Autor |
Wiadomość |
Tumni
Strażniczka Narnii
Dołączył: 28 Mar 2006
Posty: 55
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź
|
Wysłany:
Śro 20:00, 05 Kwi 2006 |
|
Moją ulubioną scenę widać na moim avatarze. Oczywiście nie jest jedyna. Chętnie poznam Wasze ulubione sceny. Które z nich wryły się w Waszą pamięć tak głęboko, że stanowią kwintesencję Narnii? Które sprawiają, że aż dreszcz Was przenika? A które wyciskają Wam łzy z oczu? Które budzą zawsze ogromne salwy śmiechu? Słowem, które sceny uważacie za swoje ulubione i dlaczego?
|
|
|
|
|
|
|
Pablo
Rycerz Narnii
Dołączył: 03 Kwi 2006
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Tychy
|
Wysłany:
Pią 16:01, 07 Kwi 2006 |
|
Ulubiona scena hmmm chyba samotna podróż reepicheep'a na kres świata. A mrożącą krew w żyłach to spotkanie przez Digorego Jadis w ogrodzie w "Siostrzeńcu czarodzieja".
|
|
|
|
|
narnijka
Opiekunka Narnii
Dołączył: 28 Mar 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
|
Wysłany:
Sob 18:32, 08 Kwi 2006 |
|
Tych scen jest mnóstwo - chwile na Jeziorze Lilii, odważny czyn Błotosmętka w Podziemiu, wszystkie rozmowy z Aslanem, ale najbardziej przemawia do mnie scena w której Eustachy traci swą skórę smoka. To, że Wielki Lew pozwala najpierw chłopcu samemu ją zdjąć, a kiedy się to nie udaje pokazuje mu, że tylko On, Aslan może to uczynić. Wielka scena, oszczędność słów, bogactwo symboliki.
|
|
|
|
|
Olle
Centaur
Dołączył: 07 Kwi 2006
Posty: 581
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz/Poznań
|
Wysłany:
Wto 0:59, 12 Wrz 2006 |
|
Jest ich dużo oczywiście... zacznę od niektórych. W kolejności przypadkowej.
Dreszcz mnie przenika, gdy czytam o Łucji siedzącej na pokładzie Wędrowca do Świtu i widzącej morskich ludzi. A zwłaszcza małą pasterkę, która nie wiadomo dlaczego staje się Łucji w jakiś sposób bliska. Być może ma ją samą odzwierciedlać... ale może. Bo przecież żyje własnym życiem, we własnym podwodnym państwie, które posiada własne swoje prawa. Fascynuje mnie to państwo, bo istnieje OBOK i dziwnie niezależnie od innych Narnijczyków, Kalormeńczyków czy Archenlandczyków ( czy ja to aby poprawnie napisałam? przydałby się jakiś osobny temat poświęcony temu zagadnieniu ). Czasem zastanawiam się, w jaki sposób mogli oni poznać Aslana (pływający lew no dobrze, nie będę się śmiać...)? Czy w ogóle go poznali? Ale to baśń pełna aluzji, baśń Lewisa, nie będę się rozwarstwiać nad takimi różnymi... Dodam jeszcze tylko, że przypomniał mi się ów podmorski lud, kiedy czytałam "Perelandrę" - tą scenę, kiedy Ransom spotyka dziwne ryby o kształtach ludzkich. I tam, i tu podmorski lud jest jeszcze inaczej obcy niż Kalormen Narni czy człowiek mówiącemu zwierzęciu. Oni żyją tak sam dla siebie, obok. Rządzą się innymi prawami. Nawet nie czują potrzeby rozmowy, poznania jedni drugich. To dla mnie jedna z największych zagadek w Opowieściach, pełna poezji występującej tylko w najdawniejszych mitach.
Również dreszcz mnie przenika, gdy czytam o Rilianie na Sebrnym Krześle. Mimo ogromnej prostoty słów Autor potrafił zobrazować moment zmagania się człowieka z... grzechem? Bo z czym? W każdym razie kiedy to czytam, to czuję się niemal jak Rilian, a przynamniej go widzę - tak jak widzieli Błotosmętek i dzieci. Człowieka, który wydaje się szaleńcem, krzesło, które uderza o podłogę, bo ów szaleniec nim szarpie, więzy napięte do granic wytrzymałości. Któż by uwolnił sprawcę takiego nieziemskiego łomotu? A jednak w imię znaków Aslana ktoś go uwalnia...
Mimo pozornego przesytu (może zbyt dużo razy czytałm ten moment i widziałam go na rozmaitych trajlerach) do katalogu scen dodam tą, w której Łucja wchodzi przez szafę do Narni. Cóż to musiało być za uczucie! Uświadomiłam sobie to dopiero, kiedy próbowałam to narysować. Dziwne, że dopiero wtedy .
To na razie te trzy...
|
|
|
|
|
Błotosmętka
Faun
Dołączył: 05 Maj 2006
Posty: 165
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Chorzów
|
Wysłany:
Wto 18:27, 12 Wrz 2006 |
|
A ja chyba najbardziej lubię scenę, w której Szasta rozmawia z Aslanem we mgle...
|
|
|
|
|
narnijka
Opiekunka Narnii
Dołączył: 28 Mar 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
|
Wysłany:
Wto 18:40, 12 Wrz 2006 |
|
Błotosmętka napisał: |
A ja chyba najbardziej lubię scenę, w której Szasta rozmawia z Aslanem we mgle... |
Dlaczego?
|
|
|
|
|
Błotosmętka
Faun
Dołączył: 05 Maj 2006
Posty: 165
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Chorzów
|
Wysłany:
Śro 15:09, 13 Wrz 2006 |
|
narnijka napisał: |
Błotosmętka napisał: |
A ja chyba najbardziej lubię scenę, w której Szasta rozmawia z Aslanem we mgle... |
Dlaczego? |
Dlatego
Nie a tak serio... Generalnie chyba odnajduję w Szaście dużo swoich cech... I ta rozmowa napawa mnie optymizmem (szczególnie jak się ją czyta wiedząc, że to Aslan przemawia...)
|
|
|
|
|
jasmin
Patałach
Dołączył: 09 Sty 2009
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk
|
Wysłany:
Pią 22:27, 09 Sty 2009 |
|
przywołana już scena zdejmowania skóry smoka z Eustachego- jako ,,uśmiercenie starego życia niemożliwe własnymi siłami.
i jeszcze lubię, kiedy Aslan rusza z gromadką stworzeń do Beruny i po drodze zabierają ze sobą różne osoby (,,Czy chcesz się do nas przyłączyć kochanie?" lub ,,Chodź do nas, moje serduszko" - trochę jak ,,Pójdź za mną" Jezusa;))
|
|
|
|
|
patysio
Centaur
Dołączył: 28 Cze 2007
Posty: 568
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: patysiowo
|
Wysłany:
Śro 21:15, 28 Lip 2010 |
|
O kurcze, nie było mnie tu jeszcze
Ja podobnie jak Wy tych scen mam kilka - tak jak narni lubię scenę & przemowę Błotosmętka w Podziemiu (zawsze się wzruszam ), bardzo też lubię rozmowę Digorego z Aslanem nt. matki chłopca. Ale chyba najpiękniejszą dla mnie sceną jest ta z PWdŚ:
Cytat: |
Łucja oparła czoło o balustradę otaczającą pokład marsa i wyszeptała:
— Aslanie, Aslanie, jeżeli nas w ogóle kiedykolwiek kochałeś, ześlij nam teraz pomoc!
Ciemności nie rozjaśniły się, ale poczuła się trochę — troszeczkę — lepiej. „Ostatecznie nic się nam jeszcze nie stało” — pomyślała.
— Spójrzcie! — rozległ się od dziobu ochrypły głos Rynelfa.
Przed nimi pojawił się niewielki jasny punkt i kiedy się weń wpatrywali, wystrzelił z niego szeroki snop światła. Nie rozproszył otaczającej ich ciemności, lecz zalał światłem cały okręt, jakby tuż w pobliżu zapłonęła nagle latarnia morska. Kaspian zmrużył oczy, rozejrzał się dookoła i zobaczył twarze swoich towarzyszy — wszystkie jakby zastygłe w dzikim grymasie. Każdy spoglądał w tym samym kierunku, za każdym leżał jego czarny, ostro odcinający się od tła cień.
Łucja wpatrzyła się w płynące ku nim światło i nagle wydało się jej, że widzi w nim jakiś ciemny, ruchomy kształt. Z początku wyglądało to jak krzyż, potem jak samolot, potem pomyślała, że to latawiec, aż wreszcie z łopotem skrzydeł ciemny kształt zbliżył się, a gdy był tuż nad jej głową, poznała, że to albatros. Zatoczył trzykrotnie koło nad masztem, a potem usiadł na grzbiecie pozłacanego smoka na rufie i zakrzyczał mocnym, pięknym głosem coś, co przypominało kilka słów, ale nikt ich nie zrozumiał. Wreszcie rozpostarł skrzydła i wzbił się w powietrze, lecąc teraz powoli przed nimi, nieco z prawej burty. Drinian przesunął rumpel, kierując statek za białym ptakiem, nie wątpiąc ani przez chwilę, że to ich dobry przewodnik. Z wyjątkiem Łucji nikt jednak nie wiedział, że okrążając maszt, albatros szepnął do niej: „Odwagi, kochane serduszko!” A głos — była tego pewna — był głosem Aslana, a wraz z głosem cudowny zapach owionął jej twarz.
Po kilku minutach Ciemność przed nimi zamieniła się w szarość, a potem, zanim jeszcze ośmielili się uwierzyć w ratunek, okręt wystrzelił w pełny blask słońca. Byli znowu w ciepłym, błękitnym świecie. |
|
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001, 2002 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|