Autor |
Wiadomość |
narnijka
Opiekunka Narnii
Dołączył: 28 Mar 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
|
Wysłany:
Sob 8:39, 25 Lis 2006 |
|
Niedawno ukazała się na polskim rynku książka Gaimana, stanowiąca zbiór opowiadań w którym jedno "Problem Zuzanny" dotyczy "narnijskiej Zuzanny".
Poniżej wklejam fragment opowiadania pożyczony ze strony - Wydawnictwa Mag - [link widoczny dla zalogowanych] Całe opowiadanie na stronie Wydawnictwa.
Jak oceniacie to opowiadanie? Co sądzicie na temat treści?
Cytat: |
Tej nocy znów ma ów sen.
We śnie stoi wraz z braćmi i siostrą na skraju pola bitwy. Jest lato, a trawa ma ów szczególny jaskrawy odcień zieleni: zdrowej zieleni, jak na boisku do krykieta albo przyjaznych zboczach South Downs, witających przybyszów z północy. Na trawie leżą trupy. Żaden z nich nie jest ludzki; widzi leżącego obok centaura z poderżniętym gardłem. Końska połowa jest ogniście gniada, ludzka skóra ciemnobrązowa od słońca. Odkrywa, że wpatruje się w końskiego penisa, rozmyślając o zwyczajach godowych centaurów, wyobraża sobie, jak całuje ją owa brodata twarz. Jej oczy wędrują ku ranie na gardle i lepkiej, czerwonoczarnej kałuży wokół. Drży.
Nad trupami brzęczą muchy.
Wśród traw kołyszą się polne kwiaty. Rozkwitły wczoraj, po raz pierwszy - od jak dawna? Stu lat? Tysiąca? Stu tysięcy? Nie wie.
Wszędzie tu był śnieg, myśli wodząc wzrokiem po polu bitwy.
Wczoraj wszędzie tu był śnieg, nieustanna zima bez Gwiazdki.
Siostra szarpie ją za rękę i wskazuje coś. Stoją na grzbiecie zielonego wzgórza, pogrążeni w rozmowie. Lew jest złocisty, ręce trzyma splecione za plecami. Czarownica, ubrana na biało, krzyczy coś do niego, a on słucha spokojnie. Dzieci nie rozumieją o czym mówią, nie pojmują jej zimnej złości ani grzmiących odpowiedzi lwa. Włosy czarownicy są czarne i błyszczące, usta czerwone.
W śnie dostrzega takie rzeczy. Wkrótce zakończą swą rozmowę. Lew i czarownica...
***
Pani profesor nienawidzi u siebie pewnych rzeczy. Na przykład zapachu. Pachnie jak kiedyś jej babka, jak staruszki, i nie może sobie tego wybaczyć. Toteż tuż po przebudzeniu kąpie się w wodzie z pachnącym płynem, a potem naga, świeżo wytarta, spryskuje się paroma kroplami wody toaletowej Chanel pod pachami i na karku. To, jak sądzi, jej jedyna ekstrawagancja.
Dziś ubiera się w ciemnobrązowy, elegancki kostium. Nazywa go w myślach strojem na spotkania, w odróżnieniu od strojów wykładowych i strojów do łażenia po domu. Teraz, gdy przeszła na emeryturę, coraz częściej zakłada strój do łażenia po domu. Maluje wargi szminką.
Po śniadaniu myje butelkę po mleku i odstawia ją pod tylne drzwi. Odkrywa, że kot sąsiadów zostawił na wycieraczce główkę i łapkę myszy. Wygląda to, jakby mysz pływała w kokosowej macie, jakby reszta jej ciała pozostawała pod powierzchnią. Pani profesor zaciska wargi, składa na pół wczorajszy numer Daily Telegraph i zgarnia główkę i łapę na gazetę, nie dotykając ich rękami.
Dzisiejszy Daily Telegraph czeka na nią w holu wraz z kilkoma listami, które przegląda nie otwierając kopert i odkłada na biurko w maleńkim gabinecie. Odkąd przeszła na emeryturę, bywa tam jedynie gdy coś pisze. Przechodzi do kuchni i siada przy starym dębowym stole. Na szyi, na srebrnym łańcuszku ma okulary do czytania. Wsuwa je na nos i zaczyna od nekrologów.
Nie spodziewa się natknąć na kogokolwiek znajomego, świat jest jednak mały i dostrzega z czymś, co można by nazwać okrutnym rozbawieniem, iż autorzy nekrologów zamieścili zdjęcie Petera Burrella-Gunna z początku lat pięćdziesiątych, zupełnie niepodobne do tego, jakim go zapamiętała z ostatniego spotkania podczas przyjęcia gwiazdkowego Miesięcznika literackiego. Wyniszczony atretyzmem, trzęsący się, ze swym haczykowatym nosem skojarzył jej się wówczas z karykaturą sowy. Na zdjęciu wygląda bardzo pięknie, szlachetnie, z akcentem dzikości.
Kiedyś przez cały wieczór całowała się z nim w altanie: pamięta to bardzo wyraźnie, choć za skarby świata nie potrafi sobie przypomnieć, w czyim ogrodzie stała owa altana.
To było w domu wiejskim Charlesa i Nadii Reid, uznaje w końcu. Co oznacza, że zdarzyło się to, zanim Nadia uciekła z tamtym szkockim artystą, a Charles zabrał panią profesor ze sobą do Hiszpanii, choć w tamtych czasach z całą pewnością nie była jeszcze profesorem. Działo się to wiele lat przedtem, nim ludzie zaczęli jeździć do Hiszpanii na wakacje. W owych czasach było to miejsce egzotyczne i niebezpieczne. Oświadczył jej się tam, a ona nie wie już nawet czemu właściwie odmówiła i czy w ogóle powiedziała nie. Był naprawdę miłym młodym człowiekiem i w ciepłą, letnią noc na kocu rozłożonym na hiszpańskiej plaży wziął to, co pozostało jeszcze z jej dziewictwa. Miała dwadzieścia lat i uważała się za taką starą...
Dzwonek przy drzwiach brzęczy. Pani profesor odkłada gazetę, idzie do drzwi frontowych i otwiera.
Jej pierwsza myśl brzmi: dziewczyna wydaje się taka młoda...
***
Jej pierwsza myśl brzmi: kobieta wydaje się taka stara.
- Profesor Hastings? - pyta. - Jestem Greta Campion. Przygotowuję artykuł o pani. Dla Kroniki literackiej.
Stara kobieta przygląda jej się przez moment, delikatna i krucha, po czym się uśmiecha. To przyjazny uśmiech i Greta czuje do niej sympatię.
- Wejdź, moja droga - mówi pani profesor. - Usiądziemy w salonie.
- Mam coś dla pani. Sama je upiekłam - Greta wyciąga z torby tortownicę z nadzieją, że jej zawartość nie rozsypała się en route. - To ciasto czekoladowe. Czytałam w sieci, że je pani lubi.
Stara kobieta kiwa głową, mruga szybko.
- Istotnie - mówi. - Jakież to miłe z twojej strony. Tędy.
Greta idzie za nią do wygodnego pokoju, gdzie pani profesor pokazuje jej fotel i stanowczo każe się z niego nie ruszać. Gospodyni znika, po czym wraca z tacą, na której dźwiga filiżanki i spodeczki, imbryk, talerz herbatników czekoladowych i czekoladowe ciasto Grety.
Herbata paruje już w filiżankach, Greta głośno podziwia broszkę pani profesor, a potem wyciąga notatnik, długopis i egzemplarz ostatniej książki gospodyni, W poszukiwaniu znaczeń literatury dziecięcej, pełen sterczących na wszystkie strony zakładek, przylepianych karteczek i skrawków papieru. Rozmawiają o pierwszych rozdziałach, w których autorka stawia hipotezę, że pierwotnie nie istniała odrębna gałąź literatury przeznaczona wyłącznie dla dzieci. Dopiero wiktoriańskie przekonanie o czystości i świętości dzieciństwa wymagało, by literatura dla dzieci stała się...
- ...no cóż, czysta - mówi profesor.
- I uświęcona? - pyta z uśmiechem Greta.
- I świętoszkowata - poprawia stara kobieta. - Trudno dziś bez skrzywienia czytać Wodne dzieci.
Potem opowiada o tym, jak ilustratorzy rysowali kiedyś dzieci - jako dorosłych, tyle że mniejszych, nie uwzględniając proporcji dziecięcego ciała - i o tym jak historie Grimmów wydano dla dorosłych, po czym, gdy Grimmowie zorientowali się, iż książka trafiła do pokojów dziecięcych, zostały stosownie uładzone i ocenzurowane. Mówi o „Śpiącej królewnie w lesie” Perrault i jej pierwotnym zakończeniu, w którym matka księcia, olbrzymka-kanibalka próbuje oskarżyć Śpiącą Królewnę o to, że pożarła swe własne dzieci. A Greta tymczasem kiwa głową, notuje i nerwowo próbuje odzywać się dość często, by pani profesor uznała to za rozmowę czy przynajmniej wywiad, nie wykład.
- Jak pani myśli - pyta Greta - skąd wzięło się pani zainteresowanie literaturą dziecięcą?
Pani profesor kręci głową.
- Skąd biorą się nasze zainteresowania? Skąd wzięło się twoje zainteresowanie książkami dla dzieci?
- Właśnie te książki od zawsze wydawały mi się najważniejsze. Tylko one naprawdę się liczyły, wtedy gdy byłam mała i później, kiedy dorosłam. Jak Matylda Dahla. Czy w pani rodzinie dużo się czytało?
- Niespecjalnie... A zresztą oni wszyscy umarli wiele lat temu. Czy raczej zginęli. Tak to trzeba nazwać.
- Cała pani rodzina zginęła w tym samym czasie? Na wojnie?
- Nie, moja droga, podczas wojny ewakuowaliśmy się z Londynu. To się stało w katastrofie kolejowej kilka lat później. Mnie tam nie było.
- Zupełnie jak w Narni Lewisa - zauważa Greta i natychmiast czuje się jak kretynka, w dodatku pozbawiona wszelkiej wrażliwości. - Przepraszam. To okropne z mojej strony, prawda?
- Czyżby, moja droga?
Greta czuje, że się rumieni.
- Po prostu tak dobrze pamiętam ten fragment. W Ostatniej bitwie. Kiedy dowiadujemy się, że gdy jechali do szkoły, doszło do katastrofy kolejowej i wszyscy zginęli. Oczywiście oprócz Zuzanny.
- Jeszcze herbaty, moja droga? - pyta pani profesor i Greta wie, że powinna zmienić temat, ale mimo wszystko mówi:
- Wie pani, kiedyś strasznie mnie to wkurzało.
- Co takiego, moja droga?
- Zuzanna. Wszystkie inne dzieci idą do raju, ale nie ona. Nie jest już przyjaciółką Narni, bo za bardzo lubi szminki, nylonowe pończochy i zaproszenia na przyjęcia. Kiedy miałam dwanaście lat, rozmawiałam o tym nawet z moją nauczycielką angielskiego. O problemie Zuzanny.
Na tym zamierza skończyć temat i przejść do roli literatury dziecięcej w tworzeniu systemów wartości, które przyjmujemy jako dorośli, lecz pani profesor jej nie pozwala.
- A cóż takiego powiedziała ci nauczycielka, moja droga?
- Wyjaśniła, że choć wtedy Zuzanna odrzuciła raj, póki żyje wciąż jeszcze ma czas, by się pokajać.
- Pokajać? Za co?
- Chyba za to, że nie wierzyła. I za grzech Ewy.
Pani profesor nakłada sobie kawałek czekoladowego ciasta. Wygląda, jakby coś wspominała.
- Wątpię, by po śmierci rodziny miała wiele okazji do nakładania nylonowych pończoch i szminki - mówi. - Ja z pewnością nie miałam. Trochę pieniędzy - mniej niż można by sądzić - odziedziczonych po rodzicach, za które musiała się utrzymać i gdzieś zamieszkać, żadnych luksusów...
- Z Zuzanną musiało być coś jeszcze nie tak - stwierdza młoda dziennikarka. - Coś, o czym nam nie powiedzieli. W przeciwnym razie nie zostałaby tak potępiona, nie odmówiono by jej wstępu do nieba. Wszyscy ludzie, których kiedykolwiek kochała, dostali swoją nagrodę w świecie magii, wodospadów i radości. A ona została.
- Nie wiem, jak to było z dziewczynką z książek - mówi pani profesor. - Lecz pozostanie przy życiu oznaczało także, że musiała zidentyfikować ciała swoich braci i młodszej siostrzyczki. W katastrofie zginęło wielu ludzi. Zabrano mnie do pobliskiej szkoły - to był pierwszy dzień roku szkolnego, a oni przewieźli tam ciała. Mój starszy brat wyglądał zwyczajnie. Jakby spał. Pozostała dwójka nieco gorzej.
- Przypuszczam, że Zuzanna ujrzawszy ciała pomyślała: są teraz na wakacjach. Najlepszych wakacjach z możliwych. Bawią się na łąkach z gadającymi zwierzętami w świecie bez końca.
- Możliwe. Ja pamiętam tylko, że myślałam, jak bardzo pociąg zderzający się z drugim pociągiem może zmasakrować jadących w nim ludzi. Przypuszczam, moja droga, że nigdy nie musiałaś identyfikować zwłok?
- Nie.
- Ciesz się z tego. Pamiętam, że patrzyłam na nich i myślałam: a co jeśli się mylę, jeśli to jednak nie on? Mojemu młodszemu bratu obcięło głowę. Bóg, który ukarał mnie za to, że lubiłam pończochy i przyjęcia każąc mi przejść przez szkolną stołówkę pełną much i zidentyfikować Eda, no cóż... trochę za dobrze się bawił, nie sądzisz? Jak kot zabawiający się myszą, wyciskający z niej ostatnią uncję radości. W dzisiejszych czasach chyba lepiej powiedzieć „ostatni gram radości”. Sama już nie wiem.
Pani profesor milknie.
- Przepraszam cię, moja droga - mówi po dłuższej chwili. - Dziś chyba nie dam już więcej rady. Poproś, by twój wydawca zadzwonił i może umówimy się na dokończenie naszej rozmowy.
Greta kiwa głową, mówi „oczywiście” i w głębi serca wie z niezwykłą pewnością, że więcej już się nie spotkają.
* * *
Tej nocy pani profesor wspina się po schodach , powoli, boleśnie, pokonując kolejne piętra. Z bieliźniarki wyjmuje pościel i koce i ściele sobie łóżko w zapasowej sypialni z tyłu domu. W pokoju stoi tylko prosta toaletka z czasów wojny z lustrem i szufladkami, dębowe łóżko i zakurzona szafa z jabłoniowego drzewa, w której wiszą puste wieszaki, a na dolnej półce tkwi zakurzone, tekturowe pudełko.
Stawia na toaletce wazon z fioletowymi kwiatami rododendronu, słodkimi i wulgarnymi.
Z pudełka w szafie wyciąga foliową siatkę z czterema starymi albumami. A potem kładzie się w łóżku, które należało do niej w dzieciństwie, i owinięta w kołdrę zaczyna przeglądać zdjęcia, czarno-białe, sepiowe i garstkę zdecydowanie nieprzekonująco kolorowych. Przygląda się swoim braciom, siostrze i rodzicom i zastanawia się, jak mogli być tacy młodzi, jak ktokolwiek mógł być taki młody.
Po jakimś czasie dostrzega kilka książek dla dzieci leżących na stoliku przy łóżku i lekko ją to zaskakuje, bo z tego co wie, nie trzyma w tym pokoju książek, ani nie ma żadnego stolika. Na górze stosiku spoczywa stara powieść w miękkiej okładce - co najmniej czterdziestoletnia; widnieje na niej cena w szylingach. Na obrazku widać lwa i dwie dziewczynki wplatające mu w grzywę wianek ze stokrotek.
Wstrząśnięta profesor czuje mrowienie w ustach i dopiero wtedy pojmuje, że śni, bo nie trzyma w domu tych książek. Pod pierwszą leży kolejna w twardej oprawie z obwolutą. To książka, którą w snach zawsze pragnęła przeczytać: Mary Poppins sprowadza świt. P.L. Travers nie napisała jej za życia.
Pani profesor bierze książkę, otwiera na chybił trafił i czyta czekającą na nią opowieść: W dniu, gdy Mary Poppins ma wychodne, Janeczka i Michaś idą za nią do nieba. Poznają tam młodego Jezusa, który wciąż trochę się jej boi, bo była kiedyś jego nianią, Ducha Świętego narzekającego, że odkąd Mary Poppins odeszła, nikomu nie udało się porządnie wybielić prześcieradeł, oraz Boga Ojca, który mówi:
- Nie da się jej do niczego zmusić. Nie ją. To Mary Poppins.
- Ale przecież pan jest Bogiem - zaprotestowała Janeczka. - Stworzył pan wszystko i wszystkich, i wszyscy muszą robić to, co pan każe.
- Nie ona - Bóg Ojciec podrapał się po złocistej brodzie przetykanej siwizną. - Ja jej nie stworzyłem. To Mary Poppins.
A profesor porusza się we śnie, po czym zaczyna śnić o tym, że czyta własny nekrolog. To było dobre życie, myśli czytając o nim, odkrywając swą historię zapisaną czarno na białym. Wszyscy tu są, nawet ludzie, o których zapomniała.
***
|
|
|
|
|
|
|
|
Olle
Centaur
Dołączył: 07 Kwi 2006
Posty: 581
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz/Poznań
|
Wysłany:
Sob 0:56, 02 Gru 2006 |
|
Świetne... Muszę się poważnie zabrać za czytanie Gaimana. Ale to na marginesie.
Zuzanna coraz bardziej mnie zajmuje. Na początku bardzo jej nie lubiłam - bo któż widząć Takie Rzeczy nie chce wrócić?
Grzech Ewy - coś w tym chyba jest. Ewa też widziała Raj i też chciała czegoś innego niż chciał dla niej Stwórca. Poznała, czym jest "dorosłe życie". Zderzyła się z rzeczywistością jeszcze bardziej boleśnie niż jej rodzeństwo. Rzeczywiście - prawdopodobne jest, że musiała zidentyfikować zwłoki. I rzeczywiście mogły wyglądać własnie tak, jak to opisał Gaiman... Są - jednym słowem - ohydne, a przez to nienarnijskie (np. narnijski trup Kaspiana jest mimo wszystko piękny); ten fragment bardzo mną wstrząsnął.
Idąc dalej - Zuzanna w naszym świecie doświadcza naszego życia - nieprzyjemnego zapachu starości, który musi z siebie zmywać, szaro-burych sukni, które musi nosić na przemian, nie do końca satysfakcjonujących wspomnień, które wciąż uwierają... i tej nudnej codzienności... tak właśnie jak napisał Gaiman...
Trudniej walczyć z codziennością niż z bandą brzydkich, lecz bardziej zajmujących, a co więcej wyimaginowanych stworzeń pod rozkazami Czarownicy
Zuzanna to rysa w całej historii, taka niepozorna rysa; powiększa się i powiększa wraz z dorastaniem czytelnika (tj. starzeniem się domu, na którym znajduje się rysa ). Zagadka Zuzanny to właściwie jedna z kluczowych w Narnijskim cyklu. To nic, że nadal do końca tej osóbki nie polubiłam (cóż, nie wszystkich trzeba lubić ). Przez swoją niejednoznaczność wydaje mi się bardzo ludzka. Jej problem stanowi jedną z furtek, ukrytych przejść, jakich pełno u Lewisa.
|
|
|
|
|
narnijka
Opiekunka Narnii
Dołączył: 28 Mar 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
|
Wysłany:
Sob 8:20, 02 Gru 2006 |
|
Bardzo zajmuje mnie postać Zuzanny i wolałabym żeby tekst Gaimana nie powstał bo teraz kojarzyć mi się będzie z takim obrazem.
Dlaczego Zuzanna nie wchodząc tak do Narnii miałaby stać się zgorzkniałą osobą, która najwyraźniej nie umie sobie poradzić sama ze sobą? Czy naprawdę TA ZUZANNA wypowiedziałaby takie słowa?
Dlaczego Zuzanna nie może odnaleźć Aslana w ludzkim świecie? Dlaczego nie radzi sobie z codziennością?
BTW, Ole, czy czytałaś zakończenie opowiadania?
|
|
|
|
|
Olle
Centaur
Dołączył: 07 Kwi 2006
Posty: 581
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz/Poznań
|
Wysłany:
Sob 12:45, 02 Gru 2006 |
|
narnijka napisał: |
Bardzo zajmuje mnie postać Zuzanny i wolałabym żeby tekst Gaimana nie powstał bo teraz kojarzyć mi się będzie z takim obrazem.
Dlaczego Zuzanna nie wchodząc tak do Narnii miałaby stać się zgorzkniałą osobą, która najwyraźniej nie umie sobie poradzić sama ze sobą? Czy naprawdę TA ZUZANNA wypowiedziałaby takie słowa?
Dlaczego Zuzanna nie może odnaleźć Aslana w ludzkim świecie? Dlaczego nie radzi sobie z codziennością?
BTW, Ole, czy czytałaś zakończenie opowiadania? |
A dlaczego nie miałaby wypowiedzieć takich słów? Kto wie, co mogłaby pomysleć, widząc rodzinę w takim stanie? To musi wywołać wstrząs, nie wszyscy potrafiliby sobie z tym poradzić... Druga sprawa - no, może rzeczywiście w tym wieku, jakim ukazuje ją Gaiman, mogłaby już dojść do jakichś innych wniosków.
I nie jestem pewna, czy wg mojej wypowiedzi potrafi sobie ona poradzić z codziennością czy nie. Może raz potrafi, a raz nie? Raz odnajduje to, co powinna, a potem zaczyna wątpić? Jak to w życiu bywa - bezustanna walka, o której nie wiemy, że jest aż tak ważna.
A co do zakończenia... to głupie, ale przymknęłam na nie oko; może jest kluczem dla opowiadania, mimo to na nie najbardziej się nie zgadzam
Tekst podobał mi się, bo zwrócił uwagę na pewne nie dostrzegane przeze mnie rzeczy; nie do końca zgadzam z wizją takiej Zuzanny, ale coż... każda wizja to osobny świat, również ta pana G.
|
|
|
|
|
narnijka
Opiekunka Narnii
Dołączył: 28 Mar 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
|
Wysłany:
Sob 18:22, 02 Gru 2006 |
|
Olle napisał: |
A dlaczego nie miałaby wypowiedzieć takich słów? Kto wie, co mogłaby pomysleć, widząc rodzinę w takim stanie? To musi wywołać wstrząs, nie wszyscy potrafiliby sobie z tym poradzić... Druga sprawa - no, może rzeczywiście w tym wieku, jakim ukazuje ją Gaiman, mogłaby już dojść do jakichś innych wniosków. |
Oczywiście, mogłaby wypowiedzieć każde słowa, jednak dla mnie ktoś kto był w Narnii i był jej królową jest już innym człowiekiem. Nie wiem, może się mylę ale silnijszym.
Olle napisał: |
I nie jestem pewna, czy wg mojej wypowiedzi potrafi sobie ona poradzić z codziennością czy nie. Może raz potrafi, a raz nie? Raz odnajduje to, co powinna, a potem zaczyna wątpić? Jak to w życiu bywa - bezustanna walka, o której nie wiemy, że jest aż tak ważna. |
Mój wniosek o jej braku umiejętności radzenia sobie z codziennością wysnułam na podstawie tekstu opowiadania.
Jak dla mnie Zuzanna jest nieszczęśliwa w tym tekście.
Olle napisał: |
A co do zakończenia... to głupie, ale przymknęłam na nie oko; może jest kluczem dla opowiadania, mimo to na nie najbardziej się nie zgadzam |
Moim zdaniem zakończenie determinuje całość. I z uwagi na nie odrzucam resztę. Choć nie wykluczam trafności niektórych spostrzeżeń.
|
|
|
|
|
Błotosmętka
Faun
Dołączył: 05 Maj 2006
Posty: 165
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Chorzów
|
Wysłany:
Nie 17:28, 03 Gru 2006 |
|
A do mnie to opowiadanie zupełnie nie przemówiło... I to nie tylko dlatego, że jakoś inaczej wyobrażam sobie dalsze losy Zuzanny... Jakieś takie było ni przypiął ni przyłatał... I własnie dlatego nie lubię tzw. fanfików...
|
|
|
|
|
narnijka
Opiekunka Narnii
Dołączył: 28 Mar 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
|
Wysłany:
Nie 17:34, 03 Gru 2006 |
|
Błotosmętka napisał: |
Jakieś takie było ni przypiął ni przyłatał... I własnie dlatego nie lubię tzw. fanfików... |
Mam podobne odczucie, choć tekstu "Problem Zuzanny" nie zaliczyłabym do fanfików, raczej "głosu w sprawie". Niemniej to głos nieprzemyślany, niepasujący.
|
|
|
|
|
Olle
Centaur
Dołączył: 07 Kwi 2006
Posty: 581
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz/Poznań
|
Wysłany:
Nie 20:50, 03 Gru 2006 |
|
Aha... zapomniałam.
narnijka napisał: |
Dlaczego Zuzanna nie wchodząc tak do Narnii miałaby stać się zgorzkniałą osobą |
Czy na pewno zgorzkniałą? Ja tego w ten sposób nie odebrałam... Może nie rzuca uśmiechami na prawo i lewo, ale cóż, nie każdy człowiek tak potrafi. Moze właśnie ten brak szeregu białych sympatycznych zębów sprawił, że nawet w jakims stopniu (podkreslam - jakimś) TA Zuzanna mi sie spodobała.
narnijka napisał: |
Niemniej to głos nieprzemyślany, niepasujący. |
Ale do czego nie pasujący?
Ewentualnie nie pasujący do Lewisa - z tym się zgodzę; ale właściwie nie wszystko, co inspirowane Lewisem musi być próbą dopasowania się do jego sposobu myślenia... A czy nieprzemyslany? Kto go tam wie tego gaimana Nie znam prawie jego twórczości, nie mogę przyznać bądź nie przyznać racji.
|
|
|
|
|
narnijka
Opiekunka Narnii
Dołączył: 28 Mar 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
|
Wysłany:
Nie 21:46, 03 Gru 2006 |
|
Odebrałam ją jako zgorzkniałą, pewnie jest to wrażenie subiektywne, ale to tak jakby przez całe życie brakowało jej rozwiązania "sprawy Narnii", jakby wciąż była przed ostateczną rozmową z Aslanem. To nie musi być uśmiech, ale rodzaj spokoju.
Nie pasuje do stylu Lewisa, to raz, ale zgodze się - nie musi.
Dwa - nie pasuje samo do siebie - najpierw nawet ciekawa "krytyka", dyskusja z tekstem, próba przyjrzenia się przyszłości, by potem opisać pornograficzny sen. To się kupy nie trzyma zwyczajnie.
|
|
|
|
|
Olle
Centaur
Dołączył: 07 Kwi 2006
Posty: 581
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz/Poznań
|
Wysłany:
Nie 23:42, 03 Gru 2006 |
|
No rzeczywiście - pornograficzny sen jest chyba zbyt mocny... taki zbyt francuski Zwłaszcza ten z centaurem - koszmary można mieć od tego. Trudno to wymazać z pamięci. Wspomnienia też niezupełnie dla dzieci, choć do przeżycia.
Pewnie o to właśnie chodziło autorowi? W pewnym sensie się udało.
Jednakowoż fragment o martwej rodzinie - uważam, że był trafnym spostrzeżeniem; dał mi do myślenia. Stąd mój zachwyt.
Hmm gdyby wyciąć początek, koniec i niektóre fragmenty - byłoby genialne!!!
|
|
|
|
|
narnijka
Opiekunka Narnii
Dołączył: 28 Mar 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
|
Wysłany:
Pon 16:12, 04 Gru 2006 |
|
Olle napisał: |
Jednakowoż fragment o martwej rodzinie - uważam, że był trafnym spostrzeżeniem; dał mi do myślenia. Stąd mój zachwyt. |
Mi też dał do myślenia, jednak nie zachwycił.
Olle napisał: |
Hmm gdyby wyciąć początek, koniec i niektóre fragmenty - byłoby genialne!!! |
I to jest najlepszy wniosek
|
|
|
|
|
martencja
Biały Jeleń
Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 620
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia
|
Wysłany:
Czw 17:45, 07 Gru 2006 |
|
Witam!
Czytałam kiedyś parę tekstów Gaimana i miałam odczucia podobne jak w tym wypadku: jest kilka momentów, w których opowiadanie zbliża się do prawdziwej wielkości, w których ciarki przechodzą po plecach (np. gdy Greta budzi się i zdaje sobie sprawę, że pani profesor jest Zuzanną). Ale obok nich są fragmenty, które właściwie nie wiadomo po co i dlaczego się tu znalazły - ja przynajmniej nie rozumiem, czemu mają służyć (wspomniany już pornograficzny sen). Czyli zgadzam się, że gdyby to opowiadanie trochę poobcinać, mogłoby być bardzo dobre (ach, ten odruch cenzora;)).
Wcale nie odebrałam bohaterki jako osoby zgorzkniałej - tylko jako osobę, która w młodości przeżyła wielką tragedię i właśnie jej o tym przypomniano. Czy nie potrafiła sobie poradzić z życiem...? No nie wiem - to możliwe... Ale przynajmniej w życiu zawodowym osiągnęła dość dużo. Oczywiście, praca mogła być dla niej sposobem ucieczki - i pewnie była, w końcu poświęciła życie studiowaniu literatury dziecięcej, jakby tam szukając odpowiedzi, na pytanie, dlaczego jej życie potoczyło się tak, a nie inaczej... To jest dla mnie najbardziej przejmującym aspektem opowiadania: to, jak bohaterka musiała żyć przez te wszystkie lata, samotnie, zastanawiając się, czy Aslan i Narnia rzeczywiście istniały (wcale nie jestem pewna, czy po śmierci rodziny musiała zyskać co do tego pewność, skoro wątpiła wcześniej), czy to, co się stało, było tylko "zwykłym" wypadkiem, czy też to ona zawiniła, przedkładając pończochy i szminki nad Narnię i została za to ukarana - a jeżeli tak, to czy przyjąć tę karę jako zasłużoną, czy się buntować... Biorąc to pod uwagę, zdziwiłabym się, widząc Zuzannę po tylu latach poukładaną i spokojną. A nawet gdyby, pewnie żaden pisarz nie uznałby tego za dość ciekawe, żeby zrobić z tego temat opowiadania;)
A jednak - kto raz został królową Narnii, zawsze nią pozostanie. Tak się zastanawiam, czy jedynym sposobem, żeby uczynić temu zadość, byłoby, żeby Zuzanna - jak to powiedziała nauczycielka Grety - się pokajała...
To takie moje przemyślenia w przerwie między jedną a drugą pracą zaliczeniową;]
Pozdrawiam
M.
P.S. Zastanawia mnie też sen o Mary Poppins - ktoś mi może podpowiedzieć, jakie jest jego znaczenie...?
|
|
|
|
|
narnijka
Opiekunka Narnii
Dołączył: 28 Mar 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
|
Wysłany:
Czw 19:35, 07 Gru 2006 |
|
martencja napisał: |
P.S. Zastanawia mnie też sen o Mary Poppins - ktoś mi może podpowiedzieć, jakie jest jego znaczenie...? |
A czytałaś książki opowiadające o Mary? Bo moim zdaniem po lekturze tychże właśnie, to fragment jedynie żartobliwy, bardzo dobry. Taka jest Mary Poppins. Myślę, że chodzi tylko o pokazanie humoru, innej literatury dziecięcej i pomieszania, jakie możliwe jest jedynie we śnie.
|
|
|
|
|
martencja
Biały Jeleń
Dołączył: 15 Wrz 2006
Posty: 620
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia
|
Wysłany:
Czw 22:03, 07 Gru 2006 |
|
No tak, właśnie przypuszczałam, że pewnie problem tkwi w tym, że nie czytałam Mary Poppins. Ale nic straconego, zawsze można to naprawić
Dzięki za wyjaśnienie!
M.
|
|
|
|
|
koriat
Łachonog
Dołączył: 02 Kwi 2006
Posty: 151
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Czw 18:46, 14 Gru 2006 |
|
Hm, dopiero teraz ten temat zuważyłem
I z góry zaznaczam, że piszę tylko na podstawie fragmentu, cały mój kontakt z Gaimanem ogranicza się do jednego opowiadania z "Fantastyki" (btw facet chyba lubi taki "postmodernizm", bo w tamtym tekście Anglią Sherlocka Holmesa rządzili Wielcy Przedwieczni Lovecrafta)
Pierwsze:
narnijka napisał: |
Dlaczego Zuzanna nie wchodząc tak do Narnii miałaby stać się zgorzkniałą osobą, która najwyraźniej nie umie sobie poradzić sama ze sobą? |
Nigdy tak nie myślałem (bo mnie dla odmiany Zuzanna nigdy szczególnie nie fascynowała), ale w sumie dlaczego nie? Na dobrą sprawę nie da się z całkowitą pewnością przewidzieć, jak zareagowała Zuzanna na śmierć rodziny. Przecież myślała chyba, że w ich śmierci spory udział miała głupia zabawa, której ona nie rozumiała i z której się pewnie śmiała. Może więc wystapiło u niej poczucie winy, wyrszuty sumienia, że ona nie zginęła? Z jednej strony mogło to wywołać właśnie zgorzknienie i właśnie niemożliwość poradzenia sobie ze sobą i traumą, a zdrugiej chęć naukowego zajęcia się literaturą dla dzieci, by w ten sposób zrozumieć, co takiego fascynujacego było w tej "zabawie".
Drugie:
Olle napisał: |
No rzeczywiście - pornograficzny sen jest chyba zbyt mocny... taki zbyt francuski Zwłaszcza ten z centaurem - koszmary można mieć od tego. Trudno to wymazać z pamięci. Wspomnienia też niezupełnie dla dzieci, choć do przeżycia. |
A mnie się właśnie ten fragment podobał. Gaimanowi udało się tu w ciekawy sposób złamać konwencję Lewisa, nierozerwalnie kojarzącą się z Narnią zasadę decorum książki dla dzieci.
W powieściach Lewisa oglądamy świat z punktu widzenia dzieci, więc mimo wszystko uproszczonego. Wybaczcie dosadność, ale czy komuś przyszła do głowy kwestia rozmnażania Centaurów? Dzieci na takie rzeczy nie zwracały uwagi, śniąca Zuzanna z opowiadania jest dorosła, a dotego w pewien sposób rozczarowana swoim życiem uczuciowym. Jej sen wydaje się więc łamać zasadę, wedle której tylko dzieci mają wstęp do Narnii. Zuzanna śni jako dorosła, we śnie jest dzieckiem, ale o umyśle dorosłego. To jest chyba odbicie jej wewnętrznego rozdarcia po śmierci rodzeństwa- sama wyrzekła się Narnii, a przecież wie, że jej rola w narnijskiej historii nie skończyła się, że w tą swoją przedwczesną dorosłość po prostu uciekła. Jak dla mnie rewelacyjne ujęcie sprawy.
Dorwę cały tekst, to napiszę coś więcej.
|
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001, 2002 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|