco znaczenie z biegiem wieków), bo mi ubóstwo duchowe się zawsze kojarzyło negatywnie...
patysio napisał: |
Olle napisał: |
martencja napisał: |
Olle napisał: |
Przepiękny rozdział, dopiero teraz trafiają do mnie niektóre z lewisowskich prób unaocznienia czytelnikowi swoich wizji. Np. porównanie do gotującej się owsianki w garnku - kapitalne, jak pięknie musiało to wyglądać, choć porównanie pozornie mało romantyczne! |
Hmm, w oryginale jest "bubbling like water in a pot," a więc owsianka musi być chyba wymysłem Polkowskiego. Chociaż nie bardzo rozumiem, dlaczego nie mógł zostawić tam tej wody... Ale poza tym - rzeczywiście, opis fantastyczny, znów: niezwykle plastyczny. |
W takim razie też uważam, że lepiej byłoby, gdyby przetłumaczył bardziej dosłownie:/ |
Tam był ukryty podprogowy przekaz skierowany do polskich dzieci - Jedz owsiankę! Będziesz wielki! |
Tudzież: Unikaj wrzącej wody! Poparzysz się!
patysio napisał: |
martencja napisał: |
(...) zło jest czymś, co przychodzi z zewnątrz? Czy gdyby w Narni nie pojawiła się Jadis i ludzie z naszego świata, pozostałaby na zawsze dobra? Narnijczycy nie "wynaleźliby" zła na własną rękę? |
Może z dobrem jest jak z domniemaniem niewinności w prawie karnym ;-) Może zło to jest coś, czego się uczymy - a dobro jest w nas wrodzone? |
Taki najwyraźniej zdaje się być pogląd Lewisa. A czy czytelnik go podziela, to już inna para kaloszy...;]
patysio napisał: |
grzech pierworodny wprowadza do Narnii Digory -> grzech ciekawości pochodzący od człowieka (Adam i Ewa zjedli jabłko, aby poznać -> D. uderzył w dzwon) |
Tak trochę, ale nie do końca, a propos, przypomniała mi się teoria jednego mojego wykładowcy, według której kulturę zachodnią od reszty kultur świata wyróżniała jej ciekawość świata.
patysio napisał: |
A propos wezwania do Narnii żony Dorożkarza przez Aslana - wezwał ją w środku przepierki, co wywołało u mnie myśl, że dobrze, że nie byłam akurat w ubikacji :D Wniosek z tego taki - nigdy nie wiesz, kiedy Aslan wezwie Cię, więc you better watch out! (nie znacie dnia ani godziny) |
Można mieć nadzieję, że Aslan ma wyczucie chwili i poczucie przyzwoitości i w razie czego by odczekał na nieco bardziej odpowiedni moment;)
patysio napisał: |
niedźwiedź ofiarowując wujowi A. plaster miodu wyświadczył mu niedźwiedzią przysługę ;-) Ciekawam, czy w Angli też mają takie powiedzenie? |
Chyba nie. Przynajmniej nigdy się nie spotkałam, ani słownik nic takiego nie podaje.
M.
|
|
|
|
|
patysio
Centaur
Dołączył: 28 Cze 2007
Posty: 568
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: patysiowo
|
Wysłany:
Wto 21:53, 11 Cze 2013 |
|
Oglądnęłam dziś jedną z moich dziecięcych ulubionych bajek i odkryłam podobieństwo wątków między SC a Lampą Alladyna
po pierwsze - tylko niewinny chłopiec może przynieść lampę, podobnie jak Digory może zerwać jabłko z drzewa
po drugie zły czarnoksiężnik wykorzystuje Alladyna, ażeby zdobyć lampę - podobnie jak wuj Andrzej wykorzystuje Digorego, ażeby eksplorował nieznane światy
W ogóle z Digorego takie popychadło - najpierw Andrzej go posyła, potem Aslan go posyła, później jeszcze Jadis chce go zmanipulować... Co jest nie tak z tym chłopcem?
PS. Oooo, zostałam Wędrowcem!! Niniejszym idę do łóżka i pozostanę w nim do świtu
|
Ostatnio zmieniony przez patysio dnia Wto 22:00, 11 Cze 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
martencja
Biały Jeleń
Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 620
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia
|
Wysłany:
Śro 21:55, 12 Cze 2013 |
|
- Aaaaa! "Bajek"...! - zakrzyknęła M., po czym zeszła na zawał.
patysio napisał: |
PS. Oooo, zostałam Wędrowcem!! Niniejszym idę do łóżka i pozostanę w nim do świtu ;-) |
- Gratulacje! - dodała jeszcze resztką sił, wydając ostatnie tchnienie.
M.
|
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001, 2002 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|