Autor |
Wiadomość |
martencja
Biały Jeleń
Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 620
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia
|
Wysłany:
Nie 18:25, 18 Paź 2009 |
|
Ależ mi się porobiły zaległości!
Olle napisał: |
martencja napisał: |
Ale za to ile się dzieje dookoła! W Archenlandii, Kalormenie, Telmarze - jaka szkoda, że Lewis tych historii nie pospisywał, ja bym chętnie przeczytała. No cóż, trudno, najwyraźniej nie każdy może być Tolkienem:) Coś mi się kojarzy, że w wersji u Oziewicza jest jakoś gęściej tych wydarzeń, ale głowy nie dam. |
Ale ile za to można sobie samemu dopowiedzieć!:) |
E tam, jakbym chciała sobie sama dopowiadać, to bym sama opowiadania pisała, i wtedy nie o Narni:P
Olle napisał: |
martencja napisał: |
No właśnie, mnie szczerze mówiąc to bardziej bulwersuje: nie, że bitwy nie wyglądają ładnie z udziałem kobiet, tylko sugestia, że w ogóle kiedykolwiek mogą wyglądać ładnie... Ale to pewnie te Lewisowskie rycerskie ideały... |
O to to.
Za mało wojny widział czy co?... W baśniach i ogólnie fikcyjnych historiach bitwy mogą rzeczywiście wyglądać ładnie, w prawdziwym życiu już nie za bardzo. |
Właśnie, to tym bardziej dziwne, że Lewis przecież walczył w pierwszej wojnie światowej - a to przecież ta wojna, która pozbawiła Europę wszelkich złudzeń co do rycerskich ideałów związanych z wojną i generalnie pozostawiła ją straumatyzowaną. Tylko że z tego, co pamiętam, Lewis dość szybko został ranny i już na front nie wrócił - czy ktoś pamięta dokładniej szczegóły biografii...?
Olle napisał: |
Czarownica-ascetka! Właściwie to dość ciekawe - jak żyła na co dzień Czarownica. Bo chyba nie grywała w szachy z Maugrimem? |
Zapewne siedziała i snuła niecne plany;))
Olle napisał: |
Co do walki Piotra - ona w książce nie wygląda na zbyt długą i skomplikowaną; przyszło mi to w ogóle do głowy, ponieważ narzekałam (zresztą nie tylko ja) że w ekranizacji wilk sam się nabił na miecz. |
Przeczytałam kiedyś zabawne określenie na jakimś zagranicznym forum w wypowiedzi na temat tego, co się forumowiczom nie podobało w ekranizacjach: "Nie podobało mi się to, że Maugrim popełnił samobójstwo wskakując na miecz Piotra";)
Gdy dzieci przybywają do obozowiska Aslana, wygląda na to, jakby podróżował on z całym dworem. Ciekawe, jak i kto to wszystko zorganizował - namioty, chorągwie itd. No i wynika też, jakby zwierzęta, a także Aslan, poruszały się na tylnich łapach, skoro leopardy noszą chorągwie, a Aslan klaszcze (!) w łapy.
Też mnie zawsze zastanawiała sprawa oczyszczenia miecza - z jednej strony rozumiem, że to kwestia, już nawet nie estetyczna, ale higieniczno-praktyczna: schowanie takiego zakrwawionego miecza do pochwy raczej nie byłoby korzystne dla jego konserwacji (i w ogóle - fuj!). Ale z drugiej, jest to tak podkreślone, jakby to była jakaś ważna symbolicznie kwestia.
patysio napisał: |
Kiedy bohaterowie dochodzą do obozowiska Aslana, Lewis szczegółowo opisuje jego (tzn. obozowiska) wygląd. Zwróciłam uwagę na kolory - króluje czerwień i złoto, barwy skądinąd królewskie. Nasunęło mi się automatycznie skojarzenie z Harrym Potterem i barwami Gryffindoru - ciekawam, czy Rowling zżynała od Lewisa, czy może po prostu miała taki sam pomysł (odniesienie do królewskości). |
Rowling z pewnością zżynała od Lewisa, ale czy w tej akurat kwestii...? Może tak jak piszesz, też się odnosiła do królewskości, albo po prostu się jej te barwy kojarzyły dostojnie i szlachetnie.
Olle napisał: |
Okropnie mi się podoba scena, kiedy głaz i pieniek powoli okazują się być postaciami. Lewis opisał to krótko, a jak obrazowo. |
A mi się skojarzyło z magią czarownic u Pratchetta. Toż to czysta Babcia Weatherwax;)
Ciekawe, że chociaż wszyscy w obozie są tak przerażeni samą obecnością Czarownicy, to jednak Bobra stać na sarkastyczne komentarze;)
patysio napisał: |
Tajemne Wzgórze - szto eta? Wie ktoś? Czy to gdzieś w Krainie W-Z-M? Wspomina się o tym gdzieś jeszcze w Kronikach? |
Nie kojarzę. Ale ogółem kwestia Wielkiego Władcy Zza Morza jest dla mnie dość niejasna. To znaczy wiem, jaka jest oficjalna interpretacja, ale tak jakoś pojawia się w "Opowieściach..." tylko od czasu do czasu, ni stąd, ni zowąd i właściwie nie wiadomo, jaki jest jego stosunek do narnijskiego świata czy w ogóle czegokolwiek. To całe prawo o krwi zdrajcy wydaje mi się dość naciągane i jakby wstawione jako taki plot device, żeby dało się jakoś sensownie rozwiązać fabułę i umieścić w niej chrześcijańskie nawiązania. W obrębie tego tomu to nawet działa, ale w kontekście całego narnijskiego cyklu, szerszego narnijskiego świata, mnie nie przekonuje. I też mnie zaintrygowała, jak Patysio, wzmianka o dawniejszych egzekucjach na Kamiennym Stole.
patysio napisał: |
i jeszcze o scenie ofiary:
Cytat: |
jeden z ogrów wysunął się do przodu z nożycami do strzyżenia owiec w ręku |
Wtf? Skąd w Narnii nożyce do strzyżenia owiec? Już abstrahując od faktu, że nie pamiętam żadnych owiec w Narnii (podobnie jak krów czy kur i innego hodowlanego stworzenia) - ale nawet jeśli żyłyby w Narnii mówiące owce, czy dałyby się ostrzyc? |
W oryginalnym tekście nie ma nic o owcach, są "shears", czyli duże nożyce. Ale nawet jak, to kto powiedział, że musieliby mówiące owce strzyc? Ja sobie wyobrażam, że tam ktoś hoduje jakieś niemówiące zwierzęta (skąd inaczej byłyby te uczty tu i ówdzie?), nawet jeżeli się o nich nie wspomina.
I jeszcze co do powierzenia dowództwa Piotrowi - ja rozumiem, że to ważne z punktu widzenia symboliki i morale, ale czy może jednak nie byłoby rozsądniej postawić w tej funkcji kogoś starszego...? Jakiegoś centaura czy dzikiego kota, czy coś?
M.
|
|
|
|
|
|
|
Olle
Centaur
Dołączył: 07 Kwi 2006
Posty: 581
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz/Poznań
|
Wysłany:
Sob 22:22, 24 Paź 2009 |
|
patysio napisał: |
Zaraz na początku rozdziału, gdzie jest mowa o wędrówce Bobrów i Dzieci do Kopca Aslana, Lewis wspomina o tym, że Zuzannie zrobił się mały pęcherz na pięcie.
Nie wiem dlaczego, ale mnie to wtrącenie rozbawiło Bo w sumie nie wydaje się specjalnie potrzebne - chyba, że Lewis lubił w każdym pozytywie znajdować małe negatywy (no pain no gain) |
Hehe, też mnie to trochę wybiło z powagi sytuacji;> Podróż w strachu, klimat-oczekiwania-na-coś-wielkiego i nagle wzmianka o pęcherzu Zuzanny, znaczy na pięcie, jakby Zuzanna szczególnie naciskała, by narrator wspomniał o jej niewygodzie
patysio napisał: |
Gdy Czarownica chce złożyć ofiarę z Edmunda, mówi:
Cytat: |
Chciałabym to zrobić na Kamiennym Stole. To jest właściwe miejsce. Tam to zawsze robiono |
Zawsze? Tzn. kiedy? Czy istnieje gdziekolwiek w Cyklu wzmianka o jakichś krwawych ofiarach? Ciekawe to jest, bo albo Lewisowi się tak po prostu napisało (w co nie wierzę), albo istniał drugi, mroczniejszy wymiar Narnii, o którym nie wspominał (żeby dzieci nie straszyć ). Bo właściwie Opowieści są bardzo sielankowe - są też of kors awanturnicze, ale nie licząc tych bardziej dramatycznych momentów narnijskiej historii, opisanych w Opowieściach, wydawać by się mogło, że życie w Narnii płynie mlekiem i miodem. Czy w 'Złotych Wiekach' Narnii też zdarzały się jakieś 'standardowe' tragedie, no nie wiem - porwania małych wiewiórek i składanie ich w ofierze przez ghule? No bo w zasadzie, skoro żyją w Narnii te wszystkie złe istoty (a pojawiają się w każdym tomie, w większej bądź mniejszej ilości, chociażby w KK - czyli nie mogły wyginąć po zgładzeniu Białej Czarownicy), coś się dziać musiało. |
Ha, nie zwróciłam wcześniej uwagi Oo Właściwie nic nie zaprzecza możliwości, że Czarownica miała już jakieś dokonania w tej dziedzinie. A gdyby miała, to wydaje mi się, że opisywanie tego rodzaju rytuałów nie byłoby dobrym rozwiązaniem, mającym jakieś określone walory wychowawczo-rozrywkowe;)
Może ujmę to odrobinę inaczej: istoty, o których wspomniałaś, Patysio, musiały być na jakiejś podstawie oskarżone o bycie złymi i niefajnymi:) Chyba, że już z urzędu skazywano je na taką a nie inną opinię i trzymano się z daleka.
patysio napisał: |
Faktycznie, w tym rozdziale uderza przede wszystkim smutek Aslana. Mi się z kolei przypomniała pieśń z Jesus Christ Superstar, gdzie Jezus śpiewa: take this cup away from me |
Ewangeliści też musieli widzieć ten film
martencja napisał: |
Właśnie, to tym bardziej dziwne, że Lewis przecież walczył w pierwszej wojnie światowej - a to przecież ta wojna, która pozbawiła Europę wszelkich złudzeń co do rycerskich ideałów związanych z wojną i generalnie pozostawiła ją straumatyzowaną. Tylko że z tego, co pamiętam, Lewis dość szybko został ranny i już na front nie wrócił - czy ktoś pamięta dokładniej szczegóły biografii...? |
Właśnie próbowałam znaleźć w Inklingach, ale nie mogłam się doszukać. Też mi się zdaje, że tak było i że może niedostatecznie się napatrzył na śmierć na tzw. polu walki.
martencja napisał: |
Olle napisał: |
Czarownica-ascetka! Właściwie to dość ciekawe - jak żyła na co dzień Czarownica. Bo chyba nie grywała w szachy z Maugrimem? |
Zapewne siedziała i snuła niecne plany) |
Ujrzałam oczyma wyobraźni Czarownicę z Maugrimem w takiej małej klateczce:>
martencja napisał: |
Gdy dzieci przybywają do obozowiska Aslana, wygląda na to, jakby podróżował on z całym dworem. Ciekawe, jak i kto to wszystko zorganizował - namioty, chorągwie itd. No i wynika też, jakby zwierzęta, a także Aslan, poruszały się na tylnich łapach, skoro leopardy noszą chorągwie, a Aslan klaszcze (!) w łapy. |
A rzeczywiście Więc w takim razie ekranizacja BBC prezentuje się w świetle tego spostrzeżenia na bardziej... wierną oryginałowi, a oryginał niemal stworzony dla teatru (ale mi wyszła prowokacja ).
patysio napisał: |
Tajemne Wzgórze - szto eta? Wie ktoś? Czy to gdzieś w Krainie W-Z-M? Wspomina się o tym gdzieś jeszcze w Kronikach? |
Nie przypominam sobie nigdzie więcej. To właściwie nie jedyna wzmianka tego rodzaju u Lewisa. Rzuca jakąś nazwę i jej nie wyjaśnia (w Siostrzeńcu były, o ile dobrze pamiętam, jakieś Wzgórza Słońca czy coś takiego? :/ ). Ale dzięki temu cała opowieść brzmi bardziej tajemniczo, zagadkowo, mhhhhocznie Poza tym świat wygląda na bardziej rozbudowany.
martencja napisał: |
Ale ogółem kwestia Wielkiego Władcy Zza Morza jest dla mnie dość niejasna. To znaczy wiem, jaka jest oficjalna interpretacja, ale tak jakoś pojawia się w "Opowieściach..." tylko od czasu do czasu, ni stąd, ni zowąd i właściwie nie wiadomo, jaki jest jego stosunek do narnijskiego świata czy w ogóle czegokolwiek. |
Fakt, Władca w Narni jest tak niedostępny jak Eru u Tolkiena. Myślę, że Lewis wyolbrzymił tą cechę u Bóstwa, że jest niepoznawalne bezpośrednio, za to poznawalne poprzez swojego syna-posłańca. A wszystko, co mamy wiedzieć o Władcy, wiemy od Aslana, bo poglądy Aslana są odbiciem poglądów jego ojca. Mam wrażenie, ze to, co wiemy Bogu w naszym świecie też jest właściwie "oficjalną interpretacją", dopóki nie pojawia się Jezus.
martencja napisał: |
To całe prawo o krwi zdrajcy wydaje mi się dość naciągane i jakby wstawione jako taki plot device, żeby dało się jakoś sensownie rozwiązać fabułę i umieścić w niej chrześcijańskie nawiązania. W obrębie tego tomu to nawet działa, ale w kontekście całego narnijskiego cyklu, szerszego narnijskiego świata, mnie nie przekonuje. I też mnie zaintrygowała, jak Patysio, wzmianka o dawniejszych egzekucjach na Kamiennym Stole. |
Mi się to nie wydaje naciągane... po prostu, jeśli chodzi o Najdawniejsze Prawo - traktuję je jako Nowe Przymierze i obraz przykazania miłości, które jest ważniejsze niż 10 przykazań razem wziętych... tzn. nie wiem czy ważniejsze, ale jakby głębsze i obejmujące te 10 przykazań. Oczywiście, tylko obraz, więc nie ma się co doszukiwać zbyt wielu wspólnych punktów.
martencja napisał: |
I jeszcze co do powierzenia dowództwa Piotrowi - ja rozumiem, że to ważne z punktu widzenia symboliki i morale, ale czy może jednak nie byłoby rozsądniej postawić w tej funkcji kogoś starszego...? Jakiegoś centaura czy dzikiego kota, czy coś?
|
Ale oni nie byli ludźmi! Symbolika i morale zwyciężyły.
Rozdział XV
NAJWIĘKSZE CZARY SPRZED POCZĄTKÓW CZASU
Po pierwsze zastanawiam się czy to, że więzy przegryzły myszy, ma jakieś ukryte znaczenie, czy też nie? Bo u Lewisa nigdy nie można powiedzieć do końca i boję się ośmieszyć rozległą interpretacją
Cytat: |
Nie zajmie wiele czasu policzenie się z tym ludzkim robactwem i ze zdrajcami, kiedy już ten wielki głupiec, wielki kot, leży martwy. |
Prawdę powiedziała Czarownica - trudno walczyć, kiedy już nie ma na kim oprzeć swoich działań, nie ma dla kogo walczyć.
Przy odniesieniu do Ewangelii - jak inaczej wygląda pierwsze spotkanie po Zmartwychwstaniu. Do Marii Magdaleny Chrystus mówi: noli me tangere. Do dziewcząt tak nie mówi, a bawi się z nimi jak mały kociak. To ucieka, to daje się całować w grzywę.
Właśnie, jak kociak! Aslan jest wtedy znowu ludzki w swojej radości, jakby sam się nie spodziewał, że spotka go takie szczęście.
A ta podróż na grzbiecie Lwa - ach! Tą scenę biegu zabójczej prędkości i mijaniu pięknych krajobrazów potrafiłby zekranizować tylko Miyazaki.
|
|
|
|
|
patysio
Centaur
Dołączył: 28 Cze 2007
Posty: 568
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: patysiowo
|
Wysłany:
Nie 17:00, 25 Paź 2009 |
|
Też uwielbiam tę scenę z podróżą na grzbiecie Aslana - jest jedną w moich ulubionych w całym cyklu. Jest w niej coś takiego niebiańskiego.
W tym rozdziale Lewis po raz pierwszy w cyklu porusza motyw dziecięcego cierpienia:
Cytat: |
Mam nadzieję, że nikt z czytających tę książkę nie czuł się nigdy tak nieszczęśliwy jak Zuzanna i Łucja tej nocy; ale jeżeli ktoś z was przeżył kiedyś coś podobnego — jeśli płakał całą noc, aż zabrakło mu łez — to wie, że w końcu przychodzi pewien szczególny rodzaj spokoju. Człowiek czuje się tak, jakby już nic nigdy nie miało się zdarzyć. |
To jest piękny i prawdziwy opis - Lewis bez zbędnych, wielkich słów potrafi opisać każdy stan ducha; w opisywaniu cierpienia osiągnął chyba jednak majstersztyk [bądź co bądź, był to temat wiodący w jego twórczości - mam na myśli chociażby jego odczyty, czy wspaniały 'A grief observed', napisany po śmierci Joy].
Myślę, że potęga 'Opowieści...' w dużej mierze polega na sposobie, w jaki Lewis traktuje czytelników -> czyli dzieci. Jak nikt inny, Lewis wiedział, że dziecku cierpienie nie jest obce, i bez względu na wiek może doświadczyć go tak samo, jak dorosły. Być może mały Jack po stracie matki nie mógł znaleźć w prozie dziecięcej ukojenia czy odpowiedzi na swoje pytania. Może dlatego bohaterom swoich 'Opowieści' każe stawiać czoła cierpieniu: Kaspian jest sierotą, Digory cierpi z powodu choroby matki, Szasta wychowywał się z dala od domu, Pola była gnębiona przez gang szkolny, Eustachy pochodził z (wnioskując po opisie) patologicznej rodziny, w której dziecku nie okazuje się miłości. Co więcej, poprzez historię każdej z tych postaci pokazuje, że nadzieja i wiara pomagają przetrwać nawet najtrudniejsze chwile.
Cytat: |
— Nie do wiary! — powiedziała Zuzanna. — Cóż to za dziwy! One przegryzają więzy!
— Tak właśnie myślałam — odezwała się Łucja. — Sądzę, że to są przyjazne myszki. Biedactwa,
nie zdają sobie sprawy z tego, że on jest już martwy. Myślą, że mu pomogą, gdy go rozwiążą. |
Łucja poddaje w wątpliwość sens działań myszek - ale my doskonale wiemy, że za chwilę Aslan zmartwychwstanie, a myszy w nagrodę otrzymają dar mowy. Wniosek z tego wyciągnąć można następujący: bez względu na to, jak beznadziejna wydaję się być sytuacja, każde działanie ma sens. Niejednokrotnie wychodzimy z założenia 'po co się wysilać, skoro niczego to nie zmieni?' Lewis chyba wielką wagę przywiązywał do działań swoich bohaterów - przez czyny najpełniej wyraża się nasz charakter.
Cytat: |
— Co to takiego?! — krzyknęła Łucja, wczepiając się w ramię Zuzanny.
— Ja... ja... boję się odwrócić — wyjąkała Zuzanna. — Stało się coś strasznego.
— Coś złego dzieje się z NIM! — zawołała Łucja. — Chodźmy! — I odwróciła się, pociągając Zu-
zannę za sobą |
Teraz - poprzez właśnie działanie - wyraźnie widać różnicę między Łucją a Zuzanną. Zuzanna się boi - Łucja (Mężna ) natomiast zrobi wszystko, by chronić tych, których kocha. Zuzanna za bardzo się waha - i chyba ta cecha jej charakteru decyduje o tym, że ostatecznie nie wchodzi ona do królestwa Narnii.
|
|
|
|
|
Olle
Centaur
Dołączył: 07 Kwi 2006
Posty: 581
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz/Poznań
|
Wysłany:
Sob 20:23, 31 Paź 2009 |
|
patysio napisał: |
W tym rozdziale Lewis po raz pierwszy w cyklu porusza motyw dziecięcego cierpienia:
(...)
To jest piękny i prawdziwy opis - Lewis bez zbędnych, wielkich słów potrafi opisać każdy stan ducha; w opisywaniu cierpienia osiągnął chyba jednak majstersztyk [bądź co bądź, był to temat wiodący w jego twórczości - mam na myśli chociażby jego odczyty, czy wspaniały 'A grief observed', napisany po śmierci Joy].
Myślę, że potęga 'Opowieści...' w dużej mierze polega na sposobie, w jaki Lewis traktuje czytelników -> czyli dzieci. Jak nikt inny, Lewis wiedział, że dziecku cierpienie nie jest obce, i bez względu na wiek może doświadczyć go tak samo, jak dorosły.
(...) |
O to to. Niezbyt często traktuje się dzieci jak ludzi, a lata dziecięce często się idealizuje i podchodzi się do nich mało wnikliwie. Lubię Lewisa m.in. za to, że opisuje dzieci w taki sposób, o jakim wspomniałaś, Patysio. Jeśli chodzi o zrozumienie dziecka i poważne podejście do tego tematu, przypomina mi się też "Jane Eyre".
patysio napisał: |
Teraz - poprzez właśnie działanie - wyraźnie widać różnicę między Łucją a Zuzanną. Zuzanna się boi - Łucja (Mężna ) natomiast zrobi wszystko, by chronić tych, których kocha. Zuzanna za bardzo się waha - i chyba ta cecha jej charakteru decyduje o tym, że ostatecznie nie wchodzi ona do królestwa Narnii. |
Racja.
Przyszło mi na myśl, że Zuzanna myśli przede wszystkim o sobie, POTEM o innych. Łucja odwrotnie. Choć nie do końca, bo przecież Zuzanna dbała o rodzeństwo - o to, co będą pić i jeść. Może ona po prostu bardziej się boi cierpienia czysto fizycznego, ziemskiego, a to, co duchowe, odsuwa na dalszy plan.
Rozdział XVI
CO SIĘ STAŁO Z POSĄGAMI
Przepiękny rozdział oczywiście. Moment, kiedy lew przestaje być posągiem - to opisowe arcydzieło. Zwłaszcza spodobało mi się porównanie do gazety, która zaczyna płonąć. Albo sformułowanie "cudownie ziewnął"! Niby nic takiego, ale w kontekście zimy, w którą podróżowaliśmy przez tyle rozdziałów, wydaje mi się to przepiękne określenie;)
Zuzanna znowu się obawia, tym razem, gdy Aslan ożywia olbrzyma:
Cytat: |
- Och! - wykrzyknęła Zuzanna już innym tonem. - Spójrz! Nie wiem... to znaczy... czy to rozsądne? |
Czyżby wątpiła w poczytalność Aslana?
Przeraziłam się, kiedy sobie wyobraziłam, jak Grzmotołup wyciera sobie twarz Łucją Ale Łucja się oczywiście nie przeraziła, ale się śmiała. Swoją drogą ten Łup zachował się naprawdę bardzo uprzejmie, zachwalając chusteczkę. Bo na pewno mu się nie przydała
Poza tym cudowny cytat z lwa (swoją drogą trochę głupkowatego, ale sympatycznego): "Z NAMI LWAMI. To znaczy z nim i ze mną. (...) Żadnego wynoszenia się nad innych."
I walka na końcu!
Cytat: |
Wyczerpana walką armia Piotra wydała okrzyk radości, nowo przybyli ryknęli dziko, a szeregi wroga zaszwargotały i zawyły w odpowiedzi, aż echo tego niespodziewanego ataku odbiło się gromko od ściany. |
Aż człowiek chciałby tam być, choć niby do wszelkiej wojny odczuwa niechęć.
|
|
|
|
|
narnijka
Opiekunka Narnii
Dołączył: 28 Mar 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
|
Wysłany:
Nie 18:57, 01 Lis 2009 |
|
Coraz bardziej bliska mi ta Zuzanna
Tak jest bardziej "ziemska" mniej "duchowa", ale przez to bliżej mi do niej, z jej sceptycyzmem.
I ten fragment, kiedy zastanawia się, pyta czy to rozsądne - nie boi się zadać nawet głupich (choć podobno takich nie ma) pytań. Dzięki niej jeszcze bardziej wyraźnym sie staje jak Aslan bardzo przekracza wszystko co dla nas rozsądne, utarte i zwyczajne.
A juz tak zupełnie na koniec - to zawsze się bałam, czy na pewno o nikim nie zapomnieli w odposągowianiu, przy czytaniu tego rozdziału najchętniej sama bym sprawdziła, czy nikt im nie umknął. Taka Zuzanna
|
|
|
|
|
martencja
Biały Jeleń
Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 620
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia
|
Wysłany:
Śro 23:25, 04 Lis 2009 |
|
Olle napisał: |
martencja napisał: |
To całe prawo o krwi zdrajcy wydaje mi się dość naciągane i jakby wstawione jako taki plot device, żeby dało się jakoś sensownie rozwiązać fabułę i umieścić w niej chrześcijańskie nawiązania. W obrębie tego tomu to nawet działa, ale w kontekście całego narnijskiego cyklu, szerszego narnijskiego świata, mnie nie przekonuje. I też mnie zaintrygowała, jak Patysio, wzmianka o dawniejszych egzekucjach na Kamiennym Stole. |
Mi się to nie wydaje naciągane... po prostu, jeśli chodzi o Najdawniejsze Prawo - traktuję je jako Nowe Przymierze i obraz przykazania miłości, które jest ważniejsze niż 10 przykazań razem wziętych... tzn. nie wiem czy ważniejsze, ale jakby głębsze i obejmujące te 10 przykazań. Oczywiście, tylko obraz, więc nie ma się co doszukiwać zbyt wielu wspólnych punktów. |
Mi się właśnie to nie podoba: że w tym tomie tak wiele rzeczy daje się wyjaśnić tylko przez odwołanie do chrześcijaństwa. Oczywiście nie mam nic przeciwko takim odwołaniom, z pewnością wzbogacają one fabułę, ale książka powinna przede wszystkim być spójna, zrozumiała i wyjaśnialna sama w sobie, wszelakie nawiązania można w niej umieszczać dopiero w następnej kolejności. Tu chyba znać to, że Lewis nie planował całej septologii od razu, w tym jednym tomie to nawet jest do przyjęcia, ale, jak już pisałam - w kontekście całości, mniej.
Olle napisał: |
Po pierwsze zastanawiam się czy to, że więzy przegryzły myszy, ma jakieś ukryte znaczenie, czy też nie? Bo u Lewisa nigdy nie można powiedzieć do końca i boję się ośmieszyć rozległą interpretacją |
Coś mi się kojarzy, że kiedyś chyba znalazłam jakieś nawiązanie a propos tego, ale już zapomniałam;]
patysio napisał: |
To jest piękny i prawdziwy opis - Lewis bez zbędnych, wielkich słów potrafi opisać każdy stan ducha; w opisywaniu cierpienia osiągnął chyba jednak majstersztyk [bądź co bądź, był to temat wiodący w jego twórczości - mam na myśli chociażby jego odczyty, czy wspaniały 'A grief observed', napisany po śmierci Joy]. |
Tak mi się skojarzyło, że cierpienie jest przecież też jednym z tematów przewodnich filmu "Cienista dolina".
patysio napisał: |
...Pola była gnębiona przez gang szkolny... |
Tak się tylko czepię, ale chyba miałaś na myśli Julię...?
Też mi się podobają niezwykle dobre maniery olbrzyma, a także zarozumiałość drugiego lwa, tak zabawnie opisana:) Dziwi mnie tylko, że całe to towarzystwo musi szukać miejsca, gdzie odbywa się bitwa. To Aslan nie wiedział? A nie ustalał tego z Piotrem dzień wcześniej, czasami...?
narnijka napisał: |
A juz tak zupełnie na koniec - to zawsze się bałam, czy na pewno o nikim nie zapomnieli w odposągowianiu, przy czytaniu tego rozdziału najchętniej sama bym sprawdziła, czy nikt im nie umknął. Taka Zuzanna |
Nie mówiąc już o tych posągach, które były poza zamkiem, na przykład rodzina wiewiórek sprzed kilku rozdziałów!
Podoba mi się sformułowanie: "if the Witch is to be finally defeated before bed-time" - ciekawa jestem, ilu wodzów w historii narzucało sobie takie ramy czasowe: "Musimy zakończyć tę bitwę, zanim będzie pora do łóżka!":P Z jakiegoś powodu skojarzył mi się "Detektyw Blomqvist" Astrid Lindgren;) I Brytowie robiący sobie przerwę na 5 o'clock tea w walkach z Rzymianami w "Asteriksie w Brytanii";)
No, i Piotr najwyraźniej błyskawicznie nauczył się fechtunku, zdolny chłopak!;)
M.
|
|
|
|
|
Olle
Centaur
Dołączył: 07 Kwi 2006
Posty: 581
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz/Poznań
|
Wysłany:
Nie 0:00, 08 Lis 2009 |
|
martencja napisał: |
Podoba mi się sformułowanie: "if the Witch is to be finally defeated before bed-time" - ciekawa jestem, ilu wodzów w historii narzucało sobie takie ramy czasowe: "Musimy zakończyć tę bitwę, zanim będzie pora do łóżka!" Z jakiegoś powodu skojarzył mi się "Detektyw Blomqvist" Astrid Lindgren;) I Brytowie robiący sobie przerwę na 5 o'clock tea w walkach z Rzymianami w "Asteriksie w Brytanii" |
to takie angielskie!
A mi jeszcze z "Jak rozpętałem II Wojnę Światową"
Rozdział XVI
POLOWANIE NA BIAŁEGO JELENIA
narnijka napisał: |
A juz tak zupełnie na koniec - to zawsze się bałam, czy na pewno o nikim nie zapomnieli w odposągowianiu, przy czytaniu tego rozdziału najchętniej sama bym sprawdziła, czy nikt im nie umknął. Taka Zuzanna |
Tym razem, jeśli chodzi o Zuzannę, rozśmieszyło mnie, że nawet w Narni nie lubi odkrywać czegoś nowego i odczuwa obawę przed wszelką przygodą:
Cytat: |
- I więcej jeszcze - dodała królowa Łucja - nie mogę bowiem oprzeć się
przeczuciu, że jeśli miniemy ten słup z lampą, spotkają nas jakieś dziwne przygody
albo też dokona się wielka odmiana naszych losów.
- Pani - rzekł król Edmund - podobne przeczucie przeszyło i moje serce.
- I moje, szlachetny bracie - rzekł król Piotr.
- I moje także - powiedziała królowa Zuzanna. - Dlatego też posłuchajcie mojej
rady: nie zwlekając powróćmy do naszych koni i zaprzestańmy gonitwy za Białym
Jeleniem.
|
Moja wyobraźnia zawiodła nieco ponownie przy zdaniu: Łucja zobaczyła Piotra i Aslana ściskających sobie ręce. Tak, jakby cała opowieść była tworzona z przymrużeniem oka... tzn. jeszcze bardziej, niż mi się to może wydawać.
Dość mocne są słowa Aslana, który pogania Łucję uzdrawiającą rannych, kiedy ta zbyt dużo uwagi poświęca bratu: Czy wielu jeszcze ma za niego zginąć?
Winę za zepsucie moralne Edmunda ponosi szkoła:
Cytat: |
zastała go (...) wyglądającego lepiej niż kiedykolwiek, przynajmniej od czasu, gdy po raz pierwszy poszedł do tej okropnej szkoły, gdzie zaczęło się z nim dziać coś złego |
.
Zuzanna tym razem jest bardziej wyrozumiała dla Edmunda. Uważa, że lepiej pozostawić go w niewiedzy, jak wielkie cierpienie odniósł za niego Aslan. Tym razem myślę: Zuzanna obawia się zbyt wielkiej wiedzy, świadomości, nie lubi przekraczać granic. Reszta rodzeństwa wręcz przeciwnie.
Podoba mi się fragment:
Cytat: |
A dalej lśniła niezmiernie długa linia zielononiebieskich fal, obmywających wciąż i wciąż plażę. Pachniało morzem, słychać było cudowny krzyk morskich mew. Słyszeliście go kiedyś? Pamiętacie?... |
Autor opowiada niby o czymś dalekim, jakby go nie ma, ale nagle zwraca wzrok w naszą stronę i strzela w nas pytaniem: Słyszeliście go kiedyś? Pamiętacie?...
Kiedy narrator wymienia odznaczonych Narnijczyków, zaznacza: dobre centaury. Więc jednak były też złe?
I jeszcze to sformułowanie: to nie jest oswojony lew. Chyba najpiękniejsza, a przynajmniej moja ulubiona cecha Aslana.
Proszę Państwa, właśnie skończyliśmy czytać kolejną część. A przynajmniej ja skończyłam;)
|
Ostatnio zmieniony przez Olle dnia Nie 0:05, 08 Lis 2009, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
narnijka
Opiekunka Narnii
Dołączył: 28 Mar 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
|
Wysłany:
Nie 10:16, 08 Lis 2009 |
|
Olle napisał: |
Tym razem, jeśli chodzi o Zuzannę, rozśmieszyło mnie, że nawet w Narni nie lubi odkrywać czegoś nowego i odczuwa obawę przed wszelką przygodą |
A może przeczuwała, że to już koniec t e j narnijskiej przygody?
Ale to naciągane, wiem.
Znalazłam sobie u Ruszkowskiego o symbolice Białego Jelenia - zwiastuje przemiany, nadejście nowego. Chyba już o tym pisałaś Olu, jakoś teraz patrzę inaczej na ten moment, bo wydawało mi się, że to tylko taka narnijska legenda, a to świadomy zabieg konstrukcyjny, że się tak nieładnie wyrażę.
Olle napisał: |
Moja wyobraźnia zawiodła nieco ponownie przy zdaniu: Łucja zobaczyła Piotra i Aslana ściskających sobie ręce. Tak, jakby cała opowieść była tworzona z przymrużeniem oka... tzn. jeszcze bardziej, niż mi się to może wydawać. |
Rzeczywiście - trudno to sobie wyobrazić. Ale jak łatwo to umyka oczom, przynajmniej moim podczas dotychczasowego czytania
Olle napisał: |
Dość mocne są słowa Aslana, który pogania Łucję uzdrawiającą rannych, kiedy ta zbyt dużo uwagi poświęca bratu: Czy wielu jeszcze ma za niego zginąć? |
O tak, zawsze zastnawiał mnie ten moment, bo przecież nie chodziło chyba tutaj o czas...
Olle napisał: |
Winę za zepsucie moralne Edmunda ponosi szkoła |
Co więcej - krasnoludki i satyry też nie musiały chodzić do szkoły
Olle napisał: |
Zuzanna tym razem jest bardziej wyrozumiała dla Edmunda. Uważa, że lepiej pozostawić go w niewiedzy, jak wielkie cierpienie odniósł za niego Aslan. Tym razem myślę: Zuzanna obawia się zbyt wielkiej wiedzy, świadomości, nie lubi przekraczać granic. Reszta rodzeństwa wręcz przeciwnie. |
Moim zdaniem zachowuje się tutaj jak starsza siostra, a poza tym przeciez nie wiemy, co powiedział Aslan Edmundowi.
Zawsze byłam przekonana, że Edmund dobrze wiedział czego stał się przyczyną.
Olle napisał: |
Kiedy narrator wymienia odznaczonych Narnijczyków, zaznacza: dobre centaury. Więc jednak były też złe? |
W sumie, czemu nie - skoro były dobre karły
Olle napisał: |
I jeszcze to sformułowanie: to nie jest oswojony lew. Chyba najpiękniejsza, a przynajmniej moja ulubiona cecha Aslana. |
I najbardziej...aslanowska.
Olle napisał: |
Proszę Państwa, właśnie skończyliśmy czytać kolejną część. A przynajmniej ja skończyłam;) |
Dziękuję w imieniu wszystkich "Czytaczy" za prowadzenie naszej lektury.
Czy możemy liczyć na dalsze prowadzenie Mistrzyni Ceremonii?
|
|
|
|
|
patysio
Centaur
Dołączył: 28 Cze 2007
Posty: 568
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: patysiowo
|
Wysłany:
Pon 22:20, 09 Lis 2009 |
|
Odnośnie ostatniego rozdziału:
zawsze mnie dziwiło, że Pevensie nie tęsknili za swoim domem (za rodzicami) i ze tak szybko zapomnieli o swoim 'ziemskim' życiu; jak już przygody się skończyły, nie pomyśleli ani razu o powrocie do domu? Strendż...
to, o czym pisałam wcześniej - a propos zła w codziennej Narnii (i tych złych jej mieszkańców)
Cytat: |
Jeszcze przez długi czas dochodziły sygnały o pojawieniu się różnych złych stworów w najbardziej niedostępnych częściach puszczy: tu coś straszyło, tam trwożna wieść niosła o jakimś tajemniczym mordzie, jednego miesiąca gdzieś pojawiał się wilkołak, a innego rozchodziły się niepokojące nowiny o jakiejś wiedźmie |
No, czyli jednak były jakieś mordy!
w ogóle ta cała rzecz z Zuzanna wydaje mi się niesprawiedliwa; gdyby Pevensie nie wrócili do Anglii, Zuzanna zostałaby w Narni. Może też dlatego jako jedyna przestraszyła się i chciała zawrócić? Jakby podświadomie czuła, że jeśli teraz przekroczy drzwi szafy, już nigdy nie wróci do Narnii. Smutne to
No i ta końcówka - zawsze jak ją czytam, to wzdycham. Jest tak przepełniona nadzieją
|
|
|
|
|
narnijka
Opiekunka Narnii
Dołączył: 28 Mar 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
|
Wysłany:
Wto 20:05, 10 Lis 2009 |
|
patysio napisał: |
zawsze mnie dziwiło, że Pevensie nie tęsknili za swoim domem (za rodzicami) i ze tak szybko zapomnieli o swoim 'ziemskim' życiu; jak już przygody się skończyły, nie pomyśleli ani razu o powrocie do domu? Strendż...
|
Też mnie to gnębiło - no bo chyba nie do końca tacy dobrzy i fajni byli skoro tak łatwo zapomnieli o rodzinie etc. Tłumaczyłam to sobie wpływem narnijskiego powietrza
A potem znowu na końcu - jak mogli tak szybko wrócić do dzieciństwa mając już za sobą dorosłe życie?
patysio napisał: |
w ogóle ta cała rzecz z Zuzanna wydaje mi się niesprawiedliwa; gdyby Pevensie nie wrócili do Anglii, Zuzanna zostałaby w Narni. Może też dlatego jako jedyna przestraszyła się i chciała zawrócić? Jakby podświadomie czuła, że jeśli teraz przekroczy drzwi szafy, już nigdy nie wróci do Narnii. Smutne to |
Mhm, jeśli już interpretujemy wszystko na zasadzie - o patrzcie już tutaj Zuzanna była nie taka jak trzeba, to może w tym miejscu zobaczmy w niej pewne przeczucie początku końca.
|
|
|
|
|
martencja
Biały Jeleń
Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 620
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia
|
Wysłany:
Czw 19:56, 12 Lis 2009 |
|
Też mnie zawsze zastanawiały te kwestie: po pierwsze, że dzieciaki zapomniały o domu, a nawet o latarni (oprócz tego, co wymieniłyście - odkrywały kraje za morzami, a Latarniane Pustkowie, właściwie prawie że w środku ich kraju, omijali szerokim łukiem? A Edmund czasami nie nosił tytułu Księcia Latarnianego Pustkowia, czy jakoś tak (z listu dyktowanego przez Piotra w "Księciu Kaspianie")? I nie zastanawiali się nigdy, skąd mu się ten tytuł wziął? Poza tym - o tym już kiedyś pisałam - Edmund jeszcze w "Koniu i jego chłopcu" pamięta o swojej zdradzie), a po drugie, jak to było, wrócić z powrotem do bycia dzieckiem po tym, jak się już było dorosłym... Ciekawe, czy ich otoczenie nie zauważyło czegoś dziwnego. I czy po powrocie do Anglii nadal mówili w tak dworski sposób;)
A poza tym tak mi się wydaje, że szkoła musiała być dla Lewisa niezłą traumą - tyle zła jest jej w narnijskim cyklu przypisywane! Dobrze, że się jeszcze gdzieś nie okazało, że Jadis chodziła do szkoły;)
narnijka napisał: |
patysio napisał: |
w ogóle ta cała rzecz z Zuzanna wydaje mi się niesprawiedliwa; gdyby Pevensie nie wrócili do Anglii, Zuzanna zostałaby w Narni. Może też dlatego jako jedyna przestraszyła się i chciała zawrócić? Jakby podświadomie czuła, że jeśli teraz przekroczy drzwi szafy, już nigdy nie wróci do Narnii. Smutne to |
Mhm, jeśli już interpretujemy wszystko na zasadzie - o patrzcie już tutaj Zuzanna była nie taka jak trzeba, to może w tym miejscu zobaczmy w niej pewne przeczucie początku końca. |
Heh, nie za bardzo to wszystko naciągane, jednak...?:) Ciekawe, swoją drogą, od kiedy Lewis zdecydował się, że Zuzanna do Narni nie wróci. I jak to się ma do tego, że "Once a king or queen in Narnia, always a king or queen"?
narnijka napisał: |
Olle napisał: |
Zuzanna tym razem jest bardziej wyrozumiała dla Edmunda. Uważa, że lepiej pozostawić go w niewiedzy, jak wielkie cierpienie odniósł za niego Aslan. Tym razem myślę: Zuzanna obawia się zbyt wielkiej wiedzy, świadomości, nie lubi przekraczać granic. Reszta rodzeństwa wręcz przeciwnie. |
Moim zdaniem zachowuje się tutaj jak starsza siostra, a poza tym przeciez nie wiemy, co powiedział Aslan Edmundowi. |
Ja to zawsze odczytywałam jako wypowiedź osoby trochę już starszej, która już rozumie, że nie wszystko w życiu jest takie proste i niektórych rzeczy być może rzeczywiście lepiej nie wiedzieć - w opozycji do prostodusznej i pełnej wiary Łucji.
narnijka napisał: |
Dziękuję w imieniu wszystkich "Czytaczy" za prowadzenie naszej lektury. |
Ojej, aż mi zaczyna się robić głupio, że promuję alternatywną wersję polszczyzny...;]
M.
|
|
|
|
|
narnijka
Opiekunka Narnii
Dołączył: 28 Mar 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
|
Wysłany:
Sob 10:30, 14 Lis 2009 |
|
martencja napisał: |
...odkrywały kraje za morzami, a Latarniane Pustkowie, właściwie prawie że w środku ich kraju, omijali szerokim łukiem? A Edmund czasami nie nosił tytułu Księcia Latarnianego Pustkowia, czy jakoś tak (z listu dyktowanego przez Piotra w "Księciu Kaspianie")? I nie zastanawiali się nigdy, skąd mu się ten tytuł wziął? Poza tym - o tym już kiedyś pisałam - Edmund jeszcze w "Koniu i jego chłopcu" pamięta o swojej zdradzie), a po drugie, jak to było, wrócić z powrotem do bycia dzieckiem po tym, jak się już było dorosłym... Ciekawe, czy ich otoczenie nie zauważyło czegoś dziwnego. I czy po powrocie do Anglii nadal mówili w tak dworski sposób |
W sumie od biedy moglibyśmy powiedzieć, że działała Magia, ale to takie ...niewystarczające.
Co do otoczenia, to myślę, że pewnie ci najbliżsi coś zauważyli i lubię myśleć, że byli choć w połowie tak mądrzy jak Profesor i dobrze na ich zmianę reagowali.
Pewnie czasem jeszcze się zapominali i może na głos powiedzieli coś co zdradziło ich narnijską przeszłość.
martencja napisał: |
Heh, nie za bardzo to wszystko naciągane, jednak...? Ciekawe, swoją drogą, od kiedy Lewis zdecydował się, że Zuzanna do Narni nie wróci. I jak to się ma do tego, że "Once a king or queen in Narnia, always a king or queen"? |
No naciągam czasem jak mogę, pewnie dlatego, że jak już pisałam wcześniej dziwnie bliska mi ta Zuzanna.
Dlatego stawiam, że ona jeszcze może wrócić, ale inaczej. Uczciwie przyznaję - nie mam na to dowodów
|
|
|
|
|
Olle
Centaur
Dołączył: 07 Kwi 2006
Posty: 581
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz/Poznań
|
Wysłany:
Sob 23:44, 14 Lis 2009 |
|
narnijka napisał: |
Olle napisał: |
Winę za zepsucie moralne Edmunda ponosi szkoła |
Co więcej - krasnoludki i satyry też nie musiały chodzić do szkoły |
No właśnie. Ach, biedne, biedne krasnoludki i satyry! I pewnie jeszcze do koedukacyjnej!
Opowieści z Narni są historią wysoce demoralizującą i niewychowawczą!
martencja napisał: |
A poza tym tak mi się wydaje, że szkoła musiała być dla Lewisa niezłą traumą - tyle zła jest jej w narnijskim cyklu przypisywane! Dobrze, że się jeszcze gdzieś nie okazało, że Jadis chodziła do szkoły |
To by absolutnie wszystko wyjaśniało!
narnijka napisał: |
Olle napisał: |
Zuzanna tym razem jest bardziej wyrozumiała dla Edmunda. Uważa, że lepiej pozostawić go w niewiedzy, jak wielkie cierpienie odniósł za niego Aslan. Tym razem myślę: Zuzanna obawia się zbyt wielkiej wiedzy, świadomości, nie lubi przekraczać granic. Reszta rodzeństwa wręcz przeciwnie. |
Moim zdaniem zachowuje się tutaj jak starsza siostra, a poza tym przeciez nie wiemy, co powiedział Aslan Edmundowi.
Zawsze byłam przekonana, że Edmund dobrze wiedział czego stał się przyczyną. |
Mógł przeczuwać chyba. Nie jestem w stanie sobie wyobrazić Aslana, który wyrzuca Edmundowi, że musiał za niego zginąć. Nie jestem w stanie. Nawet kiedy pytał: ilu jeszcze musi za niego zginąć?, miał na myśli inne stworzenia, nie siebie. Tak mi się przynajmniej wydaje.
narnijka napisał: |
patysio napisał: |
zawsze mnie dziwiło, że Pevensie nie tęsknili za swoim domem (za rodzicami) i ze tak szybko zapomnieli o swoim 'ziemskim' życiu; jak już przygody się skończyły, nie pomyśleli ani razu o powrocie do domu? Strendż...
|
Też mnie to gnębiło - no bo chyba nie do końca tacy dobrzy i fajni byli skoro tak łatwo zapomnieli o rodzinie etc. Tłumaczyłam to sobie wpływem narnijskiego powietrza
A potem znowu na końcu - jak mogli tak szybko wrócić do dzieciństwa mając już za sobą dorosłe życie? |
I tak dobrze przynajmniej, że nie zdążyli się pożenić i powychodzić za mąż. Wtedy by dopiero było dziwnie.
narnijka napisał: |
martencja napisał: |
Heh, nie za bardzo to wszystko naciągane, jednak...? Ciekawe, swoją drogą, od kiedy Lewis zdecydował się, że Zuzanna do Narni nie wróci. I jak to się ma do tego, że "Once a king or queen in Narnia, always a king or queen"? |
No naciągam czasem jak mogę, pewnie dlatego, że jak już pisałam wcześniej dziwnie bliska mi ta Zuzanna.
Dlatego stawiam, że ona jeszcze może wrócić, ale inaczej. Uczciwie przyznaję - nie mam na to dowodów |
No jak to tak bez dowodów na rozprawę?? No droga pani adwokat oskarżonej Zuzanny P., tak się nie godzi!
A ja zauważyłam, że trudno mi Zuzannę polubić. Próbuję, ale ciągle trudno.
|
|
|
|
|
martencja
Biały Jeleń
Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 620
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia
|
Wysłany:
Nie 15:21, 15 Lis 2009 |
|
Co do Zuzanny - miała w końcu jeszcze całe życie na przemyślenie swojego postępowania:) Z drugiej strony, trzeba wziąć pod uwagę to, na co zwrócił uwagę Gaiman w swoim opowiadaniu: jaką ona przeżyła tragedię, przecież za jednym zamachem straciła całą rodzinę - oboje rodziców, trójkę rodzeństwa, a nawet kuzyna! Po czymś takim są chyba tylko dwie drogi: albo człowiek zwraca się do Boga, albo odwraca od Niego zupełnie. (Znaczy, tak myślę. Ale, z drugiej strony, co ja mogę wiedzieć...?)
Ale wyprzedzamy wypadki z następnych tomów;]
M.
|
|
|
|
|
patysio
Centaur
Dołączył: 28 Cze 2007
Posty: 568
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: patysiowo
|
Wysłany:
Wto 21:19, 17 Lis 2009 |
|
narnijka napisał: |
martencja napisał: |
...odkrywały kraje za morzami, a Latarniane Pustkowie, właściwie prawie że w środku ich kraju, omijali szerokim łukiem? A Edmund czasami nie nosił tytułu Księcia Latarnianego Pustkowia, czy jakoś tak (z listu dyktowanego przez Piotra w "Księciu Kaspianie")? I nie zastanawiali się nigdy, skąd mu się ten tytuł wziął? Poza tym - o tym już kiedyś pisałam - Edmund jeszcze w "Koniu i jego chłopcu" pamięta o swojej zdradzie), a po drugie, jak to było, wrócić z powrotem do bycia dzieckiem po tym, jak się już było dorosłym... Ciekawe, czy ich otoczenie nie zauważyło czegoś dziwnego. I czy po powrocie do Anglii nadal mówili w tak dworski sposób |
W sumie od biedy moglibyśmy powiedzieć, że działała Magia, ale to takie ...niewystarczające.
|
Hehe, przypomniał mi się moment z filmu Cienista Dolina, kiedy przyjaciele Jacka usiłują go zagiąć, serwując freudowskie porównania (a więc dziecko, aby dostać się do magicznego świata, musi przecisnąć się przez matczyne futro? ) i rozkładając świat Narnii na części pierwsze - tak jak, nie przymierzając, my tutaj Jack wtedy macha na nich ręką, zrywa się od stołu i mówi:
Cytat: |
It's what it is. Just itself. It-lt's... It's just magic. Magic. |
Może Lewis nie był przygotowany na to, że nie-dzieci będą czytać jego Opowieści, i w paru miejscach zastosował takie właśnie uproszczenia fabularne?
A jeszcze wracając do dzieci (do ich tęsknoty/nietęsknoty za domem, ich życiu po przeżyciach w Narnii etc.) - może po prostu uznał to za nieważne? I tu znów zasunę motywem z filmu: kiedy wykłada o Arystotelesa konstruowaniu fabuły i postaci
Cytat: |
Aristotle's solution was simple and radical. He said,
"Plot is character. Forget psychology. Forget the inside of men's heads. Judge them by their actions" |
A jeszcze tak mi przez głowę przeszło, że może to życie w Narnii i na ziemi to są dwa równoległe życia, absolutnie od siebie niezależne (tak jak czas ziemski i narnijski) - w każdym świecie dzieci są takie same (tzn. zachowują się w taki sposób, w jaki nakazuje im ich natura i charakter), ale ich doświadczenia nie są przenoszone między dwoma światami (to, czego doświadczyły w Narnii, nie wpływa na ich ziemski byt, i na odwrót). W sumie to, co napisałam w poprzednim zdaniu, wygląda jak totalna bzdura, ale spróbuję to wytłumaczyć tak:
- Ed w szkole miał ciągoty ku złemu - podobnie w Narnii zdradził (wynikło to z jego charakteru, z pewnego potencjału, jaki ta postać w sobie nosi)
- Zuzanna była próżna i pociągał ją świat zmysłów - takie życie, jak się dowiadujemy, wybrała na ziemi; jako królowa Narnii też charakteryzowała się głównie zewnętrznymi atutami (ci królowie pragnący ją poślubić itp)
- Łucja zawsze była szczera i prostolinijna - i w ziemskim życiu, i w Narnii
To, że w głębi serca dzieci były takie, a nie inne, decyduje o tym, jaką rolę odegrały w Narnii.
|
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001, 2002 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|