Autor |
Wiadomość |
patysio
Centaur
Dołączył: 28 Cze 2007
Posty: 569
Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: patysiowo
|
Wysłany:
Nie 19:37, 10 Paź 2010 |
|
martencja napisał: |
Mogę zwalić winę na nieprecyzyjną myszkę! |
Nooo, Ryczypisk by się śmiertelnie obraził!
martencja napisał: |
No tak, niełatwo jest być takim ojcem panny na wydaniu w miejscu, gdzie tak trudno o kawalerów |
Heh, chyba muszę mojemu ojcu podrzucić tę książkę i w tym rozdziale poczynić notatki na marginesach
Nie wiem, skąd Polkowski wytrzasnął tą balustradę (to chyba od tego wstrząsającego piękna wieczoru ), skoro w oryginale jest:
Cytat: |
Most of them (...) hung over the ship's side |
co ja rozumiem jako... burtę?
Poza tym pod koniec rozdziału pan P. odbiera prawo głosu myszy, gdyż tłumaczy jako:
Cytat: |
— Twój ojciec? — rozległy się głosy wszystkich czworga. — Kim on jest? I gdzie on jest? |
oryginalny tekst:
Cytat: |
"Your father!" said everyone. "Who is he? And where?" |
Aha, i gdyby ktoś miał wątpliwości, to Lewis przypomina, że mimo przemiany charakteru Eustachy nadal jest (tfu!) p r a k t y c z n y.
Cytat: |
— Ale w jaki sposób to jedzenie jest zawsze świeże? — zapytał praktyczny Eustachy. |
|
|
|
|
|
|
|
Olle
Centaur
Dołączył: 07 Kwi 2006
Posty: 581
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz/Poznań
|
Wysłany:
Nie 20:59, 10 Paź 2010 |
|
A_g_a_ napisał: |
Oczywiście Ryczypisk znów bezkonkurencyjny w swej odwadze (graniczącej z lekkomyślnością - ale cóż, ma szczęście Pan Mysz, albo intuicję). |
Dobrze by mieć takiego podręcznego Ryczypa na wszelkie ryzyko.
martencja napisał: |
Masz rację, Ollu, początek rozdziału jest pięknie napisany. Wychodzi nam z Lewisa liryk...? |
Może pisywał poezje po nocach, do szuflady?:]
patysio napisał: |
martencja napisał: |
Mogę zwalić winę na nieprecyzyjną myszkę! |
Nooo, Ryczypisk by się śmiertelnie obraził! |
A ja tam przeszłam na taczpadzie!
martencja napisał: |
A_g_a_ napisał: |
martencja napisał: |
Olle napisał: |
Bardzo ładna ta opowieść o baronach - nie zasnęli z powodu jedzenia, ale z powodu chęci do kłótni na prawie samym końcu podróży. |
A czasami nie dlatego, bo ośmielili się dotknąć nóż? |
Ale dotknęli go, bo się spierali ze sobą. Więc prawdopodobnie nie było to na zasadzie: "A właśnie, że ja mam rację. Jak się nie zgodzicie ze mną, to się do Was nie odezwę przez tydzień. O, patrzcie jaki piękny Nóż, może użyjemy go do rozsmarowania musztardy?" |
A swoją drogą ciekawe, czy gdyby a) użyli noża do rozsmarowania musztardy, b) pokłócili się, ale nie dotknęli noża, to też by zapadli w sen? |
Muahaha:D
- Dlaczegóż to baronowie zapadli w sen, Czcigodna Córko Gwiazdy?
- Za profanację! Użyli Pradawnego Noża z Pradawnych Czasów do rozsmarowania musztardy!
[nagły zoom na twarze podróżników]
martencja napisał: |
Swoją drogą jestem ciekawa, kto był matką Panny Ramandówny (jak to ładnie Aga ujęła) I jak długo żyją tacy potomkowie gwiazd? Czy gdyby nie Pani w Zielonej Sukni, przeżyłaby Kaspiana i byłoby to coś w rodzaju tolkienowskiego małżeństwa śmiertelnika z elfką (co ciekawe, o ile mi wiadomo, nigdy nie było odwrotnie, to znaczy małżeństw elfa ze śmiertelną kobietą...)? I czy Ramandu nie miał nic przeciwko takiemu zięciowi? Za dużo tych pytań zadaję! |
Heh, fajna ta analogia z WP. Można przypuszczać, że Ramandówna wybrała "mortal life" i wszystko, co za tym idzie, więc i długość życia... ale to tylko moje przypuszczenia. W każdym razie Lewis sobie ułatwił sprawę tym ukąszeniem Córki Gwiazdy, nie musiał już nic więcej wymyślać
A co by mógł mieć przeciwko takiemu zięciowi? To król przecież, lepiej byc nie może
martencja napisał: |
A_g_a_ napisał: |
Też się nad tym ich drzewem genealogicznym zastanawiam. Nie pamiętam, czy dalej cośkolwiek będzie o tym. Cóż, mezalianse w literaturze się zdarzają Ramandu - przyszło mi do głowy w pierwszej chwili tylko "Z braku laku..." - bo w końcu kto by się zapuszczał tak daleko... |
No tak, niełatwo jest być takim ojcem panny na wydaniu w miejscu, gdzie tak trudno o kawalerów |
I to jest idealna wnęka na wciśnięcie do po-mo Wędrowca motywów rodem z Jane Austen.
Rozdział XIV
POCZĄTEK KOŃCA ŚWIATA
Cytat: |
(...) była to pieśń wzniosła, prawie przerażająca, lecz bardzo piękna. „Był to chłodny rodzaj pieśni, był to wczesnoporanny rodzaj pieśni” |
Znowu piękne otwarcie rozdziału. Bardzo często w Narni piękno łączy się z przerażeniem, a to połączenie jest charakterystyczne dla Bóstwa.
Może to mnie nie powinno dziwić, ale nieco dziwi prawo, które mówi, że by obudzić baronów, należy pozostawić jedną osobę na Ostatecznym Wschodzie. Gdyby to były np. trzy, ale jedna?... Przy tym cały proceder wygląda trochę na złożenie kogoś w ofierze. Może ma to być dalekie echo ofiary Aslana? Wspólny jest motyw złożenia się w ofierze kogoś za kogoś (tam za Edmunda, tu za baronów, którzy chwycili za nóż). Dobrowolnej ofiary, rzecz jasna (tak możemy podejrzewać... znów pojawia się myśl: jak dobrze, że jest taki Ryczypisk od brudnej roboty).
Również cała koncepcja odmładzania "emerytowanej gwiazdy" jest... dość ciekawa. Kto się zajmie Ramandu, kiedy będzie mały, "jak dziecko urodzone wczoraj"? Chyba że jego córka, ale przecież Kaspian ją zabierze ze sobą do Narni;]
Trzech baronów pogrążyło się we śnie bez snów, ale gadają jednak przez sen o tej naszej ulubionej musztardzie. Strange.
Cytat: |
Ja już postanowiłem. Jeśli będę mógł, popłynę na wschód na pokładzie „Wędrowca do Świtu”. Jeśli sprawicie mi zawód, powiosłuję na wschód w moim czółnie. Jeśli czółno zatonie, popłynę na wschód za pomocą moich czterech łap. A kiedy nie będę już w stanie płynąć dalej, jeśli nie dotrę do krainy Aslana lub jeśli jakiś niezmierzony wodospad wyrzuci mnie gdzieś poza krawędź świata, zatonę z nosem zwróconym tam, gdzie wschodzi słońce, i wówczas Pipisek stanie się głową mówiących myszy w Narnii. |
Piekny fragment! Jeden z moich ulubionych. Po prostu musiałam go przytoczyć w całości.
Bardzo sprytny sposób znalazł Kaspian, żeby wpłynąć na załogę. Wiadomo wszak, że towar unikatowy zawsze jest tym najbardziej pożądanym;] A przynajmniej musi się takim wydawać (choć na złoto i tytuły każdy by poleciał). I ten biedny Politowanes! Powinien był zmienić nazwisko, póki jeszcze mógł, to na pewno wsyztko przez nazwisko. Taki ktoś może skończyć tylko w Kalormenie.
|
|
|
|
|
A_g_a_
Faun
Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 150
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź
|
Wysłany:
Wto 15:52, 12 Paź 2010 |
|
Olle napisał: |
Dobrze by mieć takiego podręcznego Ryczypa na wszelkie ryzyko. |
Ha! Oczywiście! Szkoda, że tak mało wiemy o pozostałych dzielnych Myszach z jego rodu.
Olle napisał: |
- Dlaczegóż to baronowie zapadli w sen, Czcigodna Córko Gwiazdy?
- Za profanację! Użyli Pradawnego Noża z Pradawnych Czasów do rozsmarowania musztardy!
[nagły zoom na twarze podróżników]
|
Edmund: A nie mówiłem, że z tym jedzeniem jest coś podejrzanego?!
W końcu - skąd baronowie mieli wiedzieć, że jest to Pradawny Nóż?
Olle napisał: |
Heh, fajna ta analogia z WP. Można przypuszczać, że Ramandówna wybrała "mortal life" i wszystko, co za tym idzie, więc i długość życia... ale to tylko moje przypuszczenia. W każdym razie Lewis sobie ułatwił sprawę tym ukąszeniem Córki Gwiazdy, nie musiał już nic więcej wymyślać |
Łee, poszedł na łatwiznę I przez to nie wiemy tylu ważnych rzeczy o gwiazdach...
Olle napisał: |
A co by mógł mieć przeciwko takiemu zięciowi? To król przecież, lepiej byc nie może
|
Olle napisał: |
Rozdział XIV
POCZĄTEK KOŃCA ŚWIATA
|
Hmm... chciałoby się rzec: "Początek końca książki".
Łezka się w oku kręci, kiedy się czyta tak ciekawe pozycje, a one się kończą... Dobrze, że jeszcze trochę lektury przed nami
Cytat: |
Jak wyraził to później Edmund, "chociaż wiele rzeczy wydarzyło się w czasie tej wyprawy, które BRZMIĄ bardziej przejmująco, ten moment był naprawdę najbardziej przejmujący" Bo oto teraz byli już pewni, że naprawdę znaleźli się na początku Końca Świata.
|
Mnie faktycznie jakoś inne przygody brzmią bardziej przejmująco. Zastanawiam się, czy był to celowy zabieg, czy też Lewis tak bardzo chciał podnieść rangę tego, a czuł, że nie brzmi tak podniośle, jakby chciał? W zasadzie dopiero po tym fragmencie, jak się chwilę zastanowiłam, to faktycznie, brzmi logicznie, że to dość ważna chwila była, ten początek końca...
Olle napisał: |
Może to mnie nie powinno dziwić, ale nieco dziwi prawo, które mówi, że by obudzić baronów, należy pozostawić jedną osobę na Ostatecznym Wschodzie. Gdyby to były np. trzy, ale jedna?... Przy tym cały proceder wygląda trochę na złożenie kogoś w ofierze. Może ma to być dalekie echo ofiary Aslana? Wspólny jest motyw złożenia się w ofierze kogoś za kogoś (tam za Edmunda, tu za baronów, którzy chwycili za nóż). Dobrowolnej ofiary, rzecz jasna (tak możemy podejrzewać... znów pojawia się myśl: jak dobrze, że jest taki Ryczypisk od brudnej roboty).
|
Może tak.
Z drugiej strony - skoro wszystkie tego typu prawa wymyślał Aslan, to wiedział na pewno i o Ryczypisku, o przepowiedni o nim, o jego naaaaajwiększym pragnieniu. Może tak naprawdę to prawo nie było swego rodzaju ograniczeniem, rozkazem, ale raczej pomocą dla niego. Tak mi się wydaje, że wszystkim łatwiej było zostawić Ryczypiska, wiedząc, że to miało jakiś sens.
Olle napisał: |
Również cała koncepcja odmładzania "emerytowanej gwiazdy" jest... dość ciekawa. Kto się zajmie Ramandu, kiedy będzie mały, "jak dziecko urodzone wczoraj"? Chyba że jego córka, ale przecież Kaspian ją zabierze ze sobą do Narni;]
|
Ja się zastanawiam, jak on wejdzie na niebo, skoro takie dzieciaczki za bardzo wchodzić jeszcze nigdzie nie umieją, nawet, jeśli to tylko ziemi dotyczy
Olle napisał: |
Cytat: |
Ja już postanowiłem. Jeśli będę mógł, popłynę na wschód na pokładzie „Wędrowca do Świtu”. Jeśli sprawicie mi zawód, powiosłuję na wschód w moim czółnie. Jeśli czółno zatonie, popłynę na wschód za pomocą moich czterech łap. A kiedy nie będę już w stanie płynąć dalej, jeśli nie dotrę do krainy Aslana lub jeśli jakiś niezmierzony wodospad wyrzuci mnie gdzieś poza krawędź świata, zatonę z nosem zwróconym tam, gdzie wschodzi słońce, i wówczas Pipisek stanie się głową mówiących myszy w Narnii. |
Piekny fragment! Jeden z moich ulubionych. Po prostu musiałam go przytoczyć w całości. |
Przejmujące. Chwyta za serce...
Olle napisał: |
Bardzo sprytny sposób znalazł Kaspian, żeby wpłynąć na załogę. Wiadomo wszak, że towar unikatowy zawsze jest tym najbardziej pożądanym;] A przynajmniej musi się takim wydawać (choć na złoto i tytuły każdy by poleciał). I ten biedny Politowanes! Powinien był zmienić nazwisko, póki jeszcze mógł, to na pewno wsyztko przez nazwisko. Taki ktoś może skończyć tylko w Kalormenie. |
I tak oto król użył jednej z metod manipulacji...
Nie dziwię się, że temu jedynemu Politowanesowi (jego nazwisko jakoś kojarzy mi się a Asterixem i spółką) nie za bardzo się podobało - samemu (odrzucenie!) wśród uśpionych baronów (brr!), z jakimiś postaciami podającymi się za gwiazdy i masą ptactwa...
|
|
|
|
|
martencja
Biały Jeleń
Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 620
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia
|
Wysłany:
Śro 18:20, 20 Paź 2010 |
|
Olle napisał: |
martencja napisał: |
Swoją drogą jestem ciekawa, kto był matką Panny Ramandówny (jak to ładnie Aga ujęła:)) I jak długo żyją tacy potomkowie gwiazd? Czy gdyby nie Pani w Zielonej Sukni, przeżyłaby Kaspiana i byłoby to coś w rodzaju tolkienowskiego małżeństwa śmiertelnika z elfką (co ciekawe, o ile mi wiadomo, nigdy nie było odwrotnie, to znaczy małżeństw elfa ze śmiertelną kobietą...)? I czy Ramandu nie miał nic przeciwko takiemu zięciowi? Za dużo tych pytań zadaję!;) |
Heh, fajna ta analogia z WP. Można przypuszczać, że Ramandówna wybrała "mortal life" i wszystko, co za tym idzie, więc i długość życia... ale to tylko moje przypuszczenia. W każdym razie Lewis sobie ułatwił sprawę tym ukąszeniem Córki Gwiazdy, nie musiał już nic więcej wymyślać;)
A co by mógł mieć przeciwko takiemu zięciowi? To król przecież, lepiej byc nie może:) |
No niby tak, a jednak Erlond miał spore wątpliwości, mimo że jego przyszły zięć był nie tylko królem (choć fakt, że przez długi czas tylko in spe), ale na dodatek jego dalekim krewniakiem, bo przecież pochodził w prostej linii od jego, tzn. Erlonda własnego brata. Jaki to stopień pokrewieństwa, trudno powiedzieć, ponieważ chyba żaden z ziemskich języków nie przewiduje rodzin, w których niektórzy członkowie żyją kilkadziesiąt, a inni kilka tysięcy lat, to i nie ma na to odpowiednich słów:) Praprapra(...)prabratanek;)?
Ale znów odeszłam w dygresje:) A ciekawi mnie też, czy córka gwiazdy również sama jest gwiazdą? Ach, tyle tu jest ciekawych zagadnień, których Lewis nie rozwinął!
Olle napisał: |
martencja napisał: |
No tak, nie łatwo jest być takim ojcem panny na wydaniu w miejscu, gdzie tak trudno o kawalerów;) |
I to jest idealna wnęka na wciśnięcie do po-mo Wędrowca motywów rodem z Jane Austen. |
Ramandu zapewne wiedział, że jest prawdą powszechnie znaną, że samotnemu a bogatemu mężczyźnie [jakim Kaspian wszak był] brak do szczęścia tylko żony;)
Cytat: |
(...) była to pieśń wzniosła, prawie przerażająca, lecz bardzo piękna. „Był to chłodny rodzaj pieśni, był to wczesnoporanny rodzaj pieśni” |
Zgadzam się, że początek rozdziału jest bardzo piękny, i chyba rozumiem Edmunda z jego stwierdzeniem, że choć inne przygody mogły brzmieć bardziej ekscytująco, ta była najbardziej przejmująca - bo dla mnie, jak to czytam, brzmi przejmująco. Taki trochę Sehnsucht.
A co do sposobu na odczarowanie baronów poprzez pozostawienie kogoś na Ostatecznym Wschodzie trochę wygląda na kolejne plot device, żeby był pretekst dla popłynięcia tam Ryczypiska. Ale może jestem niesprawiedliwa i się znowu czepiam;)
A_g_a_ napisał: |
Olle napisał: |
Bardzo sprytny sposób znalazł Kaspian, żeby wpłynąć na załogę. Wiadomo wszak, że towar unikatowy zawsze jest tym najbardziej pożądanym;] A przynajmniej musi się takim wydawać (choć na złoto i tytuły każdy by poleciał). I ten biedny Politowanes! Powinien był zmienić nazwisko, póki jeszcze mógł, to na pewno wsyztko przez nazwisko. Taki ktoś może skończyć tylko w Kalormenie. |
I tak oto król użył jednej z metod manipulacji... |
Wygląda na to, że jakiś czas królowania już zrobił swoje i Kaspian nam dojrzewa jako władca:) Niepokoi mnie tylko, że wśród cech, które mają kwalifikować wybrańców nadających się do popłynięcia na koniec świata wymienia tę, że mają być the purest in blood. Brzmi to bardzo, bardzo nieładnie, szczególnie w książce napisanej w takim, a nie innym czasie.
Swoją drogą, bardzo zgrabna jest ta historyjka o dalszych losach biednego Politowanesa, jak również pointa, że w sumie nie tak najgorzej na tym wyszedł. A więc nawet w Kalormenie można znaleźć jako takie zadowolenie z życia!:)
I jeszcze taki szczególik: marynarze mówią o miesiącach, nazywając ich normalnymi angielskimi nazwami - a w Księciu Kaspianie mieliśmy przecież jakiś miesiąc Zieleni!
M.
Edit: I jeszcze zastanawia mnie dyskusja marynarzy Wędrowca na temat zwykle wiejących na tych morzach wiatrów. Bo o ile rozumiem, całym założeniem tego tomu jest to, że nikt z Narni przed nimi jeszcze na tych morzach nie był, więc skąd ta wiedza?
|
Ostatnio zmieniony przez martencja dnia Czw 21:32, 21 Paź 2010, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
Olle
Centaur
Dołączył: 07 Kwi 2006
Posty: 581
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz/Poznań
|
Wysłany:
Nie 22:09, 24 Paź 2010 |
|
A_g_a_ napisał: |
W końcu - skąd baronowie mieli wiedzieć, że jest to Pradawny Nóż? |
Bo innym to by się już mogli zadźgać - przynajmniej bez profanacji.
A_g_a_ napisał: |
Olle napisał: |
Może to mnie nie powinno dziwić, ale nieco dziwi prawo, które mówi, że by obudzić baronów, należy pozostawić jedną osobę na Ostatecznym Wschodzie. Gdyby to były np. trzy, ale jedna?... Przy tym cały proceder wygląda trochę na złożenie kogoś w ofierze. Może ma to być dalekie echo ofiary Aslana? Wspólny jest motyw złożenia się w ofierze kogoś za kogoś (tam za Edmunda, tu za baronów, którzy chwycili za nóż). Dobrowolnej ofiary, rzecz jasna (tak możemy podejrzewać... znów pojawia się myśl: jak dobrze, że jest taki Ryczypisk od brudnej roboty).
|
Może tak.
Z drugiej strony - skoro wszystkie tego typu prawa wymyślał Aslan, to wiedział na pewno i o Ryczypisku, o przepowiedni o nim, o jego naaaaajwiększym pragnieniu. Może tak naprawdę to prawo nie było swego rodzaju ograniczeniem, rozkazem, ale raczej pomocą dla niego. Tak mi się wydaje, że wszystkim łatwiej było zostawić Ryczypiska, wiedząc, że to miało jakiś sens. |
Pewnie tak... tak bardzo chciał zobaczyć, co jest na samym Końcu, że byłoby okrucieństwem nie pokazać mu.
A_g_a_ napisał: |
Olle napisał: |
Bardzo sprytny sposób znalazł Kaspian, żeby wpłynąć na załogę. Wiadomo wszak, że towar unikatowy zawsze jest tym najbardziej pożądanym;] A przynajmniej musi się takim wydawać (choć na złoto i tytuły każdy by poleciał). I ten biedny Politowanes! Powinien był zmienić nazwisko, póki jeszcze mógł, to na pewno wsyztko przez nazwisko. Taki ktoś może skończyć tylko w Kalormenie. |
I tak oto król użył jednej z metod manipulacji...
Nie dziwię się, że temu jedynemu Politowanesowi (jego nazwisko jakoś kojarzy mi się a Asterixem i spółką) nie za bardzo się podobało - samemu (odrzucenie!) wśród uśpionych baronów (brr!), z jakimiś postaciami podającymi się za gwiazdy i masą ptactwa... |
Co do Asteriksa -
No cóż, trzeba się było szybciej zdecydować. To już nawet nie jest odrzucenie, nikt go nie odrzucał. Wybrał swój los indywidualnie, więc powinien go znieść sam... tak mi się wydaje.
martencja napisał: |
Olle napisał: |
Heh, fajna ta analogia z WP. Można przypuszczać, że Ramandówna wybrała "mortal life" i wszystko, co za tym idzie, więc i długość życia... ale to tylko moje przypuszczenia. W każdym razie Lewis sobie ułatwił sprawę tym ukąszeniem Córki Gwiazdy, nie musiał już nic więcej wymyślać
A co by mógł mieć przeciwko takiemu zięciowi? To król przecież, lepiej byc nie może |
No niby tak, a jednak Erlond miał spore wątpliwości, mimo że jego przyszły zięć był nie tylko królem (choć fakt, że przez długi czas tylko in spe), ale na dodatek jego dalekim krewniakiem, bo przecież pochodził w prostej linii od jego, tzn. Erlonda własnego brata. Jaki to stopień pokrewieństwa, trudno powiedzieć, ponieważ chyba żaden z ziemskich języków nie przewiduje rodzin, w których niektórzy członkowie żyją kilkadziesiąt, a inni kilka tysięcy lat, to i nie ma na to odpowiednich słów Praprapra(...)prabratanek;)? |
Pra(n jako potęga)bratanek?
A bo Elfy to zawsze mają w stosunku do wszystkiego wątpliwości - wiadomo: jesteśmy tacy fajni, że mało kto jest nas godzien. Z naszej wymiany zdań wynika ciekawe podobieństwo rodzaju Gwiazd do Elfów Stworzyłam kiedyś ryzykowną teorię, że "długowieczni", ponoć często pojawiający się w baśniach, u Tolkiena są przede wszystkim Elfami, a u Lewisa można wyróżnić ich różne objawy: Gwiazdy (Gwiazdów?), i różne postaci reprezentowane przez driady, najady, centaurów, może nawet faunów, duchy rzek... choć długowieczni to chyba średnio dobre określenie... może "istoty nadnaturalne", "nieludzie".
martencja napisał: |
Ale znów odeszłam w dygresje:) A ciekawi mnie też, czy córka gwiazdy również sama jest gwiazdą? Ach, tyle tu jest ciekawych zagadnień, których Lewis nie rozwinął! |
Ha! No właśnie. Gdzie matka? Gdzie matka pytam? Może była człowiekiem?;] A może Córka Ramandu wyskoczyła z głowy Ramandu, jak Atena z Dzeusowej?
martencja napisał: |
Ramandu zapewne wiedział, że jest prawdą powszechnie znaną, że samotnemu a bogatemu mężczyźnie [jakim Kaspian wszak był] brak do szczęścia tylko żony |
Strach pomyśleć, co by było, gdyby miał np. aż pięć córek.
martencja napisał: |
Wygląda na to, że jakiś czas królowania już zrobił swoje i Kaspian nam dojrzewa jako władca:) |
Hmm, ciekawe, czy Lewis zamierzył sobie jakiś rozwój Kaspiana w miarę postępu akcji.
martencja napisał: |
Niepokoi mnie tylko, że wśród cech, które mają kwalifikować wybrańców nadających się do popłynięcia na koniec świata wymienia tę, że mają być the purest in blood. Brzmi to bardzo, bardzo nieładnie, szczególnie w książce napisanej w takim, a nie innym czasie. |
Heh, rzeczywiście coś w tym jest chyba... nie zwróciłam wcześniej uwagi.
martencja napisał: |
Swoją drogą, bardzo zgrabna jest ta historyjka o dalszych losach biednego Politowanesa, jak również pointa, że w sumie nie tak najgorzej na tym wyszedł. A więc nawet w Kalormenie można znaleźć jako takie zadowolenie z życia! |
Ale oczywiście tylko w przypadku, jeśli się jest fałszywym i tchórzliwym.
martencja napisał: |
I jeszcze taki szczególik: marynarze mówią o miesiącach, nazywając ich normalnymi angielskimi nazwami - a w Księciu Kaspianie mieliśmy przecież jakiś miesiąc Zieleni! |
Eehehe:O Kolejna nieścisłość made by Lewis. Ciekawe jak by można nazwać pozostałe miesiące, przyjmując tą zieleń, może innymi kolorami?
martencja napisał: |
I jeszcze zastanawia mnie dyskusja marynarzy Wędrowca na temat zwykle wiejących na tych morzach wiatrów. Bo o ile rozumiem, całym założeniem tego tomu jest to, że nikt z Narni przed nimi jeszcze na tych morzach nie był, więc skąd ta wiedza? |
Może to te same, które wieją w stronę Narni... skądś muszą pochodzić w końcu. Przyjmując oczywiście, że mogą wiać tylko w linii prostej i nie zbaczać z drogi;) Ale ja się nie znam za bardzo. Tym bardziej, że to płaski świat, a nie kulisty:)
Rozdział XV
DZIWY OSTATNIEGO MORZA
Znów podoba mi się początek rozdziału i wszystkie wrażenia związane ze światłem (pitne światło!). Swoje robi również wspomnienie, że mówiono na statku przyciszonymi głosami, albo że ptaki śpiewały w ludzkim języku, ale niezrozumiałym dla załogi. To wszystko jest bardzo ładne, wręcz piękne i nie wiem, co mogę więcej na ten temat powiedzieć;]
Zastanawiam się, po co wodnym ludziom drogi? Wprawdzie na obrazkach p. Baynes widzę, że Wodni Ludzie mają nogi (co też mi się zdaje dziwne), ale chodzenie po dnie jak jakiś ninja wydaje mi się trochę dziwne, skoro można pływać.
Ogólnie strasznie mi się podoba to podwodne królestwo!! Zamek z wieżycami, wieżyczkami, minaretami i kopułami! Musiało być bardzo rozbudowane, skoro nawet przy Narni żyli jacyś Wodni Ludzie. Kto wie, czy bym nie wyskoczyła za burtę, jak niektórzy marynarze w Narni;) Co tu więcej - zobaczenie TYCH ludzi zawsze przynosi nieszczęście, tak twierdzi Kaspian, czyli dość podobnie, jak w "naszym świecie". Wynika z tej wypowiedzi fakt, że jakąś tam styczność z WL Telmarowie mieli (ciekawe, czy też znajdowali się w sferze "opowiadań starej ciotki"), tyle że się ich bali. Poza tym dowiadujemy się, że istniały w Narni rozmaite rodzaje Wodnych Ludzi, niektórzy potrafili przebywać również na powietrzu i bywali przyjaźnie nastawieni do Narnijczyków.
I wreszcie się zaczynają zastanawiać, jak wygląda koniec świata! No w ostatniej chwili, doprawdy:P Kaspian powinien był chyba uprzedzić Córkę Ramandu, że może nie wrócić, bo kto wie, czy się nie "przeleje przez krawędź świata". Wiadomo, różnie bywa w podróżach.
Cytat: |
Ścisnęła ręką czoło, wykrzywiła twarz, a nawet wysunęła język;(...) |
Wielka Królowa strojąca takie miny na pokładzie!
|
|
|
|
|
patysio
Centaur
Dołączył: 28 Cze 2007
Posty: 569
Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: patysiowo
|
Wysłany:
Pon 19:46, 25 Paź 2010 |
|
Olle napisał: |
martencja napisał: |
Ale znów odeszłam w dygresje:) A ciekawi mnie też, czy córka gwiazdy również sama jest gwiazdą? Ach, tyle tu jest ciekawych zagadnień, których Lewis nie rozwinął! |
Ha! No właśnie. Gdzie matka? Gdzie matka pytam? Może była człowiekiem?;] A może Córka Ramandu wyskoczyła z głowy Ramandu, jak Atena z Dzeusowej? |
A może Ramandu rozmnażał się przez pączkowanie?
Prawdę mówiąc, nie wyobrażam sobie seksu w wydaniu gwiazdy
(Matko Bosko, co mi po głowie chodzi....)
Nadrobię wszystko dziś, najpóźniej jutro - przepraszam za opóźnienia, ale życie mnie ostatnio pochłania
|
|
|
|
|
martencja
Biały Jeleń
Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 620
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia
|
Wysłany:
Pon 22:26, 25 Paź 2010 |
|
Och, Patysio, no doprawdy!
A zresztą. Nie będę hipokrytką. Też mi to pączkowanie przyszło do głowy. Jak również kwestia poczęcia panny Ramandówny - gdzie i kiedy? Jak Ramandu był jeszcze gwiazdą na niebiesiech? Czyli tak na widoku wszystkich, co się w niebo patrzą:P? No bo po zejściu na ziemię był przecież bardzo stary...
No dobrze, już przestaję:)!
Olle napisał: |
A bo Elfy to zawsze mają w stosunku do wszystkiego wątpliwości - wiadomo: jesteśmy tacy fajni, że mało kto jest nas godzien. Z naszej wymiany zdań wynika ciekawe podobieństwo rodzaju Gwiazd do ElfówSmile Stworzyłam kiedyś ryzykowną teorię, że "długowieczni", ponoć często pojawiający się w baśniach, u Tolkiena są przede wszystkim Elfami, a u Lewisa można wyróżnić ich różne objawy: Gwiazdy (Gwiazdów?Wink), i różne postaci reprezentowane przez driady, najady, centaurów, może nawet faunów, duchy rzek... choć długowieczni to chyba średnio dobre określenie... może "istoty nadnaturalne", "nieludzie". |
Centaury to nawet pasują w jedną kategorię z gwiazdami i elfami, bo też dana im jest mądrość czy wiedza niedostępna zwykłym śmiertelnikom. A ciekawe, jak to jest z driadami i najadami i innymi duchami elementów narnijskiej topografii (kojarzy mi się Pocahontas, no doprawdy;)) - czy i one dysponują szczególną mądrością? Bo co do faunów możemy z dużą dozą pewności powiedzieć, że nie. Na temat Erlonda i jego uprzedzeń klasowych mogłabym jeszcze pisać, ale to zbyt duży offtop by był. Tym bardziej, że właśnie przypomniałam sobie "Dumę i uprzedzenie" (nie powiem, że nie przez część tutejszej dyskusji oraz pewien link Patysio na FB;)) i po raz kolejny doszłam do wniosku, jakie to straszne czasy były!
A propos:
Olle napisał: |
martencja napisał: |
Ramandu zapewne wiedział, że jest prawdą powszechnie znaną, że samotnemu a bogatemu mężczyźnie [jakim Kaspian wszak był] brak do szczęścia tylko żony;) |
Strach pomyśleć, co by było, gdyby miał np. aż pięć córek. |
Królów by nie starczyło! By musiał je powydawać za synów Tisroka, czy coś! Zgroza.
Olle napisał: |
martencja napisał: |
I jeszcze zastanawia mnie dyskusja marynarzy Wędrowca na temat zwykle wiejących na tych morzach wiatrów. Bo o ile rozumiem, całym założeniem tego tomu jest to, że nikt z Narni przed nimi jeszcze na tych morzach nie był, więc skąd ta wiedza? |
Może to te same, które wieją w stronę Narni... skądś muszą pochodzić w końcu. Przyjmując oczywiście, że mogą wiać tylko w linii prostej i nie zbaczać z drogi;) Ale ja się nie znam za bardzo. Tym bardziej, że to płaski świat, a nie kulisty:) |
Wynikałoby z tego, że w całym narnijskim świecie wieją te same wiatry:) Bo przecież już dość daleko odpłynęli... Zresztą, Drinian mówi tak:
Cytat: |
There's always a prevailing west wind in these seas all through the late summer, and it always changes after the New Year. |
Opis początku końca świata jest jednym z moich najulubieńszych miejsc w Opowieściach. Ta wszechobecna jasność, pitne światło, które jednocześnie pozwala załodze wytrzymać zwiększoną intensywność światła i jest tak pożywne, że zastępuje pożywienie (i Kaspian pije pierwszy! Pewnie, jak ktoś się ma zatruć nieznanym napojem, to dlaczego nie król...), nastrój załogi w miarę zbliżania się do końca świata... Piękne!
To ciekawe dowiedzieć się, że Wodni Ludzie, mimo że tak odlegli i z pozoru odmienni, również mają tak nieekologiczne zwyczaje jak polowania oraz zhierarchizowany porządek społeczny, w którym, oczywiście, bo inaczej Lewis nie byłby Lewisem, króla można na pierwszy rzut oka rozpoznać po jego królewskim wyglądzie... Eeeech...
Cytat: |
I wonder why you can get into our world and we never get into yours? |
- pyta Kaspian, i rzeczywiście, choć jakieś tam przejścia teoretycznie mogłyby się zdarzyć (Las Między Światami czy Telmarowie na końcu KK) coś jest na rzeczy. Biedak:)!
M.
|
Ostatnio zmieniony przez martencja dnia Czw 13:10, 28 Paź 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Olle
Centaur
Dołączył: 07 Kwi 2006
Posty: 581
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz/Poznań
|
Wysłany:
Śro 0:54, 03 Lis 2010 |
|
martencja napisał: |
gdzie i kiedy? Jak Ramandu był jeszcze gwiazdą na niebiesiech? Czyli tak na widoku wszystkich, co się w niebo patrzą |
No cóż, to powszechnie wiadomo, że gwiazdy mają stosunkowo mało prywatności.
martencja napisał: |
Centaury to nawet pasują w jedną kategorię z gwiazdami i elfami, bo też dana im jest mądrość czy wiedza niedostępna zwykłym śmiertelnikom. A ciekawe, jak to jest z driadami i najadami i innymi duchami elementów narnijskiej topografii (kojarzy mi się Pocahontas, no doprawdy;)) - czy i one dysponują szczególną mądrością? Bo co do faunów możemy z dużą dozą pewności powiedzieć, że nie. |
Raczej łączy wszystkich nadnaturalność... czyli fakt, że zwykłym świecie ich nie spotkasz, tym bardziej w świecie nauk ścisłych, stali, betonu i feminizmu. (Fauny na tyle obalają tezę o wyjątkowej mądrości, że nie da się nie zgodzić! Mimo że miewają biblioteczki pełne książek, a na ścianach surowo łypiących przodków.)
martencja napisał: |
To ciekawe dowiedzieć się, że Wodni Ludzie, mimo że tak odlegli i z pozoru odmienni, również mają tak nieekologiczne zwyczaje jak polowania oraz zhierarchizowany porządek społeczny, w którym, oczywiście, bo inaczej Lewis nie byłby Lewisem, króla można na pierwszy rzut oka rozpoznać po jego królewskim wyglądzie... Eeeech... |
Dobry imidż to połowa sukcesu.
martencja napisał: |
Cytat: |
I wonder why you can get into our world and we never get into yours? |
- pyta Kaspian, i rzeczywiście, choć jakieś tam przejścia teoretycznie mogłyby się zdarzyć (Las Między Światami czy Telmarowie na końcu KK) coś jest na rzeczy. Biedak:)! |
No biedak, biedak. Tyyyle rzeczy go ominęło, szkoły koedukacyjne, sztuka współczesna,... higieniczna bielizna.
Rozdzał XVI
NA SAMYM KOŃCU ŚWIATA
O tym, że lubię scenę z pasterką, już pisałam - zawsze mnie intrygowało to spotkanie dwóch światów, niby innych, a jednak złączonych cienką nicią: domniemaną przyjaźnią pomiędzy dwiema dziewczynkami. Miałam przez chwilę podejrzenie, że Pasterka została wprowadzona w sposób programowy, służący prezentacji jakiejś topornej tezy (czyli po to, żeby nam ukazać prostą prawdę: Morski Lud nie jest zupełnie zły; Są tam osobniki waleczne i złowrogie, ale też miłe, podobne do Łucji). Ale chyba nie... za dużo poezji w tym ładnym fragmencie.
Prezentacja konceptu o prądach... eee czy ktoś jeszcze ma wrażenie, że Lewis próbuje dorobić teorię na siłę?;] Trochę mnie to rozśmieszyło: a bo prąd jest tylko taki wąski, a i to dlatego pasterka tak szybko znikła. Czyżby Lewis próbował zmierzyć wysokość olbrzyma z średniowiecznych baśni, o którym (jak zdaje się, twierdził) pisano, że jest jedynie baaaaaaaaaardzo duży? Choć z drugiej strony to chyba nie pierwszy raz u Lewisa, gdy robi coś takiego.
Kaspian znowu wie, o co chodzi Łucji! Tych dwoje, jak widać, łączy dość dużo! Niby tylko synesteza, ale jaki to dobry materiał do rozwinięcia w ekranizacji;]
Cytat: |
- Opuścić szalupę! - zawołał Kaspian. - Zwołać wszystkich ludzi na pokład. Muszę do nich przemówić. |
On nic tylko by chciał ciąglę przemawiać. Poza tym wyglądał przez chwilę jak jego wuj Miraz! To straszne! Więc jednak był z nim spokrewniony:P I "tłumi łkanie", taki duży chłopiec.
Cytat: |
ale dla obu stron było to smutne rozstanie; nie będę się nad nim dłużej rozwodził. |
No właśnie, co się będzie Lewis rozwodził. Opisywanie rozstań, jak i rozmowy o ciuchach, są dla bab:P
A jeśli chodzi o koniec, też powiem że jest piękny i słów brak, i że nie będę się po prostu nad tym dłużej rozwodzić. Hmm, nawet mimo tych wszystkich motywów jakby wyciętych ze słownika symboli chrześcijańskich.
I na koniec - tylko ciotka Alberta uważała, że jej syn zmienił się na gorsze? A Harold?
|
|
|
|
|
patysio
Centaur
Dołączył: 28 Cze 2007
Posty: 569
Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: patysiowo
|
Wysłany:
Czw 22:42, 04 Lis 2010 |
|
martencja napisał: |
Tym bardziej, że właśnie przypomniałam sobie "Dumę i uprzedzenie" (nie powiem, że nie przez część tutejszej dyskusji oraz pewien link Patysio na FB;)) i po raz kolejny doszłam do wniosku, jakie to straszne czasy były! |
E noooo, nie takie straszne, skoro był Pan Darcy
martencja napisał: |
(i Kaspian pije pierwszy! Pewnie, jak ktoś się ma zatruć nieznanym napojem, to dlaczego nie król...) |
Hehe, powinien mieć próbowacza, jak Kleopatra w Asteriksie ;P
martencja napisał: |
To ciekawe dowiedzieć się, że Wodni Ludzie, mimo że tak odlegli i z pozoru odmienni, również mają tak nieekologiczne zwyczaje jak polowania oraz zhierarchizowany porządek społeczny(...) |
I inne dziwne rzeczy - np. te 'festony' tkanin (czyli chyba peleryny?), które przecież tylko przeszkadzają zapewne w polowaniu, stawiając większy opór w wodzie (no ale nie można wymagać od Lewisa, aby się znał na hydrodynamice ).
Mimo najszczerszych chęci moje własne uwagi przytoczę w weekend - coś mi czasu brak ostatnio.
|
|
|
|
|
martencja
Biały Jeleń
Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 620
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia
|
Wysłany:
Sob 0:27, 06 Lis 2010 |
|
Może się tu wykażę nietypowym odbiorem, ale zaryzykowałabym stwierdzenie, że początek tego ostatniego rozdziału mi się nawet bardziej podoba, niż jego koniec. To wszechobecne światło i ekscytacja, która jednak jest ekscytacją spokojną, kontemplacyjną. Pięknie to brzmi. Pewnie dlatego mi się to tak bardzo podoba, że ja wprost uwielbiam światło (i nie ma dla mnie nic piękniejszego niż czerwcowa noc, kiedy na przykład w takiej północnej Polsce właściwie nigdy nie robi się zupełnie ciemno. A w Sztokholmie to nawet można czytać bez zapalania światła w środku nocy, jak by się uprzeć). No i woda, która jest somehow wetter, more liquid, than ordinary water - u Lewisa im bliżej Kraju Aslana, tym bardziej rzeczy zdają się uwydatniać swoją prawdziwą naturę, być bardziej prawdziwe i bardziej sobą. Będzie to szczególnie widoczne w "Ostatniej bitwie".
Jedyne mnie zastanawia, to, skoro Góry Aslana były za wschodzącym słońcem, to skąd wschodziło słońce? Miało tam wykopany jakiś dół, w którym się chowało na noc? Wielki tunel pod całą Narnią, żeby w ciągu nocy mogło przewędrować z zachodu na wschód;)? Wiem, wiem, głupie pytania zadaję...;]
Olle napisał: |
Prezentacja konceptu o prądach... eee czy ktoś jeszcze ma wrażenie, że Lewis próbuje dorobić teorię na siłę?;] |
Tak, ja mam;] Nie tylko tutaj, zresztą
Olle napisał: |
Choć z drugiej strony to chyba nie pierwszy raz u Lewisa, gdy robi coś takiego. |
No właśnie.
Olle napisał: |
Kaspian znowu wie, o co chodzi Łucji! Tych dwoje, jak widać, łączy dość dużo! Niby tylko synesteza, ale jaki to dobry materiał do rozwinięcia w ekranizacji;] |
:D Takie teorie już się pojawiały:) Z drugiej strony, Łucja również bardzo dobrze wydaje się rozumieć Kaspiana - w końcu to jej udaje się go udobruchać, kiedy już mogło się zrobić naprawdę nieprzyjemnie: And you've almost promised Ramandu's daughter to go back. A potem jeszcze mówi do niego per Caspian, dear!
Olle napisał: |
Cytat: |
- Opuścić szalupę! - zawołał Kaspian. - Zwołać wszystkich ludzi na pokład. Muszę do nich przemówić. |
On nic tylko by chciał ciąglę przemawiać. |
Po coś w końcu tym królem został, nie?
Olle napisał: |
I "tłumi łkanie", taki duży chłopiec. |
W oryginale nawet nie tłumi, tylko mówi with a sob. Ojooooooj! I w ogóle, przy tej okazji nagle wszyscy przypominają sobie o procedurach! O obowiązkach władcy! A jak przez resztę książki cały czas się bezmyślnie narażał, to jakoś nikt nie miał do niego pretensji, że nie powinien please [him]self with adventures as if [he] were a private person. I też ciekawe jest, że pierwszą osobą, która mu zwraca na to uwagę i przywołuje na miejsce jest jeden ze starożytnych królów, rozważny Edmund Sprawiedliwy. I przy okazji po raz drugi już w tej książce zaznacza, że nie jest Kaspiana poddanym.
To taki ładny akcent jest, że Ryczypisk odrzuca swój rapier twierdząc, że nie będzie mu już potrzebny - biorąc pod uwagę Ryczypiskową waleczność, robi to szczególne wrażenie.
Też się chyba nie podejmę komentowania dialogu dzieci z Aslanem - za słaba jestem w teologii. Na przykład nie bardzo rozumiem, o co chodzi z tą drogą do Kraju Aslana przez rzekę. Powiem tylko, że to częstowanie pieczoną rybą kojarzy mi się z podobną sceną pod koniec Ewangelii wg św. Jana, kiedy Jezus czeka na apostołów z pieczonym chlebem i rybą nad brzegiem Morza Tyberiadzkiego.
Olle napisał: |
Cytat: |
ale dla obu stron było to smutne rozstanie; nie będę się nad nim dłużej rozwodził. |
No właśnie, co się będzie Lewis rozwodził. Opisywanie rozstań, jak i rozmowy o ciuchach, są dla bab:P (...) I na koniec - tylko ciotka Alberta uważała, że jej syn zmienił się na gorsze? A Harold? |
Może Harold się po prostu nad tym nie rozwodził:P
M.
|
Ostatnio zmieniony przez martencja dnia Sob 0:30, 06 Lis 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
patysio
Centaur
Dołączył: 28 Cze 2007
Posty: 569
Przeczytał: 1 temat
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: patysiowo
|
Wysłany:
Czw 18:05, 11 Lis 2010 |
|
Olle napisał: |
I na koniec - tylko ciotka Alberta uważała, że jej syn zmienił się na gorsze? |
Bo to zła kobieta była! I zepsuła Bogu ducha winnego Harolda
No, nareszcie się wzięłam i przeczytałam te 3 ostatnie rozdziały, i rzuciło mi się na myśl conieco.
Co do rozdziału 14., jest on straszliwie liryczny i powiem Wam, że nie przepadam, jak Lewis się taki robi. Stanowczo wolę, jak opisuje coś bezstronnie albo z nutką angielskiego humoru, niż wrzucając w opisy przyrody te poetyckie porównania. No ale ja nieczuła jestem - to pewnie dlatego ;-P
Cytat: |
Setki, tysiące ptaków frunęło w górę, unosząc ze sobą także to, co nie dało się zjeść lub wypić — kości, skórki i skorupki — i poleciało z powrotem ku wschodzącemu słońcu. (..) Pozostał pusty, czysty stół, przy którym nadal siedzieli trzej narnijscy baronowie, pogrążeni w głębokim śnie. |
Lewis chyba nie miał nigdy do czynienia z gołębiami (a na pewno nie z krakowskimi) - ja w życiu nie napisałabym takiego zdania. Połączenie: ptaki i czysty stół nie mieści mi się w głowie po prostu ;-P Btw, w naszej ekranizacji post-mod widzę taką scenę:
Potem ptaki przestały śpiewać i zajęły się czymś na stole. Kiedy się uniosły, ze stołu znikło wszystko, co nie było jeszcze zjedzone lub wypite. Pozostał pusty, czysty stół, przy którym nadal siedzieli trzej narnijscy baronowie, pogrążeni w głębokim śnie... Lecz czy na pewno pusty?
- Cholerne ptaszyska! Znów obsrały moją rodową zastawę! - zakrzyknął Ramandu i wyrwał jednemu z ptaków, który nie zdążył jeszcze odfrunąć, kilka długich piór z kupra.
Dopiero teraz starzec zwrócił się ku wędrowcom i powitał ich.
A poza tym - czy ktoś ma pomysł, na co ptakom kości, skórki i skorupki? Wiją sobie z nich gniazdka na słońcu?
Cytat: |
Po moim ostatnim wzejściu na niebo, zgrzybiałego i postarzałego ponad wszelkie wasze wyobrażenie, przeniesiono mnie na tę wyspę. |
Ciekawe, jak R. wtedy wyglądał, taki zgrzybiały. Jak Dżaba?
Cytat: |
A kiedy stanę się tak młody jak dziecko urodzone wczoraj, będę mógł znowu wzejść na niebo — jesteśmy bowiem u wschodniego obrzeża Ziemi — i raz jeszcze znaleźć się w wielkim korowodzie. |
No właśnie - jak już wcześniej zauważyłyście - Lewis chyba nie do końca przemyślał ten koncept. Po pierwsze, gdy Ramandu stanie się bobasem, jak wyjdzie ze swojego domku we wzgórzu na brzeg? Wiadomo, że maluchy raczkować zaczynają w okolicach roczku. A nawet gdyby raczkował - zajęłoby mu to w cholerę dużo czasu Córka go nie poniesie, bo wszak Kaspianek zabierze ją na żaglach do Narni.
No i drugi problem - jak on wtedy wyśpiewa pieśń, od której wschodzi słońce? (już pomijam fakt, że kto ją będzie śpiewał, gdy Ramandu wzejdzie na niebo?) No chyba tylko tak
Bardzo lubię Rynelfa - gość jest w dechę
Cytat: |
— Wasze wysokości, szlachetni panowie i wszystkie panie! — odezwał się Rynelf. |
Wszystkie dwie
Co do kawałku z Pipiskiem - bardzo Lewisowskie, czyli patetyczna mowa zakończona w taki humorystyczny sposób
Widać, że PWdŚ był pisany pół wieku temu - dzisiaj żaden autor nie napisałby czegoś takiego, nie narażając się na ataki ekologów:
Cytat: |
Ale akurat kucharz wyrzucił przez okno kawałek suchego chleba, który wpadł do morza. |
Cytat: |
— To jest nasz cień! Cień „Wędrowca do Świtu”! — powiedziała do siebie Łucja. |
Heh, skojarzyła mi się Aśka w jednym skeczu Hrabi: Ojej! Ale się przestraszyłam! To tylko mój cień!
Co do Morskich Ludzi, to oni też mi się nieprzemyślani wydają. Ja rozumiem, że Lewis był romantykiem, ale mógłby choć troszkę korzystać z wiedzy przyrodniczej. No bo - morscy ludzie z nogami? Bez żadnych płetw? Jak toto jest przystosowane do życia w wodzie? Mam nadzieję, że przynajmniej skrzela mieli...
Tak samo coś mi zgrzyta w tej koncepcji Krainy Aslana za słońcem - jak Marta wspomniała, co z tym słońcem się działo, skąd ono się pojawiało? No i dlaczego Pevensie i s-ka nie umarli z gorąca, będąc tak blisko? Nawet odrzucając prawa fizyki naszej ziemskiej, to narnijskie słonce wszak ogrzewało całą Narnię i inne krainy - więc chyba musiało być gorące?
W ogóle, nie podoba mi się, że Lewis tu wymyśla jakieś dziwne nowe porządki funkcjonowania świata i fizyki. Ja wiem, że on wolał mitologiczne wyjaśnienie zjawisk przyrody... ale przecież fizyka jest tak cudownie logiczna, że nie można jej odmówić wspaniałości i miana sztuki!
Cytat: |
— To najwspanialsza rzecz, jaką kiedykolwiek piłam — powiedziała, z trudem łapiąc oddech. — Ale... och, to jest bardzo mocne! Teraz nie będziemy musieli nic JEŚĆ. |
Hm, ciekawe czy w tej wodzie były jakieś wartości odżywcze... Na 100 g - kalorii, węglowodanów, białka, tłuszczy 0? Chociaż, skoro to było pitne światło, to - przyjmując wzór Einsteina E=mc^2 i zakładając, że c to prędkość światła (czyli nieskończenie duża wielkość), masa może być bliska zera i takie pitne światło może w całości zamieniać się na energię, nie zamieniając się przy tym w masę
W ogóle to Pitne Światło to lepszy biznes niż Oddech Aslana.
Cytat: |
Wyciągali z morza wiadra oślepiającej wody, mocniejszej niż wino i jakoś bardziej mokrej, bardziej płynnej niż zwykła woda, i w milczeniu przepijali do siebie wielkimi łykami. Jeden lub dwu marynarzy, którzy byli nieco starsi od innych, gdy podróż się zaczęła., teraz młodnieli z każdym dniem. Nie było na pokładzie nikogo, kto nie czułby radości i podniecenia, ale owa radość i podniecenie nie czyniły ich wcale skłonnymi do rozmów.(...) gdyby ich oczy nie stały się tak bystre i mocne jak oczy sokołów |
Napój, jedzenie, eliksir młodości, cudowny lek i dopalacz w jednym. Pitne światło - maximum doznań, minimum kalorii - za jedyne 9.99!
I na koniec jeszcze moja ulubiona kwestia Kaspiana w tym tomie:
Cytat: |
— Tak, dla mówiących zwierząt — zgodził się Kaspian. — Ale nie przyrzekałem niczego zwierzę-tom, które mówią bez przerwy! — I kipiąc gniewem, zszedł szybko po drabinie, po czym zniknął w sterówce, trzaskając drzwiami. |
Bardzo bym chciała zobaczyć to w filmie. Benek musi być seksi, kiedy się złości ;-P
A co do owej tajemniczej rzeki
Cytat: |
— Będę wam o tym mówił przez cały czas — rzekł Aslan. — Ale nie powiem wam, jak długa czy jak krótka będzie to droga. Powiem wam tylko, że biegnie przez rzekę. Ale nie lękajcie się tego, bo ja jestem Wielkim Budowniczym Mostów. |
Mi na myśl przychodzi tylko rzeka życia (tęczowy strumień )
|
|
|
|
|
A_g_a_
Faun
Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 150
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź
|
Wysłany:
Sob 16:26, 20 Lis 2010 |
|
Ja w ogóle chyba sobie nie umiem wyobrazić tego całego wschodzącego słońca, tej dziwnej fali, rzeki itd. Czytam ten opis chyba trzeci raz i stwierdzam, że to zbyt tajemnicze, nielogiczne i zbyt mało opisane Jestem ciekawa filmu
Jak zawsze jestem pod baaaardzo silnym wrażeniem ostatniej sceny tegoż tomu... Tyle teologii w jednym miejscu, że aż nie wiem, czy o tym pisać, czy zamilczeć i w ciszy to kontemplować... Jako że trochę już wcześniej nad tym rozmyślałam w samotności, to jednak się podzielę :Wink:
* Ryczypisk, Łucja, Edmund i Eustachy dopływają do tej dziwnej ściany-fali "kiedy nastał świt trzeciego dnia", do tego skupiamy uwagę właśnie na wschodzącym słońcu, co od razu przywołuje mi motyw Zmartwychwstania;
* oczywiście do baranka jest sporo nawiązań w Biblii - ot, choćby w Izajaszu, czy w Apokalipsie (a że ostatnio, równolegle do mojego czytania tego rozdziału omawialiśmy ze znajomymi Ap, to nie mogłam się powstrzymać od wyobrażania sobie Krainy Aslana )
* ryby faktycznie od razu przypominają tamtą scenę z Łk; ciekawe, że oni dopiero wtedy poczuli głód...
*
Rdz 2,10 napisał: |
Z Edenu zaś wypływała rzeka, aby nawadniać ów ogród, i stamtąd się rozdzielała, dając początek czterem rzekom. |
mamy więc motyw rzeki zresztą rzeka sama w sobie może mieć masę różnych znaczeń, o wielu możemy przeczytać w "Słowniku symboli" Kopalińskiego - ja zacytuję tylko początkowe, ogólne:
Cytat: |
RZEKA: niebezpieczeństwo, wtargnięcie, najazd, stratę, strach, potwora, przewrotność;
niebiańskiego wysłannika, łaskę bożą, zejście do piekieł, wyrocznię; pomoc, obronę;
wschód Słońca, życiodajne Słońce, urodzaj (z nawadniania gruntów), przemożną potęgę, siłę; ruchomą drogę;
twórcze moce Natury, życie i śmierć, zasadę żeńską, płodność, odrodzenie, zmartwychwstanie;
wytchnienie, radość, pokój, bezpieczeństwo, bogactwo;
czas, nieubłagany upływ czasu, zapomnienie |
* bardzo mi się podoba to, że Aslan mówi, iż dorosłość dzieci ma polegać na tym, by przybliżali się teraz do swojego świata; to mi się kojarzy z każdym takim momentem nawrócenia, szczególnie odczuwalnej łaski od Boga, kiedy On w pewnym momencie mówi do nas, byśmy teraz zaczęli już bez takich uniesień po prostu żyć w normalnych warunkach - jak nas tego nauczył; zamiast gonić za kolejnymi doznaniami - nauczyć się dostrzegać Aslana blisko siebie, w codzienności;
* oczywiście znowu mamy przypomnienie, by nie interesować się nadto historią innego człowieka, ale skupić się na swojej własnej mądre to...
Ja wiem, że Wy to wszystko wiecie... Ale wybaczcie, po prostu czułam wewnętrzną silną potrzebę wypunktowania tego
Cytat: |
Łucja potrafiła tylko powiedzieć: "To było takie, jakby mi miało za chwilę pęknąć serce!" Zapytałem ją wtedy: "To było takie smutne?" "Smutne? O nie!" - odpowiedziała Łucja |
Czy gdzieś jeszcze w Kronikach mamy odniesienie, że nasz szacowny Autor znał się z bohaterami?
|
|
|
|
|
martencja
Biały Jeleń
Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 620
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia
|
Wysłany:
Nie 1:44, 21 Lis 2010 |
|
patysio napisał: |
Połączenie: ptaki i czysty stół nie mieści mi się w głowie po prostu ;-P |
Oj tam. Oddech Aslana, pitne światło i wszystko można wyjaśnić! Nawet metabolizm, który działa tylko do połowy:P Chociaż nie, gdyby te ptaki piły wodę z Ostatniego Morza, to by nie musiały wyjadać uczty ze stołu. Bez sensu.
patysio napisał: |
A poza tym - czy ktoś ma pomysł, na co ptakom kości, skórki i skorupki? Wiją sobie z nich gniazdka na słońcu? :D |
No najwyraźniej. Albo w Górach Aslana, albo gdzie tam one sobie pomieszkiwują...
patysio napisał: |
No i drugi problem - jak on wtedy wyśpiewa pieśń, od której wschodzi słońce? (już pomijam fakt, że kto ją będzie śpiewał, gdy Ramandu wzejdzie na niebo?) No chyba tylko tak |
A mi się wydaje, że to nie jest pieśń od której wschodzi słońce, tylko pieśń, która towarzyszy wschodowi słońca. Ale tak poza tym skojarzyło mi się:P
patysio napisał: |
Bardzo lubię Rynelfa - gość jest w dechę
Cytat: |
— Wasze wysokości, szlachetni panowie i wszystkie panie! — odezwał się Rynelf. |
Wszystkie dwie ;-) |
A co się będzie zanadto wdawał w szczegóły!
patysio napisał: |
Napój, jedzenie, eliksir młodości, cudowny lek i dopalacz w jednym. Pitne światło - maximum doznań, minimum kalorii - za jedyne 9.99! |
Ciekawe, czy uzależnia! A swoją drogą, faktycznie - nikt w tej Narni nie ma zmysłu ekonomicznego (oprócz eks-gubernatora Gumpasa, rzecz jasna).
patysio napisał: |
I na koniec jeszcze moja ulubiona kwestia Kaspiana w tym tomie:
Cytat: |
— Tak, dla mówiących zwierząt — zgodził się Kaspian. — Ale nie przyrzekałem niczego zwierzę-tom, które mówią bez przerwy! — I kipiąc gniewem, zszedł szybko po drabinie, po czym zniknął w sterówce, trzaskając drzwiami. |
Bardzo bym chciała zobaczyć to w filmie. Benek musi być seksi, kiedy się złości ;-P |
:D Oglądałaś "Portret Doriana Graya"? Ja nie, ale przypuszczam, że tam się zapewne musi złościć od czasu do czasu;)
A_g_a_ napisał: |
Ja wiem, że Wy to wszystko wiecie... Ale wybaczcie, po prostu czułam wewnętrzną silną potrzebę wypunktowania tego |
No, ja na przykład nie wiedziałam, bo moja znajomość Starego Testamentu jest słabiutka... No i myślę, że możemy się zgodzić, że w najmniejszym stopniu nie ma co przepraszać za wypisywanie swoich przemyśleń na forum:)!
A_g_a_ napisał: |
Cytat: |
Łucja potrafiła tylko powiedzieć: "To było takie, jakby mi miało za chwilę pęknąć serce!" Zapytałem ją wtedy: "To było takie smutne?" "Smutne? O nie!" - odpowiedziała Łucja |
Czy gdzieś jeszcze w Kronikach mamy odniesienie, że nasz szacowny Autor znał się z bohaterami? |
Hmm, nie kojarzę...
M.
|
Ostatnio zmieniony przez martencja dnia Nie 10:57, 05 Cze 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
A_g_a_
Faun
Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 150
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź
|
Wysłany:
Nie 22:54, 21 Lis 2010 |
|
martencja napisał: |
Oj tam. Oddech Aslana, pitne światło i wszystko można wyjaśnić! Nawet metabolizm, który działa tylko do połowy:P Chociaż nie, gdyby te ptaki piły wodę z Ostatniego Morza, to by nie musiały wyjadać uczty ze stołu. Bez sensu. |
Cóż, widać nie takie prawa Aslan ustanowił, by sobie ptaki miały mieć takie same możliwości, jak np. Starożytni Królowie
martencja napisał: |
patysio napisał: |
A poza tym - czy ktoś ma pomysł, na co ptakom kości, skórki i skorupki? Wiją sobie z nich gniazdka na słońcu? |
No najwyraźniej. Albo w Górach Aslana, albo gdzie tam one sobie pomieszkiwują... |
Ja zawsze myślałam, że nie tyle te rzeczy są potrzebne ptakom, co że po prostu taki "rozkaz" od Aslana dostały. I tyle. Może np. w Krainie Aslana bio-śmieci same znikają
martencja napisał: |
patysio napisał: |
No i drugi problem - jak on wtedy wyśpiewa pieśń, od której wschodzi słońce? (już pomijam fakt, że kto ją będzie śpiewał, gdy Ramandu wzejdzie na niebo?) No chyba tylko tak |
A mi się wydaje, że to nie jest pieśń od której wschodzi słońce, tylko pieśń, która towarzyszy wschodowi słońca. |
Tylko to nadal nie przeczy pierwszemu - kto śpiewałby tę pieśń, która towarzyszy wschodzącemu słońcu?
Muppets -
martencja napisał: |
patysio napisał: |
Napój, jedzenie, eliksir młodości, cudowny lek i dopalacz w jednym. Pitne światło - maximum doznań, minimum kalorii - za jedyne 9.99! |
Ciekawe, czy uzależnia! A swoją drogą, faktycznie - nikt w tej Narni nie ma zmysłu ekonomicznego (oprócz eks-gubernatora Gumpasa, rzecz jasna). |
Też na poczatku myślałam o wykorzystaniu tego ekonomicznie Ale nie wiadomo, jak to działa w innej szerokości/długości geograficznej (jakkolwiek liczonej dla płaskiego świata). W takiej np. Krainie Aslana jednak działać przestało. W ogóle ciekawe, że mimo, iż od tej wody niby nie chciało im się jeść/pić/spać to nie wystarczyło napić się jeden raz, ale jest, że od czasu do czasu sobie popijali Chyba, że tu ważniejszy był efekt podobieństwa do wina i popijali tylko i wyłącznie dla przyjemności
|
|
|
|
|
martencja
Biały Jeleń
Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 620
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia
|
Wysłany:
Pon 21:45, 29 Lis 2010 |
|
A_g_a_ napisał: |
martencja napisał: |
patysio napisał: |
No i drugi problem - jak on wtedy wyśpiewa pieśń, od której wschodzi słońce? (już pomijam fakt, że kto ją będzie śpiewał, gdy Ramandu wzejdzie na niebo?) No chyba tylko tak |
A mi się wydaje, że to nie jest pieśń od której wschodzi słońce, tylko pieśń, która towarzyszy wschodowi słońca. |
Tylko to nadal nie przeczy pierwszemu - kto śpiewałby tę pieśń, która towarzyszy wschodzącemu słońcu? |
Nie mam pojęcia, ale przy takim założeniu przynajmniej śpiewanie tej pieśni nie byłoby koniecznym warunkiem do wschodu słońca, co z pewnością ucieszyłoby resztę mieszkańców narnijskiego świata (tzn. że nie są na zawsze pozbawieni słońca, ponieważ Ramandówna opuściła posterunek:)).
A_g_a_ napisał: |
Też na poczatku myślałam o wykorzystaniu tego ekonomicznie ;) Ale nie wiadomo, jak to działa w innej szerokości/długości geograficznej (jakkolwiek liczonej dla płaskiego świata). W takiej np. Krainie Aslana jednak działać przestało. |
Hmm, nie wydaje mi się, że przestało, bo chyba tam było tak jasno, że gdyby całkowicie przestało działać, to bohaterowie nie byliby w stanie wytrzymać takiej ilości światła. No i też a propos tego:
patysio napisał: |
No i dlaczego Pevensie i s-ka nie umarli z gorąca, będąc tak blisko? |
Tym razem już bez śmichów-chichów bym to wytłumaczyła właśnie tą cudowną wodą.
M.
|
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001, 2002 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|