Autor |
Wiadomość |
patysio
Centaur
Dołączył: 28 Cze 2007
Posty: 568
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: patysiowo
|
Wysłany:
Pon 22:41, 03 Sty 2011 |
|
martencja napisał: |
A, przypomniałam sobie jeszcze coś, co mi się podobało! Napisy końcowe z ilustracjami Pauline Baynes. Kto wie, czy nie były lepszą ekranizacją, niż sam film:P |
U mnie te napisy tylko zwielokrotniły żal po tak zmarnowanym filmie - poczułam się jak pies, któremu rzucono ochłap z pańskiego stołu po tym, jak już zdechł z głodu.
|
|
|
|
|
|
|
patysio
Centaur
Dołączył: 28 Cze 2007
Posty: 568
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: patysiowo
|
Wysłany:
Wto 21:34, 04 Sty 2011 |
|
Właśnie przeglądam opinie nt filmu z forum darnijskiego - no i cóż, wychodzimy tu na niezłych malkontentów ;D
Spodobał mi się tekst jednej z tamtejszych forumowiczek, która nazwała mgłę zielonym Zezłem
A inna dziewoja napisała, że ponoć "Pasierb Lewisa mówił z jednym wywiadzie, że [zielona mgła] to aluzja do Pani z Zielonej Sukni właśnie". Że coooo? Czy tego Greshama Pan Bóg opuścił?
|
|
|
|
|
martencja
Biały Jeleń
Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 620
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia
|
Wysłany:
Wto 22:56, 04 Sty 2011 |
|
patysio napisał: |
U mnie te napisy tylko zwielokrotniły żal po tak zmarnowanym filmie - poczułam się jak pies, któremu rzucono ochłap z pańskiego stołu po tym, jak już zdechł z głodu. |
Niestety, tego typu ochłapów było w tym filmie więcej:/ Właściwie prawie że cokolwiek było tam pozostawione z oryginalnej fabuły, miało właśnie charakter takiego ochłapu:(
patysio napisał: |
Właśnie przeglądam opinie nt filmu z forum darnijskiego Wink - no i cóż, wychodzimy tu na niezłych malkontentów ;D |
No cóż, takie już z nas marudne paskudy. I wybredne. Przesłania nam się zachciało! A jak nie ma przesłania, to chociaż dobrego scenariusza i przekonujących bohaterów.
patysio napisał: |
A inna dziewoja napisała, że ponoć "Pasierb Lewisa mówił z jednym wywiadzie, że [zielona mgła] to aluzja do Pani z Zielonej Sukni właśnie". Że coooo? Czy tego Greshama Pan Bóg opuścił? |
A tak, słyszałam jakieś wieści (choć nie pamiętam, czy z ust Greshama, czy Apteda), że mają niecny plan dotyczący jakiegoś wątku, który miałby połączyć te dwa filmy i że zieloność mgły nie jest przypadkowa;] Ale najwyraźniej wyparłam to z pamięci:) Jak na razie nie wiadomo jeszcze zresztą nawet, czy "Srebrne krzesło" zostanie nakręcone. Wszystko zależy od wyników w box-office'ach.
A propos Greshama, gdyby kogoś ciekawiło, w którym miejscu filmu go wypatrywać, służę podpowiedzią. Sama bym nie wypatrzyła, gdybym się go tam nie spodziewała:)
I jeszcze pożyczam z zagranicznego forum [link widoczny dla zalogowanych] do tego wybitnego filmu:)
M.
|
|
|
|
|
Wiki
Patałach
Dołączył: 12 Sty 2011
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Pią 22:29, 14 Sty 2011 |
|
patysio napisał: |
Właśnie przeglądam opinie nt filmu z forum darnijskiego - no i cóż, wychodzimy tu na niezłych malkontentów ;D
Spodobał mi się tekst jednej z tamtejszych forumowiczek, która nazwała mgłę zielonym Zezłem |
Hahaha! Ciekawe jest natykać się na swoją wypowiedź na zupełnie innym forum! Tak, to właśnie mnie tak denerwowała ta dziwna zielona mgła, że aż przypominając sobie ten cudny fragment z Siostrzeńca Czarodzieja, ochrzciłam ją mianem Zielonego Zezła .
Cóż, jeśli ktoś chce przeczytać moją opinię, może wejść na forum narniawnas, za pomocą linka, który zamieściła tu Patysio.
Tak ogólnie, rzecz biorąc, to poczułam się rozczarowana. Inny reżyser, wiadomo... Jakoś za mało Narnii w Narnii i to mnie zabolało.
|
Ostatnio zmieniony przez Wiki dnia Pią 22:31, 14 Sty 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
patysio
Centaur
Dołączył: 28 Cze 2007
Posty: 568
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: patysiowo
|
Wysłany:
Sob 17:31, 15 Sty 2011 |
|
Wiki napisał: |
Hahaha! Ciekawe jest natykać się na swoją wypowiedź na zupełnie innym forum! Tak, to właśnie mnie tak denerwowała ta dziwna zielona mgła, że aż przypominając sobie ten cudny fragment z Siostrzeńca Czarodzieja, ochrzciłam ją mianem Zielonego Zezła .
(...)
Tak ogólnie, rzecz biorąc, to poczułam się rozczarowana. Inny reżyser, wiadomo... Jakoś za mało Narnii w Narnii i to mnie zabolało. |
No proszę, jaki ten internet mały!
Ja bym rzekła, że nawet zero Narnii w Narnii. Po jakimś czasie pewnie obejrzę sobie PWdŚ bez dubbingu i trzeźwym okiem nań spojrzę, ale nie spodziewam się wielkiej zmiany zdania. Aczkolwiek fragmenty dziennika Eustachego były naprawdę fajne, w sumie zaśmiałam się kilka razy dzięki nim.
PS. A jeszcze wracając do odejścia Eddiego Izzarda od roli Ryczypiska - może po przeczytaniu scenariusza stwierdził, że umywa ręce od takiej kichy? Ale i tak straszna szkoda...
PS2. Ciekawe, że w KK nie obsadzili go w roli Trajkowitki
|
|
|
|
|
martencja
Biały Jeleń
Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 620
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia
|
Wysłany:
Wto 0:24, 18 Sty 2011 |
|
patysio napisał: |
Po jakimś czasie pewnie obejrzę sobie PWdŚ bez dubbingu i trzeźwym okiem nań spojrzę, ale nie spodziewam się wielkiej zmiany zdania. |
Waham się między uczuciem grozy na samą myśl o tym, jak nieskończenie bardziej ZUY musiał być ten film z dubbingiem, niż w tej wersji, w której go widziałam, a zazdrości, że Ty, Patyś, przynajmniej jeszcze możesz mieć tę słabą nadzieję, że może być nieco lepiej niż to, co widziałaś;]
Może przestraszyli się, że by tam też zaczął używać takiego słownictwa;)
M.
|
|
|
|
|
koriat
Łachonog
Dołączył: 02 Kwi 2006
Posty: 151
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Wto 22:16, 18 Sty 2011 |
|
[quote="Wiki"]
patysio napisał: |
Tak, to właśnie mnie tak denerwowała ta dziwna zielona mgła, że aż przypominając sobie ten cudny fragment z Siostrzeńca Czarodzieja, ochrzciłam ją mianem Zielonego Zezła .
|
To już prędzej Zielony Zezwłok...
Btw, dla grzesznej, bo nieco perwersyjnej uciechy też poczytałem sobie opinie dardyjskie. I wiecie co... Pal licho, że im się podoba, de gustibus non disputandum est. Ale czemu prawie wszyscy tamtejsi oceniacze zaczynają wywód od tego, na którą godzinę byli w kinie?
|
Ostatnio zmieniony przez koriat dnia Wto 22:29, 18 Sty 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
martencja
Biały Jeleń
Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 620
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia
|
Wysłany:
Nie 22:03, 23 Sty 2011 |
|
koriat napisał: |
...Ale czemu prawie wszyscy tamtejsi oceniacze zaczynają wywód od tego, na którą godzinę byli w kinie? 8) |
Może od tego uzależniony jest odbiór i, co za tym idzie, ocena;)?
M.
|
|
|
|
|
patysio
Centaur
Dołączył: 28 Cze 2007
Posty: 568
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: patysiowo
|
Wysłany:
Śro 22:42, 02 Mar 2011 |
|
koriat napisał: |
Ale czemu prawie wszyscy tamtejsi oceniacze zaczynają wywód od tego, na którą godzinę byli w kinie? |
Ja już nie pamiętam, na którą godzinę przyszłam - ale jak wychodziłam, to chyba była godzina rozpaczy
|
Ostatnio zmieniony przez patysio dnia Śro 22:43, 02 Mar 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
martencja
Biały Jeleń
Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 620
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia
|
Wysłany:
Czw 1:03, 03 Mar 2011 |
|
Albo godzina sądu. Bo przecież skoro zostaliśmy tak surowo ukarani, to musieliśmy najwyraźniej strasznie nagrzeszyć...
M.
|
|
|
|
|
narnijka
Opiekunka Narnii
Dołączył: 28 Mar 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
|
Wysłany:
Czw 19:01, 10 Mar 2011 |
|
To ja jeszcze wrzucę kilka luźnych uwag z maila do kolegi, z którym sobie od kilku lat głównie o Narnii rozmawiamy. On jest bardziej na tak, ja bardziej na nie. Choć trudno o jednoznaczną opinię, zarówno w jego jak i moim przypadku.
- Nie jestem i nie będę fanką tego filmu, ale nie uważam go za kiepski obraz.
- (kolega uważa, że książka jest b. trudna do sfilmowania) - Hmmm, nie zgodzę się z Tobą - może nie będę obiektywna, bo Wędrowiec to mój ukochany tom, niemniej uważam, że nie jest to trudny materiał do sfilmowania - wprost przeciwnie - baśniowość scen jest tutaj znaczenie porywająca niż w pierwszym tomie - Koniec Świata, podmorskie światy, Stół Aslana etc - to po pierwsze. Po drugie - czy naprawdę dramaturgia podróży jest taka kiepska?
W książce wszystko jest jasne - podróż jest metafora dojrzewania bohaterów, co więcej podróż jest po coś - oczywiście chodzi o odnalezienie zaginionych baronów, ale przede wszystkim chodzi o dotarcie do Aslana - Ryczypisk wyraża to pragnienie głośne i wyraźnie, reszta marzy o spotkaniu Wielkiego Lwa na Końcu Świata. Stąd tom ten jest tak inny od poprzednich - z jednej strony wydarzenie goni wydarzenie, z drugiej jednak akcja wyraźnie zdaje się służyć "wyższym celom" - wędrówce człowieka do Boga. I tu jest pies pogrzebany - w filmie tego przesłania zabrakło - całość przypomina ardzo efektowny obraz gry komputerowej w której chodzi o "zaliczenie" misji, niemającej wiele wspólnego z przesłaniem chrześcijańskim. I nie mam tu na myśli tego (jak obrazowo i trafnie ujmuje to Card), by Aslan w każdej scenie przechadzał się z krzyżem na ramionach. Chodzi jednak o to, że bohaterowie tej wyprawy nie poradziliby sobie, gdyby nie stała opieka Aslana. Tutaj podobnie jak w pierwszej części zwycięstwo jest głównie konsekwencją wysiłku ludzi, nie zaś obecności Boga. Aslan staje się okazałym, niemniej tylko dodatkiem w tej opowieści i bądźmy szczerzy, spokojnie mogłoby by go w tym filmie nie być. Owszem scenarzyści musieliby się trochę namęczyć w końcówce, ale efekt na miarę Zielonej Mgły pewnie zakończyłby sprawę. Ironizuję? Tak. Ale jak inaczej podejść do filmu, który jest oparty na Opowieściach, a tak marzyło mi się, by był im wierny?
- Myślę jednak, że fragment dotyczący wiary to położenie akcentu właśnie na brak chrześcijańskiego charakteru w filmie - bohaterowie stale wspominają w iście amerykańskim stylu - musisz wierzyć, musisz mieć wiarę, niewiadomo jednak w co maja wierzyć i tak naprawdę po co. Lewis mówi wyraźnie - wierzyć masz w Chrystusa i tylko dzięki wierze w Niego możesz dobrze przeżyć życie. To dzięki Niemu żyjesz, dzięki Niemu jest ten świat i do Niego masz zmierzać. To takie proste i "na szybko" przesłanie "Opowieści z Narnii" - tego w filmie nie ma. I w sumie może dobrze, że nie będzie dalszych części bo aż strach pomyśleć, jak będzie wyglądał Siostrzeniec Czarodzieja, czy Ostatnia Bitwa bez chrześcijańskiego przesłania, w najlepszym razie z przesłaniem pociętym i podanym w wersji 3D.
- (odnośnie recenzji Carda, który w filmie widzi kalwiński charakter chrześcijańskiego przesłania) - Głowię się nad tym już od jakiegoś czasu, ale nie - nie widzę tego kalwińskiego charakteru przesłania. Skąd go więc wziął Card? Myślę, że ważnym jest tutaj kwestia nie tyle odczytania teologii Lewisa, ile religijność w jakiej Card wzrastał, czy żyje. Dla mnie jako katoliczki Lewis w Opowieściach jest prawdziwym protestantem (bez rozróżniania na kwestię czy jest to kalwiznizm, luteranizm...) - w dużym uproszczeniu - chrystocentryzm i taka (jak to nazwałam dla potrzeb własnych) surowość Chrystusa wobec człowieka. Protestanci jakich miałam okazję poznać właśnie tacy są - mili, uprzejmi ale surowi i bezkompromisowi, jasno zarysowujący granice. Katolicy bywają bardziej rozmemłani, dużo mówią nie konsekwencjach grzechu, ale o miłosierdziu. Stąd obraz Aslana który nierzadko boleśnie karze bohaterów Opowieści nie mógł moim zdaniem wyjść od katolika. Z drugiej jednak strony Lewis ukazuje chrześcijaństwo w którym człowiek w każdym momencie drogi może przyjść do Chrystusa i prosić o wybaczenie, w którym nikt nie jest mniej ważny, bo dla każdego Aslan przygotował jego własną opowieść. Co więcej Chrystus Lewisa pozwala sobie usiąść na grzbiecie, biega i ryczy, a nawet przewodniczy radosnej defiladzie. I mimo że jestem katoliczką, to lubię się określać teologiem chrześcijańskim bo właśnie taka teologia, jaką przedstawiał Lewis (nie tylko w Opowieściach) wydaje mi się pełnym odzwierciedleniem nauki Chrystusa.
Gdyby, wracając do recenzji Carda przyjąć, że film jest o przesłaniu kalwińskim - trzeba by przyjąć, że los bohaterów jest przesądzony. Hmmm, pewnie można ponaciągać i powiedzieć, że przecież Aslan wezwał dzieci bez ich zgody, że musiały uczestniczyć w wprawie i były tylko pionkami bez możliwości wyboru. Pewnie, ponieważ film nie wzbudził mojego entuzjazmu mogłabym powiedzieć, że tak jest, ale prawda jest taka moim zdaniem, co już napisałam wcześniej, że film jest w ogóle pozbawiony jakiegokolwiek przesłania chrześcijańskiego. No dobrze, może są tam jakieś resztki, ale bez najmniejszego sensu przelatujące przed widzem.
- (kwestia poprawiania Lewisa - kolega uważa, że jest konieczne) - I tu się nie zgadzamy - moim zdaniem poprawianie nie jest potrzebne. Wszelkie poprawki uczyniły zresztą z tego filmu zupełnie nową opowieść niemającą wiele wspólnego z Lewisem.
W tym tomie nie chodzi o coś przeciwko czemu dzieci walczą, ale o wędrówkę, podczas której dojrzewają do spotkania z Aslanem. Jest tu masa przygód, baśniowych krajobrazów i postaci. Co tu poprawiać? Tutaj ważna jest przemiana Eustachego, wizyta na Wyspie Łachonogów, a zaginieni baronowie tylko umożliwiają tę wędrówkę.
Powrót Jadis to jedna z gorszych rzeczy w te produkcji.
- Zielona Mgła to kolejny błąd. Tak jak piszesz nijak się ma do Lewisa i to już powinno wystarczyć - te dymki rodem chyba z Losta sprawiły, że z zażenowaniem patrzyłam na resztę filmu - no bo co to niby miało być? Ten tom nie jest o walce ze złem, ale o drodze i poszukiwaniu. A tak mamy zieloną mgłę, którą jak pisała koleżanka można wyjaśnić i humory bohaterów i wszystkie dziwne wydarzenia.
To już nie jest chrześcijańskie fantasy - gdyby nim było ktoś musiałby tę mgłę zaprosić do wnętrza siebie, wiedząc czym ona jest i od kogo pochodzi. Tak jak piszesz ta wizja jest niepoważna i tyle.
Więcej tu nie trzeba dodawać.
- w książce przemiana Eustachego jest typową metaforą albo chrztu albo spowiedzi. Mimo że Eustachy stara się, nie może sam zedrzeć skóry smoka, musi to zrobić Aslan i to jeszcze w niezbyt delikatny sposób. W filmie jest tak, że bycie smokiem nie jest takie złe, a przestaje się nim być w sposób nie chrześcijański, ale bardziej magiczny. Eustachy szybko i raczej nieporadnie opowiada, jak to było że Lew go zamienił na powrót w chłopca, i cała metafora pryska.
- koledze podoba się bardziej przemiana Eustachego w filmie, niż w książce - mi filmowa nie wystarcza - w książce przemiana Eustachego jest typową metaforą albo chrztu albo spowiedzi. Mimo że Eustachy stara się, nie może sam zedrzeć skóry smoka, musi to zrobić Aslan i to jeszcze w niezbyt delikatny sposób. W filmie jest tak, że bycie smokiem nie jest takie złe, a przestaje się nim być w sposób nie chrześcijański, ale bardziej magiczny. Eustachy szybko i raczej nieporadnie opowiada, jak to było że Lew go zamienił na powrót w chłopca, i cała metafora pryska.
- nie podoba mi się też scena Łucji z księgą - film jest pod tym względem bardziej obrazowy, niestety zabrakło mi tutaj słów Aslana i zupełnie nie rozumiem po co z Łucji uczyniono złodziejkę.
- nie usatysfakcjonowała mnie scena końcowa - Dzięki Bogu, zostało to (zdanie - W waszym świecie noszę inne imię )zachowane, niemniej to już (że będę się dalej czepiać) o wiele słabiej brzmi niż w książce.
Lewis daje tutaj kapitalną rozmowę, reżyser zostawia jedno zdanie. To jednak trochę za mało.
|
|
|
|
|
koriat
Łachonog
Dołączył: 02 Kwi 2006
Posty: 151
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Sob 12:20, 12 Mar 2011 |
|
^^
W sumie w dużej mierze trafiłaś w sedno.
Osobiście nie mam wiele przeciw laicyzacji tych filmów. Rzecz jasna w dużej mierze zmienia to, a może nawet zabija klimat oryginału, na pewno spłaszcza, i tak dalej, ale nie tak, żeby zepsuć przyjemność z oglądania. Ale cóż, widać taki Zeitgeist, nie ma co płakać.
Podobnie zmiany fabularne - być może dosłowne przeniesienie niektórych wątków nie wyglądąłoby najlepiej.
Ale problem został zdiagnozowany już wielokrotnie: wycinając wiele z pierwowzoru nie zaproponowano nic w zamian, bo to co zaproponowano jest zwyczajnie głupie.
Ale, sam o tym nie pomyślałem - rzeczywiście, Wędrowiec to jedyny tom którego fabuła nie stoi na konflikcie dobra i zła, jeśli już, to chodzi o sprawdzenie, czy ci dobrzy są dość dobrzy. Więc ciekawe, na ile cały ten mglisty zabieg świadomie z tego wynika - że nie może być fantasy bez tej walki, i jeśli nie ma jej w książce, to czeba dodać...
|
|
|
|
|
narnijka
Opiekunka Narnii
Dołączył: 28 Mar 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
|
Wysłany:
Pon 18:27, 14 Mar 2011 |
|
Ano, w filmie tak bardzo starano się dodać, że zapomniano o treści książki. W rezultacie mamy dziwną opowieść, którą spaja mgła z Losta. A szkoda, bo ja nadal będę twardo stać na stanowisku, że to mógł być bardzo piękny film.
Piękny, dobry film w którym, jak to Card napisał, Aslan nie musiałby przechadzać się z krzyżem po planie, żeby widz zobaczył opowieść z przesłaniem chrześcijańskim, albo duchowym jak kto woli. Tu przesłania nie ma.
|
|
|
|
|
Olle
Centaur
Dołączył: 07 Kwi 2006
Posty: 581
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz/Poznań
|
Wysłany:
Wto 23:02, 22 Mar 2011 |
|
patysio napisał: |
Żeby pokonać ZM, nie trzeba odbyć osobistej podróży czy pokonać własne słabości - trzeba po prostu zebrać 7 mieczy i (pardon me saying so) pierdolnąć je na stół. |
Cudowne streszczenie tego filmu.
koriat napisał: |
Przede wszystkim - konsekwentnie w serii znakomita jest scenografia i cała oprawa plastyczna - absolutnie prześliczny Wędrowiec |
Ja jednak (już o tym chyba wspominałam) mam zastrzeżenia do niektórych scenografii i do samego Wędrowca. Jak na mój gust trochę wygląda, jakby go pożyczyli z lunaparku. Wypasionego lunaparku, no ale zawsze...
Ogólnie mówiąc, co do plastyki/scenografii PWdŚ nie zgadzam się z Wami, Martencjo i Koriacie. Co chwilę się irytowałam, bo kurde kto wymyślił, żeby na ściany itd. dawać obrazy komponowane jak kadry filmowe? Toż to nawet w klasycyzmie tak nie kadrowano. Każdy co bardziej kreatywny art director, który zna nieco bardziej historię sztuki (a to powinno być cechą człowieka na tym stanowisku), wpadł by na pomysł: "a może w Narni to bardziej malowali jak w dawnych czasach, skoro chodzą w takich ciuchach? Może oni tam w Narni nie oglądali filmów i dlatego raczej w sztukach plastycznych będą pokazywać całe postaci zamiast je odważnie przecinać i robić takie perspektywiczne skróty, a realizm im zwisa i powiewa?" Nic bardziej mylnego! Art director (zapewne grafik komputerowy, taki który umie dużo szczegółów i nawet błyski w oku) "obmyślający" scenografię do tego błota filmowego walnie na ściany swoje mega realistyczne concept arty do "Władcy Pierścieni" namalowane w Photoshopie na tablecie. Szlag mnie trafił. Że już nie wspomnę i nie zapytam, skąd oni mieli u licha Leonarda da Vinci na pokładzie, który im narysował portrety pamięciowe baronów. Po seansie zostało mi w głowie wrażenie nieprzemyślanego eklektyzmu i bylejakości stylistycznej, gdzie trafiają się pojedyncze, ładne rzeczy. Rozumiem, że same Opowieści są eklektyczne, ale jakby inaczej i nie tak sztucznie. Dla odróznienia: w ekranizacji WP jakoś nie miałam poczucia, że ta oto postać trzyma teraz dopiero co wczoraj wykonany ręcznie i pomalowany farbą syntetyczną rekwizyt (jeszcze lśni), ale że wszystko pochodzi z tamtej rzeczywistości, jest nieco pobrudzone, ma swój wiek, historię i gdzieniegdzie zaschnięta krew.
Tak sobie myślę, że jednym z pomysłów, które od nas ściągnięto, jest połączenie wszystkich mniejszych bitew w jedną wielką bitwę. To MUSIAŁO być spektakularne.
"Ironiczne uwagi" Eustachego na początku średnio mnie bawiły... Może to kwestia tłumaczenia, bo oglądałam w wersji polskiej, nie wiem. Ogólnie żadna postać/scena/dialog mnie nie zainteresowały. Szkoda gadać. Już wszystko napisaliście na ten temat, właściwie i ja się pod większością Waszych wypowiedzi podpisuję. Próbowałam znaleźć jakieś dobre strony, ale nic, nic! Szambo i "zielony zezwłok". Podobnie jak Patysio zasłaniałam oczy. No, może przez chwilę myślałam nawet, że scena ze zdzeraniem skóry z Eustachego nie była taka zła. Ale z drugiej strony - równie dobrze Aslan mógłby zdzierać ze smoka skórę w gumowych rękawiczkach, a potem koniecznie zajodynować. I nikt się nie przestraszy, i higienicznie. Po drugie - Lorda Driniana zupełnie inaczej sobie wyobrażałam, ale ten też by uszedł przed moją krytyką, gdyby nie kilka drobnych rzeczy, np. dziwnej skłonności do przebierania się za Imperatora poprzez nakładanie Tajemniczego Kaptura rzucającego na twarz Tajemniczy Cień. Zresztą wspominając na dokładkę Miecze Świetlne, doszłam do wniosku, że film miejscami wygląda na próbę remaku StarWarsa.
martencja napisał: |
I w ogóle skąd ci filmowcy (oraz Douglas Gresham) wytrzasnęli ten fakt, że głównym tematem PWdŚ jest temptation
|
Myślę, że to była kwestia losowa. Zapewne już wszyscy znają moją teorię o "filmie terapeutycznym dla dzieci", który polega na tym, że wyodrębnia się siłą "przewodni problem" (ta forma przekazu, niezwykle wątła, nie pomieści większej ilości "problemów", ale wymaga usprawiedliwienia swojego istnienia poprzez "dające po twarzy przesłanie"; nawet przesłanie z zupełnie innego filmu) i go rozwiązuje w sposób możliwie najbardziej toporny, by tak powstały film wychował dzieci. Dzięki temu rodzice nie muszą juz tego robić. Moja teoria się sprawdza po raz kolejny, dlatego być może wyjdzie kiedyś z grupy "ryzykownych".
martencja napisał: |
struktura PWdŚ jest zbyt fragmentaryczna, a poszczególne przygody są za mało ze sobą powiązane, zupełnie mnie nie przekonuje |
a wiesz, że się zastanawiałam ostatnio nad tym. Bo rzeczywiście PWdŚ łatwiej sfilmować jako serial niż pełny metraż: przygoda/ciach/druga przygoda/ciach/trzecia przygoda itd. Ale to nie znaczy, że zrobienie pełnometrażówki z powieści o takiej strukturze jest niewykonalne, po prostu trzeba by wyjść ze schematów w opowiadaniu historii w filmie i zrobić coś nowego, co też by nie znudziło, budować napięcie wymyślnymi sposobami. Co wymaga tego cholernego zastanowienia i ryzyka, jakiego na ogół się nie lubi, kiedy film ma się sprzedać! Bo wtedy się sięga do "sprawdzonych" sposobów. Które to sprawdzone sposoby się nie sprawdzają.
I jak wytłumaczyć producentowi, że nie będzie bitwy na miecze, skoro to fantasy? NIE DA SIĘ!
martencja napisał: |
Natomiast jeżeli chodzi o brak przemiany Aslana z baranka, powód jest, jak czytałam, banalnie prosty: pieniądze. Zrobienie takiej sceny byłoby podobno straszliwie drogie, a ten film, przez finansową klapę "Księcia Kaspiana", miał w porównaniu z nim bardzo obcięty budżet. |
To jest za przeproszeniem bullshit, jaki wymyślili twórcy filmu dla zamydlenia oczu. Zrobienie np. węża morskiego i smoka i innych poronionych drzwi w powietrzu (!??) miałoby być tańsze niż jedna głupia przemiana w lwa z baranka? Czy może miałabym uwierzyć, że doszli do końca filmu i stwierdzli "whoops, trochę przesadziliśmy z budżetem, starczy nam tylko na pionowa falę, nie będziemy się już umawiać z jakimś Bagińskim na dodatkowe 3D"? Przecież wystarczyłby jeden świetny grafik komputerowy bądź prosty trik z np. rażącym blaskiem w czasie przemiany, albo inna sztuczka w jakimś AfterEffectsie (co może wyglądałoby lepiej przy umiejętnym montażu niż grafiki w programach 3D) - i scena gotowa. Tak naprawdę pewnie stwierdzili, że scena jest za bardzo wprost chrześcijańska jak na film, który ma każdy połknąć, jednak nie chcieli się przyznać bo to znowu niepoprawne w drugą stronę. Doprawdy, już prędzej bym uwierzyła w wymówkę, że np. w filmie transformacja byłaby o ciut za bardzo dosłowna i łopatologiczna, bo jednak książka to nieco inne medium itd. Ale no coż, ja to wszystko powiedziałam, bo wiadomo, jestem fanatyczką religijną i wykrywam wszędzie spiski:P
martencja napisał: |
A, przypomniałam sobie jeszcze coś, co mi się podobało! Napisy końcowe z ilustracjami Pauline Baynes. Kto wie, czy nie były lepszą ekranizacją, niż sam film:P |
Całkiem ładne i przyzwoite. Lepsze niż trzy ekranizacje razem wzięte.
koriat napisał: |
Btw, dla grzesznej, bo nieco perwersyjnej uciechy też poczytałem sobie opinie dardyjskie. I wiecie co... Pal licho, że im się podoba, de gustibus non disputandum est. Ale czemu prawie wszyscy tamtejsi oceniacze zaczynają wywód od tego, na którą godzinę byli w kinie? |
A weźcie mi powiedzcie, po co ludziom takie tematy http://www.narniawnas.fora.pl/aktorzy,26/georgie-skandar,381.html ??
narnijka napisał: |
czy Ostatnia Bitwa bez chrześcijańskiego przesłania, w najlepszym razie z przesłaniem pociętym i podanym w wersji 3D. |
Ha! Przerażająco ciekawe, jak tfoorcy zekranizują OB bez Aslana.
koriat napisał: |
Ale problem został zdiagnozowany już wielokrotnie: wycinając wiele z pierwowzoru nie zaproponowano nic w zamian, bo to co zaproponowano jest zwyczajnie głupie. |
Pojawia się pytanie, po co w ogóle zabierać się za ekranizację, nawet jeśli chce się już poprawiać i proponować coś w zamian. Już lepiej sobie chyba podarować albo zrobić coś własnego.
narnijka napisał: |
Piękny, dobry film w którym, jak to Card napisał, Aslan nie musiałby przechadzać się z krzyżem po planie, żeby widz zobaczył opowieść z przesłaniem chrześcijańskim, albo duchowym jak kto woli. Tu przesłania nie ma. |
Nie ma Aslana, nie ma i przesłania. W książce Aslan jest dość transparentny, ale i tak spaja całość, co się wyczuwa podskórnie. W filmie, jak już wspomnieliście, miejsce Aslana zajmuje np. latarka, więc nie dziwota, że akcja się nie klei. Podejrzewam, że dlatego właśnie, że się buduje film na schemacie "dobro/zło", ale bez Lwa - żeby przypadkiem nie urazić widza neutralnego wyznaniowo. Widz neutralny wyznaniowo bowiem - stanowiący zapewne target tfoorców PWdŚ - nie potrafiłby pobłażliwie zignorować ani uszanować jakiegokolwiek religijnego przesłania, gdyż się boi, że oglądając film, zostanie nawrócony siłą i co on potem pocznie ten widz neutralny, ten target.
Film obudził we mnie radykała, może nawet fanatyka o nie o nie! Co jest znakiem, że już więcej nie powinnam obejrzeć żadnej z ekranizacji - zobaczyłam już dość, żeby mieć pewność, że kolejne części będą tylko gorsze.
|
|
|
|
|
martencja
Biały Jeleń
Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 620
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia
|
Wysłany:
Pon 21:49, 25 Kwi 2011 |
|
narni napisał: |
- (odnośnie recenzji Carda, który w filmie widzi kalwiński charakter chrześcijańskiego przesłania) - Głowię się nad tym już od jakiegoś czasu, ale nie - nie widzę tego kalwińskiego charakteru przesłania. Skąd go więc wziął Card? (...) Gdyby, wracając do recenzji Carda przyjąć, że film jest o przesłaniu kalwińskim - trzeba by przyjąć, że los bohaterów jest przesądzony. Hmmm, pewnie można ponaciągać i powiedzieć, że przecież Aslan wezwał dzieci bez ich zgody, że musiały uczestniczyć w wprawie i były tylko pionkami bez możliwości wyboru. Pewnie, ponieważ film nie wzbudził mojego entuzjazmu mogłabym powiedzieć, że tak jest, ale prawda jest taka moim zdaniem, co już napisałam wcześniej, że film jest w ogóle pozbawiony jakiegokolwiek przesłania chrześcijańskiego. No dobrze, może są tam jakieś resztki, ale bez najmniejszego sensu przelatujące przed widzem. |
No właśnie, wydaje mi się, że przypisywanie temu filmowi charakteru jakiegokolwiek odłamu chrześcijaństwa, czy też jakiegokolwiek innego nurtu ideologicznego albo filozoficznego, oznaczałoby założenie, że twórcom scenariusza przyświecała przy jego pisaniu jakakolwiek głębsza myśl, chrześcijańska bądź nie, poza chęcią zdobycia kasy. Jak dla mnie to przypisywanie im zbyt wielkich zasług.
narni napisał: |
- (kwestia poprawiania Lewisa - kolega uważa, że jest konieczne) |
A czy uściślił może, które konkretnie poprawki były konieczne? Bo chyba nawet największy fan filmu nie stwierdzi, że wszystkie?
narni napisał: |
- I tu się nie zgadzamy - moim zdaniem poprawianie nie jest potrzebne. Wszelkie poprawki uczyniły zresztą z tego filmu zupełnie nową opowieść niemającą wiele wspólnego z Lewisem. |
Co więcej - niemającą wiele wspólnego z dobrą sztuką, a nawet dobrym rzemiosłem filmowym.
narni napisał: |
- nie podoba mi się też scena Łucji z księgą - film jest pod tym względem bardziej obrazowy, niestety zabrakło mi tutaj słów Aslana i zupełnie nie rozumiem po co z Łucji uczyniono złodziejkę. |
Przyszło mi do głowy, że to jest ładna metafora tego, jak w tym filmie potraktowano książkowy oryginał: tak jak Łucja zupełnie nie szanuje księgi z zaklęciami, tak twórcy filmu zupełnie nie uszanowali powieści, na podstawie której nakręcili film. To symptomatyczne, że zarówno sposób potraktowania przez nich materiału wyjściowego, jak i umieszczenie w scenariuszu takiej sceny, świadczy o tym, jak mało szacunku mają do literatury i książek.
narni napisał: |
Lewis daje tutaj kapitalną rozmowę, reżyser zostawia jedno zdanie. To jednak trochę za mało. |
No i - powtórzę raz jeszcze - Lewis przygotowuje nas (i bohaterów) na tę rozmowę przez całą książkę. A film nie.
koriat napisał: |
Osobiście nie mam wiele przeciw laicyzacji tych filmów. (...)
Ale problem został zdiagnozowany już wielokrotnie: wycinając wiele z pierwowzoru nie zaproponowano nic w zamian, bo to co zaproponowano jest zwyczajnie głupie. |
No właśnie, też mi się wydaje, że przeżyłabym, gdyby pozbawiono film chrześcijańskiego przesłania, ale przynajmniej zrobiono porządny, niełopatologiczny film, z dobrym scenariuszem i przekonującymi bohaterami. W końcu z LCiSS też wycięto sporo chrześcijaństwa, a mimo to film był całkiem niezły - i to zarówno jako ekranizacja, jak i sam w sobie. Przeglądałam sobie raz jeszcze moją recenzję PWdŚ napisaną wkrótce po przyjściu z kina i rzuciło mi się w oczy, jak często pada tam słowo "banalny". Bo taki niestety ten film jest...
Olle napisał: |
Ogólnie mówiąc, co do plastyki/scenografii PWdŚ nie zgadzam się z Wami, Martencjo i Koriacie. Co chwilę się irytowałam, bo kurde kto wymyślił, żeby na ściany itd. dawać obrazy komponowane jak kadry filmowe? Toż to nawet w klasycyzmie tak nie kadrowano. |
Oho, od razu widać, że odzywa się fachowiec od sztuk plastycznych:)!
Olle napisał: |
...gdyby nie kilka drobnych rzeczy, np. dziwnej skłonności do przebierania się za Imperatora poprzez nakładanie Tajemniczego Kaptura rzucającego na twarz Tajemniczy Cień. Zresztą wspominając na dokładkę Miecze Świetlne, doszłam do wniosku, że film miejscami wygląda na próbę remaku StarWarsa. |
No bo wiesz, "Gwiezdne wojny" zarobiły kupę kasy, ergo się sprawdziły, a ideą przyświecającą tej ekranizacji było przede wszystkim: podążanie utartymi ścieżkami, broń Boże niewychylanie się w stronę jakichś oryginalnych rozwiązań, bo licho wie, jak publiczność na to zareaguje!
Olle napisał: |
martencja napisał: |
I w ogóle skąd ci filmowcy (oraz Douglas Gresham) wytrzasnęli ten fakt, że głównym tematem PWdŚ jest temptation |
Myślę, że to była kwestia losowa. Zapewne już wszyscy znają moją teorię o "filmie terapeutycznym dla dzieci" (...) |
Ha! To całkiem przekonująca teoria! Dodatkowo, żeby każdy widz na pewno złapał, którąż to ideę twórcy na zasadzie losowania wyłonili jako przewodnią w swoim dziele, będzie się im o tym przypominać przy każdej możliwej okazji, w każdym materiale promocyjnym filmu!
Olle napisał: |
a wiesz, że się zastanawiałam ostatnio nad tym. Bo rzeczywiście PWdŚ łatwiej sfilmować jako serial niż pełny metraż: przygoda/ciach/druga przygoda/ciach/trzecia przygoda itd. Ale to nie znaczy, że zrobienie pełnometrażówki z powieści o takiej strukturze jest niewykonalne, po prostu trzeba by wyjść ze schematów w opowiadaniu historii w filmie i zrobić coś nowego, co też by nie znudziło, budować napięcie wymyślnymi sposobami. Co wymaga tego cholernego zastanowienia i ryzyka, jakiego na ogół się nie lubi, kiedy film ma się sprzedać! Bo wtedy się sięga do "sprawdzonych" sposobów. Które to sprawdzone sposoby się nie sprawdzają. |
No właśnie, zastanawia mnie, czy czasami większość filmów drogi nie jest właśnie taka fragmentaryczna? To znaczy owszem, zwykle bohaterom przyświeca jakiś tam cel, ale jednak większość historii dzieje się od jednego do drugiego etapu podróży, od miejsca do miejsca, od sceny do sceny, od jednej do drugiej napotkanej w podróży postaci. Tylko że wtedy siłą napędzającą taki film muszą stać się wyraziści bohaterowie. No i tu zaczynają się schody!
Olle napisał: |
martencja napisał: |
Natomiast jeżeli chodzi o brak przemiany Aslana z baranka, powód jest, jak czytałam, banalnie prosty: pieniądze. Zrobienie takiej sceny byłoby podobno straszliwie drogie, a ten film, przez finansową klapę "Księcia Kaspiana", miał w porównaniu z nim bardzo obcięty budżet. |
To jest za przeproszeniem bullshit, jaki wymyślili twórcy filmu dla zamydlenia oczu. (...) Tak naprawdę pewnie stwierdzili, że scena jest za bardzo wprost chrześcijańska jak na film, który ma każdy połknąć, jednak nie chcieli się przyznać bo to znowu niepoprawne w drugą stronę. |
Ja tam się na efektach specjalnych nie znam, to nie będę się upierać - powtarzam jedynie, co wyczytałam. A co do chrześcijańskości odwołania, to szczerze mówiąc Twoja teoria nie bardzo mnie przekonuje, bo jednak chwilę później pojawia się słynna kwestia "In your world I have another name", która też jest dość czytelnym nawiązaniem. A w poprzednich filmach było zmartwychwstanie Aslana w LCiSS i akcentowanie potrzeby wiary w KK - i przeszło, a LCiSS nawet zarobił niezłą kasę.
Olle napisał: |
Doprawdy, już prędzej bym uwierzyła w wymówkę, że np. w filmie transformacja byłaby o ciut za bardzo dosłowna i łopatologiczna, bo jednak książka to nieco inne medium itd. |
Może przy tak koszmarnie łopatologicznym filmie woleli nie używać argumentów o próbach uniknięcia łopatologiczności, bo wiedzieli, że wtedy już wszyscy by ich wprost wyśmiali:P
Może lepiej nie wnikać...
Olle napisał: |
koriat napisał: |
Ale problem został zdiagnozowany już wielokrotnie: wycinając wiele z pierwowzoru nie zaproponowano nic w zamian, bo to co zaproponowano jest zwyczajnie głupie. |
Pojawia się pytanie, po co w ogóle zabierać się za ekranizację, nawet jeśli chce się już poprawiać i proponować coś w zamian. Już lepiej sobie chyba podarować albo zrobić coś własnego. |
Jak to po co? Dla kasy! Pomyśleli sobie: LOTR zrobił kasę, HP zrobił kasę, najwyraźniej jest teraz moda na fantastykę, weźmy i my coś zróbmy. Tylko że zamiast wydobyć to, co czyni właśnie tę konkretną fantastykę oryginalną i inną od reszty, postanowili ja przyciąć i uśrednić do uniwersalnego wzorca, żeby czasami ani trochę nie zaryzykować jakimiś niesprawdzonymi rozwiązaniami fabularnymi.
Tak sobie zaczęłam śledzić kanał youtube wielokrotnie już tu cytowanego narniawebczyka (?) GlumPuddle'a, który tam przedstawił wnikliwą, scena po scenie, analizę tego dzieua (chyba musi być masochistą, skoro żeby zrobieć ten komentarz musiał się ze trzy razy wybrać na film, który mu się nie podobał). Nie będę tu forumowiczów zarzucać linkami do poszczególnych części analizy, bo to w sumie dobrych parę godzin słuchania (a jak ktoś bardzo ciekaw, łatwo znaleźć), dam tylko podsumowanie pod wiele mówiącym tytułem "Problems with Fox/Walden's 'The Voyage of the Dawn Treader'" (a swoją drogą to ciekawe, że Amerykanie najwyraźniej raczej określają film przez producenta, a nie reżysera - u nas raczej byśmy powiedzieli "Problems with Michael Apted's 'The Voyage of the Dawn Treader'"), w którym między innymi wytyka jeszcze kilka idiotyzmów w fabule i udowadnia, dlaczego według niego film ten nie tylko nie jest dobrą adaptacją, ale wręcz jest antynarnijski i antylewisowski w swej wymowie.
Poza tym można też w internecie znaleźć na przykład [link widoczny dla zalogowanych] (tylko częściowo odnosi się do wydarzeń w książce, ale nic nie wnosi). A z przyjemniejszych rzeczy - jeszcze jedna [link widoczny dla zalogowanych].
Na koniec pozwolę sobie jeszcze przytoczyć swoje własne, dawno temu napisane słowa z wątku o ekranizacji Kaspiana:
martencja napisał: |
Olle napisał: |
można by z Opowieści stworzyć coś na prawdę lepszego, choćby nowy kameralny serial BBC. |
Tu się nie zgodzę. Żeby wyszło dobrze, a nie śmiesznie-pociesznie, trzeba mieć duży budżet na efekty specjalne. Nazwijcie mój sposób odbioru filmów płytkim, ale jednak nie byłabym w stanie się wczuć w akcję i traktować filmu poważnie, chociażby scenariusz był wspaniały, gdyby efekty były papierowe. |
...bo zmieniłam zdanie. Przynajmniej częściowo. To znaczy nadal uważam, że kiepskie efekty specjalne odwracają uwagę od fabuły, jak również nadal utrzymuję, że Narnia powinna mieć rozmach, ale doceniłam wartość dobrego scenariusza! A że ostatnio pasjami oglądam przeróżne seriale BBC i większość z nich ma świetne scenariusze, jestem w stanie uwierzyć, że i z tego materiału byliby w stanie stworzyć coś wartościowego... Może nawet na tyle, że byłabym w stanie już przełknąć papierowe efekty specjalne;) (choć, patrząc na niektóre produkcje BBC, ich budżety muszą być wcale nienajmniejsze. Ale z pewnością i tak niewystarczające, żeby nie musieć się opierać głównie na aktorach w zwierzęcych kostiumach;)).
M.
Edit:
koriat napisał: |
Ale, sam o tym nie pomyślałem - rzeczywiście, Wędrowiec to jedyny tom którego fabuła nie stoi na konflikcie dobra i zła, jeśli już, to chodzi o sprawdzenie, czy ci dobrzy są dość dobrzy. Więc ciekawe, na ile cały ten mglisty zabieg świadomie z tego wynika - że nie może być fantasy bez tej walki, i jeśli nie ma jej w książce, to czeba dodać... |
Niestety, jak się okazuje, jak najbardziej świadomie i z premedytacją...
|
Ostatnio zmieniony przez martencja dnia Śro 14:19, 04 Maj 2011, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001, 2002 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|